Ślepowrony z "Polski" "bez ruin", oszuści
„PiS nie widzi różnicy miedzy rokiem 1945 a 2015”.
Z premedytacją wmawiają społeczeństwu, że politycy PiS-u to oszołomy, które bredzą o ruinie państwa i konieczności jego odbudowy. Przecież, gdy popatrzy się na Polskę, to nie widać ruin i wypalonych domów. Gdy jedzie się dobrymi drogami, widzi zadbane gospodarstwa, sznury samochodów, w miastach korki, wielkie wieżowce, nowe galerie pełne ludzi, to rzeczywiście wydaje się, że mamy eksplozję dobrobytu – Jak twierdzi B. Komorowski „żyjemy w złotym okresie dla Polski”. Tylko, że to jest obraz wizualny, zafałszowany, nieoddający stanu faktycznego.
Jako ludzie wykształceni doskonale wiedzą, że politycy PiS mówiąc o ruinie mają na myśli upadek:
Edukacji:
Masowa likwidacja szkół i etatów nauczycielskich,
Ogromna redukcja godzin przeznaczonych na edukację,
Nauka historii, geografii, fizyki, etc zostały sprowadzona do 1 godziny tygodniowo,
Zlikwidowano eksperymenty i doświadczenia w szkołach z chemii, fizyki, biologii,
Zlikwidowano egzamin z matematyki na maturze,
Wymiaru sprawiedliwości:
Niemoc,
Złe i niespójne prawo,
Spolegliwość wobec władzy,
Bałagan,
Lenistwo,
Korupcja,
Niekompetencja,
(To określenia, które według stanowiska Ligi Obrony Suwerenności najlepiej oddają obecny stan trzeciej władzy w Polsce ).
Służby zdrowia:
Zbyt małe nakłady finansowe,
Limity,
Kolejki,
Brak dostępu do badań,
Utajniona korupcja,
Wybieranie najtańszych usług
Pacjent – zło konieczne,
Zbyt drogie leki,
Brak specjalistów,
Przerzucanie odpowiedzialności,
Bezkarność lekarzy,
Sił zbrojnych:
Małe zdolności obronne w stosunku do potrzeb,
Zbyt mało środków finansowych w stosunku do potrzeb,
Wadliwa struktura budżetu obronny,
Niewłaściwa struktura kadr,
Zapóźnienie technologiczne,
Zbyt ambitny plan równoczesnej rozbudowy: obrony powietrznej i przeciwrakietowej; zwiększenie mobilności naszych wojsk, w tym kupno nowych śmigłowców; inwestycje w zinformatyzowane systemy pola walki i wsparcia, zakup bezzałogowych aparatów latających,
Brak Narodowych Sił Rezerwowych, (NSR), które media nazwały polską Gwardią Narodową,
Zbyt mały nacisk na zabezpieczenie interesów polskiego przemysłu zbrojeniowego,
Przemysłu:
Praktycznie cały wartościowy majątek narodowy został już wyprzedany jak się szacuje za 10 % jego wartości, w zdecydowanej większości na rzecz kapitału zagranicznego.
Sprzedane zostały lub uległy likwidacji całe branże i gałęzie przemysłu m.in.: włókienniczy, hutniczy, stoczniowy, samochodowy, maszynowy, chemiczny, przetwórstwa rolno-spożywczego, cementownie. Nie posiadamy własnych banków i sieci handlowych.
Zwijają się połączenia kolejowe i autobusowe, w wielu miejscowościach zlikwidowano posterunki policji i poczty, miliony ludzi wyjechało, miliony nie mają pracy, na wszystko brakuje pieniędzy.
Z badań portalu Money.pl wynika, że co dziesiąty Polak marzy o posiadaniu łazienki, co 30 polska rodzina nie ma w domu bieżącej wody, a w co 5 mieszkaniu nie ma grzejników. 3 na 5 młodych Polaków w przedziale wiekowym 18-35 lat mieszka ze swoimi rodzicami.
Środków przekazu
Pozbywanie się środków przekazu. Telewizję TVN kupili Amerykanie, dwie największe ogólnopolskie sieci radiowe należą do inwestorów zagranicznych. Radio Zet przejęli Francuzi, a RMF niemiecki koncern Bauer Media Investment GmbH. 95 % rynku prasy regionalnej i lokalnej jest w niemieckich rękach, przez co obraz rzeczywistości, w której żyjemy jest wykrzywiony i bardzo często zafałszowany.
Znikają
tematy, które nie pojawiają się w kraju inwestora, równocześnie pojawiają się tematy obce naszej tradycji i kulturze. Promowana jest polityczna poprawność,
kwestie analiz dotyczących roli Unii Europejskiej,
wszystkie tematy historyczne ważne z punktu widzenia identyfikacji Polaków. Są tematy tabu, a jednym z nich jest kwestia Niemiec podczas II wojny światowej.
Państwo pozbawiając się środków przekazu, pozbawia się wpływu na kształtowanie opinii publicznej i dbania o narodowe interesy. Właściciel tak stara się dobrać szefów redakcji, żeby nie byli nimi ci, którzy upomną się o polski interes narodowy.
PL ma kosmiczne zadłużenie
Jesteśmy skolonizowani przez obcy kapitał. W rękach inwestorów zagranicznych znajduje się blisko 43 proc. wszystkich obligacji wyemitowanych przez polski rząd, aż 30 proc. całego polskiego długu jest w walutach obcych. 50 proc. całego polskiego długu znajduje się już w rękach zagranicznych. Tegoroczna dziura w budżecie ZUS może wynieść od 50 do nawet 60 mld zł, a deficyt budżetowy 46 mld zł. Już dziś coroczny koszt obsługi długów, czyli spłata samych tylko odsetek to aż 40 mld zł – idą na to całe nasze podatki od dochodów osobistych, czyli z tzw. PIT-u.
mamy jawnego, oficjalnego długu ponad 2 bln zł,
3 mld długu ukrytego w ramach tzw. zobowiązań emerytalnych i zdrowotnych.
