73 lata temu na śmierć skazano "Inkę"
Siedzikówna była cichą, trzymającą się z tyłu dziewczyną, sanitariuszką. Jak można było oskarżyć ją o wydawanie poleceń zabijania żołnierzy?
3 sierpnia 1946 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał na karę śmierci Danutę Siedzikównę ps. ,,Inka'', sanitariuszkę 5 Wileńskiej Brygady AK.
Wyrok na dziewczynce wykonano 28 sierpnia w gdańskim więzieniu przy ul. Kurkowej 12.
Dziesięciu żołnierzy KBW oddało strzały do ,,Inki'' i Feliksa Selmanowicza ps. „Zagończyk”, żołnierza mjr. „Łupaszki”. „Inka” i „Zagończyk” upadli na ziemię, ale wciąż dawali oznaki życia. Egzekucja z udziałem żołnierzy się nie udała; żaden nie chciał uśmiercić "Inki", choć strzelali z odległości trzech kroków.
Skazańcy zostali dobici o godz. 6.15 strzałem w głowę przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Sawickiego.
W przesłanym siostrom grypsie z więzienia Siedzikówna napisała: "Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba". Zdanie to należy tłumaczyć nie tylko w kontekście przebiegu śledztwa, lecz także odmowy podpisania prośby o ułaskawienie.
Danuta Helena Siedzikówna urodziła się 3 września 1928 r. w Guszczewinie (pow. Hajnówka), po wybuchu II wojny światowej jej ojciec został w 1940 r. wywieziony do łagru (zmarł w 1943 r. w Teheranie), a matka zamordowana przez gestapo pod Białymstokiem w 1943 r. Na przełomie 1943 i 1944 r. razem z siostrą Wiesławą wstąpiła do Armii Krajowej, gdzie przeszła szkolenie medyczne. W czerwcu 1945 r. została aresztowana przez NKWD za współpracę z antykomunistycznym podziemiem. Uwolniona z konwoju przez patrol wileńskiej AK, podjęła służbę jako sanitariuszka. Przybrała wówczas pseudonim „Inka”. Na przełomie 1945 i 1946 r. z dokumentami na nazwisko Danuta Obuchowicz, rozpoczęła pracę w nadleśnictwie Miłomłyn (pow. Ostróda), gdzie wiosną 1946 r. nawiązała kontakt ze szwadronem 5 Brygady Wileńskiej AK dowodzonym przez ppor. Zdzisława Badochę pseudonim „Żelazny”. Po jego śmierci 28 czerwca 1946 r., nowy dowódca szwadronu ppor. Olgierd Christa pseudonim „Leszek” wysłał Danutę Siedzikównę (używającej nazwiska Ina Zalewska) do Gdańska po zaopatrzenie medyczne. Tam nad ranem 20 lipca 1946 r. w mieszkaniu niedaleko gmachu Politechniki Gdańskiej została aresztowana. Umieszczono ją w więzieniu gdańskim na ul. Kurkowej. Mimo ciężkiego śledztwa nie podała żadnych informacji na temat 5 Brygady AK. 31 lipca 1946 r. został sporządzony akt oskarżenia. Danuta Siedzikówna została oskarżona o przynależność do nielegalnej organizacji, udział w napadach na funkcjonariuszy MO i UB oraz podżeganie do ich zabójstwa. 3 sierpnia 1946 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku wydał wyrok śmierci. Był on sprzeczny z obowiązującym prawem, gdyż „Inka” nie skończyła jeszcze 18 lat. Danuta Siedzikówna odmówiła napisania prośby o łaskę; zrobił to za nią jej adwokat. 19 sierpnia Bolesław Bierut odmówił zastosowania prawa łaski. 28 sierpnia 1946 r. wyrok został wykonany. Danuta Siedzikówna została rozstrzelana w gdańskim więzieniu razem z innym żołnierzem 5 Wileńskiej Brygady AK Feliksem Selmanowiczen pseudonim „Zagończyk”. Ich ciała pochowano w nieznanym miejscu.
Za krew
Za tortury
Za ich śmierć
W szeregu stanąć pora
Na zawsze odsunąć czerwonego potwora.
I tych co po nich
Wciąż podnoszą głowy
Na śmietnik historii
Nie pozwolimy nigdy zapomnieć
CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM
ps.
