Moralność myślenia i wartości — a głupota i zło

Obrazek użytkownika Andy-aandy
Idee

 

 

 

 

Moralność myślenia i wartości — a głupota i zło

 

Każde dobro i zło rodzi się z myśli. To myśl zmienia świat

z moralnie neutralnego w przeniknięty wartościami.

— Michał Heller

 

W swoich rozważaniach “Moralność myślenia”1 ks. prof. Michał Heller dowodzi, że w życiu warto kierować się rozumem, czyli myśleć racjonalnie. Uważa, że myśl jest czynem człowieka, czyli podstawowym ogniwem wszystkich działań oraz wynikających z tych działań skutków za jakie ponosimy odpowiedzialność.

Dlatego, dla ks. Hellera myślenie racjonalne powinno być wyborem — bo właśnie od naszego myślenia zależy to czy uczynimy świat trochę mądrzejszym, czy trochę głupszym. Jednak warto zauważyć, że z tego stwierdzenia wynika, iż każdy człowiek musi mieć świadomość tego, że uczynienie świata nawet trochę głupszym jest złem...

W przedmowie do wydania z 2015 roku ks. prof. Heller przywołuje za ks. Tischnerem powiedzenie górala, że “największą głupotą jest zmęczyć się myśleniem”, bowiem myślenie stworzyło człowieka z całą jego kulturą i cywilizacją. A ponieważ do myślenia należy wolność, czyli możliwość kierowania własnymi myślami - dlatego myślenie jest ściśle związane z moralnością.

Dlatego ks. Heller pisze, iż: “Dobre lub złe są nasze czyny, ale należą one do świata i, w jakimś sensie, nasycają go dobrem lub złem.” Oraz stwierdza, że: “To jest zadziwiające! Myśl ludzka ma w sobie coś ze stwórczej mocy Boga”. Tak więc “dobrem myśli jest mądrość, a złem myśli jest głupota”.

Od komunistycznego przewrotu dokonanego w Rosji, komunistyczni zbrodniarze w każdym kraju posługiwali się najpierw masowymi mordami swoich rzeczywistych czy też wyimaginowanych przeciwników. A po ustabilizowaniu swojej władzy używali strachu do terroryzowania, fragmentacji, atomizacji oraz narzucania społeczeństwom posłuszeństwa wobec swojej totalitarnej władzy, która dążyła do kontroli każdej organizacji społecznej. Dlatego prezydent USA Ronald Reagan, któremu komuniści z Hollywood w połowie lat 40. XX wieku grozili zamachem, nazwał zbrodniczy Związek Sowiecki “imperium zła”.

Problem afirmacji komunistycznego zła przez postbolszewickie elity po 1989 roku jednoznacznie osądza pisarz i publicysta B. Wildstein pisząc: “Odmowa rozpoznania, nazwania i napiętnowania zła, a więc i zdrady, uniemożliwia rozpoznanie i afirmację dobra. Wskazanie i potępienie zła nie tylko nie przeszkadza wybaczeniu, ono je dopiero umożliwia. Nienazwane zło wprowadza nas w grzęzawisko relatywizmu.”2

Dlatego Wildstein pisze, iż: “Odmowa wskazania zła nie ma nic wspólnego z prawdziwym wybaczeniem, nie odpuszczamy wówczas, ale anulujemy moralne sądy. Zachowujemy się tchórzliwie i niemoralnie. (...) Jeśli nie tylko nie osądzamy, ale nawet nie nazywamy podstawowego zła, które wyrządzone było wspólnocie narodowej, a więc wszystkim tworzącym ją jednostkom, to jakim cudem możemy obronić porządek moralny.”3

Zaprowadzane przez dwa totalitaryzmy: komunistyczno-sowiecki i niemiecki nazizm nowe łady społeczne połączone z próbami tworzenia przez te reżimy nowego człowieka — całkowicie im podporządkowanego — nie przyniósł rezultatów. Bowiem, w obu tych systemach ich ideologie były wrogie wolności oraz sprzeczne z naturą człowieka. Zamiast wolności, każdy człowiek musiał swoje działania całkowicie podporządkować wymaganiom tych totalitarnych systemów. Jednocześnie te totalitaryzmy starały się o zniszczenie podstawowych wartości i norm chroniących porządek moralny w społeczeństwach.

