Co zrobić, żeby się liczyć - sympatykom "kopanej" dedykuję
To nie tekst o naszej reprezentacji. To tekst o tym, co zrobić, żeby zaistnieć w europejskiej piłce nożnej. Wybaczcie, że piszę to w tonie humorystycznym i przejaskrawiam. Inaczej się jednak nie da.
Jako, że niemoc w rodzimej piłce kopanej osiągnęła już poziom poniżej jakichkolwiek europejskich klasyfikacji, postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce.
My, Naród 40 milionowy zasługujemy na Ligę Mistrzów tak samo jak na organizację Euro ’12, które to współorganizujemy, jeszcze.
Małe wyjaśnienie na początek.
W moim biznes planie celowo pomijam cały wątek infrastruktury potrzebnej do osiągnięcia celu, gdyż zakładam, że wszystkie te „gadżety” będę rozwijał równolegle z budową naszej drużyny. Chodzi tu o parkingi, sklepy, restauracje, siłownie, studia urody, klubowy kanał telewizyjny i studio prasowe, boiska treningowe, piłkarska akademia młodzieżowa, hotel klubowy, biuro organizacyjne ds. kibiców oraz turystów chcących zwiedzić nasz klub, itp. Itd.
Wiadomo, że od razu Rzymu nie zbudowano.
No, ale zacznijmy wreszcie budowę naszego zespołu, który za dwa, trzy lata będzie stale łapał się do fazy grupowej LM.
Na początek kupujemy klub.
Tu mała dygresja. Zakładam, że uparliśmy się wbrew logice na klub w Polsce, bo patrząc biznesowo, to powinniśmy go sobie kupić w Austrii, Francji lub Belgii. Nie zapłacilibyśmy więcej niż w Polsce, a mielibyśmy już jakąś tam infrastrukturę. No, ale pal licho. My chcemy w Polsce!
Kupujemy Klub, najlepiej w wielkim mieście. W grę wchodzi, więc Warszawa, Poznań, Kraków, Wrocław, Wybrzeże, Śląsk. ( Najlepiej kupić pod koniec rozgrywek, bo wiemy, że klub nie spadnie z ligi)
Kupiliśmy!
Czekamy prawie do końca sezonu, organizując w międzyczasie przerwę międzysezonową.
Wywalamy cały zarząd. Tworzymy nowy zarząd złożony z ludzi biegłych w biznesie oraz kooptujemy sobie kogoś w rodzaju Listkiewicza Lub Bońka – ludzie znani w branży, którzy zareklamują nam nasz Projekt. Zostawiamy sztab szkoleniowy. Na razie. Piłkarze też nas na razie nie interesują. Na rzecznika klubu wybieramy kogoś, kto biegle włada kilkoma językami i ma wykształcenie prawnicze. Jak się dobrze postaramy, to znajdziemy takiego, który jeszcze ma coś wspólnego z piłką.
Angażujemy managera.
Kogoś w rodzaju S. Gorana Errikssona. Niemożliwe? Możliwe, możliwe! Otóż Goran stał się w tych dniach managerem IV ligowego Notts County (Anglia). Możemy pomyśleć m. inn. O Gullit’cie, van Bastenie.
Mamy managera. Dobiera on sobie współpracowników. My ze swej strony dobieramy mu na jednego z asystentów Jakiegoś Smudę lub Kasperczaka.
Naszym celem w tym sezonie jest mistrzostwo Polski, no, bo inaczej nie zagramy w LM!
Coach robi przegląd drużyny i stwierdza to, o czym my i tak już wiemy. Skład jest do d...!
Wykładamy 8 – 9 mln euro i kupujemy 5 czołowych polskich piłkarzy. Oprócz tego kupujemy trzech grajków z zachodu ( ok. 8 mln euro), którym po woli kończy się kariera i kluby pierwszoligowe mogą nie przedłużyć im kontraktów. Ot, chociażby tacy piłkarze jak D. Tristan, czy może nawet van Niesterlooy.
Mamy 8 nowych piłkarzy i ustalamy skład pierwszej drużyny – na początek 20. Tylu wystarczy.
Reszcie dajemy trzy możliwości: wypożyczenie do innego klubu, rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron lub przesunięcie do rezerw.
Wyjeżdżamy na obóz treningowy do Austrii (żadnych Turcji, Hiszpanii czy Chorwacji!). W ciągu 2 tygodni gramy trzy sparringi z czołowymi europejskimi klubami.
Robimy mistrzostwo Polski! Hurraaa!
Dopiero teraz zaczyna się prawdziwa gra. Wypożyczamy z najlepszych klubów europejskich 3 – 4 utalentowanych młodych piłkarzy, którzy nie grają za często w podstawowych składach – powinno się udać: mamy coacha, wpływowych działaczy oraz gramy w eliminacjach LM!
Dodatkowo kupujemy trzech dobrych europejskich piłkarzy, którzy pograją spokojnie przez 3 lata.
