Kopniaki od Putina

Obrazek użytkownika MD
Kraj

Podstawowe pytanie jakie chciałbym postawić Donaldowi Tuskowi brzmi: na co liczył zdając się na łaskę płka Putina? Najbardziej optymistyczna odpowiedź jaka mi się nasuwa to taka, iż za cenę niepodległości Polski i własnych upokorzeń Rosja nie zablokuje swoimi długimi rękami jego kandydatury na jakąś intratną posadkę w EU. Ciąg ostatnich wydarzeń wydaje mi się potwierdzać tę wersję.

Publikacja rosyjskiej gazety informująca o rzekomych żądaniach strony polskiej oddania pod budowę pomnika w Smoleńsku terenu wielkości Placu Czerwonego sprowadziła Polskę do roli tłumaczącego się człowieka, iż nie jest on wielbłądem. Rząd Tuska, który wszelkimi sposobami blokuje powstanie takiego pomnika w Warszawie musi tłumaczyć się, iż chce taki monument wybudować w Smoleńsku, gdzie bez przyzwolenia Moskwy palcem by nie kiwną.

Bezpieczeństwo energetyczne Polski nie jest żadnym celem polityki tego rządu. Nie stanowi zatem żadnego problemu w relacji z sąsiadami a zwłaszcza z Rosją. Umowa gazowa "wynegocjowana" przez Waldemara Pawlaka zapewniła nam najdroższy gaz w Europie i do tego odsunęła możliwość dywersyfikacji jego dostaw w siną dal. Niewybudowany jeszcze gazoport został prewencyjnie zablokowany przez rosyjską rurę. W tej sytuacji nawet urzędnicy Tuska zaczęli mówić o konieczności dywersyfikacji dostaw gazu. Może dlatego, że realnie nic nie byli w stanie zrobić w tej sprawie.

Tymczasem Putin zaproponował budowę drugiej nitki gazociągu do Polski. Urzędnicy Tuska próbowali oponować. Władca Rosji postawił ich przed faktem dokonanym. Memorandum na budowę tegoż gazociągu podpisała z rosyjskim monopolistą spółka EuRoPol Gaz, w której skarb państwa ma 48% udziału bez wiedzy rządu, do czego publicznie przyznali się najwyżsi przedstawicie z premierem włączenie! W dodatku dzień wcześniej zapowiedział w Rosji swoją wizytę w tej sprawie wicepremier (a może Wice premier) Piechociński. W normalnym kraju taki rząd podałby się do dymisji nie ze względu na niebywały skandal, ale z uwagi na wstyd bo po czymś takim wstyd spojrzeć w lustro a co dopiero ludziom się pokazać.

Pamiętać należy, że Rosja odniosła bardzo poważny sukces w sektorze energetycznym blokując budowę elektrowni jądrowej w litewskim Ignalinie z polskim udziałem. Zamiast tego ma powstać taka elektrownia w rosyjskim Kaliningradzie i Polska zamiast udziałowcem ma "szansę" zostać jej klientem. Zamiast wzmocnienia niepodległości państw nadbałtyckich kroi nam się zwiększenie zależności Polski od Rosji! W jakiej sytuacji zostaną wówczas postawione Litwa, Łotwa i Estonia? Dodać należy, że wszelkie pomysły budowy elektrowni atomowej w kraju zaraz spotykają się z protestami wszelkiego autoramentu obrońców środowiska naturalnego. "Jakoś" tylko projekty płka Putina nie wywołują ich głośnego sprzeciwu.

Spolegliwość wobec władców Kremla nigdy nie była gwarancją bezpieczeństwa. Wystarczy pobieżnie zapoznać się z dziejami agentury sowieckiej w Polsce (dla mniej wtajemniczonych ruchu komunistycznego). Stąd jedyną szansą dla Tuska, w mojej ocenie, jest oddanie władzy rzeczywistej opozycji i pozwolić się (zresztą całkiem zasłużenie) zamknąć w dobrym więzieniu. Ewentualny azyl nawet w Nigerii nic gwarantuje, Trocki był aż w Meksyku...

Brak głosów

Komentarze

 

Takich bzdur dawno nie czytałem. Czy patriotyczne , prawicowe portale muszą być synonimem kompletnego oderwania od rzeczywistości?
 
