Cegłówką?!

Zdaję sobie sprawę, że namawiam do przestępstwa. Nie pomoże ukrywanie się pod nickiem, bo jak będzie trzeba, to znajdą mnie bez trudu.

Millerowi należy się staropolskie nakładzenie po pysku. Rękawiczką (elegancko) albo zwyczajnie - pięścią.

W czasie, gdy z Jaruzelskiego, szczepionego z Bolkiem w uścisku, robi się patriotę i obrońcę Polski, Miller opluwa Powstanie Warszawskie. Wcześniej pierniczył o rosyjskich ofiarach podłych Gruzinów. Jeszcze wcześniej przewoził przez granicę sowiecką kasę w reklamówce. Jeszcze jeszcze wcześniej był komunistycznym aparatczykiem, czynnym już podczas stanu wojennego...

Onet zresztą reklamuje swojego luksusowego blogera, a oryginalny adres obrzydlistwa pod tytułem, za który trzeba lać po wrednej mordzie brzmi „Zbrodnia" http://wiadomosci.onet.pl:80/blogi/leszek-miller.blog.onet.pl,344661212,blog.html

Szkoda śliny na polemiki z tą gnidą, która zaznaje właśnie luksusu wolności słowa, które latami zwalczała. Chroni go też prawo, mimo, że latami praktykował bezprawie, a jego partia ma krew na rękach.

Szkoda śliny, ale nie na to, żeby podlecowi napluć w ryj.

Kiedyś człowiek uznany oczywiście za nienormalnego potraktował Jaruzelskiego cegłówką w łysinę. Normalny, czy nienormalny... był to jednak jedyny akt sprawiedliwości, jaki dotknął, dosłownie, Generała. Może na zasadzie: „jestem wariat, ale nie głupi".

Oni już niczego się nie boją, poza prostym, jednostkowym „wyrazem obrzydzenia".

Uświadomiłem to sobie, kiedy stałem z kolegą, też kawałem chłopa, w Alei Róż, czekając na taksówkę. Nagle z bramy za naszymi plecami wyszedł Rakowski i... omal nie polał się ze strachu. Nie dostał po pysku, ale pluliśmy za nim ostentacyjnie. Dobrze, że policja, która zamiast łapać bandytów, patroluje ten uroczy zakątek, nie zamknęła nas za plucie w miejscu publicznym.
"Ręczna argumentacja" to chyba jedyna, jaka jeszcze dociera do tych samozwańczych "przedstawicieli proletariatu".