Nowy rządowy program oszczędnościowy

Obrazek użytkownika Marcusso
Kraj

Takiego protestu jakiego z użyciem specyficznej pieczątki podjęła się z początkiem tego roku większość polskich lekarzy jeszcze w tym kraju nie było, a i wątpię by na świecie coś takiego oglądano. Kto mniej lub bardziej chory i musi regularnie kupować i zażywać leki sprzedawane na receptę o znacznym stopniu refundacji ten miał rację jeśli wykazał się zapobiegliwością, uległ medialnie nakręconej masowej histerii i zrobił maksymalny prawnie dozwolony zapas medykamentów (czyli na 3 miesiące) bo dzięki temu nie padł ofiarą tego co niemiłościwie panująca nam władza nazywa miliardem oszczędności poczynionych właśnie na refundacji.
Ciekawe że jeśli faktycznie uda się rzeczony miliard złotych zaoszczędzić to wystarczy na przysłowiowe waciki, a dokładniej na zapłatę niespełna rocznych odsetek od ponad 300 mld zł długu publicznego które miniona, 4-letnia kadencja parlamentu nam przyniosła. Ale cóż - skoro zaciskamy to widocznie takie szczegóły i drobiazgi jak powyżej nie mają większego znaczenia. Najciekawsze jest jednak to że w całym tym planie oszczędzania na chorych jedno tylko jest pewne - oszczędności. Nie sposób natomiast przewidzieć ani ile wyniosą ani kto w jakim stopniu za nie zapłaci bowiem, wbrew temu co metodą Goebbelsowską tj. natrętnym i nieustannym powtarzaniem usiłowali premier Tusk i minister Arłukowicz pospołu nam wmówić, ograniczenie dochodu producentom leków nie jest jedynym i największym źródłem oszczędności w tym narodowym eksperymencie. Są jeszcze wszak pacjenci którzy już teraz odchodzą z kwitkiem zamiast z lekami bo albo przepisana im dawka nie jest już refundowana, albo opakowanie leków w refundowanej wielkości w ogóle nie istnieje (co jest sztuczką po raz pierwszy powtórzona od reformy listy refundacyjnej w wykonaniu rządu SLD w 2002r.) albo lekarz postawił jeden zawijas za dużo lub za mało wypisując receptę albo ta nieszczęsna pieczątka... (na marginesie: ciekawe ile dotychczas skarb państwa zaoszczędził właśnie dzięki protestowi pieczątkowemu oraz nadgorliwej ostrożności do niedawna lekarzy, a obecnie farmaceutów którzy nieformalny strajk włoski realizując recepty do dziś prowadzą mimo medialnego wyciszenia tematu kolejnymi sensacjami). W końcu nie można też zapomnieć o oszczędnościach na lekarzach i farmaceutach z których co prawda żaden dotychczas nie odpowiadał swoim prywatnym majątkiem za wystawienie bądź realizację nieuzasadnionej recepty, ale bat w postaci setek tysięcy zł płaconych przez nich w wypadku takiego działania na szkodę skarbu państwa i tak zrobił już swoje.
Jednak na rzeczonym wirtualnym miliardzie zł nie koniec profitów dla rządu wskutek, nazwijmy to, afery refundacyjnej. To bowiem co jeszcze 3 lata temu brzmiało złowrogo, mianowicie rządzenie za pomocą rozporządzeń, bez uchwalania i aktualizowania ustaw, teraz budzi skrajnie odmienne emocje społeczne i wylansowane zostało nieomal na ostatnią deskę ratunku - i to nie dla rządu, a dla społeczeństwa. Wtedy chodziło o wprowadzanie kolejnych przepisów przez rząd bez ryzykowania wetem prezydenta, a nawet z pominięciem parlamentu w razie gdyby koalicyjny PSL zaczął dokazywać, teraz chodzi o bardziej zbożny cel jaki został metodą rozporządzeń ministerialnych osiągnięty, ale czy ktoś wie jak taka forma rządów zostanie wykorzystana następnym razem, kiedy już ludzie dość się z rządzeniem rozporządzeniami oswoją i może nawet przestaną dopytywać czemu w sprawach których rozporządzenia dotyczą nie są uchwalane ustawy? A socjotechnika i wszelkie formy manipulacji są rządzącej Partii Oszustów tak na rękę jak nikomu innemu przedtem w Polsce od czasów gdy rzecznikiem rządu był Jerzy Urban.
W końcu chyba najbardziej znamienną i tragiczną zarazem rządową korzyścią z ograniczonej możliwości zakupu leków jest ani trochę przez media nie zauważona polityka powszechnej eutanazji (o ile śmierć lub znaczne pogorszenie zdrowia z braku leków można nazwać, tłumacząc pojęcie dosłownie, "dobrą śmiercią"). Komunikat płynący z afery refundacyjnej jest jednoznaczny: "nie masz zdrowia aby nie obciążać skarbu państwa ciągłymi wizytami u lekarza i refundacją drogich leków? nie masz znajomości aby sobie poradzić z brakiem leków metodami alernatywnymi i nieoficjalnymi? jesteś tak niezamożny że nie stać cię na zakup potrzebnych leków bez obciążania podatników kosztami refundacji? - to możesz sobie spokojnie umierać bo na pewno nie zaliczasz się do tych na których obóz władzy może liczyć tylko do 'moherów' i nie dość że stanowisz zbędny balast dla ministra Jacka Rostowskiego który przez takich jak ty nie może zbilansować budżetu to jeszcze głosujesz nie tak jak potrzeba". Przyznam że osobiście nie zetknąłem się jeszcze z przypadkiem zastosowania w praktyce przed chwilą przedstawionego przesłania odpowiedzialnej za aferę refundacyjną i, jak zapewniała, dumnej ze swego dzieła minister Ewy Kopacz, ale sam nie wiem czy została nagrodzona marszałkowską laską bardziej właśnie za to czy za jej wkład w uniemożliwienie rzetelnego śledztwa w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem. Zresztą, oceńcie to sami. I obserwujcie.

Brak głosów