Cytat”
-Rosja nie zablokuje swoimi długimi rękami jego kandydatury na jakąś intratną posadkę w EU”
Co ma Rosja do UE – stuknij się dobrze w głowę ????
To czy Tusk coś dostanie czy nie na pewno nie zależy od Rosji bo jak mawiał J. Kaczyński „inni szatani są tu czynni”
 
Ciągłe pisanie o zablokowanym gazoporcie przez rurę to też powielanie bzdur. Dla przypomnienia:
 
Maksymalne zanurzenie statków wchodzących na Bałtyk wynosi 15 metrów (Wielki Bełt). Można sprawdzić w DMA( Duński Urząd Morski )
Głębokość nad NordStreamem na przecięciu z podejściem od północy to 14,5 – 15 m.
 Świnoujście może przyjąć obecnie statki o max zanurzeniu 13,2 m  .
Gazoport jest budowany na głębokość 14,5 m.
Czyli dla statków o zanurzeniu odpowiednio mniejszym. ( 13 m)
W skrócie więc gazociąg niczego nie blokuje chyba ,że pogłębi się Cieśniny Duńskie i  przeprojektuje się gazoport.
Albo Pan o tym niczego nie wie albo Pan manipuluje czytelnikami .
 
Odnośnie nowej rury: logiczne jest że im więcej Ruskich rur w Polsce to mamy większe znaczenie, możliwość negocjacji , poboru opłat za tranzyt itp.
 
Zastanawia mnie czy MD to leming czy może CIAkista???
 

 

Kazek

To pouczające, polska mutacja "Newsweeka" jest wściekle antyrosyjska, a mutacja rosyjska antypolska.

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazek

#348762

na żegludze morskiej, ale przekonuje mnie to, co napisał Seawolf w swoim "Alfabecie" (zdaje się, że wie on o żegludze znacznie więcej, niż ktokolwiek z nas!)
Polecam lekturę!
_____________________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#348770

i położeniu rury, Seawolf napisał dawno, dawno temu obszerny tekst na NP. Puenta była taka "za żadne skarby świata nie wszedłbym gazowcem do tego portu nad tą rurą". Jak dla mnie - absolutnie przekonujące.
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#348787

Wiem, że kultura dyskursu jest w odwrocie, ale może warto powalczyć? Szacunek wobec Autora zawsze zaprocentuje.

Vote up!
0
Vote down!
0
#348771

Z Kaziem to jest tak, jak z porucznikiem Dubem w "Przygodach dobrego wojaka Szwejka". Czyli, wy mnie jeszcze nie znacie, ale wy mnie poznacie ;-)!

Pozdrawiam

PS. Ciekawe, że nasz drogi Kazio z uporem godnym lepszej sprawy od pewnego czasu dyskredytuje Newsweeka :-)))!

Vote up!
0
Vote down!
0
#348784

...dalszy ciąg będzie jak u porucznika Duba.
W każdym razie emocje buzują. To chyba młodość ;-)
Ach, pozazdrościć!
Pozdrawiam najserdeczniej.

Vote up!
0
Vote down!
0
#348830

Doradzałbym tak na wszelki wypadek więcej spokoju!, szczególnie z Twą logiką. cyt. logiczne jest że im więcej Ruskich rur w Polsce to mamy większe znaczenie, możliwość negocjacji , poboru opłat za tranzyt itp,
Przyznam, że to ... przeciekawa argumentacja!
I ta Twoja dennowyliczanka toru wodnego też ... mieści się
jakby w tej logice o jak największej ilości ruskich rur.
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#348814

[quote=antysalon] cyt. logiczne jest że im więcej Ruskich rur w Polsce to mamy większe znaczenie, możliwość negocjacji , poboru opłat za tranzyt itp,
Przyznam, że to ... przeciekawa argumentacja! [/quote]
Tez się wzruszyłam. Zwłaszcza tymi możliwościami poboru od Ruskich myta ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#348834

 zwyczajnie zaniemówiłem!

Vote up!
0
Vote down!
0
#348899

(niczym prawicowe portale), bo uparcie twierdzę, od dnia 10.04.2010), że mi tam zamordowano Prezydenta RP!

P.S. Nawet jeśli Ty masz rację, sposób, w jaki ją wyrażasz mocno zniechęca.

Vote up!
0
Vote down!
0
#348840

jak ktos podesle linka to chętnie przeczytam.

Osobiście moje zawodowe życie jest całkowicie związane z morzem dlatego pisanie o zablokowanym gazoporcie ,u ludzi którzy mają o tym pojęcie wzbudza tylko politowanie .

Kazek

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazek

#348797

Może zamiast pisać o swoim politowaniu, przeczytaj, co ma do powiedzenia ktoś, kto się na tym po prostu zna. Albo w Alfabecie, albo odszukaj na NP wpis Seawolfa, o którym napisał powyżej Smok Gorynycz.
Zawsze warto poszerzyć wiedzę - to nie boli!
_____________________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#348803

Wyobraź sobie,że SEAWOLF nie jest jedynym ,który ma pojęcie o pracy na morzu.