W 2014 r. zespół IPN podczas prac na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku, pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka, odnalazł i ekshumował szczątki młodej kobiety z przestrzeloną czaszką. 1 marca 2015 r., w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, IPN ogłosił, że badania genetyczne potwierdziły, iż są to szczątki Danuty Siedzikówny, "Inki". Potwierdzono też, że szczątki pochowanego w poblizu mężczyzny należą do Feliksa Selmanowicza.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1573 odsłony
Komentarze
Gdy do Gdańska nadeszła
3 Sierpnia, 2019 - 09:50
Gdy do Gdańska nadeszła informacja, że Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski w sprawie „Inki”, zapadła decyzja o wykonaniu wyroku 28 sierpnia 1946 r. Danuta Siedzikówna nie była jeszcze wtedy pełnoletnia. Ostatnie chwile jej życia wspominał ks. Marian Prusak, który został wezwany, aby udzielić jej ostatniego namaszczenia. Siedzikówna nie zginęła sama. Wraz z nią został rozstrzelany Feliks Selmanowicz „Zagończyk”, przedwojenny żołnierz zawodowy, uczestnik kampanii wrześniowej, który całą okupację służył w oddziałach polskiej konspiracji niepodległościowej.
Skazańców sprowadzono do piwnic więzienia karno-śledczego. Byli tam obecni prokurator mjr Wiktor Suchocki, lekarz kpt. Mieczysław Rulkowski. Wyrok miało wykonać kilku żołnierzy uzbrojonych w pistolety maszynowe. Dowodził nimi ppor. Franciszek Sawicki. Za plutonem egzekucyjnym stało kilku funkcjonariuszy UB, którzy lżyli skazańców. Na moment przed śmiercią Siedzikówna i Selmanowicz krzyknęli: „Niech żyje Polska!”. „Inka” dodała jeszcze: „Niech żyje »Łupaszko«!”. Po komendzie „Ognia!” rozległy się strzały. „Zagończyk” i „Inka” nie zginęli od razu, strzałem z pistoletu zabił ich dowódca plutonu egzekucyjnego.
Ppor. Franciszek Sawicki, dowódca plutonu egzekucyjnego Inki, słuzył w KBW i inspektoracie ochrony; w 1954 - major, w 1970 - podpułkownik.
W wydanej w 1969 r. książce-paszkwilu Jana Bobczenki (były szef bezpieki w Kościerzynie) i gdańskiego dziennikarza Rajmunda Bolduana "Front bez okopów" bandyta "Inka" uczestniczy w egzekucji funkcjonariuszy UB w Starej Kiszewie. Jest "krępa", ma "sadystyczny uśmiech", a w jej ręce błyszczy "czarna, oksydowana stal rewolweru".
Historia "Inki" jest wyjątkowa - choć dla tamtego pokolenia, wychowanego w niepodległej Polsce - właściwie typowa. Walczyła zatem z dwoma okupantami - najpierw niemieckim, później sowieckim (to też było charakterystyczne dla pokolenia II RP).
"CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM"
4 Sierpnia, 2019 - 19:33
serdeczna modlitwa za dusze Bohaterów
gość z drogi
Inka wzór do naśladowania
10 Sierpnia, 2019 - 23:15
Inka wzór do naśladowania przez młodzież i nie tylko. Niestety nawet teraz zdarza się, że jej pomnika w parku Jordana w Krakowie jest bezczeszczony przez skurw...łą czerwoną zarazę (która przeszła teraz w tęczową zarazę). Sam widziałem na własne oczy jak w jednej ze szkół, pracownica szkoły zrywała z pogardą zdjęcie Inki i szkoła nic nie robiła (ja zrobiłem tyle co mogłem ale szczegółów tu nie mogę podać) - i potem takie szmaty "uczą" nasze dzieci w szkołach - co robi z nimi PiS? (pytanie retoryczne).
Podaje chyba najpiękniejszy kawałek o Ince
Ps. byłem na pogrzebie Inki i Zagończyka.
CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM - ŻYJĄ WIECZNIE, ŻYJĄ W NAS
Dziękuję za uwagę,
Twój komentarz wezmę pod rozwagę ;)