Z powyższego zestawienia wynika, że rację mają politycy PiS-u oraz ci wszyscy, którzy twierdzą, iż Polska jest w ruinie. Nie potrzeba wojny, by zniszczyć kraj. Wystarczą rządy polityków, dla których obce są pojęcia: polska racja stanu, interes narodowy, dobro wspólne. Każdy, kto twierdzi, że jesteśmy „zieloną wyspą” oraz „żyjemy w złotym okresie dla Polski” bredzi. I nieważne czy robi to świadomie czy nie.
http://radio.radiopomost.com/z-polski/4328-czy-polska-jest-w-ruinie
Recenzja książki
K. Z. Poznańskiego
OBŁĘD REFORM. WYPRZEDAŻ POLSKI
We wprowadzeniu do książki K.Z. Poznańskiego OBŁĘD REFORM WYPRZEDAŻ POLSKI Autor stwierdza, że:
“Transformacja ustrojowa ruszyła szybko, tak, że równie szybko doszło do katastrofy, najpierw w formie gwałtownej recesji, a potem półdarmowej wyprzedaży majątku na rzecz obcych inwestorów. Gospodarka weszła w zapaść dokładnie dlatego, że państwo porzuciło potrzeby produkcji na rzecz wyprzedaży majątku...
Spośród obcych inwestorów wybrano z kolei tych, którzy byli skłonni do zaoferowania najwyższych tzw. prowizji w zamian za zaniżone ceny...
Dziś szukanie pracy w bankach i fabrykach przypomina migrację za chlebem we własnym kraju. Przy wewnętrznej migracji trzeba się zadowolić niskimi, polskimi płacami, może nawet na zawsze...
W grę wchodzi bowiem droga do większego poddaństwa, co nadaje zupełnie inny wymiar klęsce reform...
Znajdą się bowiem partie czy platformy, które przystosują się do odmiennej rzeczywistości wiążąc swój los z obcym kapitałem...
Dokładniej, w imię nieobecnej polskiej klasy kapitalistycznej będą żądać zdławienia płac polskiej siły roboczej...
W części pierwszej książki pt. “Wymyślony postęp” Autor stwierdza, że:
“Sprzedając kapitał obcym oddano prawo do zysków jako ważnej części dochodu narodowego, za bardzo marne opłaty oraz bez jakiejś większej nadziei na trwałe przyśpieszenie produkcji przez jej dynamiczną modernizację. Nazwanie tego porażką byłoby zbyt łagodne, to jest właściwie katastrofa. W ten sposób po komunistycznej katastrofie przyszła zaraz postkomunistyczna. Poprzednie niepowodzenie głęboko wryło się w zbiorową psychikę ludzi, ale obecne dopiero zaczyna powoli docierać do świadomości polskiego społeczeństwa.”
W rozdziale pierwszym tej części książki pt. “Wywłaszczenie narodowe” prof. Poznański pisze:
“Właściwie żaden ważniejszy aspekt obecnej polskiej transformacji ustrojowej nie został dotąd poddany jakiejś rzetelnej analizie ekonomicznej, bo jest to niestety prawie całkowicie “niema” transformacja...
Efekty tej wielotorowej wysprzedaży, jeśli chodzi o przemysł, dały o sobie znać już w 1997r., gdy obcy udział wyniósł 15%. Prawdziwa lawina wyprzedaży ruszyła w roku 1999. Na skutki nie trzeba było długo czekać, gdyż pod koniec 1999r. udział obcego kapitału w przemyśle przekroczył 40%, a w 2000r. doszedł do 50%...
Plany sprzedaży na najbliższe lata są niemniej ambitne, mają pójść resztki przejętej przez Francuzów telekomunikacji oraz energetyka, na którą ochotę mają zwłaszcza Niemcy. Udział obcego kapitału może całkiem łatwo dojść do (60-70)% przed rokiem 2003, gdy najprawdopodobniej nie zostanie już nic ważnego do prywatyzacji...
Jeśli chodzi o banki, to na początku reform były one praktycznie wyłączone ze sprzedaży dla zagranicy. Zmiana nastąpiła dopiero po sprzedaży Banku Śląskiego w 1994r. Ale już pod koniec 1999r. kontrola zagraniczna banków wyniosła 65%, a obecnie, czyli w 2001r., aż 75%...
Jak dotąd zagraniczni inwestorzy interesują się głównie supermarketami, które już w tej chwili zapewniają im około 25% całych obrotów. Przy obecnym tempie, handel zostanie niedługo zdominowany przez zagranicę, tak, jak przemysł i finanse...
Wybierając sprzedaż większości własnych kapitałów zagranicznym inwestorom, Polska nie zbliżyła się bynajmniej do Europy Zachodniej, choć taki był zamiar. w ten sposób, można powiedzieć, następuje nie tyle oczekiwana “europeizacja” polskiego kapitalizmu, ale jego swoista “latynizacja”...
Jedyny współczesny model budowy kapitalizmu, który się naprawdę sprawdził wśród średniorozwiniętych krajów przyjęła dotąd Azja Wschodnia. To, że w Azji Wschodniej kapitał pozostał własny, a w Ameryce Łacińskiej właśnie trwa jego radykalna wyprzedaż na rzecz zagranicy, może sugerować, że przyjmując “latynoski” wariant Polska zeszła być może na prawdziwe gospodarcze bezdroża...
Rozdział drugi części pierwszej książki Autor zatytułował “Sprzeniewierzony majątek” i stwierdził, że:
“Wielu ekonomistów nalegało, aby majątek państwa rozdać równo obywatelom, którzy go stworzyli, ale zamiast tego, niejako w imieniu obywateli, państwo w istocie rozdało cały ten majątek cudzoziemcom...
Skoro zagranicy sprzedawany jest wspólnie wytworzony majątek, jego wycena powinna być znana publicznie, ale nie jest...
Za cały okres 1990-1999, gdy sprzedano mniej więcej połowę sektora przemysłowo-bankowego, wpłynęło około 9,0-11,5 miliardów dolarów. Należy więc przyjąć, że w momencie zakończenia procesu prywatyzacji w najlepszym razie ulegnie podwojeniu do łącznej sumy równej 18-23 miliardów dolarów...
Kto wie, czy wejście obcego kapitału nie doprowadzi do trwałego cofnięcia się technicznego, gdyż malejący wysiłek inwestycyjny prowadzi do upadku tzw. zaplecza badawczego...
Dobitny jest przykład ABB, która kupiła 58 fabryk silników w Europie Wschodniej, w tym prawie wszystko co miały Polska i Czechy. Nie odnowiono produkcji, wystarczyła reorganizacja, na którą wydano – głównie w formie wynagrodzeń dla własnych kierowników -300 milionów dolarów, czyli ok. 20 milionów dolarów na jedną nabytą fabrykę...