Kto chce niech ,żyje w ciemnocie.

 

 

Kazek

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazek

#348824

[quote=Kazek]

Wyobraź sobie,że SEAWOLF nie jest jedynym ,który ma pojęcie o pracy na morzu.

Kto chce niech ,żyje w ciemnocie.

 

 

Kazek

[/quote]
Rozumiem, że we własnym mniemaniu tym jedynym, który ma pojęcie, jesteś Ty.
Być może, ale skąd nam o tym wiedzieć? Obrażając ludzi wokół nie dowiedziesz, że masz rację.
Ta fraza o ciemnocie to nowy podpis? Jakieś nowe motto?
Wyluzuj ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#348827

Seawolf pisze tak:
"Tutaj mam niezwykłą okazję, aż mnie wzruszenie bierze, napisać coś, na czymś się znam! Tak! Bo zawsze piszę o czymś na czymś znam się tak samo, jak każdy, a teraz nagle, hosanna, coś z mojej branży. Jako kapitan, NIGDY nie przepłynę nad rurociągiem, który jest zaledwie jeden metr pod dnem statku. Powtarzam, NIGDY! To byłby kryminał. I jeszcze wielkim tankowcem?! Jezusie, Maryjo! Jak ktoś jest łasy na sławę i koniecznie chce być w TV, trafić do CNN news i do orzecznictwa Izby Morskiej, jak kapitan Schettino, to proszę bardzo! Ja dziękuję.

Trzeba wam wiedzieć, że zanurzenie bardzo rzadko jest jednakowe na dziobie i rufie. Dajmy na to, średnie zanurzenie wynosi 10 metrów, to znaczy, że na dziobie jest, na przykład 10,5, a na rufie 9,5, albo odwrotnie. I stale się zmienia. Oczywiście kalkulujemy to bardzo dokładnie, balastujemy statek, ale w 100% to nigdy się nie zgadza. Mogą sobie liczyć w komputerze stateczność ile razy chcę, ale zawsze ostateczny test jest wtedy, jak sprawdzam, stojąc na kei, jakie jest rzeczywiste zanurzenie na dziobie , na rufie i pośrodku statku. Jak się kto naprawdę uprze, to powinien sprawdzić też z drugiej strony, co się robi w przypadku dokładnych kalkulacji, ile paliwa, czy ładunku jest na statku fizycznie, a nie według liczników, bo tu różne cuda się zdarzają, zwłaszcza na greckich statkach. Mówimy o wielkich statkach, wielkich tankowcach, gdzie każdy stopień przegłębienia daje wielkie różnice w zanurzeniu. Do tego przechył statku na burtę, przy małych statkach pomijalny, przy wielkich tankowcach drobny przechył to różnica z pół metra po stronie, na którą się przechyla.

Do tego dochodzi tzw., squat, czyli zmienne przegłębienie wywołane ruchem statku, oblicza się z tabel w zależności od prędkości statku. do tego dochodzi unoszenie się w górę i w dół na fali….

To wszystko sumuje się do tak zwanej rezerwy nawigacyjnej, która każdy kapitan, który nie zakupił swojego dyplomu w Tesco i każda kompania, która nie ma siedziby w piwnicy pod sklepem warzywnym, czy w budce telefonicznej na wyspach Vanuatu musi uwzględniać.

Poza tym, jak statek dotknie dna i poszoruje trochę po piasku, nic wielkiego sie nie stanie. Zdarzało się i to nie raz. Nie mówcie nikomu, ale i mnie się zdarzało. Raz, to i solidnie, w Chinach, zniosło nas z toru i musieliśmy czekać, aż przyjdzie przypływ i pracując ostrożnie maszynami, z holownikiem, w lewo, w prawo, w lewo, w prawo, zejdziemy na głęboka wodę. Płasko, muł, miękko, nic wielkiego. Ale, jak się wejdzie na skałę, rozpruje z 50 metrów dna z rozpędu, uff! Albo, jak statek dotknie rurociągu, mamy wielka katastrofę ekologiczną, kapitana w więzieniu i z zabranym dyplomem i kompanię płacącą olbrzymie kary.

To wszystko spowoduje, że zawijanie wielkich statków do Świnoujścia będzie obciążone zwiększonym ryzykiem, a co za tym idzie, stawki ubezpieczeniowe będą odpowiednio zwiększone, a co za tym idzie, kompanie albo zrezygnują z zawijania, albo odbiją sobie te zwiększone stawki wyższymi opłatami za transport, czyli gaz będzie droższy. Albo transport będzie się odbywał mniejszymi statkami, czyli, znowu gaz będzie droższy. Powtarzam, na razie nie ma dramatu, ale perspektywy na przyszłość niewesołe, a w każdym razie takie, że pomijać niefrasobliwie nie sposób."
http://niepoprawni.pl/blog/1489/usmiech-radoslawa
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#348844

jakie statki mogą wejść do Świnoujścia a jakie na Bałtyk.

