Swobodne ciągi skojarzeń
QCHNIA POLITYCZNA
Swobodne ciągi skojarzeń
Wolne skojarzenia, które są elementem Freudowskiej psychoanalizy, polegają na wypowiadaniu treści, które przychodzą na myśl w związku z zadanym tematem. W wersji komunistycznej to przykład hasła: „mówimy partia, a w domyśle Lenin”; w wersji liberalnej - „Polska to nienormalność”, w wersji opozycyjnej – „PO – chłopcy z ferajny” czy „Tusk – Łukaszenka”. Temat eksperymentu, który bywa narzucony lub przyjęty dobrowolnie, może być także każdą, samodzielną częścią mowy. A więc i przymiotnikiem, np. „obywatelska”, który podany w ankiecie, przeprowadzonej na reprezentatywnej grupie, daje po równo - 50%/50% dwóm skojarzeniom: Platforma i Milicja. Dalsze skojarzenia tworzą łańcuch skojarzeniowy, których związek z tematem ujawnia się w trakcie analizy. Nie jest to zabieg prosty.
Może okazać się, że myśl, która przyszła, jest bez żadnego związku z tematem; nawet określić ją można jako tendencyjną i bezsensowną. Przykładów można by podać wiele, ale na szczęście działa instynkt samozachowawczy, inaczej zwany autocenzurą, więc pominę tematy typu: gajowy, kaszalot, bigos i dwururka, które mogą wywołać nieoczekiwane zderzenie z kodeksem karnym, by dać przykład jedynie wersji soft. Na przykład Platforma Obywatelska. Zarówno premier, jak i jego ministrowie, zabierając głos w sejmie na jakikolwiek temat, posługują się ciągami skojarzeń, których ostatnim ogniwem jest PiS, odpowiedzialny za cenę jabłek, kryzys, ruinę finansów, kataklizmy, także katastrofę smoleńską. Przykładem podręcznikowym jest oczywiście marszałek Niesiołowski, dla Freuda pewnie egzemplifikacja klasycznej obsesji zrodzonej z lęków, ale można znaleźć wśród partii rządzącej innych godnych naśladowców.
Motywy skojarzeń mogą być różne, nieoczekiwane i zaskakujące, i sprawiać trudności badaczom, bowiem ludzki mózg jest niezbadany. Nie wiemy więc, czy ciągi skojarzeń nie są odgórnie zadaniowane, rozpisane np. dla dziennikarzy Gazety Wyborczej, publicystów i mediów. Wtedy stają się oszustwem i manipulacją, które przeróżni naukowi celebryci próbują obronić z marnym skutkiem, zapętlając się jeszcze głębiej w ciąg skojarzeń, bez związku ze świadomością. Nie mówiąc już o zwykłej przyzwoitości.
Najświeższym tego przykładem jest ostatnia wypowiedź tow. Pastusiaka, kawiorowego komunisty i zięcia tow. Ochaba, któremu memorandum Jarosława Kaczyńskiemu, wręczone prezydentowi Obamie, ułożyło się w ciąg skojarzeń, którym ostatnim ogniwem jest stwierdzenie „nieskuteczne naciski”.
Dlaczego dotknęłam tego tematu, bądź co bądź z psychologii, gdy wszystkie media, tydzień po wizycie prezydenta USA w Warszawie, nie nasyciły się jeszcze wizerunkiem Przywódcy Demokratycznego Świata rozpisując kilkunastogodzinną wizytę Obamy na minuty, gesty, obrazy i słowa? Bo przypomniały mi się lata studenckie, gdy prezydent miasta raz w roku z okazji juwenaliów, czyli igrzysk młodzieńców, symbolicznie przekazywał studentom klucze do bram miasta. Przez jeden dzień kolorowy festiwal radości i młodości wylewał się na ulice, pełen wiary w iluzję władzy i potęgę wolności. Dlaczego mój zmysł kojarzenia wybrał ten odległy fakt przecząc całej teorii Freuda i udowadniając, że jedno moje ogniwo skojarzeń jest rozerwane, nie stanowi ciągu, a nawet jego zaprzeczenie.
Bo oto byliśmy świadkami igrzysk Panów w Czerni, którzy otrzymali symboliczne klucze do bram Warszawy. Oraz lotniska Okęcie. Najpierw były przygotowania. Strzyżenie trawników, pucowanie pomników, barierki, liny. Strefa zamknięta, miasto wymarłe, puste ulice, ogrodzone kordonem policji, BOR i służb amerykańskich. Snajperzy na budynkach, helikoptery, patrole z psami. Sprawdzony każdy centymetr ziemi, każda studzienka kanalizacyjna. Tylko gdzieniegdzie zagubieni ludzie wracający z pracy na piechotę, bo ich auta bezprawnie odholowano.
I zadowolona twarz generała Janickiego, że państwo (czytaj: rząd PO) i BOR dali radę. No pewnie. Podrasowany „mambo jet” Air Force One to nie rozklekotana tutka reanimowana w Samarze, a Secret Service ma tyle wspólnego z BOR-u, co Izba Lordów z izbą wytrzeźwień. „Borowiki” jeszcze długo muszą się uczyć, jak chronić swojego prezydenta. Plama smoleńska jest niezmywalna.
Wracając do wizyty Baracka Obamy, jakby nie patrzeć, roboczej, bo związanej z XVII szczytem państw Europy Środkowej na temat europejskiej demokracji, były to igrzyska na najwyższym szczeblu, między lunchem a dinnerem, z bogatym programem kulinarnym. Nic więc dziwnego, że usunięto z ulic warszawiaków. Mogło by się okazać, że demokracji mamy 9 metrów pod Pałacem Prezydenckim i 0% w Internecie. Za to 100% PR. Równo podzielonego między rząd a Obamę, który docenia siłę wyborczą Polonii.
