Elbląska szczepionka przeciwko ubeckim prowokacjom
Z porannego przeglądu czerskich wiadomości wynika, że najważniejszym wydarzeniem w Polsce jest fakt wysłania przez kurię pewnego księdza na emeryturę, co by potwierdzało tezę, że jesteśmy państwem wyznaniowym. No, bo skoro mainstreamowe i do szpiku kości laickie media trąbią o księdzu jak Polska długa i szeroka, podczas gdy w tym czasie rozstrzygnęły się wybory w Elblągu postrzegane jeszcze wczoraj przez te same tytuły jako wydarzenie przełomowe, to jak to można inaczej interpretować?
To zresztą i tak nie najgorzej, ponieważ w przypadku owego księdza mamy do czynienia przynajmniej z wiadomością prawdziwą. Bowiem jeszcze wczoraj późnym wieczorem czerscy ekscytowali się fałszywym doniesieniem, że kandydatka partii żartobliwie zwanej obywatelską zwyciężyła w wyborach na prezydenta Elbląga. Niestety, rankiem wypłynęła na wierzch oliwa, a jak wiemy skądinąd, oliwa jest zawsze prawa i sprawiedliwa.
Największy szok przeżył mój ulubiony działacz Platformy Rafał Grupiński, który z żalu doznał zaćmienia mózgu i ogłosił, że w przypadku zwycięstwa kandydata PiS w Elblągu nie można mówić o porażce PO. Poniosło go tego stopnia, że dodał jeszcze, iż kandydatka odbudowała zaufanie do Platformy, co mnie osobiście już całkiem urzekło. Być może to jest przygotowanie gruntu pod wystąpienie Donalda Tuska, który ogłosi moralne zwycięstwo w Elblągu.
Jednak ponieważ jestem człowiekiem z natury nieufnym wobec aparatczyków upozowanych na nobliwych literatów, zajrzałem więc do archiwum Państwowej Komisji Wyborczej. A tam stoi czarno na białym, że w drugiej turze wyborów prezydenckich w Elblągu, porównując rok 2010 do roku 2013, kandydat partii Grupińskiego stracił ok.12 procent głosów. A nie chcę już liczyć ile zyskał kandydat PiS, bo to idzie w setki procent. Jeśli według Grupińskiego to nie jest porażka, to ja mu składam serdeczne gratulacje, no bo co innego mogę dla niego zrobić?
I to wszystko pomimo osobistych starań Donalda Tuska, który wyraził skruchę, żal za grzechy swojego ugrupowania, a także obiecał poprawę i gotowość do odbycia zadanej pokuty. A także pomimo zagrań Platformy w stylu znanym jako „Operacja Jarucka”, która w roku 2005 tak skutecznie wyeliminowała kandydata Cimoszewicza z wyścigu o prezydenturę kraju. Wszystko na nic. Ja na miejscu elblążan przyglądałbym się teraz, jak przebiega realizacja obietnic, które premier Tusk i minister Nowak w imieniu rządu tak hojnie im składali przed wyborami. Bo to im dobitnie i raz na zawsze pozwoli zrozumieć, z jakimi hochsztaplerami mieli do czynienia.
Zwycięstwo PiS w Elblągu nie przesądza rzecz jasna niczego w skali kraju, poza tym, ze widać wyraźnie, jakimi bredniami były te wszystkie historie o szklanym suficie poparcia dla tej partii, braku zdolności koalicyjnej, a także strachu przed IV RP, który już na zawsze miał uniemożliwić PiS dojście do władzy. Zwycięstwo partii Jarosława Kaczyńskiego w bastionie partii Donalda Tuska pokazało, że taki sukces jest możliwy wszędzie w Polsce. I tyle.
Ale jest jeszcze jeden sympatyczny symptom, o którym nikt jakoś nie napisał, a jam to, nie chwaląc się, zakonotował. Chodzi o tę prowokację z taśmami na kandydata pisowskiego, które jak to już wiemy, sporządzono w kręgach zbliżonych do partii żartobliwie zwanej obywatelską. Fakt, że ten hak nie pomógł obywatelskim hakerom świadczy nie tylko o kompletnym braku wiarygodności tej wesołej kompanii Donalda Tuska, żeby już nie powiedzieć sitwy.
Otóż w ten sposób dokonała się także immunizacja PiS na tego typu zagrywki ze strony partii najwyższych standardów. Partia Jarosława Kaczyńskiego została niejako „zaszczepiona” przeciwko prowokacyjnemu procederowi, który z upodobaniem i wręcz lubością uprawiają Tusk i jego kamraci, co jak wspomniałem, wiemy już od czasów wyborów 2005. Tak jak w rzeczywistej praktyce medycznej, niewielka dawka wirusa wytwarza przeciwciała, które później uodparniają pacjenta na tego wirusa, tak PiS został przez Platformę bezwiednie uodporniony na prowokacje w przyszłości.
Prowokacja w Elblągu była bowiem dość prymitywna i niewiele znacząca do skali całego kraju, jednak też proporcjonalna do ważności tych wyborów. Zatem nie zaszkodziła partii Kaczyńskiego, ale pokazała całej Polsce do czego zdolna jest partia premiera Tuska w obronie raz zdobytej władzy. Po Wałbrzychu Elbląg jest kolejnym potwierdzeniem, że w PO jest wielkie zapotrzebowanie na fałszerstwa i prowokacje wyborcze w ubeckim stylu.
Elbląski przypadek będzie więc swoistym memento dla Polaków, których czeka niezadługo przecież cała seria wyborów. Każda następna prowokacja będzie już rozważana przez wyborców w kontekście Elbląga. Niby więc Wilk wygrał w Elblągu, ale wszyscy widzieli, że to Platforma Obywatelska wystąpiła w roli wilka przebranego za babcię Czerwonego Kapturka.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 358 odsłon