Wokół sceny (politycznej)

Obrazek użytkownika Psuj

<p align="justify">Lechowi Wałęsie nerwy puszczają na całego- jego wypowiedzi są coraz bardziej widowiskowe, wręcz niesiołowskie (że użyję neologizmu). Przy okazji były prezydent obraża przeciwników (gdzie ten oburzony wrzask salonu protestującego przeciw obniżaniu poziomu debaty publicznej?) i kompromituje się na wszelkie możliwe sposoby- choćby zapowiadając, że kto jest Bolkiem ujawni dopiero tydzień po przeczytaniu książki. Świadczy to o tym, że Wałęsa nie wie, kogo o bycie Bolkiem oskarży i nie chce, by jego wersja okazała się rażąco sprzeczna z książkową. </p><p align="justify">Cała ta sprawa byłaby zdecydowanie bardziej estetyczna, gdyby Lech Wałęsa nie wycofał w czerwcu 1992 notki z PAP; skompromitowałby się znacznie mniej, gdyby przyznał się w dowolnym momencie później. Nawet gdyby przyznał się teraz, przestałby brnąć w bagno- jakkolwiek jesteśmy już na etapie, w którym Wałęsę daleko bardziej skompromitowały ostatnie działania, niż współpraca w latach 70.</p><p align="justify">Swoją niszę ekologiczną znalazł za to i zagospodarował Mirosław Orzechowski. Zamiast miotać się pod drzwiami sceny politycznej (co ewidentnie zaszkodziło Wałęsie po 1995 roku) zdecydował się robić za narodowego trefnisia. Fizjonomia nawet pasuje, wystarczy, że były poseł LPR użyje paru mocnych barwników... Przyznam, że po porażce z Niemcami nic tak nie mogło poprawić humoru, jak propozycja Orzechowskiego, by odebrać polskie obywatelstwo dwóm czołowym niemieckim zawodnikom- Klose i Podolskiemu. Prawda, jaka słodka zemsta? I to znakomicie dobrana- zapewne bardziej utratą obywatelstwa zmartwiłby się Podolski, bowiem Klose od jakiegoś czasu jawnie sobie na swoje pochodzenie bimba, Podolski zaś usiłuje choć stwarzać pozory "rozdartego wewnętrznie" (że wychodzi to groteskowo, to inna sprawa). Kto zaś nam wbił dwa gole? Ano, Podolski właśnie- niech więc cierpi.</p><p align="justify">Oczywiście, kwestia czy występy w obcej reprezentacji nie powinny być impulsem do zrzeczenia się obywatelstwa pozostaje otwarta (chociaż pojęcie honoru stało się ostatnio trudne do pojęcia, szczególnie wśród młodych ludzi, więc raczej nie spodziewałbym się, że któryś z niemieckich asów napadu zdecyduje się na choćby jej rozważenie). Tak się jednak składa, że honoru nauczyć się nie da; zresztą nie sądzę, by o to Orzechowskiemu chodziło. Jakby nie patrzeć- Orzechowski jest niezastąpiony. Ciekawe, co wymyśli na otarcie łez po meczu z Austrią?</p>Ja osobiście mam nadzieję, że będzie musiał zaczekać na Chorwację... Tak się jednak składa, że przeważnie jestem hurraoptymistą.

Brak głosów