nowy wspaniały patriotyzm
Proszę państwa. W demokratycznych wyborach, które odbyły się w październiku 2011 roku, głosami osób którym się chciało przyjść, przy cichym przyzwoleniu tym którym się nie chciało, zapadły następujące decyzje dotyczące patriotyzmu.
Otóż patriotyzmu uczymy się od najmłodszych lat. Nauki patriotyzmu nie możemy pozostawić rodzicom, oni mają inne zadanie. To szkoła od piątego roku życia powinna nauczyć patriotyzmu bo nikt lepiej niż rząd nie wie co jest młodemu patriocie potrzebne.
A młodemu patriocie potrzebny jest hartujący stres, który odbiera go zapracowanym rodzicom, i umieszcza w grupie gdzieś pomiędzy chłopczykiem, który ssie palec i nosi na wszelki wypadek pampersa, a dziewczynką czytającą płynnie bajki. Oczywiście nauczyciel, który nie ogarnie tego całego bajzlu nie może być dobrze opłacany, bo i za co? On jest od wyrównywania poziomów. Nasze państwo już niedługo doprowadzi do tego, że pozostaną tylko tacy nauczyciele, którzy będą potrafili wyrównać poziom tak, aby w drugiej klasie każdy ssał palec i nosił pampersa.
System edukacji niestety musi patriotę nauczyć przynajmniej zaciągać kredyty i wypełniać deklarację podatkową, więc do szóstej klasy nauczyciele w znoju i pocie doprowadzają do zaliczenia egzaminu, który tak naprawdę nie decyduje o przyjęciu dziecka do gimnazjum, gdyż w celu wyrównywania szans zniesiono wredną segregację. Uczeń może trafić albo do gimnazjum sztucznie utworzonego z podziału podstawówki, gdzie będzie kontynuował naukę wraz ze swoimi koleżankami i kolegami (o ile dyrekcja zrezygnuje z genialnego pomysłu przemieszania wszystkich w celu wyrównania szans w dół), albo trafi do nowej szkoły gdzie nad wystraszonym, nieznającym się tłumem dojrzewających nastolatków będzie łatwiej zapanować. Pierwsza klasa poświęcona będzie oczywiście na wyrównywanie szans, więc nic nowego nie nauczą się zdolni a głupki nadal pozostaną głupkami, tylko w zależności od płci zaczną się malować albo dopalać używkami. Państwo w majestacie dotacji dla grup lewackich walczy o to, aby chłopcy musieli się malować, a dziewczynki dopalać. Tak czy tak jest to wstęp do utrwalenia w młodym patriocie najważniejszej cechy patriotycznej czyli konsumpcjonizmu.
Druga i trzecia klasa jest próbą zapędzenia do nauki stada rozbrykanych nastolatków, którzy juz poznali siłę pieniądza i nie mają zamiaru się uczyć. Egzamin trzeba zdać. Ten egzamin jest po oderwaniu od rodziców, egzaminie po podstawówce i zmianie szkoły, czwartym stresem, który funduje nam państwo przed dorosłością.
Tutaj muszę zrobić przerwę, aby wyjaśnić tym co zauważyli pewną sprzeczność. No bo jak to? Z jednej strony ganię stres a z drugiej tak zwane bezstresowe wychowanie. Klucz jest w wyrażeniu "tak zwane" gdyż, ponieważ bezstresowe wychowanie to nic innego jak pozwalanie dziecku na wszystko zgodnie z idiotycznym twierdzeniem, mówiącym że każdy powinien dostać to czego pragnie.
Jak to się ma do wychowania? Gdyby rodzice stosowali to w praktyce od najmłodszych lat, dzieci nie dożywałyby do piątego roku życia z powodu przegryzienia przewodu elektrycznego, wypicia kwasu z akumulatora, wykrwawienia z ran zadanych sobie zabawką tatusia czyli brzytwą.
Tak tak, jesteśmy państwu jako rodzice potrzebni jedynie do nauczenia dziecka niewielkiej samokontroli. Niewielkiej.
Wracamy do meritum. Liceum. Szkoła w której człowiek, o przepraszam patriota, dojrzewa do egzaminy maturalnego, który teoretycznie powinien potwierdzać jego dorosłość.
Tak naprawdę liceum było zawsze szkołą gdzie pierwsza klasa służyła docieraniu się i wyrównywaniu. Teraz nic się nie zmieniło poza tym, że ta pierwsza klasa jest jednocześnie ostatnią, po kolejne dwie, a właściwie półtora, przygotowują do zaliczenia testu maturalnego.
Kogoś tu chyba popieprzyło zdrowo. Zamiast stwarzać warunki do osiągnięcia dojrzałości system funduje nam kurs do zdania matury.
A wy się potem dziwicie, że ludzie wkraczają w dorosłość zupełnie nieprzygotowani.
To nie koniec edukacji. Pozostają jeszcze uczelnie wyższe, większości których poziom jest tak niski, że uzyskanie tytułu licencjata lub magistra wiąże się jedynie z wydaniem odpowiedniej ilości pieniędzy bądź spędzeniem na uczelni odpowiedniej ilości czasu.
