Przy wódce o poityce
Jest taki moment podczas picia - przeważnie początek – gdy lotność umysłu pozwala wznieść się powyżej pułapu Cumulusów, a jego trzeźwość pozwala uważnie obserwować to co się dzieje na poziomie płaszczyzny, na której właśnie pijemy. Często jest to bardzo krótkotrwałe.
Właśnie wtedy pewne rzeczy docierają do nas szybko, wyraziście jak ukłucie szpilki i stąd propozycja do przeprowadzenia takiego eksperymentu wszystkim, którym wydaje się, że jeszcze wiele można.
Po tym krótkotrwałym okresie wchodzimy już w stan podchmielenia, który nie sprzyja konstruktywnemu myśleniu i zaczynamy pieprzyć od rzeczy, a kończymy bredząc.
Do rzeczy więc, póki pierwsze transporty promili nie dotarły do wszystkich miejsc przeznaczenia:
1/ zmiana rządu niczego nie zmieni w obszarze gospodarki.
Tak naprawdę jesteśmy bankrutem i po sprzedaży sreber rodowych zostały nam tylko cynowe naczynia, bo „z czegoś trza jeść”. No może jeszcze KGHM... Prawidłowo wykonany bilans budżetu państwa wykazałby tę gorzką prawdę. Przykład:
http://aferyprawa.eu/Afery/Zabawy-z-dlugiem-publicznym-czyli-tworcza-ksiegowosc-ministra-Jacka-Rostowskiego
Cały wysiłek pracujących będzie szedł na obsługę zadłużenia. Całkiem niedawno podano informację, że spłaciliśmy, „skromny” jak na dzisiejszą skalę, dług Gierka. Ile tego było i ile to lat minęło? Wystarczy porównać do dzisiejszego...
Z pustego i Salomon nie naleje.
2/ zmiana rządu niczego nie zmieni w sferze suwerenności.
I znowu – nie żyjemy na kontynencie afrykańskim, na którym jest brak silnych politycznie dominantów. Stary kontynent od wieków jest widownią rozgrywek silnych. Gruba Kreska podjął taką decyzję już dawno i jesteśmy wasalami Berlina, a żeby było ciekawiej, to na naszym terenie cały czas ścierają się interesy Prusaka i Moskala. Jak zawsze.
Przeto zamiast liczyć na cuda – dbajmy i kultywujmy pamięć o przodkach, tradycji, uczmy się prawdziwej i niezakłamanej historii, dbajmy o język przodków.
Ponieważ rządzący to „utrudniają” – znów trzeba do podziemia... znowu poza obiegiem oficjalnym.
3/ zmiana rządu niczego nie zmieni w sferze polityki.
Jedna Banda, która rządzi zamieni się tylko rolami z drugą. Raz my dobrzy, raz wy, i znowu zmiana. Może propagandowo gdzieś coś popuści czy poluzuje, i to wszystko. Cała sfera możliwych działań polityczno-społecznych jest już skutecznie ograniczona parkanem i drutem kolczastym ustaw i rozporządzeń płynących z Brukseli. Nasi rządzący to tylko roboty wykonujące polecenia z łunii. I nie ważne, czy będą to ci dobrzy, czy tamci źli.
Nie jesteśmy samodzielni, mamy za wiele powiązań z tymi, którzy nas „nie lubią”, nie zrobimy więc niczego istotnego.
Przykład z Węgier, że jednak coś można, nie jest reprezentatywny – jeden Orban nie uczyni wiosny. Jeśli już, to zmiany zaczną się w krajach, gdzie świadomość jest większa. Islandia, czy może tam gdzie dobrodziejstwa łunijne pokazały już swą prawdziwą twarz: Grecja, Hiszpania, Irlandia?
Nam jest przecież dobrze. Donaldzie nie odchodź! Jesteś taki skuteczny w walce o należne nam pieniądze z łunii!
Perełką jest Islandia, ale o tym trochę dalej.
4/ zmiana czegokolwiek zależy wyłącznie od nas.
Choć nie będą to zmiany wielkie jednak mogą sprawić, że życie w naszym kraju nie będzie tak wkurzające i stresujące. Dlatego też możemy /jeszcze!/ na szczeblu gminy, w niektórych tylko sprawach, decydować o swoim codziennym życiu.
Przesraliśmy ostatnie 20 lat, nie zmarnujmy jeszcze następnych pozostałych – to całe nowe pokolenie! Trzeba je wykorzystać maksymalnie.
Ratujmy co się da. Usuwajmy parkany z naszego życia i poszerzajmy granice normalności – te określone przez naszych przodków, a nie te obecnie mutowane na nowoczesne i „poprawne”.