Co zyskał rząd, zapatrzony w demokrację za oceanem, a nie potrafi rozwiązać sytuacji Polaków za granicą litewską czy białoruską? I nie umiał przygotować merytorycznie wizyty, bo od czterech lat rządzenia nie prowadzi żadnej polityki zagranicznej? Rząd niewątpliwie się dowartościował, bo, na przekór wszystkim prognozom, dowiedział się od Obamy, że polska gospodarka nie wpadła w recesję, więc możemy być światowym liderem a demokracja, cóż, jest trudna i ludzie się czasem kłócą. Wszyscy optymiści wierzący w ustalenia dotyczące łupków czy F-16, a nawet wiz, tłumaczą porażkę priorytetami regionu.
I tu się okazuje, że prezydent USA otrzymał nie tylko klucze do Warszawy, ale i decyzję, kogo zaprosić na szczyt. Bo prezydent Kosowa Atifete Jahjagi zjawił się na wyraźnie zaproszenie Obamy. Neokolonializm amerykański w Europie, za przyzwoleniem UE, stał się faktem w Kosowie, w bazie Camp Bondsteel. Wcześniej naloty „humanitarne” wojsk NATO z czynnym udziałem Luftwaffe, bomby kasetonowe, rakiety Cruise, zniszczenie infrastruktury i przemysłu. Teraz 7 tys. żołnierzy KFOR w Kosowie mieszkających w blokach i fabrykach zbombardowanych przez NATO, enklawa ponad 300 budynków otoczonych 14 km wałów ziemnych i zapór betonowych, 84 km drutu żyletkowego i 11 wież strażniczych. I eksploatacja pokładów węgla brunatnego przez firmy niemieckie, wyprzedaż przedsiębiorstw należących do Serbii, kontrakty na rurociąg Albania, Macedonia, Bułgaria, korzyści z projektów odbudowy Iraku. Pieniądze, płynące szerokim strumieniem od Saudyjczyków czy Kuwejtczyków pozwoliły już na odbudowę 190 meczetów i budowę nowych. Jeden z nowo wybudowanych nosi nawet imię Osamy Bin Ladena.
Albańczycy z Kosowa ogłosili jednostronną niepodległość tej prowincji 17 lutego 2008 r. przy wsparciu USA i UE, co jest jawnym pogwałceniem prawa międzynarodowego, Deklaracji Helsińskiej i Rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, która gwarantuje "integralność terytorialną Republiki Jugosławii". Kwestię zgodności deklaracji niepodległości Kosowa z prawem międzynarodowym jednoznacznie ustalił Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze 22 lipca 2010, opiniując głosami 10:4, że deklaracja niepodległości nie była nielegalna, ponieważ nic w prawie międzynarodowym nie zabrania takich deklaracji. Jednak niczym ona nie skutkuje. Sprzeczności jest więcej. Walutą Kosowa jest euro, choć nie jest ono członkiem UE, a aby dodzwonić się do tego kraju, trzeba wybrać numer kierunkowy do Serbii.
Dokumenty Wiki Leaks odsłaniają kulisy amerykańskiej dyplomacji wobec Serbii jako wielką, międzynarodową rozgrywkę, w której bierze też udział UE. Naiwnie więc sądził minister Serbii, że wystarczy głowa Mladiča, złożona w darze szefowej unijnej dyplomacji, by drzwi do unii się otworzyły. Prezydent Tadič, podobnie jak szef Rumunii, słusznie zbojkotował nie tak spotkanie przywódców państw regionu, jak prezydenta USA.
To pierwsza porażka rządu Tuska przed unijną prezydencją, bo ważniejsze było zaproszenie prezydenta Tadiča i rozmowy z zawsze nam życzliwymi Serbami, niż rozmowy z islamską, patologiczną republiką mafiosów, która jest nie wiadomo czym. Wstyd wobec Serbów za wasalizm wobec Niemiec i USA i przyłożenie ręki do rozbioru suwerennego państwa.
I ostatni już skojarzenie. Na następnym szczycie może zabraknąć Polski. Wystarczy ogłoszenie niepodległości przez Ruch Autonomii Śląska. „Demokrata” Obama będzie „za”, podobnie jak unia i Niemcy, które przyjmą amerykański wzór z Kosowa. Bo raz uruchomione domino nie ma prawa się zatrzymać. Okazuje się wiec, że odległe skojarzenie: Kosowo – Śląsk, nie jest wcale tak bezsensowne.
Następne skojarzenie to Freie Stadt Danzig.
Tekst opublikowano w nr. 22/2011 Warszawskiej Gazety
Dane dot. Kosowa: http://www.german-foreign-policy.com/pl/fulltext/56132
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1853 odsłony
Komentarze
Ważny wpis.
4 Czerwca, 2011 - 00:01
Trudno mi się odnieść do wytknięcia pierwszej porażki rządu Tuska, gdyż dla mnie sam Tusk i jego rząd są porażką.
Reszta ich poczynań to tylko konsekwencja.
Re: Swobodne ciągi skojarzeń
9 Sierpnia, 2011 - 14:25
>>>czy „Tusk – Łukaszenka”<<<
Coś wysoko cenisz Tuska, skoro porównujesz do Łukaszenki, który - co by nie mówić - potrafi administrować państwem i to bez zaciągania kredytów.