O zatrutych cukierkach i hipokryzji dzisiejszej moralności

Obrazek użytkownika glowiak
Kraj

W ostatnich dniach media przebąkują coś o tym, że podczas antyświęta diabła przebrane za bywalców piekła dzieci dostały cukierki, w których znajdowały się elementy noży itp.

Nie będę tu pisać o żyletkach w cukierkach, bo ktoś już to zrobił (i chwała mu za to), celem tego wpisu jest zwrócenie uwagi na hipokryzję niemalże wszystkich w stosunku do tego wydarzenia.

Tak, proszę państwa: Proszę opisać mi, czym z punktu widzenia zwykłego Kowalskiego jest hallowin.

Odpowiedź pewnie byłaby taka: Dzieci w strasznych kostiumach chodzą po domach zbierać cukierki.

A, proszę państwa: od kogo te dzieci biorą te cukierki? Czy to znajomi czy nieznajomi?

Są to nieznajomi.

Przez 364 dni w roku rodzice powtarzają swym pociechom:

Jasiu, pamiętaj: nigdy nie bierz cukierków, ani w ogóle nic od nieznajomych!

I słusznie.

Jednak jakoś w ten jeden przeklęty dzień robią wyjątek, i sami wysyłają (a często też idą z nimi) swoje dzieci, by BRAŁY CUKIERKI OD NIEZNAJOMYCH.

Czyż to nie hipokryzja?

"Ty pisowski śmieciu, sp**dalaj!!!!!!!!" (przypuszczalna odpowiedź)

Oraz kolejno, szkoły w ogromnej części dość aktywnie w tym uczestniczą.

Tak: krzyż w szkole ściągną, bo ma być neutralna światopoglądowo, ale umieszczanie w podręcznikach informacji o tym, jakoby było to coś dobrego to owszem.

"Ale bo to tylko fajna zabawa"

Nie! To nie jest żadna zabawa!

To jest czczenie szatana!

"Ale my się tylko bawimy, nikogo nie czcimy!"

Pewnien mądry apologeta powiedział kiedyś, że diabeł nie robi sobie różnicy, czy ktoś czci go celowo, czy z głupoty, i uważam, że ma absolutną rację.

Moim marzeniem jest to, żeby ludzie zaczęli zauważać oczywiste fakty.

No cóż.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)