Co ty możesz powiedzieć o tych ludziach...

Jeśli dzisiaj ktoś fetuje sowieckiego namiestnika Jaruzelskiego, honoruje naczelnego ubeka Kiszczaka i fraternizuje się z rzecznikiem totalitarnego reżimu Urbanem, to co można o nim powiedzieć? Czy stoi dzisiaj tam, gdzie kiedyś stało ZOMO? To dość oczywiste, wręcz logiczne. Zwłaszcza, że gloryfikując osoby reprezentatywne dla całości komunistycznej władzy w Polsce, tym bardziej możemy sądzić, iż delikwentowi chodzi o rehabilitację zbrodniczego systemu.

Jeżeli gloryfikuje się dzisiaj Baumana, fanatycznego politruka z Informacji Wojskowej, czyli organizacji uznanej za zbrodniczą przez Sejm RP, to o co takim ludziom chodzi, obok kogo i w jakim symbolicznym szeregu oni dzisiaj stoją? Chyba nie będzie nadużyciem teza, że stoją obok sądowych morderców generała Emila Fieldorfa i rotmistrza Witolda Pileckiego; zajmują miejsca tuż obok Piotrowskiego i jego kompanów z SB - oprawców księdza Jerzego Popiełuszki.

Kiedy tuż po straszliwej smoleńskiej tragedii, dosłownie w dniu katastrofy, gdy śledztwo nawet nie ruszyło z miejsca, znaleźli się ludzie, którzy zaczęli wykluczać winę strony rosyjskiej, a obciążać polskich pilotów, to co my o nich możemy powiedzieć? Co możemy powiedzieć o ludziach, którzy w tym samym dniu zaczęli nachalnie forsować pojednanie z imperialną, putinowską Rosją? Z Rosją, której elity władzy składają się w 70 procentach z agentów zbrodniczych służb sowieckiego imperium. Z Rosją, w której od roku 2000 zamordowano skrytobójczo około 300 dziennikarzy niepokornych wobec tej władzy. Jeśli powiem, że ci ludzie dzisiaj stoją po tej stronie, po której stało KGB, to nie ma w tym żadnej przesady.

Do jakiej symbolicznej grupy możemy dzisiaj przypisać ludzi protestujących przeciwko lustracji osób pełniących funkcje państwowe i publiczne; ludzi, którzy zrównują moralnie ofiary donosów z donosicielami? Jak mamy ocenić środowisko, które na autorytet moralny kreuje pisarza-szuję donoszącego na własnych rodziców? Czy to nie jest sowiecki model wszechobecnego donosicielstwa?

Jak zaszeregować gatunek ludzi, którym przeszkadzają obchody rocznicy polskiej niepodległości i rokrocznie usiłują je rozbić, sprowadzając na pomoc nawet niemieckich bandytów? Przecież to jest jawna Piąta Kolumna, internacjonalizm w najpodlejszym wydaniu Róży Luksemburg i czysto stalinowskiej proweniencji.

Dokładnie ci sami ludzie, których proceder przytoczyłem w powyższych przykładach, dzisiaj usiłują zniszczyć katolicyzm, czyli faktycznie polskość, bo to są sprawy nierozłączne. Ludzie, którzy wyszukują pogubionych, niepotrafiących sprostać powołaniu, a często głupich lub skonfliktowanych z przełożonymi księży katolickich i przeciwstawiają ich biskupom. Zupełnie podobnie, jak niegdyś pachołkowie rodzimego chowu, ale na sowieckiej służbie wystawiali tzw. księży patriotów przeciwko Kościołowi Katolickiemu. Jak Stalin przeciwko cerkwi prawosławnej. To jest ten sam proceder i ten sam typ ludzi.

Jak więc ich podsumować, co nich powiedzieć? Oni stoją dzisiaj tam, gdzie stali kiedyś Dzierżyński, Bierut czy Berman, zakały nie tylko narodu polskiego, ale wręcz rodzaju ludzkiego. Tyle dzisiaj można o nich powiedzieć.