Rząd alternetywny

"Nasz" rząd się kończy. Dogorywa i zdycha.
Media, czyli tuba rządzących naszym krajem (i wcale nie mam na myśli PO-PSL) postawi teraz przed nami alternatywę.
Zgodnie z lewacką, wpieraną nam przez lata doktryną, w którą wielu uwierzyło. Doktryną mniejszego zła. Będziemy mogli wybrać między dżumą a cholerą.

Wszelkie znaki w mediach wskazują, że rząd już wyczerpuje racjonalne formy ucisku. Nie tykając Internetu i strefy seksu ograniczył, i opodatkował już wszystko. Chętnie skłania się do odbierania biednym i rozdawania bogatym.
Praktycznie stoi i krzyczy: "No kurde obalcie nas w końcu, bo chcemy już zejść ze świecznika i wydawać w końcu ukradzione pieniądze, a status osób na świeczniku nie pozwala na prywatność".
BO TO O TO CHODZI. Cóż warte ukradzione pieniądze, gdy wydawać ich nie można, bo jakieś dziennikarze śledcze od razu wywloką. Trzeba przez córki, synów, kuzynów, kochanki...

Honorowy człowiek tak by nie postąpił, ale tylko DUREŃ wierzy jeszcze w ich honor.

Rządzący postawią z wielkim hukiem przed nami alternatywę.
ALBO proponowany przez Solidarność z Kukizem okrągły stół z przemilczaną na razie grubą kreską, która zostanie wciśnięta jako warunek. Z utrzymaniem Status Quo, czyli PO-PSL pozostaje, ale zmieniają się wszyscy ministrowie i premier (Schetyna już czeka) i przez najbliższe 2,5 roku wiją się jak piskorze "naprawiając błędy i wypaczenia" poprzedniej ekipy, która złożywszy samokrytykę, ustawiona do 20 pokolenia będzie odcinać kupony.

ALBO na fali hasła "Polacy nie potrafią dobrze rządzić sami" dostaniemy unijną komisję, a jeszcze lepiej kilka komisji w ramach eksperymentu z regionalizacją unijną. Podzielimy kraik między Bugiem a Odrą na regiony pod nadzorem komisarzy unijnych. Te wschodnie, ze względu na potrzebę integracji dostaną nadzór unijny z obserwatorami rosyjskimi. I będzie dobrze. Może tym razem dłużej niż 123 lata.

No chyba że modlitwy "żebyśmy ich nie powywieszali" nie poskutkują.