Hołota, wata i miernota

Obrazek użytkownika seaman
Kraj

Ktoś się żachnie, że przy niedzieli i to w dodatku 1 września zebrało mi się na pisanie o hołocie, ale czy to znamy dzień i godzinę, kiedy nam wena odpali? Nadchodzi chwila („nadejszła chwila”) i człowiek musi, inaczej się udusi. Ale mówiąc serio przeczytałem właśnie taką informację, że jakaś firma promująca sposoby odchudzania wykorzystuje zdjęcie zaginionej od 3 lat Iwony Wieczorek. No i właśnie pierwszą moją myślą na temat tej firmy było określenie „hołota”.

Na wszelki wypadek zajrzałem do internetowego słownika i podaję synonimy tego określenia – chamstwo, męty, motłoch, pospólstwo. Tak - pomyślałem sobie, utwierdzony w swoim domniemaniu - wszystko się zgadza, mamy do czynienia z hołotą. Owszem, ta konkretna hołota jest wykształcona, pachnąca dobrymi perfumami i wodami po goleniu, pod krawatami i garsonkami, zna trudne słowa i jest inteligentna ponad przeciętną miarę. Pracuje w modnej firmie reklamowej, często w eleganckim gabinecie, może ubiera się u Prady, zarabia masę forsy. Ale pozostaje hołotą, czyli mętem społecznym. To nie ulega wątpliwości.

Hołota zatem niejedno ma imię i postać, bynajmniej nie tylko obskurną i chamską, a nawet częściej gładką niż chamską. Takie czasy, chociaż to nie jest żaden precedens. 1 września 1939 roku niemiecka hołota napadła na Polskę. Była świetnie wyposażona, nowoczesna w każdym calu na owe czasy, najwyższa technika i myśl wojskowa najwyższej klasy. Tamta hołota miała wielkie tradycje, także w dziedzinie kultury i wszelkich nauk, nie wyłączając humanistycznych. W jej historii roiło się od wielkich poetów, muzyków i pisarzy, uczonych noblistów i romantycznych bohaterów. Ale cóż z tego? Dzisiaj największym pomnikiem niemieckiej kultury jest miejsce, które świat zna pod nazwą Auschwitz. I tak już pozostanie, być może po wsze czasy. Tak to bywa z hołotą, że zawsze z butów wyjdzie, jak słoma.

Media przypominają, że za kilka dni będziemy mieli pierwszą rocznicę słynnej rozmowy telefonicznej pewnego sędziego, Prezesa Sądu Okręgowego. Już sama nazwa piastowanego stanowiska brzmi nobliwie i wręcz budzi respekt. Ale cóż po tej nobliwości czy respekcie, skoro znowu mamy do czynienia z pospólstwem i miernotą? No, bo jak inaczej nazwać delikwenta, który przeświadczony, iż rozmawia z pracownikiem kancelarii premiera Tuska, dał pokaz podłej służalczości, wręcz gogolowskiej uniżoności i serwilizmu? Wysoki przedstawiciel trzeciej władzy, na co dzień aż do mdłości obnoszący się z rzekomą niezawisłością, płaszczy się w obrzydliwy sposób przed pierwszym lepszym urzędnikiem. W białym kołnierzyku pod sędziowską togą, wysoko wyniesiony w swojej profesji; wypucowany i wykształcony, ale po trzykroć hołota.

Poseł Jarosław Sellin udzielił się „Rzeczpospolitej” w wywiadzie. Na koniec takie stwierdzenie: - „Klasyczna polityka z ideami, wartościami i czytelnym programem nie umarła. Zabawa w postpolitykę to jest pomysł na jedną, góra dwie kadencje. Potem zostaje w rękach wata”. Jest sporo na rzeczy w tym określeniu. Ja bym nawet poszedł dalej i powiedział, że to mokra wata, bo w postpolityce jest także bezmiar wodolejstwa, czyli wody.

Weźmy jako przykład sztandarowe hasła i tematy rządu
Donalda Tuska z kolejnych etapów walki o trwanie przy władzy. Jedno okienko, druga Irlandia, trzecia fala nowoczesności, cztery płaszczyzny inteligentnego rozwoju, siedem dźwigni...uff! A przecież mamy jeszcze i politykę miłości, jesienną ofensywę legislacyjną, nie róbmy polityki, Polska 2030, stymulacja budżetowa, konsolidacja finansów publicznych i tak dalej, i tak dalej...Potem jeszcze te wszystkie symulowane akcje, kastracja pedofilów, eksterminacja jednorękich bandytów, krucjata przeciwko dopalaczom, kołomyja ze związkami partnerskimi, wojna z kibicami, deregulacja, którą trzeba cofać...

A teraz, po półtora kadencji uprawiania tej postpolityki przez Tuska, ściśnijmy to wszystko razem, te 6 lat w garści i popatrzmy co nam pozostało po otwarciu dłoni? Jakaś bezkształtna grudka, strzępek niczego, mokra plama... Mniej niż zero, bo stracony czas liczy się in minus.

Brak głosów

Komentarze

Żeby to było "nic", a na minus liczony tylko stracony czas!

Niestety w ich garści i w garści różnych mocodawców zostaje dużo, bardzo dużo...

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#378509

"Żeby to było "nic", a na minus liczony tylko stracony czas!"

Święta racja, szkody są monstrualne, a ja miałem na myśli tylko to propagandowe bicie piany...

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#378544

"1 września 1939 roku niemiecka hołota napadła na Polskę. Była świetnie wyposażona, nowoczesna w każdym calu na owe czasy, najwyższa technika i myśl wojskowa najwyższej klasy. Tamta hołota miała wielkie tradycje, także w dziedzinie kultury i wszelkich nauk, nie wyłączając humanistycznych. W jej historii roiło się od wielkich poetów, muzyków i pisarzy, uczonych noblistów i romantycznych bohaterów. Ale cóż z tego? Dzisiaj największym pomnikiem niemieckiej kultury jest miejsce, które świat zna pod nazwą Auschwitz."

Lepiej nie można, dziesiątka.

Vote up!
0
Vote down!
0
#378557