A tak w ogóle, po co nam ta Polska?

Obrazek użytkownika jasieńko
Kraj

 

Nad wejściem do niemieckiego /teraz tylko nazistowskiego/ obozu koncentracyjnego w Auschwitz /choć przed nazistami i po nich, to - w Oświęcimiu/
wisi znany metalowy napis „Arbeit macht Frei”. Zakładam, że młodzi znają tłumaczenie tego napisu na język polski. 
Pewne sprawy, od czasu II WS przyśpieszyły - szczególnie pod koniec lat 90-tych – i można zauważyć swoisty rozwój... języka polskiego. Widać jak stosunkowo łatwo wdrukowano sformułowanie „polski obóz...” w mózgownice obywateli Polski, nie licząc pewnych głosów sprzeciwu; ale w świat poszło. 
Dlatego też dziw bierze, że istnieje takie przyzwolenie na zbliżoną w wydźwięku dewizę 
„Sprache macht Frei” co znaczy /to dla młodych władających głównie angielskim/ „Język czyni wolnym”, gdyż tylko taką wolność widać wokół. 
A wolność teraz najważniejsza...
Do czego doprowadziła wolność promowania pewnej ideologii wiemy dobrze – skutkowała tragedią narodów. To, do czego doprowadziła wolność języka
/tu polskiego/ słyszymy coraz częściej i kto wie, czy inne promowane wolności nie doprowadzą do ostatecznego celu, który będzie identyczny z tym wspomnianym na początku – tragedią, i mam tu na myśli tylko Naród Polski, bo o tym piszę. 
 
Jakby potwierdzeniem tego hasła mogą być ostatnie rewelacje z podsłuchu „Pod Sową and Amigos” czołowych przedstawicieli rządu, i pomijając to, że pokazały niedowiarkom, że faktycznie Polska istnieje teoretycznie, wskazały na utrwaloną ewolucję naszego pięknego języka. 
Etatowi telewizyjni spece od języka zawsze pełni są zrozumienia dla ewolucji języka polskiego, ale pewne sprawy delikatnie pomijali, a Ministerstwo Edukacji Narodowej tego nawet nie dotykało. 
Nawiasem mówiąc, ciekawe, czy nasi telewizyjni puryści językowi w kontaktach czysto prywatnych, na towarzyskich obiadkach, posługują się równie często i równie soczystą polszczyzną? 
 
Na temat Polski istniejącej teoretycznie nie będę się wypowiadać, i również rozważać, gdyż zrobili to już inni, ani też na co powinno się to przełożyć.
W normalnym kraju: dymisja, Trybunał Stanu, kratki, koniec koryta i nowe wybory. 
A może już nie ma normalnych krajów? Ach prawda, my już euroregionem jesteśmy.   
Nie wiem, czy w tym wszystkim nie powinno paść określenie: Polska sp. jawna lub Polska sp. komandytowa, ale... dajmy temu spokój. 
Chodzę i jeżdżę po tym świecie wystarczająco długo, by zauważyć zmiany ojczystego języka. Nie jestem Miodkiem czy Gralczykiem, by twierdzić coś
ze znawstwem – dla mnie to upadek elementu składowego Patriotyzmu
To jego przyśpieszona śmierć
Następnym składnikiem, który już też umiera to - kultura.
 
Przyzwyczailiśmy się do widoku i atmosfery naszych cmentarzy. Na płytach nagrobnych oprócz suchych informacji kto, kiedy i dlaczego, często spotykamy krótkie sentencje, świeckie i religijne – dwa, trzy wyrazy czasem. 
W Rumunii, w okręgu Maramures – w Sapancie, znany jest tzw. wesoły cmentarz, w którym na każdym z grobów umieszczono wesołe /mniej lub bardziej/ sentencje charakteryzujące zmarłego, na przykład: 
Rzeźnik, przeżył 49 lat, zmarł 1939. Żyłem lat 49 i to chcę wam powiedzieć, że nazywałem się Jerzy Basului. Wiele owiec ze skóry obdarłem,
mięso dobre przyrządzałem. Mięso dobre to nie bajka i jadło się je po pańsku. Dam wam mięso bardzo tłuste, abyście mieli apetyt do jedzenia.
 