Nie zapomnijmy o dobrym, kreatywnym pomocniku z wyższej półki, bo to on będzie duszą naszej drużyny. Na tych trzech piłkarzy wydamy niestety ok. 10 – 12 mln euro. Inaczej się nie da!
Teraz możemy zacząć bój o Ligę Mistrzów.
Niestraszna nam będzie Estonia i nie tylko!
No, więc pogadajmy teraz o piłkarzach i kryteriach, którymi będzie kierował się nasz Coach przy budowie drużyny.
Kryterium podstawowym są te cechy piłkarza, których nie da się praktycznie wytrenować.
Należą do nich szybkość, budowa fizyczna, (np. bramkarz i środkowi obrońcy muszą mieć odpowiedni wzrost), wiek oraz cechy charakteru.
Poniekąd też wydolność organizmu. Poprawić można ją w niewielkim jednak zakresie. Istotne jednak jest, aby piłkarz cechował się szybkim powrotem do sił, co zmniejsza ryzyko ulegania kontuzjom.
Nie mówimy tu o cechach wolicjonalnych zawodnika, które zależą w głównej mierze od umiejętności sztabu szkoleniowego oraz od atmosfery w klubie i drużynie. Od tego właśnie zależy m. in. forma zawodnika.
Ileż to znamy przypadków, gdy zawodnik będący cieniem samego siebie, po przejściu do innej drużyny stał się czołowym jej piłkarzem, pomimo, że nie podniósł swoich umiejętności, tylko zaczął wykorzystywać te, które posiadał. Potocznie mówi się, że trafił na lepszego trenera, co niekoniecznie musi być prawdą.
Znamy też przypadki, że po odejściu gwiazdy z zespołu jego zmiennik okazuje się w niedługim czasie lepszym od gwiazdy.
Wracajmy jednak do piłkarzy.
Bramkarz
Refleks, obrona w sytuacji sam na sam, chwytanie, gra na przedpolu, podanie piłki nogą i ręką, komunikacja, ustawianie się, zaufanie zawodników, przewidywalność.
Przykład: Casillas
Te głównie cechy powinny być brane pod uwagę przy doborze bramkarza. Na co nam bramkarz, który obroni 30 razy na 30 w pozycji sam na sam, jak nie dogada się z obrońcami przy rzucie rożnym, lub centrze w pole karne?
Środkowy obrońca
Odbiór piłki, krycie, gra głową, ustawianie się, komunikacja, podanie
Przykład: Terry
Boczny obrońca
To pojęcie w zasadzie funkcjonuje, jako mylące. Dziś w światowej piłce klasycznych bocznych obrońców już nie ma. Zawodnik na tej pozycji musi być nie dość, że obrońcą, to jeszcze musi być ofensywnym bocznym obrońcą. Dziś nie funkcjonuje też już pojęcie defensywny boczny pomocnik.
Najważniejsze cechy piłkarza na tej pozycji: odbiór piłki, krycie, podanie, dośrodkowanie, ustawianie się, praca zespołowa. Zawodnicy ci często wspierają pomocników w rozgrywaniu akcji lub uruchamiają skrzydłowych.
Przykład: Puyol
Środkowy pomocnik (playmaker)
Kreatywność, praca zespołowa, podanie, dośrodkowanie, ustawianie się, strzał z dystansu, drybling, odbiór piłki. Defensywni pomocnicy powinni mieć jeszcze na niezłym poziomie krycie i kosztem dryblingu, no i może nawet kreatywności. Ofensywni natomiast, powinni mieć dodatkowo wykańczanie akcji oraz ustawianie się.
Przykład: Iniesta
Skrzydłowy
Tak, tak. Żaden boczny pomocnik, tylko skrzydłowy! On ma być niejako napastnikiem (forward), o czym później.
Cechy konieczne: dośrodkowanie, podanie, drybling, przyjęcie piłki, wykańczanie akcji, strzał z dystansu, ustawianie się i mile widziana kreatywność ( takich jednak mało).
Przykład: Messi, Ronaldo
Napastnik
Tutaj należy rozróżnić – striker oraz forward. Striker to typowy egzekutor, natomiast forward to czający mu się za plecami nie mniej groźny snajper.
Powinni posiadać: refleks, wykańczanie akcji, drybling, przyjęcie piłki, ustawianie się, gra głową, podanie.
Przykład: Villa (striker), Tevez (forward)
Nie możemy jednak zapomnieć o warunku bez mała nieodzownym w dzisiejszej piłce. Tym warunkiem jest szybkość zawodnika.
No to wreszcie dotarliśmy do tematu pracy z młodzieżą w naszym klubie.
Oczywiście nie mamy chęci, ani czasu, żeby powielać wzorce od lat funkcjonujące w polskiej piłce pod egidą PZPN, więc zrobimy nasz wzorzec pracy z młodzieżą.
Powołamy Akademię Piłkarską.
