Czy Kwaśniewski może otrzymać status pokrzywdzonego?

Obrazek użytkownika seaman
Kraj

Rok 2010 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Nikt nie może zaprzeczyć, że znaków mieliśmy w tym roku aż nadto, z tych co najmniej jeden był monumentalny, właśnie na miarę pierwszego zdania sienkiewiczowskiej trylogii: tragedia smoleńska. Owszem, prawdą jest, że w tej kwestii Polacy się jak zwykle podzielili. Część twierdzi, że znaków nie ma, są jedynie przypadki, natomiast druga strona upiera się, że jest odwrotnie - nie ma przypadków, a są tylko znaki.

To jednak nie zmienia istoty rzeczy, że to był dziwny rok. Przy czym dziwności bym nie upatrywał w samej tragedii smoleńskiej, która była zdarzeniem osobnym w swojej narodowej doniosłości, a raczej w zdarzeniach mniej istotnych, lecz znamiennych. Takimi specyficznymi znakami, które zwiastują późniejsze przełomy, były dla mnie pewne incydenty, często lekceważone i pomijane albo traktowane wręcz w kategoriach humorystycznych. Przykładowe z nich i najbardziej charakterystyczne, to przyznanie tytułu Dziennikarza Roku posłowi Palikotowi, Order Orła Białego dla byłego premiera Bieleckiego oraz Nobel pokojowy dla prezydenta Obamy.

Wszystkie te zaszczyty różnią się między sobą znacznie pod każdym niemal względem. Inna jest waga tych wyróżnień, społeczny wydźwięk oraz wymiar polityczny, że nie wspomnę już o dziedzinach działalności, w których poruszali się wyróżnieni nimi politycy. Jednak również wszystkie te nagrody łączy jedna cecha, a mianowicie taka, że są one zupełnie - ale to zupełnie! - nieadekwatne do zasług laureatów w dziedzinach, w których zostali uhonorowani. Mało tego, istnieje fundamentalny rozdźwięk pomiędzy specyfiką aktywności publicznej tych osób, a dziedziną, w której zostali odznaczeni.

I tak poseł Palikot, któremu tytuł Dziennikarza Roku przyznała Partia Demokratyczna, nie jest żurnalistą - a z tego, co mi wiadomo – nawet nigdy nie żył z dziennikarstwa. A już na pewno nie w roku, za który mu ten tytuł przyznano. Miał niegdyś incydent właścicielski z jakimś tygodnikiem, co jest kategorią biznesową, a nie publicystyczną. Owszem, wielu dziennikarzy pożyło sobie nieźle z tematu „Palikot”, ale porównywalna ich liczba zrobiła kokosy na temacie „Lepper”, a jakoś nikt nie pomyślał, żeby Leppera w ten sposób uhonorować. A przecież przywódca Samoobrony też napisał książkę, pewnie popełnił jakieś artykuły i zadawał trudne pytania z trybuny sejmowej.

Bo właśnie zadawanie trudnych pytań było uzasadnieniem dla wyróżnienia Palikota. "Łatwiej jest nakłamać bezkarnie o Michniku czy Geremku niż choćby zapytać o Kaczyńskiego" -musiałem zacytować ten fragment laudacji dla posła, żeby pokazać dodatkową kuriozalność tego wyróżnienia. Promuje się więc odwagę Palikota w zadawaniu rzekomo trudnych pytań o śp. Lecha Kaczyńskiego w czasach, gdy właśnie ten rodzaj odwagi był niesłychanie tani, a sam delikwent był twarzą całego przemysłu nienawiści wobec Kaczyńskiego. Bardziej kuriozalne uzasadnienie dla wyróżnienia Palikota mógłby wymyślić jedynie Mark Twain.

Z kolei Jan Krzysztof Bielecki otrzymał odznaczenie przyznawane za „znamienite zasługi cywilne i wojskowe dla pożytku Rzeczpospolitej Polskiej, nadawane najwybitniejszym Polakom oraz najwyższym rangą przedstawicielom państw obcych”. Tak stoi napisane w Wikipedii, z której korzysta dawca Orła Białego, prezydent Komorowski, czyli należy w to wierzyć, że on również uznał Bieleckiego za jednego z najwybitniejszych swoich rodaków.

Tymczasem, gdy się przyjrzeć różnym polom działalności Bieleckiego, to mamy poważny problem, bo nie bardzo widać, w czym on się wybił na najwybitniejszego obywatela. Ostatnio prowadził banki, ale ani ich sam założył, ani nie osiągnął szczególnych rezultatów, nawet stanowisko zawdzięcza politycznej pozycji, a nie sobie, skoro nie jest bankowcem. Tyle że bank pod jego kierownictwem nie zbankrutował, lecz to nie jest żadna zasługa, zatem nie tędy wiodła jego droga do wybitności.

Jako premier był doskonale nijaki i gdyby go ówczesny prezydent Wałęsa nie wytrząsnął z kapelusza, nikt by nigdy nie słyszał o premierze Bieleckim, podobnie jak nikt wcześniej nie kojarzył posła Bieleckiego. Z ciekawości zajrzałem w rankingi premierów III RP – nasz delikwent plasuje się tam na trzeciej pozycji od końca. Doskonała przeciętność.

