Tolerować inaczej

Obrazek użytkownika tonymld
Kraj

Słowo tolerancja, jak wiele słów w naszym pięknym języku, zmieniło swoje znaczenie bezpowrotnie. W dzisiejszych nadpoprawnych politycznie społeczeństwach, wartości i ideały często są przyktywane komercją, sensacją i wiecznym dążeniem do urojonego szczęścia.

W tym “wyścigu szczurów” wielu właśnie zapomina, czym owo szczęście jest, dlatego często zamiast dążyć do ich osiągnięcia, ludzie zadowalają sie “substytami” szczęścia. A to wszystko ma dużo wspólnego nie tylko z polityką ale także ze stylem życia. W niniejszym wpisie, zechcę dokonać pewnej refleksji o wypaczeniu znaczenia tegoż pojęcia.

Kwestia pierwsza: należy zdefiniować “klasyczne” znaczenie Tolerancji, aby móc kontynuować dalej nasz wywód. Otóż jak w wielu przypadkach wyraz ten pochodzi z łaciny, i oznacza cierpliwą wytrwałość i znoszenie. Wobec czego, jeśli kogoś toleruję, to znaczy to, że szanuję czyjeś poglądy, cechy, zachowania (oczywiście w ramach szeroko rozumianych norm społecznych). Czyli wszystko ma swoją granicę, a kanon rzeczy uznawalnych za tolerowane jest zawarty chociażby w ustawodawstwie czy też nakazach religijnych.
Jednak jest jedno wielkie niebezpieczeństwo, ponieważ tolerancja, nie oznacza AUTOMATYCZNIE akceptacji. Więc jeśli toleruję czyjeś zachowanie, to nie znaczy, że mi się ono musi podobać, lub muszę je wychwalać i przejmować jako swoje. Wobec czego można tolerować cudzoziemców, jednak nie koniecznie bezkrytycznie tolerować (lub nawet akceptować) wszelkie rodzaje ich zachować. Są to jednak trudne kwestie, i niestety granica jest cieżka do odróżnienia. Np. ja nie mam nic przeciw cudzoziemcom w Polsce i toleruję ich obecność, jednak jest mi ciężko zaakceptować (i nie akceptuję tego) jeśli przebywając w naszym kraju nie znają podstaw języka lub kultury, co utrudnia nam komunikację z nimi. Jest to podbudowane racjonalnie i chyba każdy ze mną się zgodzi. Dodatkowo obecnie funkcjonują w środkach masowego przekazu, uproszczenia myślowe, które dolewają oliwy do ognia.
Dzięki tolerancji, można w społeczeństwie nowoczesnym dyskutować wspólnie o różnych kwesiach. Tolerancja (i wolność) dają prawo do swobodnego formułowania wypowiedzi. Dzięki wymianie poglądów, niektóre z nich mogą się w różny sposób kształtować, np. rola nauczyciela czy mediów w kształtowaniu postaw młodych ludzi, jest przecież rzeczą oczywistą. Jeśli ktoś się z nami nie zgadza, to nie zrobi nam krzywdy (raczej), ponieważ musi nas tolerować, tak jak trzeba tolerować lemingi w naszym społeczeństwie.
Jak widać, wymienione cechy odpowiadają społeczeństwom otwartym i demokratycznym. Oczywiście jak już wcześniej to wspomniałem, wszystko w przewidzianych ramach i granicach. Jednak pamiętajmy, że nie można od ludzi wymagać więcej niż tolerancji. Próba wywierania większego nacisku, nosi znamiona indoktrynacji czy też czynienia propagandy, w imię tej “jedynej i prawdziwej” racji. Co jest w tym wszystkim chyba najgorsze, dzieje się to w niby “tolerancyjnych” i otwartych społeczeństwach.
Ja jak wielu Polaków, jestem tolerancyjny ALE uważam, że istnieją pewne granice i nie wolno ich przekraczać. Dla niektórych jestem już prawicowym ekstremistą (jeśli wziąść pod uwagę niektóre moje poglądy), jednak właśnie nawet one zasługują one na tolerancję! Nie muszą być akceptowane, jednak mam prawo być tolerowany, dopóki nie narażają one nikogo na jakąkolwiek krzywdę.
Jak to się ma w kontekście do Polityki? No coż, w tej materii wielką rolę odgrywają media, które śmiało można nazwać “czwartą władzą, grającą pierwsze skrzypce”. W swojej teorii Mediokracji, wspominałem już o tych rzeczach. Teraz pragnę to nieco rozszerzyć.
Ogólnie rzecz ujmując, przypisywane są pewne nieestetyczne łatki, ludziom, którzy nie pasują do wymarzonego wzoru. Tak więc powstało pojęcie “młodzi, wykształceni z dużych miast” które akcentuje rolę młodych ludzi, jednocześnie podkreślając ich atrybuty (wykształcenie, pochodzenie - miejsce zamieszkania, status majątkowy etc.). W związku z powyższym, osoby znajdujące się poza, są marginesem, z którym należy niemalże walczyć, i któremu przypisuje się AUTOMATYCZNIE niskie wykształcenie, czy dochody. Najgorszym elementem tej układanki, jest tzw. “podwójna miara”, gdzie jedni są o wiele lepsi, a drudzy przeciwnie.
Efektem takich zabiegów, stało się dość powszechne rozpowszechnianie, przez przeciwników obecnego prezydenta, jego zdjęcia z podpisem: On nie jest moim Prezydentem, lub podobnie. Takie przedstawienie sytuacji raczej potwierdza czyjś niedorozwój umysłowy i niedojrzałość w kwestii politycznej. Otóż, ja choć nie byłem zwolennikiem A. Kwaśniewskiego, uznałem że był to MÓJ prezydent, ponieważ był wybrany w pięcioprzymiotnikowych wyborach; niezależnie od tego byłem krytyczny wobec jego postawy, ale nigdy, przenigdy nie negowałem tegoż faktu (że jest Prezydentem Polski i Polaków).
Chcąc jeszcze raz odnieść się do “młodych wykształconych” pragnę stwierdzić, iż nie są to moje mrzonki, mają one umocowanie zwyczajowe (kulturowe) w krajach demokratycznych, które szanują wolność i dają prawo do tolerancji, jakim są np. USA. Tak więc, w tym kraju, gdy McCain przegrał wybory, oświadczył, że Barack to jego prezydent. To dopiero szacunek i klasa. Mimo różnic, mimo tylu debat i rywalizacji. W odniesieniu do naszego kraju, chciało by się, parafrazująć słowa Olka powiedzieć: Ludwiku Dornie, psie Sabo i cała reszto, podążajcie tą drogą.
Kolejna kwestia, która została mocno ostatnimi czasy umocowana przy słowie tolerancja, to tolerancja seksualna. Szukając odpowiedniego obrazka, wpisałem w google tolerancja, i byłem zaskoczony. Zaskoczyło mnie to, jak mocno, jak bardzo niektórym zależy, aby to właśnie wyrażenie ukuło się w świadomości ludzi.
Sądzę, iż środowiska homoseksualne, wszelkie ligi, organizacje równości i cała reszta, dążą do tego, aby właśnie ludzie uznali tolerancję za akceptację. A to przecież wielkie nadużycie.
Aby zoobrazować pewne “przewartościowanie” i sens tegoż wpisu, posłużę się KMN:
KMN - Historia Polski: Polska jutro
W związku z powyższym, poprzez nadpoprawność polityczną, dyktat mediów (”rząd dusz”) oraz zamianę dążenia do szczęścia w czysty hedonizm, dzisiaj słowo tolerancja, jest rozumiane inaczej. I wcale jego znaczenie nie zostało poszerzone. Zostało to zredukowane to bezwarunkowej akceptacji Innych, gdzie brak akcpetacji zostaje ubrany w odpowiednią “łatkę”, która staje się potężną bronią.
Doskonale obrazuje to pewno stwierdzenie: “Kiedyś antysemitą był ten, kto nienawidził Żydów. Dzisiaj antysemitą jest ten, kogo nienawidzą Żydzi” - Joseph Sorban. I wcale nie chodzi mi tu o brak tolerancji do ludzi narodowości żydowskiej. Na podstawie niniejszego cytatu pragnę zoobrazować dezawuluację i przesunięcie znaczenia wyrazu tolerancja oraz siłę broni, jaką jest wspomniane zaszufladkowanie kogoś do danej grupy.

