Wykluczenie z debaty publicznej

Obrazek użytkownika MD
Kraj

Śledząc dyskusje na różnych forach internetowych, zwłaszcza tych niekontrolowanych, bądź lekceważonych przez Salon, obserwuję częstokroć dyskusje na temat wykluczenia z debaty publicznej. Dla społeczności niepoprawnych.pl to niezwykle ważne zagadnienie. Wielu z nas znakomicie zdaje sobie sprawę z tego rodzaju zagrożenia. Mam jednak wrażenie, że w zwalczaniu tego mechanizmu, w naszych dyskusjach zapędzamy się daleko zapominając o przedmiocie polemiki.

Otóż usunięcie dziennikarza z "Gazety Polskiej" czy też z "Gazety Wyborczej" nawet za głoszone poglądy nie jest takowym wykluczeniem. Nie każdy z każdym może normalnie współpracować. To całkiem normalne, że ludzie za sobą nie przepadają. I to wbrew wszechobecnej psychozie powszechnej miłości i pojednania. Jeżeli taka czy inna gazeta usuwa ze swych łam dziennikarza ponosi za to odpowiedzialność przed swoimi czytelnikami.

Z wykluczeniem mamy do czynienia, gdy z mediów publicznych, nad którymi władza państwowa sprawuje kontrolę usuwa się dziennikarzy z uwagi na ich krytyczny stosunek do rządzących. Zwłaszcza, jeśli audycje tych dziennikarzy cieszą się znaczną popularnością. Wówczas mamy do czynienia również z działaniem na szkodę instytucji publicznej.

Analogicznie przedstawia się kwestia tzw. przemilczania niewygodnych tematów. Nie oczekujmy nawet od "Gazety Polskiej", że zacznie się sama oskarżać przed swoimi czytelnikami ze swych niecnych spraw, jeżeli się w coś takiego zaangażuje. To jest zadanie, dla konkurencji. Oczywiście w wielu przypadkach może być korzystniejsze przyznanie się samemu do błędu, ale nie musi to być reguła. Obywatel ma obowiązek sięgać do różnych źródeł informacji, bo to jedyny sposób na utrzymanie swej wolności. W tym celu również piszą niepoprawni.pl

Brak głosów