W postkomunistycznej postnowoczesności, ideologia postkomunistów, lewactwa oraz liberałów także sprowadzała się do fragmentacji społeczeństwa. Podobnie działała postbolszewicka ideologia michnikowszczyzny. Bowiem nowa “liberalna” lewica stworzyła swoją nową “ideologię końca ideologii”, ideologię egoistyczną i antywspólnotową, bo zastepującą dobro wspólne dobrem indywidualnym. Zamiast komunistycznego czy nazistowskiego systemu nadzoru i kontroli postnowoczesność narzuca ludziom wyścig do posiadania rzeczy coraz nowszych, większych i nowocześniejszych.

W rezultacie, postnowoczesność generuje natłok nowych problemów z jakimi umysł zaczyna sobie nie radzić oraz powoduje rozbudzenie i rozchwianie emocji, niepokojów, lęków czy strachów. Czyli, jeżeli w imię ideologii - pod hasłem nowego wspaniałego świata - obalany jest wszelki porządek, uwalnia to spod samokontroli ludzkie słabości. Wzrasta pycha, chciwość, zazdrość i brak umiaru. Upowszechnia się postawa zwalniająca od odpowiedzialności za przyszłość narodu. A naturalną potrzebę wolności zastępuje samowola.

Z tego wynika, że: “Niepewność, lęk, frustracja, nieustanna rywalizacja i bicie własnych rekordów, idąca za tym izolacja, a następnie depresje, nerwice, poczucie bezradnościsą permanentną kondycją współczesnego pracownika. Nikt mu nie pomoże, gdy odpadnie z rywalizacji - bo przecież kłóci się to z wolnością daną człowiekowi.4 W ten sposób powstaje uciekający od wolności “człowiek-nikt”.

O tych totalitarnych cechach polskiej liberalnej demokracji pisze P. Paliwoda: “w świecie liberalnym, gdzie jednostka jest ‘zdekonstruowana’ i wcielona do jednej z wielu - często antagonistycznych - mniejszości, albo zaprojektowana tak indywidualistycznie, że utraciła jakąkolwiek narodową tożsamość, łatwo jest manipulować masami grupie samoświadomej swojej tożsamości i celów.” Jest to chór internacjonalistyczny, tak jak i Unia Europejska. A członkom tego chóru wolno więcej.5

Wynika to z tego, pisze P. Paliwoda, że grupa ta uważa się za nadludzką bohemę intelektualno-artystyczną. A tę cechuje - jak napisała Agnieszka Kołakowska - ‘bolszewickie poczucie wyższości moralnej”.6

W dzisiejszym liberalnym świecie nie liczy się pojedyńczy człowiek, zwłaszcza taki, który gorzej sobie radzi z samym sobą, a tym samym i w społeczeństwie. Dla liberałów taki człowiek “wypada z gry”. W rezultacie “Żaden gorset mechanicznych zachowań (w relacjach) nie pomaga kiedy ludzie tracą ze sobą kontakt, nie rozumieją samych siebie, nie rozumują i tracą kontakt z własnymi emocjami. Gubią fundamentalną ludzką więź, poczucie bycia razem z innymi nie nadążają za procesem wyznaczonym przez silniejszych. I wtedy zaczynają się czuć osamotnieni, pozostawieni samym sobie. W takiej sytuacji jako ludzie przestajemy znacząco różnić się od zwierząt.”7

Takie osamotnie człowieka w społecznej zbiorowości pozwala na dominację w społeczeństwie tej grupy, która mając bolszewickie poczucie wyższości moralnej — realizuje wyłącznie swoje własne interesy. A jak pisze Anna Pawełczyńska: “każda władza stawiająca interesy wąskiej grupy ponad dobro wspólnoty ma ułatwione zadanie, jeżeli uda się przekształcić tę wspólnotę w zbiorowość ludzi pokornych. Najlepszym zaś sposobem uczynienia ludzkiej wspólnoty bezbronną i posłuszną jest ‘odebranie ludziom rozumu, zdezorganizowanie łączących ich więzi społecznych opartych na moralnych zasadach, nakazujących im wzajemną pomoc i opiekę nad najsłabszymi’”.8