Jakże obłudne jest mówienie o finansowej niemożności Polaków, w świetle tego, że majątek przemysłu i banków został sprzedany za jedną dziesiątą jego aktualnej wartości...
Wymyślona przez tzw. liberałów niewydolność finansowa Polaków po komunizmie jedynie teraz staje się faktem.”
W rozdziale trzecim pierwszej części książki K. Poznański pisze:
“Odejście od komunizmu dokonało się głównie w sferze językowej, czy w wyobraźni, ponieważ tak naprawdę reformy ustrojowe pozostawiły pewne główne defekty komunizmu nietknięte. Debata nad recesją przesłoniła niestety ważniejszy fakt, że od pierwszej chwili reformy zaczęły rodzić chory kapitalizm, przekreślając szanse na prężny rozwój na dłuższą metę...
Opinia, że powstaje “najwyższy etap kapitalizmu”, to zwykłe nieporozumienie, zapożyczone z marksowskiej teorii internacjonalizmu...
W tej fikcji, beznarodowi robotnicy – proletariusze – łączą się ponad głowami kapitalistów. W nowej fikcji, w której chodzi raczej o gospodarczy internacjonalizm, łączą się natomiast beznarodowi kapitaliści, nad głowami robotników...
Jeżeli uznać społeczną strukturę komunizmu za patologię, to rodzący się obecnie porządek też niestety stanowi patologię...
Formalnie własność kapitału w komunizmie była publiczna, ale faktycznie znajdowała się w gestii partii, co zapewniał monopol władzy politycznej. Nie należy popadać w iluzję, że ponieważ majątkiem zarządzali niewybieralni partyjni, to majątek był niczyj. Taka niebezpieczna iluzja sugeruje, że w drodze prywatyzacji zagraniczni inwestorzy posiedli jedynie zupełnie bezpański kapitał...
Powinno się więc raczej zaprzestać mówienia o prywatyzacji, co brzmi raczej pozytywnie, a zacząć mówić o masowym wywłaszczaniu całego narodu na rzecz obcych inwestorów – albo lepiej o “prywatyzacji przez wywłaszczenie” W nowym wydaniu nadal więc będzie istniało dążenie do narzucenia sile roboczej – pracy wyjątkowo niekorzystnego podziału, kosztem płac...
Pokutuje opinia, że transformacja ustrojowa w Polsce zaczęła się od zrywu narodowego, w którym sprawą nadrzędną stało się dobro publiczne. Ale musiało się stać inaczej, w rzeczywistości główną siłą napędową tego procesu musiało być raczej zaprzeczenie tej świadomości, wręcz zwrot w stronę pełnej prywaty...
W okresie komunizmu niezadowolenie społeczne nabierało wydźwięku nacjonalistycznego, gdyż atakowano partię za to, że dławiła płace robotników na rzecz radzieckich mocodawców.
Przed podobną groźbą stoi “niepełny kapitalizm”, gdyż pomówienie o eksploatację może pojawić się prawie w każdej chwili. Komunizm właściwie upadł bezgłośnie, wręcz banalnie, ale okazać się może, że ostateczne rozstanie z jego spadkiem, czy przedłużenie w postaci “niepełnego kapitalizmu”, z obcym kapitałem, może przybrać formę prawdziwego politycznego wstrząsu...”
Część druga książki nazwana przez Autora “Zmarnowane państwo” ujmuje poważny problem:
“Tak samo przydatna okazała się niedorzeczna teza, że należy zaufać przywódcom reform w postaci dynamicznej grupy tzw. liberałów. A to dlatego, że w przeciwieństwie do nieracjonalnej władzy za komunizmu, gdy rządzili za zasługi z partyjnego klucza, teraz decyzje są racjonalne, gdyż znalazły się w rękach wybranych z konkursu technokratów”.
W rozdziale czwartym drugiej części książki pt. “Wymuszona recesja” Autor stwierdza, że:
“Dławiące gospodarkę, nigdy nie skorygowane błędne decyzje reformatorów, są odpowiedzialne za wyprzedaż majątku za granicę, ponieważ jego zagospodarowanie przez krajowych inwestorów okazało się niewykonalne...
Przed 1990r. przez kilka lat komunistyczna gospodarka parła do przodu w całkiem przyzwoitym tempie..
Jak to się więc stało, że nagle, w drodze z podrzędnego komunizmu do nadrzędnego kapitalizmu, którą ten człowiek (Balcerowicz) wytyczył, gospodarka wpadła we wprost niespotykaną recesję...
Co więcej, za tą autentyczną recesję – właściwie katastrofę – musiała się kryć jakaś bardzo błędna polityka, czyli fatalnie chybiona terapia Balcerowicza. Przed 1990r. rynek krajowy był chroniony wysokimi barierami, podczas gdy nagle w latach 1990-1991 cła ustalono na poziomie zaledwie (6-8) procent. W ten sposób, cała rzesza krajowych producentów została wypchnięta z polskiego rynku przez zagranicznych dostawców...
Trzon niesprywatyzowanego państwowego majątku znalazł się więc w stanie permanentnego kryzysu, jak w przypadku hutnictwa...
Skutki nagłego odsłonięcia się na bezlitosną konkurencję z importu dobitnie widać w rolnictwie...
Rolnictwo znalazło się w trwałej zapaści w Polsce nie dlatego, że produkowało zbędne wyroby. Przeciwnie, produkowało wyroby potrzebne, świetnie radzące sobie na rynkach eksportowych, także dolarowych. Powód był inny: zalew produktów rolnych z Europy Zachodniej, połączony na początku zmian ustrojowych, z bezpłatnymi dostawami “interwencyjnymi” nadwyżek...
Skutki tego są widoczne zwłaszcza jeśli chodzi o wschodni kierunek handlu, szczególnie Rosję i Ukrainę. Polska była kiedyś na tych rynkach potęgą, w tym w żywności, a dzisiaj głównie z wyboru, jest karłem, tracąc swą pozycję głównie wobec wspieranych przez państwa konkurentów z Unii...
Zamiast chronić lokalnych nabywców zniesiono jakiekolwiek formalne wymogi dla zagranicznego udziału w prywatyzacji. To była dobrowolna decyzja polskich władz, nie mająca nic wspólnego z negocjacjami akcesyjnymi z Unią. Nie ma też precedensu wśród członków Unii znoszenia barier dla ruchów kapitałowych jeszcze przed formalnym przyjęciem.
