Polska na czas Euro 2012 nie jest bezpieczna!

Obrazek użytkownika Tomasz A.S.
Kraj

Wczoraj w "Strefie Kibica" TVN umieszczono materiał:
"Fakty TVN
Bezwarunkowe zawieszenie broni na Euro, może z jednym wyjątkiem. W "Faktach" ogłoszona dziś już oficjalnie deklaracja PiSu: protestów i demonstracji organizowanych przez partię Jarosława Kaczyńskiego nie będzie. Będzie wyjątek - 10 czerwca Krakowskim Przedmieściem przejdzie pochód w miesięcznicę katastrofy smoleńskiej, a demonstranci przejdą pod Pałac Prezydencki. Czyli tam, gdzie zaraz obok w hotelu Bristol zamieszkają piłkarze rosyjscy."
http://www.tvn24.pl/28377,1745356,0,1,strefa-kibica,fakty_wiadomosc.html

Jest to wyraźna manipulacja w świetle krytycznych materiałów przedstawionych w ostatnich tygodniach przez media prawicowe wskazujących na olbrzymie zaniedbania agend państwa polskiego: rządu Tuska oraz prezydenta Komorowskiego odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Polski i gości zagranicznych przybywających do nas na Mistrzostwa Europy.

Z tego powodu przypomnę bardzo ciekawy artykuł Piotra Bączka opublikowany w „Naszym Dzienniku” 4 maja br.

Zamachy na Ukrainie, ostrzeżenia w Polsce

Kilka godzin przed zamachem w Dniepropietrowsku polski minister nadzorujący specsłużby Jacek Cichocki stwierdził, że Stadion Narodowy nie jest przystosowany do meczów o podwyższonym ryzyku.
Ale prawdziwą beztroskę ministra ukazują jego słowa: "Naprawdę nie straszyłbym tym Euro za bardzo".

za: http://www.radiozet.pl/Programy/Gosc-Radia-ZET/Blog/Jacek-Cichocki

Kilka godzin później doszło do wybuchów w mieście zapasowym turnieju. Nawet ukraińscy komentatorzy ocenili, że wybuchy są wymierzone w Euro 2012.
Tymczasem przedstawiciele rządu Donalda Tuska nabrali wody w usta. Po kilku dniach w głównych mediach twierdzono, że były to porachunki świata przestępczego. Oczywiście nie można wykluczyć takiej przyczyny tych ataków. Zastanawiający jest jednak jeszcze inny fakt.
Dokładnie tydzień przed zamachami na Ukrainie w wywiadzie dla TVP Info były oficer Mosadu Juval Aviv oświadczył: "Uważam, że terroryści są już w Polsce od jakiegoś czasu. Sprawdzają lokalizacje, zajmują się logistyką, planowaniem. Euro 2012 to dla nich potencjalny cel".

za: http://tvp.info/informacje/ludzie/terrorysci-sa-juz-w-polsce-euro-2012-t...

Trudno wytłumaczyć zbieżność czasową tego wywiadu z wydarzeniami w Dniepropietrowsku. Zwłaszcza że po tej wypowiedzi Jacek Cichocki poinformował, że Polska czasowo przywróci kontrole na swoich granicach. Jednocześnie władze Warszawy ogłosiły, że zablokują centrum miasta pod pozorem remontów. Przypadek? Rzadko zdarza się, by osoba z obcych służb specjalnych publicznie zwracała uwagę, że dane państwo może stać się celem ataku, i w dodatku dzieliła się w telewizji informacjami operacyjnymi oraz przestrzegała, że służby gospodarzy nie są przygotowane na zamach. Faktem jest, że polskie władze publicznie nie przedstawiały takich zagrożeń, nie ostrzegały przed atakami, nie uczulały mieszkańców na nietypowych turystów itd. Przez miesiące rząd konsekwentnie przekonywał, że bezpieczeństwo będzie zapewnione.