Nie chcę nikogo obrażać, ale przydałby się nam – dla utrwalenia w świadomości następnych pokoleń, o ile jeszcze będą, a właściwie ku przestrodze - nieco inny cmentarz, a właściwie Cmentarzysko języka polskiego
Ogrodzić teren, posadzić krzewy by dorosły, wytyczyć alejki i wykonać tylko widowiskową część grobów – owe płyty z epitafiami. Warunki dwa: osoba publiczna i jej najpopularniejszy wypowiedziany zwrot dokumentujący upadek naszego języka.  
To, czy ta osoba jeszcze żyje, czy już zmarła, nie ma najmniejszego znaczenia, lecz w przypadku żyjących jest to o tyle istotne, że pamięć o nich do momentu zejścia może ulec – delikatnie mówiąc – przedawnieniu. 
Już widzę, dzięki wyobraźni, której natura nie poskąpiła żadnej z dwunożnych istot, wypolerowaną czarną płytę z nazwiskiem ministra o przenikliwym wzroku, kojarzącego się niezmiennie ze słowami: 
Tu spoczywa „Ch... dupa i kamieni kupa”
albo w alejce poświęconej ortografii:
Tu leżę i „pozostaję w bulu”,
że wspomnę tylko tych co pod ręką, a ile jeszcze przed nami... ho ho. 
 
Wieś ma swoje słownictwo i trudno się dziwić, że miejscowi obcując co dzień z bydłem i gnojem używają „mocnego” języka, ale ci z rządu /właściwie zarządu/ czy ci z miasta? 
Nie będę przytaczał przykładów codziennej gwary młodych ludzi, a w tym – o zgrozo! – studentów, czyli tych na których ma się kraj wspierać,
i którzy swoją kulturą osobistą powinni budować nasz wizerunek w świecie. 
I z kogo ci młodzi mają brać przykład jak w szkole i w domu się o to nie dba?
To trzeba „przeżyć” wieczorem w dużym mieście, tam gdzie młodzi się gromadzą. 
 
Przytoczę tylko strzep dialogu dziewczyn wychodzących z budynku liceum, który przed paroma dniami usłyszałem z niewielkiej odległości:
- I co ku...wa, odpowiedziałaś?
- Tak, ale jak napierda...m o wiązaniach chemicznych to mi przerwała i zapytała suka jedna o reakcję otrzymywania, a ja wiesz, ku...wa, nic.  
Gówniarze klną już w podstawówce i to bez różnicy, czy chłopak czy dziewczyna i chłopak często przegrywa. A szkoła straciła już swoją zdolność oddziaływania. 
 
I tak w ogóle, 
po co nam ta Polska skoro jako kraj, nawet nie potrafimy zadbać o czystość swojego języka? 
Szkoły, ministerstwo, ustawy o wychowaniu, osoby publiczne, media piorące... na huj to. 
I jeszcze znawcy stwierdzili, że powinno się pisać przez „ce ha”. 
 
Poniosło mnie, a może raczej się udzieliło - przepraszam wrażliwych. 
 
PS. Gdyby to zależało ode mnie, pierwszą rzeczą którą bym zmienił, byłaby to całkowita zmiana szkolnictwa podstawowego: siedmiolatki, a nie sześciolatki, żadnego genderyzmu, historia, język polski, kultura fizyczna i kultura w ogóle, egzekwowanie kultury i szacunku do nauczyciela
i podstawa - likwidacja praw ucznia. Gówniarz ma słuchać i się uczyć. Szkoła to w końcu – szkoła, a praw nabywa po osiemnastce. 
Bo normalne pokolenie trzeba wychować, a to trwa. Czas też się skurczył. 
Niestety, nie zależy. 
 