Przy całym swym liberalizmie, Unia nie jest wcale obszarem całkowicie pozbawionym państwowej własności, tak, że nie ma potrzeby sprzedawania na siłę wszystkiego co państwowe, żeby się “dopasować”...
W miejsce popierania własnych inwestorów weszła polityka popierania obcych inwestorów, czyli właściwie “polityka antyprzemysłowa”, albo jako największy przywilej – taniego przejęcia krajowych producentów wraz z ich dawnymi rynkami zbytu..”
W rozdziale piątym części drugiej książki pt. “Labirynty korupcji” Autor sugeruje:
“Miejsce bardzo mocno już wyblakłego marksizmu nie zajął bynajmniej wsparty na solidnej moralności liberalizm, ale rozpasany amoralizm, przyzwalający na gwałcenie interesu publicznego i omijanie prawa...
Komunizm urodził się w nienormalnych okolicznościach przemocy, “niekompletny kapitalizm” powstaje zaś w warunkach nagminnej korupcji..
Komunizm miał w sobie od początku ziarno upadku, w tym sensie, że prędzej czy później musiało dojść do demoralizacji, czyli korupcji władz i obojętności ludzi...
Antykomunistyczna opozycja narzuciła koncepcję upadku komunizmu jako rewolucji mas walczących o inna wiarę czyli moralność...
O tym, że uzdrawiająca państwo moralna rewolucja nie doszła do skutku, najlepiej świadczy fakt, że wraz z upadkiem komunizmu nie zaczęło się budowanie sprawnego państwa tylko niszczenie resztek, które zostały z dawnego państwa. Zamiast odnowy ducha publicznego, nastąpiła raczej dalsza demoralizacja, znowu tak za sprawa rządzących, jak i rządzonych, tym razem zainteresowanych w osiągnięciu jak największych korzyści osobistych z podziału schedy po komunizmie...
Pokusa była przy tym wyjątkowo ogromna, gdyż pozostawiony przez komunizm ogromny zasób kapitału był tak jak za komunizmu nadal swego rodzaju mieniem porzuconym. Za komunizmu kapitał był faktycznie niczyj, ale nie na sprzedaż, teraz ten kapitał, ciągle niczyj mógł się stać przedmiotem sprzedaży. Dysponenci mogli więc potraktować prywatyzowany majątek narodu jako bezpański i nie przejmować się ustaleniem jego faktycznej wartości ani ściąganiem zeń pełnych cen..
Ten fakt, sam w sobie, dokładnie tłumaczy dlaczego wraz z upadkiem komunizmu, głównym celem władz, już nie starego partii państwa, ale nowego państwa bez partii, stało się nie dbanie o ogólny dobrobyt, ale o grabież odziedziczonych zasobów majątku...
W polskiej drodze do kapitalizmu dokonał się regres nie tylko ze względu na wywłaszczenie z kapitału całego narodu, wraz z rządzącymi, ale też dlatego, że nagle państwo niejako porzuciło naród...
To tłumaczy dlaczego szybko wykluczono samoprywatyzację przez załogi-robotników i dyrekcję, rozstrzygając niejasności z okresu komunistycznego tak, że majątek trwały uznano nie za własność ogólną, ale jako prawnie należny państwu...
Fakt, że w wyniku prywatyzacji państwo w ostatecznym rachunku traci swe zasoby nie miał już większego znaczenia dla jego moralnego stanu. Pozbawione resztek przyzwoitości państwo nie jest zdolne do własnej odnowy, a tym bardziej do zaszczepienia poczucia interesu ogólnego...
Wykroczenia prywatyzacyjne zwykle nie są ścigane, a nawet jeśli dochodzi do rozpraw sądowych, sam wynik procesu bywa do kupienia...
Tam, gdzie rządzi korupcja, nie rządzi jednak żaden rynek, ale zmowa, w której sprzedający decyduje o tym, kto dokładnie dostanie majątek...
Innymi słowy, jedyną naprawdę zgodna z logiką korupcji strategią sprzedaży majątku stal się, jak już sugerowałem, fałszywy przetarg z “gwarantowaną” wypłatą...
Istotnie, wybór padał głównie na zagranicznych nabywców, gdyż okazali się lepiej przygotowani niż krajowcy do działania w warunkach chronicznej korupcji jaka zapanowała w Polsce...
Korporacje międzynarodowe są również głęboko zakorzenione w gospodarkach zacofanych, gdzie korupcja jest sposobem przetrwania...
Prowizje można szacować na (2-4) procent wpływów z prywatyzacji równych (18-23) miliardów dolarów. Chodzi o (0,4-0,5)miliarda dolarów, co stanowi tylko 0,5 procent 216 miliardów dolarów kapitału, który na czysto – po odliczeniu cen – zyskali zagraniczni nabywcy w zamian za łapówki..”.
Rozdział szósty drugiej części książki, który Autor zatytułował “Handlarze złomem” opatrzył następującym wstępem:
“Z nadgorliwego apologety komunizmu inteligencka elita przekształciła się w jego najbardziej zdeterminowanego przeciwnika, żeby następnie zostać poplecznikiem innej dewiacji – kapitalizmu z obcym kapitałem i lokalną pracą...
Nie ulega wątpliwości, że główne inteligenckie środowiska przyłączyły się do opozycji nie z potrzeby kapitalizmu, czyli chęci stania się samemu kapitalistami..
Z tegoż dokładnie powodu, gdy doszło do wyboru modelu prywatyzacji, środowisko inteligenckie użyło swoich wpływów nie dla zagarnięcia kapitału na własny użytek, bo go raczej nie chciały dla siebie. Użyły tych wpływów w tym celu, żeby z korzyścią własną sprzedać kapitał obcym..
Jej potępienie spadło nie na wszystkich kapitalistów, ale wyłącznie na miejscowy żywioł kapitalistyczny. Żywioł ten uznano za zbyt prowincjonalny, żeby sobie poradził we współczesnym – globalnym – kapitalizmie, w ich miejsce powinni więc przyjść światowcy z zagranicy...
Co zakrawa na ironię, wśród pokonanych znalazła jedyna ważna grupa, która za komunizmu zachowała własność-chłopi. Z tego tytułu byli bowiem wyjątkowo przygotowani do wykorzystania możliwości jakie daje normalny – ludzki – kapitalizm...