Tu mała uwaga.
W ostatnich latach zaczęły powstawać w Polsce różnego typu tzw. „akademie piłkarskie”.
Firmują je głównie nasi byli piłkarze, a działalność tych akademii można porównać w dużym uproszczeniu, do działalności prywatnych klinik medycznych, które funkcjonują równolegle z państwową służbą zdrowia.
Jest jedna pomiędzy tymi akademiami, a tymi klinikami zasadnicza różnica. Otóż kliniki mogą skutecznie wyleczyć, natomiast te akademie niczego nie nauczą!
Są nastawione w większości na kasę oraz naiwnych rodziców lub snobów, którzy chcą się pochwalić swoją pociechą w środowisku. Prawdziwych talentów tam jak na lekarstwo…
Owszem, korzyść jakaś tam jest. Dzieciak przynajmniej rozwinie się lepiej fizycznie.
Rozbawić do łez mogą reklamy niektórych z tych akademii, gdzie mówi się o zawodowych managerach oraz skautach znanych klubów współpracujących z tymi akademiami.
No cóż, tam na pewno nie będzie prawdziwych, na skalę europejską talentów.
Cóż nam zaś proponuje PZPN? Na oficjalnej stronie internetowej – nic!
Owszem, są UKS’y, są szkoły mistrzostwa sportowego, są rozgrywki. Jest też regulamin, który zmusza kluby do takiej, a nie innej pracy z młodzieżą w zależności od lig, w jakich grają. Cóż jednak z tego, jak nie wymaga się od klubów odpowiedniej infrastruktury do pracy z młodzieżą. Kluby mają mieć tylko wymaganą regulaminem ilość drużyn młodzieżowych.
Tak, więc w pracę z młodzieżą „bawi” się tak naprawdę kilka klubów w Polsce.
Niech nikt nie myśli, że kluby te szkolą tę młodzież z myślą o wyhodowaniu supertalentu na skalę europejską.
Młodzież w tych klubach to przypadkowy, dobrowolny zaciąg tych, którym się chce – i to wystarcza. Jest też w tych „lepszych” klubach grupka młodych piłkarzy, których celowo ściągnięto z innych klubów.
To są zawodnicy posiadający talent większy od pozostałych.
Tu chylę czoła przed działaczami, którym chce się jeszcze w to bawić. Jest ich wbrew pozorom sporo, jednakże ich kwalifikacje i możliwości nie są zbyt duże. Trenerów do pracy z młodzieżą w Polsce dramatycznie brakuje. Są źle opłacani i traktowani w większości jak kula u nogi.
Większość tych młodych, zdolnych i ambitnych pracuje w tych omówionych już prywatnych akademiach.
Wracamy jednak do naszego klubu. Mamy naszą Akademię. Jak ona wygląda?
Mamy góra 30 miejsc. Nasza Akademia ma być tym, czym jest Oxford w porównaniu z dowolną szkołą średnią w Polsce.
Szkolimy młodzież w wieku 16 -19 lat.
Młodszych nam się nie opłaca szkolić. Wszak dzieci nie studiują;)
Proponujemy naukę w naszej akademii najzdolniejszym w Polsce, na Litwie, w Czechach, Słowacji.
Stwarzamy młodzieży warunki do wszechstronnego rozwoju i nauki. Selekcję robimy, co rok.
Z założenia ok. 25 proc. chłopaków odpadnie po roku. Dobieramy nowych.
Najzdolniejsi zaliczą obóz z pierwszym zespołem, oraz zagrają w sparringach i w lidze.
No i tak to powinno się kręcić.
Mała dygresja na koniec.
Praca z młodzieżą często jest postrzegana, jako kształtowanie i szlifowanie cech piłkarskich, takich, jakie wymieniłem powyżej. Nic bardziej mylnego.
Widziałem chłopaków o sporym talencie, którzy nie potrafili biegać przez płotki, lub zrobić szpagatu, nie mówiąc już o jakimkolwiek salcie.
Widziałem takich, którzy nie potrafili prawidłowo oddychać w czasie poruszania się po boisku, bo nikt ich tego nie nauczył. Widziałem takich, co potykali się o swoje nogi.
No a przecież oni wszyscy mieli talent!
Ci chłopcy mieli 16, 17 lat, a już byli bez szans na dalszy rozwój. Zmarnowali poprzednie dwa lata, których nie da się nadgonić.
No może da się, ale w polskiej lidze…
(Byłem prezesem lokalnego klubu piłkarskiego oraz wieloletnim działaczem piłkarskim)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1599 odsłon
Komentarze
@Zebr
6 Września, 2009 - 16:24
[quote=Zebe](Byłem prezesem lokalnego klubu piłkarskiego oraz wieloletnim działaczem piłkarskim)[/quote]
hmm, może rubryka Sport rozrusza się na dobre? :)
DoktorNo
7 Września, 2009 - 14:51
To zależy od czasu :)
Pzdr