Catherine Ashton, a granica dobrego smaku

Obrazek użytkownika Patryk Gorgol
Świat

Ludzie uczą się przez całe życie. Jeżeli jesteś młody i zdolny, to prawdopodobnie zostaniesz wysłany na szkolenie lub staż (czasem nawet coś zapłacą). Jeżeli masz znajomości (np. z Tonym Blairem), to możesz kompletnie nie wiedzieć, czym się będziesz zajmował(a), a i tak otrzymasz prestiżową posadę. Kto za to zapłaci? Obywatele UE. Gorzej, jeśli ta nauka okaże się dla nas zbyt kosztowna.

Jednym z zarzutów wobec pani Ashton jest fakt, iż jest, cytując Nigela Farrage, „politycznym pigmejem”. Można polemizować z poglądami Brytyjczyka i mówić, że co z tego, ze ktoś jest rozpoznawalny, jeśli nie ma kompetencji? Ponadto, historia zna wielu wspaniałych polityków, którzy wzięli się znikąd, a później osiągnęli sukces. Był jednak jeden warunek: znali się na tym, czym się mieli zajmować. Brak rozpoznawalności nie dyskwalifikuje kandydatury (chociaż mocno w nią uderza) pod warunkiem, ze ma się wysokie kwalifikacje. W omawianym przypadku, niestety, pani Ashton równie dobrze mogłaby zostać prezesem PZPN i jej kompetencje byłyby na podobnym poziomie

Trzeba pamiętać, iż mówimy o superstanowisku, w którym zawiera się posada Komisarza ds. Stosunków Zewnętrznych, Wspólnego Przedstawiciela do Spraw Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa oraz wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej. Zakładając, iż stanowiska powinni otrzymywać fachowcy, powinniśmy dwukrotnie się zastanowić, zanim ktoś niewykwalifikowany otrzyma tak odpowiedzialne zadanie.

To takie proste. Gdyby ktoś zapytałby się mnie, kto powinien zajmować się zawodowo śpiewaniem, odpowiedziałbym ze piosenkarza. Tańczeniem – tancerze, Z kolei dyplomacją na najwyższym poziomie – dyplomaci lub przynajmniej osoby doświadczone w tej sferze. Stanowisko dla Catherine Ashton to jakaś paranoja, a nominację sklasyfikować można bardziej jako nepotyzm niż wybór wynikający ze zdrowego konkursu kandydatur. Być może zakończenie procesu ratyfikacyjnego dla Traktatu Lizbońskiego łączyło się z potężna libacją, na której poszczególni szefowie rządów lub państw wybrali kandydaturę w nietypowy sposób....
- Nie zrobicie tego, wymięknięcie, założę się o pół litra bananowej wódki!
- Jak to, my jej nie nominujemy? My nie damy rady?! Szykuj flaszkę.
I tak zrealizować można każdą głupotę.

Można bronić powołania na stanowisko osoby nieznanej. Powody takiej nominacji mogą być różne – chociażby faktyczne ograniczenie niezależności posady. Na nieznaną wcześniej publicznie Ashton łatwiej wpływać i zobowiązać, by konsultowała się z najważniejszymi przywódcami państw UE. To nie musi być wada, takie mogło być założenie przy opracowywaniu tej posady. Niepokojące jest jednak, że na to stanowisko powołano kogoś, kto nie ma za sobą kariery dyplomatycznej, ani sukcesów na arenie międzynarodowej.

O braku kwalifikacji przekonało nas przesłuchanie przed Parlamentem Europejskim. Do tej pory łudzić się można było, iż nie jest to tylko i wyłącznie czysta formalność i w czasie takiego posiedzenia należy wypaść przynajmniej poprawnie. A jednak...

Okazało się, że North Sttream to dla pani Astton „nowe zagadnienie”, a wojną rosyjsko-gruzińską też się pani minsiter nie interesowała. W ogóle jakaś była? Zresztą, czy to ciekawe tematy dla kobiety w średnim wieku? Partnerstwo wschodnie? To chyba daleko od Wielkiej Brytanii. Pani baronessa zaapelowała o czas do nauki i posługiwała się pustymi hasłami, które zamiast maskować niewiedzę, jeszcze bardziej ją ukazywały. Brak wizji polityki zagranicznej UE można zrozumieć, bo przecież ona będzie dopiero wypracowywana. Nie da się jednak zaakceptować braku kwalifikacji i wiedzy z zakresu stosunków międzynarodowych. Na pocieszenie dostaliśmy deklarację, iż pani Ashton będzie się spotykać z europosłami. Miło z jej strony, ale chyba za to dostaje pieniądze?