Kręgi inteligenckie wygrały, głównie dlatego, że przejęły z komunizmem najważniejszy instrument władzy czyli środki przekazu...
Wykonując wyrok na siebie, inteligencja stoczyła się z obrońcy wyższej kultury do nosicielki anty-kultury, ale jednocześnie zyskała szansę bardziej skutecznego narzucania społeczeństwu fałszów wspierających wyprzedaż majątku...
Nagle okazuje się, że od 1994r. przed falą wyprzedaży, gdy rząd oddłużył banki w formie obligacji, stały się one najbardziej zyskowną dziedziną gospodarki. Nie tylko, że wyróżniają się na tle zbankrutowanych banków czeskich, czy tych rosyjskich-mafijnych, ale mają wyniki finansowe lepsze od banków unijnych...
Urabianie opinii przez środki przekazu okazało się na tyle skuteczne, że mało kogo zdziwiło, że zdrowe banki-z aktywami rzędu aż 90 miliardów dolarów – po 1994r. zostały prawie w całości sprzedane zagranicy za 3 miliardy dolarów, czyli za darmo...
Nigdy jednak dotąd nie przyszło ludziom mediów do głowy, żeby użyć jakiegoś odpowiedniego określenia na tych, którzy myślą, że najlepiej będzie wtedy, jak w polskich rękach zostanie nic, ino sznur...
Z pomocą środków przekazu sprzedano banki i fabryki, właściwie to całą Polskę w cenie złomu, rękami ludzi, których dotąd ominęły epitety. Z racji charakteru ich zajęcia należałoby od zaraz zacząć ich nazywać “handlarzami złomem”...
Inteligencji nie mogło wystarczyć samo przejęcie kontroli nad mediami. Żeby zdobyć władzę, potrzebowała ona też politycznej organizacji do realizacji swych celów. Stała się nią z początku Unia Demokratyczna, potem przemianowana, w tym samym duchu orwellowskiej nowomowy, na Unię Wolności. Unia przejęła ster władzy pierwsza w 1989r., ale nie bez wsparcia ze strony niezależnych związków zawodowych, głównie robotniczych...
Zaczął się natomiast okropny kryzys lat 1990-1992, który uderzył głównie w państwowy przemysł, czyli w bastion robotników...
Sytuację tą wykorzystały, odsunięte od władzy, partie wywodzące się z dawnego okresu tak, że w wyborach 1993r. kontrolę nad gospodarką przejęła koalicja Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego...
Trudno jest te wszystkie fakty zaakceptować byłej opozycji antykomunistycznej, jak również prawicy jako takiej, gdyż żyje ona obrazem partii z okresu komunistycznego jako sił antypolskich. Z tych samych powodów prawicowe partie niechętnie mówią o własnych dokonaniach po 1997r., kiedy na zasadzie rykoszetu wyrwały władzę lewicowej koalicji. Maja do tego realne powody, gdyż największą wyprzedaż zagranicy dokonały te właśnie siły, programowo narodowe...
Kiedy odchodziła lewicowa koalicja, udział obcego kapitału w bankach wynosił poniżej 20 procent. Dzięki prawicy ten udział podniósł się do wspomnianych wcześniej 75 procent. Co więcej lewica trzymała większość ubezpieczeń w gestii krajowej, gdy za sprawą prawicy są one już głównie w obcych rękach...
Ale gdy Unia, wraz z Balcerowiczem, wyszła z koalicji, orgia wyprzedaży się nie skończyła, o czym świadczy m.in. ostra “walka” rządu AWS o niepolski cukier...
Zamiast zająć się polepszaniem bytu przeciętnego człowieka, była opozycja, jako “przeżytek komunizmu” wybrała jego rewolucyjne uświadamianie-w nieświadomości klęski..”
Część trzecia książki pt. “ Przekleństwo historii” rozpoczyna Autor stwierdzeniem, że:
Likwidacja narodowego kapitału przez półdarmową wyprzedaż zagranicy stawia Polskę w sytuacji gorszej niż kiedykolwiek w nowoczesnej historii jej gospodarki...”
Rozdział siódmy trzeciej części książki pt. “Zakłamana przeszłość” rozpoczyna prof. Poznański ustaleniem:
“Nie mogło się udać przejście z komunizmu do kapitalizmu, gdyż mało kto rozumie czym był komunizm, nawet ta część społeczeństwa, czyli większość, która uważa szczytową dekadę późnego komunizmu za gospodarczo najlepsze lata po wojnie...
Za tym, że obecna recesja może okazać się gorsza przemawia fakt, że obecnie, tak jak za Gierka, ważnym motorem recesji są trudności polityczne, tyle że nieporównanie większe. Za Gierka, recesja stała się nieodwracalna ze względu na zbuntowane społeczeństwo w obliczu spójnego państwa, które miało jak ratować sytuację. Choć za Balcerowicza, w obliczu recesji, społeczeństwo jest spokojne, polityczne warunki są gorsze, gdyż w wyniku korupcji państwo stało się bezradne. Nie może też być mowy o cudzie, gdyż Balcerowicz nie zadowolił się deficytami handlowymi, ale sięgnął po inny środek, iście piekielną sztuczkę, żeby ożywić gospodarkę przez wyprzedaż w obce ręce stworzonego głównie za Gierka kapitału. Podczas gdy Gierek obiecał Polakom podwojenie kapitału czyli zbudowanie “drugiej Polski”, Balcerowicz cały ten podwojony kapitał, główne źródło narodowego bogactwa, roztrwonił za bezcen, zostawiając niestety “Polskę zerową”...”
Rozdział ósmy trzeciej części książki pt. “Niemieckie nieporządki” Autor rozpoczął stwierdzeniem:
“«Polska droga» do «niekompletnego kapitalizmu» nie zaczęła się w Polsce, ale w Niemczech Wschodnich, albo dokładniej w Niemczech Zachodnich, które na swój własny sposób zreformowały bezwolne Niemcy Wschodnie...
Szukanie użytecznych analogii, należy zacząć od przebadania, w jaki to sposób Niemcy Zachodnie zdobyły wpływ na opinię publiczną w Niemczech Wschodnich, jak również w Polsce. Wpływ ten był potrzebny, żeby zyskać aprobatę dla scenariusza na przechodzenie do kapitalizmu przez jednoczesny kryzys produkcji i oddanie kapitału, Odpowiedź brzmi, że w obu krajach u podłoża leży mobilizacja środków masowego przekazu, jako propagatora tegoż scenariusza...
