Dlaczego zabrano dzieci państwu Bajkowskim

Naszym, blogerów zadaniem nie jest tylko informowanie o zdarzeniach, albo oburzanie się. Mamy prawo do interpretacji i wyciągania wniosków.
Ale powinniśmy również szukać rozwiązań, a żeby znaleźć rozwiązanie trzeba poznać powód.
Zadać sobie pytanie, dlaczego?

W języku informatycznym istnieje zjawisko określane jako GIGO. W wolnym tłumaczeniu znaczy to: Śmieci włożyłeś - śmieci dostałeś.

Mamy z tym zjawiskiem do czynienia gdy prawidłowo działającemu programowi podsuniemy niezweryfikowane, fałszywe dane. Program zadziała prawidłowo, ale dane dostaniemy błędne. Oczywiście (kto wie, ten wie) wina spadnie na programistę.

Mamy firmę terapeutyczną, pełną świetnie wykształconych psychologów, która podejmuje działania prowadzące do umieszczenia dzieci w domu dziecka, na podstawie niezgodnego z modną ideologią wzorca wychowania, praktykowanego przez rodziców.

System działa prawidłowo jest niezgodność z ogólnie przyjętą przez psychologów wykładnią, jest reakcja, powinno być super.

Ale nie jest.
Moja ulubiona psycholog, Bogna Białecka, pisująca między innymi na PCH24.pl, napisała w poniedziałek "Od dziś każdego, kto mnie przezwie psycholożką osobiście znieważę. To już wojna kulturowa."
Delikatna kobieta, bo wojna kulturowa wymaga lania w pysk na odlew, a tu już idzie o wojnę cywilizacyjną, gdzie przelanie krwi to nie jest grzech tylko honor. A przeciwników zabija się w obronie własnej, lub niewinnych kobiet i dzieci.

Gdzie śmieci które wlazły w system? W edukacji śmieci. W tej którą serwują w gównianych szkołach wyższych, gdzie dyplom dostaje się za opłatą. I nie zdają zupełni debile Tych nasyconych wszelkiej maści lewactwem kulturowym, pełnym kosmopolitycznych tolerastów i zwolenników decydowania o tym co jest prawdą w drodze głosowania.
W gonie odseparowanych już w gimnazjach pseudohumanistów, którzy nie potrafią ogarnąć matematyki ni w ząb. Trzyletnich liceach, gdzie przez pierwszy rok "wyrównuje się szanse", w drugim wrzuca się skrót wiedzy, wcześniej rozłożonej na 4 lata, a w trzecim uczy się na pamięć kluczy i sztuczek jak napisać maturę.
Tacy ludzie legitymują się egzaminem dojrzałości. Do czego? do cwaniactwa?

To na uczelniach wykuto termin "gender", definicje płci mózgu, tezy o bezstresowym wychowaniu dzieci i inny stek bzdur popartych sfałszowanymi, produkowanymi pod założoną tezę eksperymentami.
Najstarszym znanym mi sfałszowanym eksperymentem jest dowód na to ontogeneza jest rekapitulacją filogenezy Ernsta Haeckla. W skrócie, gostek chciał przeforsować tezę proewolucyjną, wymyślił sobie założenie i dopasował do niego rysunek. Tu rozciągnął, tam dołożył, trochę wyprostował i voila. Mamy dowód na ewolucję.
Jestem tym oszustwem dotknięty osobiście. Ten dowód ewolucji był przyjęty gdy chodziłem do liceum,miałem go na egzaminie na studia, a jest obecny nawet we współczesnych podręcznikach. SZCZYT SUKINSYŃSTWA tym bardziej, że w ciągu paru lat oszustwo zostało wykryte i "naukowiec" odszczekał kłamstwo.

Takich oszustw i fałszowanych eksperymentów nastawionych na udowodnienie tezy jest więcej.

W psychologii dziecięcej dominuje program, który w skrócie sprowadza się do "Nie wychowujemy, tylko akceptujemy, nie wymagamy rozwoju tylko pomagamy zaakceptować wady"

Takie śmieci pakuje się osobom, które później decydują o odbieraniu dzieci rodzicom. Takie śmieci utrwalają później w mediach niewiadomoskąd wyciągnięci eksperci, którzy staną na rzęsach, żeby medialnie zaistnieć.
Efektem takich działań jest odebranie dzieci przez sąd państwu Bajkowskim.

A odpowiedzialność? Jaka odpowiedzialność? Tak mnie nauczyli, a jak robię błąd, to może kiedyś zrobię publiczną spowiedź, jak Śpiewak.