Wiedza nie boli (na marginesie spektaklu "Bij Macierewicza jakkolwiek")

Obrazek użytkownika Psuj

Przy okazji najnowszego wolnościowego osiągnięcia rządów miłości (spacyfikowanie dziennikarzy "Misji specjalnej" usiłujących wyjaśnić sprawę tyleż dętego, co odwetowego przeszukania w mieszkaniach członków komisji weryfikacyjnej WSI) pojawiły się głosy kwestionujące, jakoby red. Krzysztof Wyszkowski był dziennikarzem (podpisał się on jako dziennikarz pod protestem przeciw łamaniu wolności słowa przez służby rządowe).Otóż Krzysztof Wyszkowski, co ludzie w miarę zorientowani wiedzą, zaś mędrkowie i ignoranci niekoniecznie, jest dziennikarzem "Tygodnika Solidarność" od 1981 roku. Wszyscy wyrażający wątpliwości co do umieszczenia jego nazwiska pod protestem powinni chyba przestać się odzywać, a zacząć douczać. Tym bardziej, że ta akurat informacja nie wymaga specjalnej wiedzy, ale promowanej w ostatnich czasach umiejętności korzystania z różnorakich źródeł: http://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Wyszkowski .Tak na marginesie- akcja wymierzona przeciw weryfikatorom (wszystko zakończy się wstydliwym umorzeniem, bo akcja obliczona jest na wrażenie medialne) jest nieźle skonstruowana- zaangażowano nawet niejakiego Azraela, który na bogu onet.pl zamieścił tekścik (słabiutki nawet językowo, że zwrócę uwagę) obrażający Piotra Bączka (rzecznik Antoniego Macierewicza, jeden z celów rządowej farsy).Ciekawi mnie też, czy przeszukania w mieszkaniach weryfikatorów były zupełnie (nie licząc efektu medialnego i elementu zastraszenia) bezcelowe, czy może ich inspiratorzy liczą na znalezienie materiałów, które pozwolą na efektywniejszą inwigilację otoczenia Macierewicza... a może szukają jakiegoś konkretnego przedmiotu (dokumentu?) i akcja (powoli wymykająca się spod kontroli) jest jedynie narzędziem do grzebania w zwykle niedostępnych rejonach?

Brak głosów