W Niemczech Wschodnich uzyskanie kontroli nad środkami przekazu było wyjątkowo proste, gdyż kraj ten został wcielony do Niemiec Zachodnich w drodze eliminacji jego wszystkich odrębnych instytucji politycznych, włącznie z mediami. Wariant ten nie mógł być oczywiście powtórzony w Polsce. Ale od pierwszej chwili zaczęło się wykupywanie prasy przez zagraniczne koncerny, w tym w szczególności te z Niemiec Zachodnich. Ci ostatni, bardzo szybko zdobyli mocną pozycję w paru sektorach ogólnokrajowej prasy np. w pismach gospodarczych. A teraz wchodzą już potężnie w tygodniki polityczne. Po kilku latach prawie 50 procent prasy znalazło się w rękach zagranicznych, a dzisiaj ten udział jest najprawdopodobniej bliski 75 procent. To jest absolutnie niezwykła sytuacja, z pewnością w świetle doświadczeń Europy Zachodniej, gdzie obce udziały są minimalne, szczególnie jeśli chodzi o pisma polityczne...
To właśnie w ramach tego widzenia zmian ustrojowych, akcenty w myśleniu przesunęły się z początkowo centralnego dla reform pojęcia «przejście do kapitalizmu» jako zbiorowego wysiłku, na rzecz terminów, które sugerują łatwe “włączenie do kapitalizmu”. W kontekście Niemiec Wschodnich pojawił się zwrot «zjednoczenie» z Niemcami Zachodnimi, w przypadku zaś Polski wprowadzono nasycony magiczną mocą zwrot «integracja» – naturalnie ta z Unią. Ponieważ w wyniku faktycznego zawieszenia życia politycznego Niemcy Wschodnie najlepiej nadawały się do skoku na majątek, tutaj doszło do skrajnej wersji wyprzedaży w obce ręce. Prawie bez wyjątku fabryki i banki były sprzedane w ręce nabywcy zachodnioniemieckiego...
Mimo, że gospodarka Niemiec Wschodnich była nieco większa od gospodarki Polski, sprzedano ją nie za większe pieniądze ale wręcz z dopłatą dla nabywców...
Zamiast otrzymać oczekiwane 320 miliardów dolarów za sprzedaż środków trwałych Niemiec Wschodnich, agencja prywatyzacyjna skończyła z deficytem 180 miliardów dolarów, który musieli pokryć obywatele Niemiec Zachodnich, w ramach specjalnie utworzonego na cele zjednoczenia podatku, tzw. “solidarnościowego”. Gdyby dodać nieopłacone 320 miliardów dolarów środków trwałych włożonych przez obywateli Niemiec Wschodnich do 180 miliardów dolarów deficytu pokrytego przez obywateli Niemiec Zachodnich, łączna suma wyniosłaby 500 miliardów dolarów. Tyle mniej więcej zyskali na “największym przekręcie” inwestorzy z Niemiec Zachodnich...
Przykładem tego, jak skuteczne okazały się starania Niemiec Zachodnich są Węgry, ale Polska też może służyć jako przykład, gdyż ich inwestorzy zdobyli największą ilość skazanego na wyprzedaż kapitału.
Przynajmniej jedna trzecia tego co dostało się w zagraniczne posiadanie, w tym bankowości, trafiła do nabywców z Niemiec Zachodnich. Poprzez obecne konsolidacje udział ten systematycznie się podnosi, nie da się wykluczyć, że może on łatwo dojść do połowy...
Dane statystyczne w tym zakresie są wyjątkowo mało dostępne, ale na Ziemiach Odzyskanych powoli dokonuje się wykup ziemi i nieruchomości, znowu głównie przez niemieckich nabywców...
Mogłoby się wydawać, że kapitalistyczni nabywcy, kierowani zyskiem, zabiorą się do pomnażania kapitału i tworzenia atrakcyjnych miejsc pracy. Innymi słowy, że rzeczywiście zapewnią oni, że Niemcy Wschodnie bardzo szybko przerodzą się w Zachodnie..
Nic podobnego się nie stało, gdyż Niemcy bardzo szybko zdewastowały gospodarkę Niemiec Wschodnich, mimo że stały się one częścią wspólnych już Niemiec...
Powinno to stanowić ważne ostrzeżenie dla innych krajów, w których doszło do przejęcia kapitałowego przez zagranicę. Albowiem, jeśli Niemcy Zachodnie nie cofnęły się przed zrujnowaniem swoich Niemiec Wschodnich, można by oczekiwać tylko czegoś gorszego gdzie
indziej, w tym w obcej Polsce. Mimo, że minęło ponad dziesięć lat od chwili gdy Kohl, nazywany “kanclerzem zjednoczenia” zarządził “szokową terapię” w swojej wersji, Niemcy Wschodnie nie wyszły ze swego kryzysu. Dochód narodowy Niemiec Wschodnich w 2000r. był o 5 procent poniżej 1989r., a główny sektor gospodarki, czyli przemysł, był o 45 procent poniżej 1989r..Wypada więc, że w ramach budowania kapitalizmu, Niemcy Wschodnie chyba na stałe tracą swoją zdolność produkowania dóbr kapitałowych...
Z rozbitego przemysłu pochodzi większość bezrobotnych, których udział wśród ludzi zdolnych do pracy jest od początku zmian najwyższy w Europie Wschodniej. W 1993r. oficjalna stopa bezrobocia wyniosła 25 procent. Pełna stopa jest bliższa 30 procent, gdyż trzeba uwzględnić osoby włączone w rządowe programy szkoleniowe, a zwłaszcza rzesze wyrzuconych na wczesne emerytury, które zamieniają Niemcy Wschodnie w “kolonię emerytów”...
Jakby policzyć wszystkie transfery z Niemiec Zachodnich, nie tylko na wsparcie dochodów ludności, w grę wchodzą nieprzerwane potoki rzędu 100 miliardów dolarów rocznie, czyli równowartość trzech piątych rocznego dochodu narodowego Polski...
Polska może najwyżej liczyć na kwoty z kasy Unii rzędu (5-10) miliardów dolarów rocznie dopiero w nieokreślonej przyszłości. Przy czym grozi jej, że będzie się musiała w ogóle wyrzec finansowych roszczeń, żeby zostać przyjęta...