Można więc stwierdzić, że zgadzanie się na antyspołeczną ideologię postnowoczesności — narzucaną społeczeństwu przez postnowoczesnych liberałów uważających się za nadludzką bohemę intelektualno-artystyczną, lecz odrzucających wszystkie moralne zasady regulujące stosunki społeczne — jest afirmacją zła.

Jednak, naszym obowiązkiem i zasadniczym zadaniem jest przecież czynienie świata choć trochę lepszym...

________________________________________

1  Michał Heller “Moralność myślenia”, Copernicus Center Press, wyd. V, 2015, s.

2  Bronisław Wildstein “Cienie moich czasów’, Zysk i Spółka, wyd. I, 2015, s. 421.

3  Bronisław Wilstein, “Cienie moich czasów’, Zysk i Spółka, wyd. I, 2015, s. 422-423.

4  Barbara Stanisławczuk “Kto się boi prawdy. Walka z cywilizacją chrześciajańską w Polsce”, Wydawca Fronda, 2015, s. 471.

5  Paweł Paliwoda, "Kambei Shimada", Teologia Polityczna, Warszawa 2015, s. 283.

6  Paweł Paliwoda, "Kambei Shimada", Teologia Polityczna, Warszawa 2015, s. 284.

7  Jadwiga Staniszkis i Artur Cieślar “Wschód i Zachód”, Wydawnictwo Literackie, s. 244.

8 Barbara Stanisławczuk “Kto się boi prawdy. Walka z cywilizacją chrześcijańską w Polsce”, Wydawca Fronda, 2015, s. 472.

Twoja ocena: Brak Średnia: 2.3 (10 głosów)

Komentarze

Czy to za sprawą ks. Hellera przestałeś myśleć?

Najbardziej zdumiewająca jest jego teza, iż powinniśmy rozważyć ponownie nasze koncepcje teologiczne w świetle ewentualnego kontaktu z obcymi przybyszami  z innych planet.

 Wedle ks. Hellera ewentualny kontakt z obcą  cywilizacją zmieniłby nasz kulturowy kontekst, musimy więc zrewidować nasz punkt widzenia.

Gdy ktoś odchodzi od rzeczywistości w pogoni  za  teoriami, fikcyjnymi istotami, istniejącymi jedynie w wyobraźni, może zbłądzić bardzo daleko od prawdy. Większe niebezpieczeństwo niesie za sobą  jednak  fundamentalna teza współczesnej teologii: że prawda zależy od kontekstu kulturowego.

Ks. Heller nie tylko okazuje się być bardzo  kiepskim  matematykiem, a jeszcze gorszym metafizykiem, pragnie też narzucić idei stworzenia rozmaite “paradoksy”, związane z błędnym pojmowaniem przez niego nieskończoności.

Mówi o współczesnej koncepcji nieskończonej  liczby wszechświatów, o wszechświecie nieskończenie rozległym, oraz o możliwości istnienia nieskończonej liczby podobnych wszechświatów.

Jednym słowem ...ratuj się kto może aby się nie pogubić....

http://www.bibula.com/?p=11247

Vote up!
5
Vote down!
-4

Verita

#1591407

Bo w tej notce piszę o tym "że w życiu warto kierować się rozumem, czyli myśleć racjonalnie', bo nieracjonalne myślenie jest najkrótszą drogą do czynienia ludziom zła.

A tymczasem jestem atakowany za poglądy ks. prof. Hellera o nieskończonej  liczby wszechświatów, o wszechświecie nieskończenie rozległym... Lecz przecież takie koncepcje są popularne wśród wielu naukowców...

Kiedyś oglądałem wywiad z ks. prof. Hellerem - mówił bardzo racjonalnie i logicznie na temat kosmologii i kosmologii filozoficznej. A nie jestem matematykiem - więc nie mogę oceniać wiedzy matematycznej ks. prof. Hellera.