Normalnie nowa szefowa unijnej dyplomacji, po takim pokazie kompetencji, powinna zostać już eks-szefową. Prawnie rzecz biorąc, jeszcze nie została zatwierdzona przez Parlament Europejski. Nic nie zapowiada, by szykowały się w tej kwestii jakieś komplikacje. Równie dobrze powołać można by Chucka Norrisa – też mógłby trochę porzucać hasłami, a na końcu poprosiłby o czas na naukę, bo „jeszcze nie wypracował stanowiska w kilku sprawach”. A dlaczego nie Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju? Może nawet niektórych posłów by rozśmieszył?

Przywódcy unijni, wystawiając takie kandydatury, sami narażają się na ataki. Czemu nie nominowali zawodowego dyplomaty lub jakiegoś byłego ministra spraw zagranicznych, których pełno w PE? Mniejszej rozpoznawalności od Catherine Ashton by taki polityk nie miał, a niewątpliwie byłby bardziej kompetentny. Ciężko nawet dyskutować z nową szefową dyplomacji europejskiej, bo jak przekonać kogoś do poglądu w określonym temacie, jeśli baronessa nie zdaje sobie sprawy, o czym toczy się rozmowa? Jak już pisałem, okazją do nauki są staże i szkolenia, a nie np. szczyt G-8. Kontrowersje również wzbudza życiorys pani Ashton.

Następne przesłuchanie odbędzie się w styczniu. To czas dla baronessy na nadrobienie jej zaległości. Wszakże w święta jest czas, by poczytać. Nie potrafię zrozumieć filozofii powołania na tak poważne stanowisko kogoś kompletnie nieobeznanego w kwestiach międzynarodowych, zarówno jeśli chodzi o wiedzę teoretyczną, jak i praktyczną. To wbrew wszelkiemu zdrowemu rozsądkowi.

Brak głosów

Komentarze

[quote=Patryk Gorgol]Nie potrafię zrozumieć filozofii powołania na tak poważne stanowisko kogoś kompletnie nieobeznanego w kwestiach międzynarodowych, zarówno jeśli chodzi o wiedzę teoretyczną, jak i praktyczną. To wbrew wszelkiemu zdrowemu rozsądkowi.[/quote]

Jak coś się nie trzyma kupy, a jest... to znaczy że chodzi o politykę lub kasę. :))

Vote up!
0
Vote down!
-1
#40466

... poważnie traktujesz chyba tę Unię. To właśnie jest rzecz robiona przez takich ludzi dla takich ludzi.

Sprawa w sumie przejściowa. Potem przyjdzie Rusek albo inny Arab.

Pzdrwm

triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
Liberalizm to lewactwo sklepikarzy (i alibi aferzystów).

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#40501

Zakładając, iż stanowiska powinni otrzymywać fachowcy, powinniśmy dwukrotnie się zastanowić, zanim ktoś niewykwalifikowany otrzyma tak odpowiedzialne zadanie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pierwsze. Proszę o definicję fachowości.

Drugie. Organizacja nazywana Unią Europejską powstała w celu zapewnienia dostatniego życia własnie takim miernym BMW (bierny, mierny, wierny). W tym kontekście nic co jest związane z tą instytucją mnie nie dziwi.

Trzecie. Czy Sikorski to fachowiec z racji wcześniejszej jego pracy? Inaczej - czy zamiast tej, o ciekawej urodzie Ashton, można wyobrazić sobie Sikorskiego. Ja watpię.

Konkluzja: - tylko sukcesy powinny powodować nominowanie kogoś na odpowiedzialne stanowisko. Najlepszym przykładem jest były prezydent USA Reagan. Gdyby poddać go kryteriom fachowości - najprawdopodobniej nie uzyskałby stanowiska na którym, jak wiemy, się sprawdził.

,

Vote up!
0
Vote down!
0
#40512

1. definicja fachowosci:
osoba zawodowa zajmujaca sie dyplomacja lub majace doswiadczenie w tej dziedzinie, najlepiej odnoszaca sukcesy.

2. A mnie to dziwi, widocznie mamy inne wymagania wobec UE.

3. Sikorski ma doswiadczenie w dyplomacji, ale to stanowisko chyba na razie jest dla niego nieosiagalne. Niech sie uczy ;).

4. Nie porownywalbym stanowiska prezydenta Stanow Zjednoczonych z szefem unijnej dyplomacji. Ronald Reagan mimo wszystko jakies poglady przynajmniej mial, poza tym od spraw zagranicznych ma wlasnie Sekretarza Stanu, ktory z reguly jakies doswiadczenie ma. Przykladem prezydenta bez przygotowania do prowadzenia polityki zagranicznej jest chociazby Barack Obama.

Pozdrawiam.

Vote up!
1
Vote down!
-1

Pozdrawiam, Patryk

#40543