Ale otwarcie Unii, nawet Niemiec Zachodnich, dla polskiej siły roboczej jest wątpliwe, o czym może świadczyć fakt, że jak dotąd, biedniejsza Polska tworzy miejsca pracy dla bogatszej Unii. Mimo znacznie niższych płac Polska od lat generuje ogromne deficyty handlowe. W ten sposób zamiast stworzenia w Polsce około 400 tysięcy miejsc pracy, powstały one w krajach, z którymi ma ona deficyty handlowe, czyli u członków Unii, zwłaszcza w Niemczech Zachodnich...
Nieświadom tych bliskich współczesnych związków, Balcerowicz podjął się, z gorszym skutkiem, realizacji zbliżonego wzorca zmian systemowych w Polsce nie tyle w roli “ojca reform”, ale “nieślubnego dziecka Kohla”. W ten sposób chcąc nie chcąc, wsparł starania inwestorów z Niemiec Zachodnich, żeby -choćby nawet na znacznie mniejsza skalę-powtórzyć ich wyjątkowo udaną wschodnioniemiecką operację półdarmowego wykupu kapitału również w sąsiedniej Polsce...”
W rozdziale dziewiątym trzeciej części książki pt. “Utrwalone nierówności” Autor wyciąga wniosek, że;
“Przemiany ustrojowe miały zapewnić Polsce powrót do Europy, czyli zbliżenie do jej instytucji oraz jej poziomu życia, ale nastąpiło odejście od Europy, gdyż wdrożono odrębne instytucje, bez szans na zbliżenie poziomu życia...
W przedziwny sposób, po latach ogromnych wysiłków o odzyskanie pełnej państwowości, a tym samym nieskrępowanej swobody decydowania o losie narodu, polska opinia publiczna poddała się złudzeniom, że usunięcie jednego zagrożenia, rosyjskiego, oznacza koniec wszelkich zagrożeń. Takie naiwne myślenie samo w sobie stało się zagrożeniem dla polskiej państwowości, gdyż stworzyło pokusę dla innych państw, by realizować swoje interesy kosztem tych polskich..
Gdyby zestawić niedowiedzioną, mimo dziesięciu lat otwartych archiwów komunizmu, eksploatację Polski przez sowietów z obecną, wychodzi znowu, że jest więcej niewoli. Nie da się ukryć, że narzucając Polsce komunizm, Związek Radziecki skazał ją na dalsze gospodarcze zacofanie, ale nie wykorzystał swojej dominującej pozycji, żeby wyrwać prawie cały polski kapitał trwały za 10 procent jego realnej wartości, jak to teraz uczyniły inne kraje, w tym zwłaszcza Niemcy Zachodnie...
Właśnie Polska oraz reszta Europy Wschodniej dopisały następny rozdział w tworzeniu nieudanych kopii instytucji z Europy Zachodniej. Tym razem przez budowę kapitalizmu, który podobno tam ma istnieć, ale którego tam nie ma, mianowicie “niekompletnego kapitalizmu”, w którym ciągle brak klasy średniej...
Trudno ocenić, jak dalej potoczą się losy polskich wysiłków modernizacyjnych, ale jedno jest pewne, że związane z “niekompletnym kapitalizmem” przepływy części polskiego dochodu narodowego w formie zysków i rent, tych z nieopłaconej siły roboczej, do Europy Zachodniej będą utrudniały zasypanie luki w poziomie życia między Polską a Europa Zachodnią. W najlepszym chyba razie możliwe będzie utrzymanie wyjściowego dystansu, czyli obecnego stanu marginalizacji.”
Autor skłania się tu do uznania opinii Węgra Tomasa, który twierdzi, że:
“Zmiany ustrojowe po komunizmie nie polegają na budowaniu czegokolwiek, ale na niszczeniu tego co zastano. To co zastano to była forma nowoczesności, natomiast to co się teraz stało to forma barbarzyństwa...
Zamiast ulec reformie, byłe państwo jest używane dla pośpiesznego wzbogacania się przez plemiennych wodzów, obojętnych wobec marnego losu współplemieńców, porzuconych w szarych blokach”.
“Polska miała “wrócić” do historii, należy rozumieć do tej z kapitalizmem, czyli przedwojennej. Tyle, że nie wróciła nawet do tego stanu w jakim była w okresie międzywojennym. Nie można niestety wykluczyć, że państwo polskie jest właściwie w stanie samolikwidacji.
Tak znaczne osłabienie polskiego państwa byłoby bez znaczenia, gdyby prawdą było to, co mówią zwolennicy tzw. globalizacji, pojętej jako zanik państwa na rzecz rynku czyli korporacji. Ale prawda o globalizacji jest taka, że istotnie korporacje stały się potężniejsze niż kiedykolwiek, tyle, że zamiast wymieść państwo, mają je teraz po swojej stronie. Korporacje z Europy Zachodniej nie wchodzą do Polski na własną rękę, ale z pomocą państwa oraz Unii Europejskiej. W tej roli, państwa nie kierują się względami politycznymi, w tym poszanowaniem innych państw, ale logiką ekonomiczną, bo to jest jedyna logika, którą rozumieją ich zorientowane na świat korporacje...
Dzisiaj ta sama organizacja deklaruje chęć budowy “wspólnego domu” z Polską, tyle że w trakcie stale uzgadnianych reform następuje osłabienie jej zacofanej gospodarki i rujnowanie jej państwa w przebudowie.Przejmowanie większości fabryk i banków spowodowało, że zamiast wejść do “wspólnego domu” Polska staje się bezdomna...
Wraz z tym staje się również bezrządna, a tym samym coraz mniej zdatna do unijnego członkostwa, przynajmniej jako suwerenny kraj...
Dzisiaj znowu silni prowadzą gry, które bezceremonialnie łączą lub dzielą słabsze kraje z tym, że “międzynarodowe” korporacje o narodowym charakterze są odpowiednikiem-związanej z monarchią -arystokracji są akcjonariusze, równie egoistyczni i pasywni. Wciśnięte między korporacje oraz akcjonariuszy, państwo staje się wobec nich służebne, posłusznie asystując w ich próbach łączenia i dzielenia osłabionych krajów
Jeśli chodzi o obecną europejską scenę, historia może się łatwo powtórzyć, w tym sensie, że znowu powodem do regionalnej zawieruchy może się stać, choć pozbawiony tym razem udziału Rosji, “międzynarodowy” podział Polski czy to z zachowaniem jej granic, czy bez.