Propaganda spokoju

W marcu doszło do przecieku ze ściśle tajnego śledztwa prokuratury apelacyjnej w sprawie tzw. więzień CIA. Informacje o możliwości postawienia zarzutów byłemu szefowi polskiego wywiadu zwiększają możliwość odwetu. Profesor Ryszard Machnikowski z Uniwersytetu Łódzkiego, omawiając zamachy we Francji, stwierdził, że w tym kraju zawiódł system antyterrorystyczny. Tymczasem Polska nie posiada porównywalnego systemu, a przyjedzie dużo obcokrajowców. Dlatego istnieje groźba próby "przemycenia do Polski kilku terrorystów".
W dodatku również minister Cichocki ujawnił na początku marca br., że rząd otrzymał informacje o zagrożeniu terrorystycznym. Nie wykluczył jednak zagrożenia terrorystycznego w trakcie imprezy: "Docierają do nas sygnały o ewentualnych zagrożeniach terrorystycznych podczas Euro 2012. Chodzi m.in. o przejazdy przez teren Polski podejrzanych osób". Cichocki bagatelizował te doniesienia, gdyż "na razie się nie potwierdziły". Ostatnie wydarzenia w Dniepropietrowsku udowodniły, jak błędna była "propaganda spokoju" przyjęta przez rządy obu państw. W tym kontekście alarmistycznie brzmi list otwarty członków Sekcji Krajowej Pracowników Transportu Lotniczego i Obsługi Lotniskowej NSZZ "Solidarność" do ministra transportu Sławomira Nowaka. Na kilka tygodni przed Euro 2012 związkowcy wskazują, że stan bezpieczeństwa na polskich lotniskach jest "zatrważający". Krytykują przepisy prawa umożliwiające ochronę lotnisk przez zewnętrzne firmy ochroniarskie. Wcześniej zadania te wykonywali funkcjonariusze Straży Granicznej i Służby Ochrony Lotnisk. Na absurdalność sytuacji wskazał szef "Solidarności" w porcie lotniczym w Katowicach: "Według nowych przepisów ochroniarz, który do południa patrzy na ręce klientom supermarketu, po południu będzie mógł pilnować bezpieczeństwa w międzynarodowym porcie lotniczym". Inną zmianą szkodliwą dla bezpieczeństwa lotnisk jest zastępowanie doświadczonych firm obsługi pasażersko-bagażowej i samolotów przez nowe, nieprzygotowane, debiutujące spółki. Szef lotniczej "Solidarności" Robert Siarnowski podał, że pracownicy nowej firmy mieli wbrew procedurom tankować bez zabezpieczenia jednych ze schodów, podczas gdy pasażerowie wysiadali z pokładu. Innym razem samolot miał zostać wypchnięty na płytę lotniska mimo braku łączności z wieżą. W innym porcie niewłaściwie rozłożono ładunek w luku bagażowym, przez co samolot był źle wyważony, co spowodowało duże problemy maszyny podczas startu i lotu. Innym problemem jest skandaliczny stan zabezpieczeń rządowych systemów informatycznych. Udowodniły to ataki hakerskie przeciw umowie ACTA. Strony rządowe zostały sparaliżowane, a hakerzy ujawnili również hasła administratorów. Wielu obserwatorów wskazywało, że jest to próba generalna. Taka sytuacja może powtórzyć się w czasie mistrzostw (w marcu 2012 r. wykradziono dane ponad tysiąca dziennikarzy z bazy informatycznej klubu Legii). Te słabe punkty mogą być wykorzystane w potencjalnym ataku terrorystycznym. Sytuację pogarsza niedostateczne wyposażenie jednostek antyterrorystycznych.

