Zrób sobie polityka
Był kiedyś taki program w TV, w którym prowadzący, przy pomocy piłeczek pingpongowych, włóczki, skarpetki, drucików i jeszcze kilku ogólnodostępnych przedmiotów demonstrował, jak w kilka minut można zrobić sobie polityka. Życie takiego biedaczka miało ulotność motyla, bowiem z PR kojarzono wtedy tylko Polskie Radio, rzecznik był tylko jeden (jedynie słusznej partii), a i prasa jednokolorowo-liniowa.
Sporo czasu musiało upłynąć, by ożywieniem takich sztucznych bytów zajęli się znawcy przedmiotu – kreatorzy wizerunku, którym tą drogą dziękuję za stworzenie niepowtarzalnych i jedynych w swoim rodzaju egzemplarzy, które nawet odstawione na polityczna półkę, zmieniły naszą polityczną mapę ( słowo „mapa” zrobiło ostatnio zawrotną popularność, że przypomnę tylko mapę wejścia do strefy euro czy nowy twór: mapę zaniedbań służb ws. śmierci Olejnika).
Życie kreatorów wizerunku nielekkie, praca odpowiedzialna, choć pewna i na czas nieokreślony; na deskach okrągłego teatru trwa ciągły spektakl, choć aktorzy zamieniają się rolami, (komediowe emploi ma cechy dramatyzmu), zmieniają stroje i rekwizyty w zależności od gatunku sztuki. W rzeczywistości to pretorianie własnych szefów, odgrywający różnorodne role: błyskotliwego erudyty, wiecznego kontestatora, medialnego onanisty, zimnego macho, nieporadnego ściemniacza, agresywnego huntera czy niemego halabardnika. Nawet teatralne afisze, dzięki nowym możliwościom technicznym, już nie tylko informują, ale nawet wdzierają się w naszą miejską rzeczywistość i komunikacyjny tabor, zaglądając czasem do salonu przez balkon!
Stworzony przez kreatorów ich produkt finalny często odbiega od wcześniejszej koncepcji, bywa powodem wstydu, zażenowania lub przynajmniej rozdarcia. Na próżno by szukać podobieństwa do relacji między Pigmalionem a Galateą, chociaż i te były niełatwe.
Wskrzeszony przez G. B.Shawa Pigmalion - profesor fonetyki H.Higgins - działa bardziej radykalnie niż uczuciowo; chodzi bowiem o zakład ze znajomym, że z młodej „bidnej” kwiaciarki Elizy uczyni księżniczkę. Dziewczyna chcąc zmienić swoje życie przystaje na tę propozycję, by z Kopciuszka przeistoczyć się w światową damę. Chętnych nie braknie również dziś.
Higgins jednak działa zupełnie inaczej niż współcześni kreatorzy oferujący: poprawę wizerunku osobistego, politycznego i medialnego, doradztwo w zakresie komunikacji werbalnej i niewerbalnej, a także wybielanie tego, co czarne czy przyczernianie tego, co zbyt niewinne . Nieskrępowany zawodowym czy korporacyjnym dekalogiem, działa radykalnie. Do gosposi mówi: „proszę ją (Elizę) zabrać do kuchni, rozebrać, oczyścić, oskrobać, wymaglować, a jakby nie chciało puszczać, użyć jakichś kwasów albo benzyny”.
Sukces eksperymentu Higginsa, który po zakończeniu stwierdza: "to, co tu widzicie, jest tworem mojej pracy, stworzyłem to z liścia kapuścianego” jest zarazem sukcesem współczesnych mistrzów od wizerunku, którzy mimo odmiennej drogi, celów i metod osiągnęli efekt porównywalny.
Z ostatniej chwili:
Trwa spór o nominację na prezesa TVP. Dziennik publikuje propozycje znanych postaci:
P.Kukiz – widziałby Bogdana Zdrojewskiego,
O. Lipińska – samą siebie,
S.Sierakowski – Jacka Żakowskiego,
J.Gugała – Krzysztofa Zanussiego lub Andrzeja Wajdę.
W sondzie Dziennika wygrywa Krzysztof Skowroński (42%).
Zwycięzca internautów K.Skowroński nie wymienia żadnego nazwiska. Kreśli profil psychologiczny idealnego kandydata który powinien być człowiekiem centrowym, szanowanym, lubianym, wesołym, sympatycznym, otwartym, mieć lat miedzy 50-60, więcej niż 95 kg wagi
i biesiadno-rubaszny charakter.
A więc natura w czystej postaci.
Czy oznacza to zmierzch kreatorów wizerunku?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 879 odsłon
Komentarze
toć jak ulał pasi "boski"Olek
6 Marca, 2009 - 13:27
i wiek odpowiada i wypić lubi i zatańczyć i zaśpiewać może...
pzdr