O co walczy i dokąd zmierza Platforma

Obrazek użytkownika Roman Kowalczyk
Kraj

Na konwencji PO w sobotę 10 września jej szef Donald Tusk nie szczędził obietnic. Rozwodził się o trudnościach, z którymi przyszło się zmagać jego rządowi. Atakował też zajadle PiS wymyślając jego członkom i sympatykom od „awanturników”. Straszył, że gdyby Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory to „aresztuje rozpoczęte inwestycje” i zmieni Polskę w „kupę gruzów” (sic!). Na błękitnym telebimie przepływały w tym czasie piękne słowa jak „godność”, „szacunek”, „wspólnota”. Towarzyszyły im inne - pozytywne, miłe dla oka i ucha jak „dobrobyt”, „innowacyjność”, „nowoczesność” czy „optymizm”. Zamysł speców od propagandy był taki, aby wszystkie zostały przez telewidzów skojarzone z Platformą.

Po odcedzeniu obietnic, inwektyw, rytualnych oszczerstw mających wyborcom zohydzić PiS oraz pijarowskiej sztuczki z telebimem zostaje gołe pragnienie zdobycia władzy na kolejne cztery lata. Ta wyraźnie D. Tuskowi i pozostałym działaczom PO posmakowała.

Platforma Obywatelska posiada władzę, jakiej po 1989 r. nie miał w Polsce nikt. Jest majętna, kontroluje media publiczne, wspiera ją większość prywatnych środków masowego przekazu. Bezwzględnie zwalcza opozycję. Brutalnie niszczy wizerunek Prawa i Sprawiedliwości. Oportunistów (np. Joannę Kluzik-Rostkowską czy Bartosza Arłukowicza) kupuje za cenę państwowych posad lub miejsc w parlamencie (na szczęście są przypadki odmów - tak postąpili onegdaj m.in. prof. Jadwiga Staniszkis, którą kuszono mandatem eurodeputowanej, prof. Krzysztof Rybiński, któremu oferowano szefostwo dużej spółki, prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, któremu proponowano zapisanie się do PO). Platforma za wszelką cenę dąży do rządów samodzielnych lub z PSL, czyli dotychczasowym i niezbyt wymagającym koalicjantem.

Jeżeli mimo zmasowanej propagandy wybory nie pójdą po myśli Platformy - posłowie PO i PSL stanowić będą mniej niż połowę składu Sejmu - ma ona już gotowy scenariusz. Wyłożył go expressis verbis 8 września na łamach „Rzeczpospolitej” poseł Rafał Grupiński: „Jeśli PiS przegra po raz kolejny, a SLD przegra na skutek fatalnej polityki Napieralskiego, sadzę, że nie będzie kłopotu z uzbieraniem większości sejmowej. Wtedy będziemy rozmawiać z poszczególnymi politykami o tym, czy nie chcieliby współpracować bliżej z nami, szeroką partią centrową o wyrazistych skrzydłach”.

Wszystko jest jasne. Jeśli PO zabraknie mandatów do większości sejmowej to będzie ona kaperować indywidualnych posłów i wyłuskiwać ich z klubów parlamentarnych SLD oraz PiS (kierownictwo PO uważa, że wyjdzie to taniej niż koalicja z SLD). Partia bezideowych smakoszy władzy po 9 października przy akompaniamencie szlachetnych deklaracji maskujących cynizm ruszy na „zakupy”. Psucie demokracji nabierze tempa.

Brak głosów

Komentarze

zrobi wszystko aby wygrać. Tak rozsmakowała się w konfiturach władzy, że zdaje sobie sprawę z tego, iż za wiele by straciła po przegranej. Zbyt wiele.

Vote up!
0
Vote down!
0

Szpilka

#182518

 Nie tylko demokracji ale znacznie przyspieszy ROZBIOR POLSKI.

Vote up!
0
Vote down!
0
#182690