Szanujmy wzajemnie swój czas i zdrowie. Tego nie można zastąpić niczym.
I ta Perełka...
www.slobodnadalmacija.hr/Novosti/Svijet/tabid/67/articleType/ArticleView/articleID/211458
Wiadomość z 28.05.2013 r. na stronie Slobodna Dalmacija,
autor informacji Lola Wright, /tłum. i podkreślenie -J./
Nowy premier Islandii Sigmundur David Gunnlaugsson zapowiedział szybkie przerwanie rozmów z UE w sprawie wejścia do niej, dopóki jej mieszkańcy /tylko 320 tys./ nie wypowiedzą się w tej sprawie w referendum. Wg ostatnich sondaży tylko 25% mieszkańców jest za przyłączeniem do UE. Reszta nie widzi żadnych korzyści z wejścia, gdyż Islandia ma już porozumienie o wolnej wymianie handlowej z UE. Zdaniem przeciwników wejścia, unia nie jest tak atrakcyjna, gdyż gospodarka Islandii rozwija się szybciej niż przeciętna unijna, a bezrobocie jest o połowę mniejsze. Sukces jest to tym większy jeśli przypomnieć kryzys, który spadł na tę wyspę w roku 2008. Po wielu wyrzeczeniach, które musieli ponieść jej mieszkańcy w celu ratowania gospodarki, są ostrożniejsi w podejmowaniu decyzji. Ponadto jednym z głównych problemów związanych z członkostwem jest rybołówstwo. Prawa do połowów były „delikatnym” tematem w rozmowach o członkostwie w UE. Rybołówstwo i cały przemysł jest podstawową gałęzią gospodarki wyspy. Wejście do unii spowodowały by ograniczenia połowowe i dalsze negatywne konsekwencje.
Decyzję premiera pochwalił Edmunt Phelps, laureat ekonomicznej nagrody Nobla z 2006 r. Podobnie jak Blommberg twierdzi, że wejście Islandii do UE nie ma sensu, szczególnie, że obecnie jest ona ciągle w wielkim kryzysie ekonomicznym. Noblista powiedział, że w dalszym ciągu nie można wykluczyć, że ten europejski eksperyment się nie powiedzie i okaże się niefunkcjonalnym, a skoro Islandia ma swoją strategię i realny program rozwoju gospodarki, to bezpieczniej dla niej będzie przeprowadzać ten rozwój poza UE, niż wewnątrz niej. Wejście do wspólnoty spowoduje zadziałanie mechanizmów gospodarczych, które są dostosowane do dużych gospodarek /Niemcy, Francja, Holandia, Włochy.../ i mała gospodarka nie odniesie korzyści z tego tytułu lub wręcz jej to zaszkodzi.
Ponadto mając statut kraju niezależnego można w dużo większym stopniu dostosować do swoich specyficznych potrzeb narzędzia i mechanizmy ekonomiczne w okresie trudności gospodarczych. Tak więc znając potrzeby, ma się mniej ograniczeń i dużo więcej możliwości.
Z końcem kwietnia przywrócono do rządów partie: Postępową /centrum/ i Konserwatywną, które rządziły krajem przez dziesiątki lat, aż do kryzysu roku 2008. Przeciwnicy tych partii mówią, że ludzie maja krótką pamięć, gdyż rzeczywiście, te partie doprowadziły Islandię do takiego kryzysu.
A nasz telewizor pewnie znowu o cyckach albo Madzi...
Perełka zaś – to tylko potwierdzenie niezmiennie zdrowych zasad.
Jedna rzecz wydaje się istotna – to grupa ludzi wielkości 300 tys. W takiej grupie potrafiono się dogadać.
Na nasze - to duże miasto albo gmina.
Trzeba brać przykład.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 928 odsłon
Komentarze
Re: Przy wódce o poityce
1 Czerwca, 2013 - 12:02
Poszerzanie granic normalności dotyczy także punktów 1,2 i 3. Unia jest rzeczywistością dynamiczną - kto wie, jak potoczy się kwestia rządów lewicy we Francji, a zmiana we Francji może zmienić proporcje w całej Unii. Gospodarka będzie odbudowywać się powoli, ale jeśli rozetnie się sieci układów - może nieco przyśpieszyć. Suwerenność w Unii jest ograniczona, ale też coś na tym możemy skorzystać. Jesteśmy dużym krajem!
Nie zgadzam się, że kolejne wybory to tylko wymiana KLIK. Takie myślenie prowadzi do bierności.