Poza tym, czy filozoficzne rozważania np. o współczesnej koncepcji nieskończonej  liczby wszechświatów są z założenia antykatolickie? To jakaś wierutna bzdura!

Jak widzę, to Verita jest jakimś zapomnianym super geniuszem... I posiada wszelką możliwą wiedzę na każdy temat... Wow...

Vote up!
6
Vote down!
-6

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1591409

     Prof. Andrzej Nowak: Herling-Grudziński w jednej kropli ukazał ocean zła systemu sowieckiego. "Inny świat" odegrał ważną rolę

     Herling-Grudziński w jednej kropli, jaką stanowiło osobiste doświadczenie z obozu pod Archangielskiem, ukazał cały ocean zła systemu sowieckiego – mówi PAP historyk prof. Andrzej Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W jaki sposób Gustaw Herling-Grudziński, a także inni pisarze z jego pokolenia przyczynili się po poznania istoty komunizmu?

Prof. Andrzej Nowak: Niewątpliwie książka „Inny świat. Zapiski sowieckie” Herlinga-Grudzińskiego, wydana najpierw w języku angielskim w 1951 r., a dopiero później po polsku, odegrała bardzo istotną rolę w przekazaniu wiedzy o istocie systemu i komunistycznego zniewolenia na Zachód, czyli tam, dokąd nie dotarły Armia Czerwona i NKWD.

Herling-Grudziński był więźniem obozu w Jercewie pod Archangielskiem – na pewno nie najsroższego z obozów w całym systemie Gułagu. Niektórzy z jego późniejszych kolegów żołnierzy, którym udało się wyjść ze Związku Sowieckiego razem z armią gen. Władysława Andersa, mieli przecież przecież znacznie gorzej – chociażby Anatol Krakowiecki, który trafił do najniższego kręgu gułagowego piekła, czyli nad Kołymę.

A jednak na podstawie doświadczeń z obozu w Jercewie i dzięki swojemu wielkiemu talentowi literackiemu Gustaw Herling-Grudziński potrafił wydobyć to, co jest najważniejsze w tym nieludzkim systemie – metafizyczne zło, które upadla ludzi i czyni z nich niewolników. To połączenie osobistego doświadczenia z literackim talentem sprawiło, że „Inny świat” od początku zrobił bardzo duże wrażenie na tych wszystkich, którzy chcieli wziąć tę książkę do ręki.

To znaczy, że nie wszyscy chcieli ją przeczytać?

Nie wszyscy chcieli brać takie książki do ręki. Duża część kół opiniotwórczych na Zachodzie odrzucała z góry tego rodzaju wiedzę. Uważali, że nie może być nic złego w Związku Sowieckim, a ten system, postrzegany jako model z pewnymi niedoskonałościami, ale budujący „nowy wspaniały świat”, nie może być traktowany jako podejrzany, zło wcielone.

W zachodnich kołach akademickich, literackich, intelektualnych czy dziennikarskich już w latach pięćdziesiątych odrzucano i dezawuowano te świadectwa, których jednym z najwybitniejszych przykładów był „Inny świat”, jako niewiarygodne, kłamliwe, jako wyraz, jak w przypadku Herlinga-Grudzińskiego, „polskiej rusofobii” i „chorego antykomunizmu”.

W związku z tym ludzie, którzy takie świadectwa składali, byli często narażeni na swoiste, co najmniej środowiskowe, represje. (...)

Po śmierci Stalina rzadziej już mordowano ludzi, którzy oskarżali system na Zachodzie, zdarzało się to wyłącznie incydentalnie. Jednak cały departament KGB, przeformowanej w 1954 r. instytucji centralnej dla systemu policyjnej kontroli, zajmował się osłabianiem tego rodzaju świadectw poprzez kompromitowanie ich autorów, przeprowadzanie rozmaitych prowokacji, inspirowanie polemik, próbę pokazania autorów nie tylko jako ludzi niewiarygodnych, ale do szpiku kości złych. (...)

Całość na: wPolityce.pl

Vote up!
4
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1591476