Za co "oni" nienawidzą Fotygi?
Od momentu kiedy Anna Fotyga zaczęła być w 2006 roku rozważana jako kandydatka na polskiego ministra spraw zagranicznych, nieprzerwanie do dziś trwa medialna akcja niszczenia jej nie tylko jako polityka, ale przede wszystkim jako osoby. Od samego początku, zanim jeszcze formalnie objęła stanowisko ministerialne, media kreowały jej dramatycznie zły wizerunek, eksponując każde, nawet najmniejsze potknięcie, gafę, „złą” minę czy „niepoprawne” zachowanie. Szyderstw, kpin, zwykłego poniżania było i jest co niemiara, nie brakuje nawet skrajnie prostackich i prymitywnych docinków, za cel „krytyki” obierających sobie urodę, wzrost czy wygląd Fotygi. Choćby przykład z ostatnich dni, gdzie minister Sikorski w nawiązaniu do słynnej wypowiedzi minister o „poranieniu” stwierdził niby żartobliwie że „poraniona to chyba była ostatnio ona sama, w wypadku”. Ten typ dezawuująco-wykpiwających żartów politycy PO stosują zresztą w odniesieniu i do innych niewygodnych osób.
Sztandarowym hasłem, etykietką która towarzyszy Fotydze w mediach jest słowo „niekompetencja”. W ciągu ostatnich 2 lat, dzięki gigantycznej kampanii terminy „Fotyga” i „niekompetencja” stały się niemalże synonimami. Niektórzy dziennikarze na ślepo wręcz krytykują Fotygę „dla zasady”, ponieważ ich zdaniem w dobrym tonie jest wyrazić krytyczną opinię o byłej minister, tak jakby była to „oczywista oczywistość”.
A jaka jest prawda? Sprawdźmy wykształcenie pani minister. Z tego co wiadomo, Anna Fotyga ukończyła handel zagraniczny na Uniwersytecie Gdańskim, a także duńską Szkołę Administracji Publicznej. Odbyła także staże w Departamencie Pracy Stanów Zjednoczonych, na Uniwersytecie Cornell oraz w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. Już tylko to, plus biegła znajomość kilku języków stawiają ją w pozycji uprzywilejowanej wobec większości polskiej klasy politycznej, która w przeważającej mierze nie ma nawet ułamka przygotowania Fotygi. Często mówiono że Fotyga to „drobna księgowa”, zatem nie może być ministrem w kraju wielkości Polski. Tymczasem już 1981 pracowała ona w dziale zagranicznym Krajowej Komisji Porozumiewawczej NSZZ "Solidarność"… Czy któryś z dziennikarzy zadał sobie trud aby poinformować o tym Polaków? W czasach kiedy większość „wybitnych” polskich dyplomatów takich jak Daniel Passent, zdobywała doświadczenie w reżimowych strukturach , Fotyga pracowała na rzecz „Solidarności”, i to jej części zajmującej się polityką zagraniczną. Doprawdy nie rozumiem jak może to być przez człowieka racjonalnego odebrane za „brak przygotowania i kompetencji” - A to przecież nie wszystko. Od 1999 do 2001 Anna Fotyga była doradcą prezesa Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych ds. integracji europejskiej. W 2000 była również doradcą Prezesa Rady Ministrów do spraw międzynarodowych w rządzie Jerzego Buzka, a w 2001 pełniła obowiązki dyrektora Departamentu Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Twierdzenie że Fotyga zetknęła się z polityką zagraniczną w rządzie Jarosława Kaczyńskiego jest wierutnym kłamstwem, a mimo to przeciętny widz programów informacyjnych w TV tak właśnie musi uważać. Musi, bo właśnie tak tę sprawę opisują media.
W 2002 Fotyga została wiceprezydentem Gdańska, odpowiedzialnym między innymi za fundusze europejskie, a po sukcesie PiS w wyborach parlamentarnych 2005, została wiceministrem spraw zagranicznych. I to wszystko nic nie znaczy?
Skoro droga życiowa i wykształcenie Fotygi nie predysponują jej do zajmowania najwyższych stanowisk w państwie, nie mówiąc już o posadzie ambasadora przy ONZ, to w takim razie jakie kryteria powinni spełniać państwowi urzędnicy? W rządzie Donalda Tuska nie ma ani jednej osoby która chociażby zbliża się do Fotygi pod względem poziomu wykształcenia czy międzynarodowego obycia. Przez kilka lat Sikorskiemu udało się stworzyć mit poważania jego osoby w zachodnich kręgach, ale kiedy przyszło „co do czego”, okazało się że poza żoną piszącą „przypadkiem” pochlebne artykuły w zachodniej prasie nikt go nie popiera.
I kiedy tak obserwuję kolejną odsłonę nagonki na Fotygę, po raz kolejny zadaję sobie pytanie – za co?… Za co „oni” tak jej nienawidzą?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2177 odsłon
Komentarze
Za co ta nienawiść? Ależ to bardzo proste!
24 Kwietnia, 2009 - 20:49
1. Kobieta posiadająca mocny kręgosłup moralny.
- żaden z jej obszczekiwaczy nie może się tym pochwalić.
2. Wykształcenie.
- osiągnięte samodzielnie, bez pomocy wumlów czy innego
świństwa.
- porównując wykształcenia. Zdecydowana
przewaga Fotygi.
3. Doświadczenie i staż pracy.
- który z obszczekiwaczy może się wykazać podobnym?
Żaden w tym rządzie, a obszczekiwacze? Śmieszni durnie!
4. Sikorski nie dorasta Pani Fotydze do pięt, a Tuska nie
widać zza obcasa.
Można wprawdzie dużo więcej, tylko po co? Już samo to dyskwalifikuje Annę Fotygę w oczach wykształciuchowatych salonowców i ich kundli medialnych.
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
Firmus Piett
24 Kwietnia, 2009 - 22:52
Wiedziałam, że jest mądrą i wykształconą kobietą, ale wszystkiego nie wiedziałam. Dzięki.
Podziwiam jej silne nerwy i szkoda mi jej zdrowia dla tych prymitywów. Wykształcenie i silny charakter nie pozwalają nią manipulować i stąd ten zapiekły atak. Nie nadaje się do wykorzystania przez Tusków i Sikorskich.
Pozdrawiam
Katarzyna
A moim zdaniem oprócz tych niewątpliwych zalet ma jeszcze jedną
24 Kwietnia, 2009 - 23:17
jest niehałaśliwa, nie pluje jadem. Spokojna sympatyczna kobieta. Normalna.
Przychylam się do zdania Katarzyny, większość pewnie myśli że to taka szara biedna myszka, a ja uważam że to osobowość która nie jest do kupienia i tego się boją. Prawdziwych ludzi z krwi i kości.