Antyterroryści bez sprzętu

Nawet Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił uwagę, że policyjne Biuro Operacji Antyterrorystycznych (BOA) nie posiada specjalistycznego sprzętu i środków. Zakupy nowego sprzętu są incydentalne, dopiero po zużyciu starego. W jednej z jednostek nie działało sterowanie bezprzewodowe do robota pirotechnicznego. Funkcjonariusze oddziałów szturmowych dysponują różnymi modelami broni. W dodatku żadna formacja antyterrorystyczna w Polsce nie posiada tzw. mobilnej platformy szturmowej (tzn. ruchome trapy i drabiny). Taka platforma jest standardowym wyposażeniem jednostek specjalnych na świecie, wykorzystuje się ją do uwalniania zakładników.
W dodatku na kilka tygodni przed mistrzostwami było prawie 8 tysięcy wolnych etatów w policji. Rzecznik MSW zapewnia, że "liczba wakatów nie wpłynie negatywnie" na bezpieczeństwo Euro. Jednak nawet Marek Biernacki z PO przyznaje, że "dzieje się coś złego, i to w momencie, gdy przed policją stoi potężne wyzwanie związane z największą od lat imprezą". Braki kadrowe oznaczają, że policja nie będzie w stanie realizować wszystkich zadań. Tymczasem na bieżąco będzie trzeba zapewnić porządek w sytuacji przyjazdu kilkuset tysięcy zagranicznych kibiców. Problemem są strefy kibica poza stadionami. Nawet komendant główny policji Marek Działoszyński przyznał, że w strefach kibica kontrole osób z zakazami stadionowymi będą wyrywkowe. Odpowiedzialność za zabezpieczenie porządku w tych strefach przesuwał na organizatora. Identyczne stanowisko prezentował minister Cichocki, który wskazał, że za bezpieczeństwo odpowiadają władze lokalne i miasta gospodarze mistrzostw. Jednak organizatorzy stref kibica nie posiadają możliwości identyfikacji kibiców z zakazami stadionowymi. Brak kadr policyjnych może utrudnić monitorowanie sytuacji i spowodować spóźnione reakcje na ewentualne bójki poróżnionych kibiców, które mogą przerodzić się w wielogodzinne starcia uliczne. Potencjalnych zagrożeń jest mnóstwo, nie muszą wiązać się z tradycyjnym zamachem terrorystycznym, wystarczy awaria energetyczna lub informatyczna, aby zakłócić imprezę. Nie można również wykluczyć, że może dojść do prób prowokacji i wywołania zamieszek, jak ostatnio 11 listopada 2011 r., celem skompromitowania Polski na arenie międzynarodowej.
Nie mając dostępu do informacji, trudno ocenić, czy rząd, policja, specsłużby przygotowały się na inne zagrożenia. Zastanawia też nagła fala dymisji w ABW, Straży Granicznej i BOA. Dlatego nie wiadomo, czy w rzeczywistości należycie zabezpieczono mistrzostwa. Istotną rolę kontrolną powinna spełniać opozycja, która powinna przerwać rządową propagandę sukcesu w sprawie zabezpieczenia turnieju. Trzeba pamiętać, że Platforma miała prawie pięć lat na właściwe przygotowanie mistrzostw, zbudowanie infrastruktury, stworzenie systemu bezpieczeństwa. Rząd Tuska mógł również odwołać się do doświadczeń poprzedniej ekipy.

Rekomendacje rządu Kaczyńskiego

Warto przypomnieć, że w okresie rządu premiera Jarosława Kaczyńskiego przedstawiciele instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo spotykali się cyklicznie, przedstawiali analizy, opracowywali strategię antyterrorystyczną.
Jedną z wartości dodanych tych kilkunastu miesięcy było rozpoczęcie prac nad przeciwdziałaniem nowym zagrożeniom. Były to tzw. zagrożenia asymetryczne, czyli np. niekonwencjonalne zamachy terrorystyczne, sztucznie wywołane katastrofy ekologiczne, budowlane i komunikacyjne, wtórne epidemie i klęski żywiołowe, niszczenie kulturowych fundamentów państwa, bankructwa lub przejmowanie strategicznych przedsiębiorstw i całych gałęzi przemysłu, celowe awarie sieci energetycznych, gazowych, paliwowych, ataki informatyczne itd.
Na przykładzie tworzonej przez ministra Antoniego Macierewicza Służby Kontrwywiadu Wojskowego mogę stwierdzić, że to właśnie wyśmiewani przez prorządowe media "harcerze, dziennikarze i leśnicy" wskazywali na liczne luki w systemie bezpieczeństwa, których wieloletni oficerowie nie potrafili lub nie chcieli dostrzec. Do tej pory cechą charakterystyczną było umiejscowienie takich zagrożeń poza granicami Polski. Tymczasem, według niektórych ówczesnych opinii, w najbliższych latach nasz kraj mógł stać się celem zamierzonego ataku. Dlatego pierwszoplanowym zadaniem było zbudowanie odpowiedniego systemu ochrony państwa. Niestety, po wyborach w 2007 r. rząd Platformy nie dość, że przeprowadził czystkę kadr w specsłużbach, to jeszcze odrzucił rekomendacje rządu Kaczyńskiego. Przysłowiowa "polityka miłości" zastąpiła realną politykę bezpieczeństwa. Najbardziej namacalnym przykładem bagatelizowania zagrożeń była likwidacja w SKW nowo utworzonych jednostek, aż po pion analiz, co jest ewenementem w skali świata. Nowe kierownictwo służb najwyraźniej uznało, że tępe stukanie obcasami daje lepsze efekty niż wielogodzinne główkowanie i szukanie dziury w całym. Przeniosło też do nowej struktury swoje sztampowe nawyki i błędy odnośnie do pracy umysłowej w służbach specjalnych. Po wyborach w 2007 r. logiczne rozumowanie było niedowartościowane, stało się wręcz towarem deficytowym, czego najtragiczniejszym dowodem jest 10 kwietnia 2010 roku.

PIOTR BĄCZEK

na zdjęciu P. Bączek (fot Tomasz A.S.)

Brak głosów