Niech się zdolni nie oburzają, bo to nie o nich. Oni przeszli przez uczelnie z niewielkim stresem dwa razy do roku i być może uzyskali jakąś wiedzę, a przynajmniej umożliwiono im jej uzyskanie.
Kto nie chciał to nie musiał bo i tak kończąc uczelnie po iluś tam latach uzyskiwał tytuł, dyplom i mógł spokojnie zatrudnić szeregi bezrobotnych. Bycie bezrobotnym jest niepatriotyczne, więc za długo na nim państwo być nie pozwala, za to wyciąga pomocną dłoń z kredytem na start.
I tutaj można już wykazać się swoim patriotyzmem rozpoczynając pracę.
Było ciekawie? Teraz zrobi się nudno, bo patriotę nie czeka więcej niż 40 lat pracy po 8-12 godzin dziennie za pensję z której w składkach podatkach i podatkach bezpośrednich 70% oddaje państwu w zamian za obietnicę długiego i spokojnego życia na emeryturze. W międzyczasie oczywiście dzierżawi od banku za pozwoleniem państwa jakieś mieszkanie, ma prawo do paru tygodni urlopu w roku.
Zaraz zaraz, ktoś pomyśli,szkoła plus studia to około 24 lat + 40 to jest 64 a nie 67. Nie ma emeryturki. Ano nie ma, Nikt nie obiecuje że jej dożyjesz tak jak 50% pracowników, a składki, którymi tak pieczołowicie opiekowały się tysiące urzędników zasilą skarb państwa
Niezłe życie co? Bateryjko?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1848 odsłon
Komentarze
Niestety gorzka prawda. O
21 Listopada, 2011 - 12:59
Niestety gorzka prawda.
O edukacji w wydaniu polskim opinię mam bardzo zbliżoną, szczególnie kwestia "upowszechnienia" studiów na równi mnie bawi, co i denerwuje. W efekcie mamy hordy absolwentów europeistyk, politologii i innych "modnych" kierunków, którzy zgodnie narzekają, że pracy dla nich nie ma (ponoć dla 50%). A z pozostałych 1/34 pracuje nie w swoim, wyuczonym (??), zawodzie...
Pracy nie ma i nikt nie twierdzi, że dobrze się dzieje, ale to też, w duże części, efekt pauperyzacji studiów wyższych jako takich.
Cud nam się stał przez ostatnie 10-15 lat (mniej więcej) - młodzież zmądrzała! Bo nagle okazuje się, że 80% po maturze idzie na te studia...
Piękne, postępowe, światłe i europejskie - coraz więcej szkól wyższych (autoramentu często lekko podejrzanego, w sensie poziomu) powstaje, magistrowie i licencjaci są masowo produkowani...
Tylko że... dostosowaliśmy poziom wykształcenia do poziomu chętnych, nikt nam nie zmądrzał, niestety...
Już matura od wielu lat jest po prostu żartem, a papier z wyższym wykształceniem - też się zdewaluował...
Czy ktoś jeszcze pamięta, że ani wykształcenie, ani nawet inteligencja, ani pieniążki kochane - to nie jest żadna miara wartości człowieka?? Kto?
pozdrawiam
Re: nowy wspaniały patriotyzm
21 Listopada, 2011 - 13:43
Ludzie kończący licencjat, czyli 3 - letnie studia inżynierskie, mają mniejszą wiedzę z przedmiotów podstawowych (matematyka, fizyka), niż my gdy kończyliśmy liceum w 1981 roku. Takie zdanie wygłosił do mnie mój kolega, obecnie dziekan jednego z wydziałów Politechniki Warszawskiej.
Opisany przez Ciebie schemat jest jak najbardziej prawdziwy. Sądzę, że nie obejmuje on tych ludzi, którzy dbają o własne dzieci i stosują coś w rodzaju nauczania domowego. Te dzieci dostają się potem do dobrych liceów a następnie na dzienne studia na państwowych uczelniach. Tylko żeby się dostać na przykład na Akademię Medyczną w W-wie to trzeba zdać maturę w zakresie rozszerzonym na ponad 90% (z biologii i chemii).
Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
Re: nowy wspaniały patriotyzm
21 Listopada, 2011 - 14:00
Przewodnia Siła Narodu
Przewodnia Siła Narodu
nie daje wielu powodów
do radości.
Rząd sobie gniazdko umościł
wśród chłopstwa i korporacji.
Nie mają wielu atrakcji
pospolici.
Zachód się Siłą zachwycił.
Nagradza ją i wyróżnia.
W kieszeni próżnia.
Idą święta.
Zejdą się znów niebożęta
dyskutować - Kto zawinił?
Peklowana szynka świni
rozłoży się na półmiskach.
Ponarzekają ludziska
i wypiją za błędy,
a potem nowe kolędy
zaintonuje Wielki Brat
o Nowym Porządku Świata.
Stary z choinki spadł.
Z Nowym się trzeba bratać!
Wpełza on do nas pomału,
a zwie się - Czas Generałów.
Do niego Przewodnia Siła
tak pięknie nas prowadziła.
Marek Gajowniczek