Nigdzie nie spotkałem i chyba nikt nie jest w stanie podać również jakiegoś szczególnego poświęcenia lub zasługi w działalności opozycyjnej Bieleckiego, która predestynuje go do najwyższego polskiego odznaczenia. W samym Trójmieście znajdzie się pewnie co najmniej kilkanaście(kilkadziesiąt?) osób, które w podziemiu bardziej się zasłużyły niż były premier. To jest po prostu przeciętny Polak, który owszem, doszedł do bardzo wielkich zaszczytów, ale też nie bardzo wiadomo, czemu to zawdzięcza. Ciekawe rzeczy mówi na temat Orła Białego Jarosław Marek Rymkiewicz w wywiadzie dla Naszego Dziennika, do którego link zamieszczam pod tekstem.

Z zagranicznych przykładów wybrałem Pokojową Nagrodę Nobla dla Baracka Obamy, gdyż z naddatkiem spełnia kryterium kompletnej niekompatybilności zasług do wyróżnienia. Prezydent Obama jeszcze nie zagrzał dobrze fotela w Owalnym Gabinecie, a już został uhonorowany najwyższą nagrodą za zasługi dla światowego pokoju. Pikanterii temu zdumiewającemu wyczynowi dodaje fakt, że tuż przed przyznaniem pokojowego Nobla zdążył jeszcze wysłać 30 tysięcy amerykańskich żołnierzy do ogarniętego wojną domową Afganistanu. Sprawiedliwie trzeba dodać, że sam Obama czuł się zaambarasowany tym wyróżnieniem. A musicie przyznać, że jeżeli zatwardziały lewak jest zażenowany wyróżnieniem za pacyfizm, to znaczy, że świat stanął na głowie(Sarny za wilkami gonią, świat przewraca się do góry nogami! – mówił pan Zagłoba).

Jak z powyższego wynika, tytułowe pytanie mojej notki o statut pokrzywdzonego dla wysokiego funkcjonariusza komunistycznego reżimu nie jest wcale tak pozbawione sensu, jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Żyjemy w pojęciowej dżungli usilnie promowanego braku wartościowania i pomieszania pojęć, a w szczególności zamazywania granicy pomiędzy dobrem a złem. Dlatego dobre uczynki liczą się dzisiaj na równi z potencjalnymi krzywdami, o ile tych ostatnich zaniechano. Skoro tak, to wszystko jest możliwe w rachunku zasług – możemy się wybić na wybitność dokonując czegoś bohaterskiego lub ważnego dla ludzi, ale w równym stopniu zasłużymy na uznanie po prostu nie przeszkadzając innym w tej czynności. Takie właśnie mamy czasy, że każdy punkt widzenia jest równoprawny.

Dlatego nie tylko Kwaśniewski, ale i Jaruzelski może w przyszłości oczekiwać Orła Białego lub statusu pokrzywdzonego i zresztą każdego zaszczytu, jaki polityk może sobie zamarzyć. Choćby za to, że jego reżim nie zabił tylu obywateli, ilu mógł zabić. A przecież mógł.

Na tej samej zasadzie gromadka polityków, którzy ostatnio odeszli z partii Jarosława Kaczyńskiego, rości pretensje do dziedzictwa pamięci po jego bracie, śp. prezydencie Lechu Kaczyńskim. Nie ma tu nic do rzeczy, że ich przywódcy swoją taktykę odejścia z PiS-u konsultowali z posłem Palikotem, a nawet się z nim kolegowali. Z tym samym Palikotem, który był twarzą kampanii nienawiści przeciwko prezydentowi, którego spadkobiercami się ponoć czują. W naszej postmodernistycznej rzeczywistości ich zasługa polega chyba na tym, że nie przyłączyli się wtedy do Palikota, żeby szkalować prezydenta. A przecież mogli.

No to teraz mają prawo do dziedzictwa pamięci. Właściwie, skoro nikt nie udowodnił, że Palikot szkalował z zamiarem wyrządzenia szkody, to on też ma. Bo takie jest prawo dżungli.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101113&typ=my&id=my31.txt

http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/polska/janusz-palikot-dziennikarzem-roku,60332,1

http://www.pbsdga.pl/x.php?x=224/Premierzy-III-RP.html

http://bogdan.wordpress.com/2008/02/10/ranking-premierow-czyli-zyjemy-w-domu-wariatow-kazio-gora

Brak głosów

Komentarze

Jan Bogatko

...tak całkiem logiczne...

pozdrawiam,

Vote up!
0
Vote down!
0

Jan Bogatko

#109752

Dzięki:)
pozdrawiam

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#109755

Witaj, sąsiedzie ( wisimy obok siebie ;-)))

Nagroda dla Palikota jest w istocie nagrodą zbiorową, dla tych wszystkich, którzy go wypromowali.

Pozdrawiam ;-)

seawolf

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam ;-) seawolf

#109763

"Nagroda dla Palikota jest w istocie nagrodą zbiorowądla tych wszystkich, którzy go wypromowali."

Mnie tylko dręczy, dlaczego "Dziennikarz Roku"? Powinien dostać "Teraz Polska" albo coś w tym rodzaju.
Pozdrawiam

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#109768

Byle to wszystko nie zakończyło się wysadzeniem ostatniej twierdzy.
Pozdrowienia
zib1

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrowienia
zib1

#109769

"Byle to wszystko nie zakończyło się wysadzeniem ostatniej twierdzy"

Ba, na wojnie, jak to na wojnie!

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#109774

zaczyna się, czy już kończy?
w końcu "Mały Rycerz" już zginął :/

Vote up!
0
Vote down!
0
#109814

Epos rycerski nigdy się kończy, na tym polega siła mitu. Bez względu na losy jego bohaterów...

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#109914