W ten sposób, ponownie, w bolesny sposób politycy nauczą się, że ekonomia nie może rządzić polityką, krajową czy światową oraz że u podłoża ludzkich zachowań leży potrzeba wolności, własnej i zbiorowej
W posłowiu Autor operując podtytułami: “Alternatywa liberalna”, “Wybryk rewolucji” i “Wyjście awaryjne “stwierdza
“Mamy przeto w Polsce, dzięki tzw. liberałom, nieznaną nigdzie w Europie Zachodniej aberrację instytucjonalną...
Po pierwsze-wdrożony został swoisty marksowski ideał gospodarki, w której brak jest krajowej klasy kapitalistycznej, a jest tylko robotnicza
Po drugie- Polakom odebrano nie tylko majątek i zyski,ale co jest kolejnym pilnie ukrywanym faktem-drastycznie redukowane są funkcje “ państwa opiekuńczego”, jak np. bezpłatne szkolnictwo, subsydiowana kultura, czy powszechna opieka zdrowotna...
Po trzecie-obdzierane z usług socjalnych polskie społeczeństwo zostaje z gospodarką wyjątkowo podatną na kryzysy produkcji, czyli kryzysogenną...
Odbicie od tego dna będzie trudne, gdyż wszystkie możliwe główne wyjścia zostały już zatrzaśnięte, pozostały jedynie bardzo ryzykowne wyjścia awaryjne...
Po pierwsze, wypadałoby zaprzestać odnowionej po upadku komunizmu “negatywnej selekcji”, współodpowiedzialnej za obecne załamanie postaw moralnych...
Po drugie-wyłącznym celem dalszej prywatyzacji musi się wreszcie stać tworzenie rodzimej klasy kapitalistycznej, tak by krajowa własność stała się dominująca, zwłaszcza w bankach.
Po trzecie – odbudowa krajowej własności wymaga nowego podejścia do integracji z Unią Europejska, tak by państwo polskie uzyskało niezbędną swobodę działania. Największym chyba oskarżeniem dotychczasowej taktyki, a zarazem dowodem rozkładu państwa, jest fakt, że najbardziej dzisiaj zagrożone sektory-rolnictwo, metalurgia i górnictwo-zostały w 1990r. zidentyfikowane przez ekonomistów Unii jako największe konkurencyjne zagrożenie dla jej własnych producentów. Zamiast wzorem unijnych rządów wesprzeć te ważne dziedziny państwo pozwala na ich uwiąd zgodnie z unijnymi programami tzw. restrukturyzacji...
Pisząc tę recenzję mam duże uznanie dla Autora, który jednoznacznie wyraził swoją pozytywną opinię dla modeli azjatyckich, czego brakowało mi w poprzedniej jego książce zatytułowanej “Wielki Przekręt Klęska Polskich Reform”...
Natomiast na bazie obu książek prof. Poznańskiego oraz obłudnej promocji tych książek, a także książki Bortnera przez PSL, widzę czarną przyszłość dla całej formacji Polskiego Stronnictwa Ludowego, która chciałaby znać prawdę o “obłędzie reform i wyprzedaży Polski”, a jednocześnie brać udział w obłędnym tańcu SLDowskich i UPowskich liberałów niszczącym przede wszystkim polskich rolników. Wie o tym dobrze Samoobrona R.P. na czele z Andrzejem Lepperem, gdyż przyszłość polityczna należy właśnie do niej po kolejnym samobójstwie wg scenerii koalicji AWS i UW obecnej formacji władzy w Polsce.
Ostatnią książkę prof. K. Z. Ponańskiego powinni przestudiować wszyscy Polacy oraz quasiPolacy realizujący nadal obłędne reformy i wyprzedaż Polski. W szczególności powinni się z nią zapoznać: posłowie R.P., senatorowie R.P., członkowie Rządu R.P., urzędnicy państwowi, urzędujący prawnicy, samorządowcy i spółdzielcy. Z wielką powagą powinni zapoznać się z jej treścią nauczyciele i uczniowie szkół średnich oraz studenci wyższych uczelni świeckich i duchownych wszystkich specjalności. Studia nad faktami podanymi w książce powinni podjąć pracownicy Centrum Informacji Europejskiej Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej, pracownicy Studium Generale Europa i prelegenci tego Studium, redaktorzy mediów polskich, w tym katolickich, członkowie partii, stowarzyszeń, fundacji, agencji itp., księża, zakonnicy i siostry zakonne oraz katecheci, szczególnie ci, którzy mają do czynienia z młodzieżą i dziećmi.
Szczególne znaczenie miałoby zapoznanie z treścią i wnioskami zawartymi w książce prof. Poznańskiego członków zakonu jezuitów i dominikanów, zajmujących się problemami informacyjnymi w takich ośrodkach, jak prowadzony przez jezuitów Katolicki Ośrodek Informacji i Inicjatyw Europejskich w Brukseli, Strasburgu, Budapeszcie i Warszawie.
Książka ta powinna wyprostować dezinformacje kierowane przez propagandę prounijną do takich grup społecznych, jak: dziennikarze, żołnierze, policjanci, prawnicy, rolnicy, robotnicy, rzemieślnicy, kupcy, transportowcy, nauczyciele, naukowcy, młodzież, rodzice, kombatanci, emeryci, renciści, bezrobotni, ubodzy, bezdomni, górnicy, hutnicy, energetycy, związkowcy, spółdzielcy, społecznicy, bankowcy, przedsiębiorcy, lekarze, pielęgniarki, sportowcy i ludzie innych zawodów.
W dobie istnienia broni XXI wieku w postaci informacji i dezinformacji, co pokazały wypadki w Jugosławii, Czeczenii, Palestynie i Izraelu, Ameryce Północnej, Afganistanie, Afryce i innych kontynentach, książka prof. K. Z. Poznańskiego, znanego wykładowcy na ekskluzywnych uczelniach zagranicznych, jest istotnym elementem – filtrem dezinformacji niesionej do Polski i rozpowszechnianej w Polsce.
Trzeba jeszcze raz zastanowić się nad tym, czy “bezdomna i bezrządna Polska” może być partnerem dla Unii Europejskiej i matką wszystkich Polaków i chrześcijan ?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 968 odsłon