Brak głosów

Komentarze

Znosić coś i mieć dla tego czegoś szacunek to to samo? To po co różne słowa? Najśmieszniejsze to szanowanie wszystkich za wszystko. Ten tekst najlepiej pokazuje do jakiego bałaganu pojęciowego prowadzi PP.
Nie wiem co to "łatki", Całe lata używało się określenia "etykietki" i wystarczyło. A co to za potwór "dezawuluacja", słyszałem o dezawuacji, słyszałem o dewaluacji i gdyby nie reszta tego artykułu, pomyślałbym, że to jakaś literówka, A tak widzę jakiś nowotwór językowy.
)Pana Refleksyjny Europeizm był dla mnie świetny, bo tam nowomowę wykorzystał Pan dla przedstawienia sprzecznych z nią treści, co dało fantastyczny efekt. A tu, niestety, język przygniótł Pana.
ukłony

Vote up!
0
Vote down!
0
#19310

niestety, ale brak kontaktu z jeyzkiem pisanym a takze fakt, ze dopiero od grudnia zaczalem pisac znow po polsku daje sie odczuc. Mam obcy system i bledow, czy przejezyczen ciezko uniknac. $ale w koncu praca, czyni mistrza.

pod koniec maja uplyna juz 4. lata, jak mieszkam poza granicami Polski.

Pozdr.
Tonymld

Vote up!
0
Vote down!
0
#19332

tylko dlatego to wymądrzanie, bo po poprzedniej perełce...no, narobił mi Pan apetytu.
ukłony

Vote up!
0
Vote down!
0
#19336