*zdjęcie za Wikipedia
 
5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

Komentarze

Co  znaczy-  w języku  dyplomatycznym:  -   „Polska - już  nigdy nie  będzie SAMOTNA”  ?...  
 
 
Czy w rzeczywistości - miałoby to znaczyć, ze Polska już nigdy nie  będzie NIEPODLEGŁA ... 
 
 bo samotna jeszcze nie  jest - mając  jeszcze -  nie wiadomo  ile  milionów Polaków  - w  swoich  granicach ...
 
Pozdrawiam + 5. 
 
Vote up!
1
Vote down!
0
#1428187

Pan Jasieńko poruszył bardzo istotny problem kultury języka, co jest przecież podstawą kultury  
narodowej.
Chamstwo tak już spowszedniało,że staje się niezauważalne niemal.Bo skoro wszyscy dookoła
słów k.... i ch.. używają jako przerywników a także tymi  słowami zastępują szereg innych to ten
język staje się normą.Jeżeli dodać do tego wtrącane słowa angielskie lub angielsko-podobne
to język polski staje się coraz mniej zrozumiały.
Czytając prasę lub odwiedzając Kraj co jakiś czas mam problemy z rozumieniem krajowców.
Jednym z przykładów było wyrażenie "czarny pijar", myślałem,że chodzi tu o członka zakonu
pijarów, ale nie pasowało to do kontekstu.
Inne modne słowo, które spotkałem w polskie prasie to "hashtag", ciekaw jestem ile osób wie
co to jest.
Zmiana znaczeń wyrazów jest też jednym z elementów wojny ideologicznej, przykładowo wyraz
"gay" oznaczał wesołego osobnika dopóki ten wyraz nie zastąpił słowa "homosexual", które
obecnie uznawane jest za pejoratywne chociaż w pełni adekwatnie określa zboczonego osobnika.
Cyganie to teraz Romowie,Murzyni to Afroamerykanie itd.

Wracając do kultury języka polskiego.
Kultura języka i zasób słownictwa zawsze świadczył o danej osobie i z jakiej klasy społecznej
się wywodził.
Można zapytać skąd można się tej kultury nauczyć? Na ogół wynosi się to z domu rodzinnego.
Tyle,że w Polsce po przetoczeniu się przez nasze ziemie walca II wojny światowej niewiele
ostało się rodzin, które mogłyby przekazać następnym pokoleniom swoje dziedzictwo.
Kto był głównym celem okupantów: księża,profesorowie,nauczyciele,oficerowie,urzędnicy
wszystkich szczebli. Te osoby były w pierwszej kolejności ofiarami obu totalitaryzmów.

A po wojnie ci co ocaleli, pozbawiani byli swojej własności będąc wrogami klasowymi,
pozbawiani byli często możliwości studiowania.
Zamiast tego na stanowiska decyzyjne mianowani byli posłuszni  analfabeci lub półanalfabeci.
Przez lata nieliczna ta warstwa roztopiła się zupełnie i w pełni zastąpiona została przez Nową Klasę
o której przed laty pisał Milovan Dżilas.
No i teraz mamy to co mamy.
Róbta co chceta!!!

Vote up!
0
Vote down!
0
#1428251

Bardzo dobry tekst. Bezkraność i rozwydrzenie dzieci i młodzieży  zaczęło sie od czasu......zlikwidowania..... tarcz szkolnych noszonych na odzieży wierzchniej. Uczeń stał się anonimowy i bezkarny. Kolejnym krokiem było wprowadzenie kodeksu ucznia. Kodeks zawiera mnóstwo PRAW, ale obowiązków NIEWIELE.

Obowiązki mają nauczyciele, a uczniowie - PRAWA.

To jest główna przyczyna negatywnych zmian w szkolnictwie.

Wiadomo, że obniżenie autorytetu nauczyciela niesie z sobą bardzo poważne, negatywne konsekwencje.

Skutki obserwujemy od wielu już lat.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1428257