Porady wuja Brąka dla Dupiarza
Nieodżałowany wuj Bronek wreszcie dał znać o sobie i to w roli potencjalnego doradcy kandydata Dupiarza! Jeśli ktoś z młodszych czytelników nie kojarzy, kim jest wuj Bronek to przypominam, że to ten pijany kierowca, który na przejściu dla pieszych przejechał ciężarną zakonnicę w związku z czym – pewna na 200% prezydentura uciekła Brąkowi sprzed samego nosa.
Warto także przypomnieć, że Bronek był osobistym doradcą (doradcom?) prezydenta Obamy w zakresie gotowania bigosu i nawet miał na temat bigosu wykład w Stanach Zjednoczonych!
Dziś Bronek – w roli potencjalnego doradcy w sztabie kandydata Dupiarza – pospieszył ze swoimi profetycznymi poradami. Choćby jak ta sugestia, że mówiąc o ś.p. prezydencie Lechu Kaczyńskim przewidział, że „prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni”….
Nieodżałowany wuj Bronek występując w odpolitycznionej Radiowej Jedynce odniósł się do rozporządzenia Rafała Trzaskowskiego z maja tego roku, w którym Dupiarz - jako prezydent Warszawy - zakazał m.in. eksponowania krzyży na ścianach i na biurkach w warszawskim ratuszu. Teraz Dupiarz – już jako kandydat Koalicji Obywatelskiej na Prezydenta RP - wycofuje się ze swych decyzji i stara się swoim zwolennikom wyjaśnić, co miał faktycznie na myśli – wykonując przy tym akrobatyczne salta na koturnach i na oczach zebranej publiki.
Cóż było robić w tej dramatycznej sytuacji? Odpolityczniona Radiowa Jedynka postanowiła więc zwrócić się do wuja Brąka o poradę dla Dupiarza: „Będzie o to pytany o to i atakowany. Jakąś odpowiedź ma i powinien mieć ja przygotowaną. Nie powinna być to odpowiedź, że takiej decyzji nie było, bo z czegoś się wycofywał. Nie będę podpowiadał" – roztropnie stwierdził wuj Bronek, przed oficjalną nominacją do sztabu Dupiarza.
Jednak wuj Bronek dociskany przez odpolitycznionego redaktora, który odważnie zapytał: „Czy Rafał Trzaskowski powinien na potrzeby kampanii wyborczej przyznać się do błędu ws. decyzji o zdejmowaniu w warszawskich urzędach krzyży?” – bezkompromisowo odpowiedział: „Tak. Coś musi wymyślić, co przekonałoby ludzi, że traktuje ich poważnie”…
Wprawdzie jeden z internautów poradę wuja Brąka skomentował: „Oni mają ludzi za skończonych idiotów” – to przecież jest oczywiste, że skończonych idiotów w Polsce nie brakuje i jest to bez mała cały elektorat junty 13 grudnia! To dla niego Dupiarz musi coś wymyślić, by przekonać swoich zwolenników, że poważnie traktuje przygłupów…
W jednym z poprzednich blogów zasugerowałem, by Dupiarz pojawił się na najbliższej Paradzie Równości w przebraniu kardynała, co z pewnością przekonałoby elektrorat Platformy Obywatelskiej. Jest jednak kolejna okoliczność, którą z pewnością łykną nawet najwięksi kretyni! Otóż jest powszechnie oczywiste, że Dupiarza nie było w maju w warszawskim ratuszu, gdyż promował stolicę bodajże w Tajlandii! A więc Dupiarz nie mógł podpisać się pod rozporządzeniem o zakazie eksponowania krzyży – tym bardziej, że Dupiarz także w miesiącu czerwcu nie pojawił się w warszawskim ratuszu!
Teraz wystarczy zlecić szefowi Służby Kontrwywiadu Wojskowego generałowi Stróżykowi, by jego komisja zbadała, kto w zasadzie podpisał rozporządzenie w sprawie zdejmowania krzyży w Warszawie i po kłopocie! Tuż przed wyborami może się okazać, że był to przebrany za Dupiarza dr Karol Nawrocki!
Skoro komisji gen. Stróżyka udało się wyśledzić, że Antoni Macierewicz był sowieckim szpiegiem, to jaki to problem uznać dr Karola Nawrockiego za sobowtóra Dupiarza???
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 502 odsłony
Komentarze
Mierz wysoko. Strzelaj celnie.
30 Listopada, 2024 - 21:29
A zbyt pewnym w swe możliwości przypomnę jak pewien napruty i nadęty( kolejność dowolna )z którego zrobiono ha, ha, męczennika, sromotnie przegrał bitwę pod Little Bighorn.
Otóż Pan Podpułkownik Custer zmierzył się w sile jednego!!!!!! Regimentu( Ok.700 żołnierzy plus ok.50- ciu cywilów i przewodników. ) z wielokrotnie przeważającymi siłami zjednoczonych plemion.
Tak- zjednoczonych.
Jedna trzecia z nich miała broń palną. Zrobili z ekipy Custera sieczkę.
Czy zdecydowała wyłącznie ich przewaga?
Otóż nadęty w swej pysze dowódca stanowczo odmówił wcielenia w skład swych sił oddziału kartaczownic Gatlinga. Ponoć uznał to za... niehonorową broń.
Gdyby nie jego głupota i zadęcie, mieliby szanse.
A tak zostali martwymi bohaterami.
Ostatniej z wielkich bitew z Indianami.
Którzy potem nie zdobyli się na tak wielkie wspólne akcje.
I... wylądowali w rezerwatach.
Jeśli to co samo nazywa się prawicą w decydującym momencie nie podejmie wspólnej akcji, rozegrają wszystkich pojedyńczo. Choćby mieli niedoświadczonych, nadętych i wiecznie naprutych dowódców.
Dr.brian
smutne
28 Listopada, 2024 - 16:00
"Oni" wcale nie są śmieszni tylko żałośni. Są tak głupi, że chlubią się swoją głuPOtą
solidaruch80
Planeta sie pali
30 Listopada, 2024 - 06:59