Kazek

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazek

#348865

Z Morza Północnego na Bałtyk najgłębszy tor prowadzi przez Duży Bełt i jego głębokość wynosi - 17 metrów. Odpowiednio Mały Bełt – 7 metrów, Sund – 12 metrów. http://www.naszbaltyk.pl/cechy_morfometryczne.html

Więc już na początku Twojego wpisu zgubiłeś 2 metry. Odejmując 2 metry rezerwy, na torze w Dużym Bełcie mogą pływać statki o zanurzeniu 15 metrów a na torze Zachodnim w Świnoujściu tylko statki o zanurzeniu 13 metrów. Ponieważ rura jest wkopana z zapasem bezpieczeństwa 1,5 metra dla obecnej głebokości toru wodnego w Świnoujściu to jego pogłębienie nie jest już możliwe.

Vote up!
0
Vote down!
0
#348902

Odpadłem, bo jak rozmawiać z kimś, kto nie rozumie swoich własnych wpisów?
Pozdrawiam wiosennie
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#348911

 

Memorandum jamalskie w imieniu Polski podpisał Medwiediew i to nie jest żart
 

posted by MatkaKurka on pt., 05.04.2013 - 18:19

Zdziwieni, zaskoczeni? Czym Szanowni Rodacy, przecież to nie prolog, ale epilog i wszystko było bez żenady pokazane, akt po akcie. Zdziwionych zapraszam do radzieckiego kina akcji i zachęcam do podziwiania aktorów, nie torebki z popcornem. W 1993 r., na mocy tzw. „porozumienia jamajskiego”, Gazprom zobowiązał się przesyłać gaz do Polski i Europy Zachodniej, a tranzyt obsługiwała spółka Europol Gaz. Ten stan rzeczy trwał do roku 2006 i był w miarę bezpiecznym układem, jak na porozumienie z Rosją Radziecką. Gwarancję bezpieczeństwa dawał statut Europol Gazu , w którym zawarto pełną kontrolę polskiego rząd nad spółką. Wszystko co daje Polsce gwarancje suwerenności i jednocześnie kontroli nad przepływem surowców i kapitału, nie może być tolerowane przez kremlowskie spółki i biznesy polityczne. Dopóki w Polsce rządzili właściwi ludzie i służby Moskwy, biznes radziecki był niezagrożony, jednak w 2006 roku zmieniła się władza, z pokornej na awanturujących się rusofobów, a wraz z nią padły WSI – radziecki strażnik interesów. Powstała pilna potrzeba przejęcia rządów na każdym szczeblu, bo dzięki pełnej władzy nad polską spółką odpowiadającą za tranzyt, Gazprom mógł robić dokładnie to samo, co robił z Ukrainą. W 2006 r. zarząd Gazpromu wydał komunikat, w którym wyraził swoje niezadowolenie, nie ze zmiany władzy i likwidacji WSI, ale z wysokich opłat tranzytowych przez Polskę. Radzieccy macherzy zakwestionowali dopłaty do tranzytu uzależnione od majątku firmy tranzytowej, co miało zapobiegać bankructwu partnerów Gazpromu. Identyczne dopłaty występują w wielu krajach UE i co więcej w żadnym kraju prócz Polski Gazprom ich nie kwestionował. Na komunikatach i nagłym niezadowoleniu się nie skończyło, w następnym kroku Gazprom swoim radzieckim zwyczajem nie przejmował się rachunkami wysyłanymi z Europol Gaz SA i zwyczajnie pomijał kwoty dopłat, na zasadzie „nie mam pańskiego płaszcza i co mi pan zrobisz?!”.

O dziwo znalazł się w Polsce jeden odważny, który przeciwstawił się kulturze słoniny popijanej samogonem z musztardówki, a był nim Michał Kwiatkowski, ówczesny prezes Europol Gazu. Pewnie pierwsze skojarzenie padnie na powiązania z PiS, bo jaki inny „oszołom” narazi Polskę na wojnę atomową z Rosją. Nic z tych rzeczy, wręcz przeciwnie. Kwiatkowski był związany z postkomuną, Millerem i do tego Guzowatym, żeby było zabawniej, a jednocześnie wyznaczało poziom Donalda Tuska, rusko-enerdowskiej matrioszki. Do Rosji Radzieckiej poszły pisma windykacyjne nie przynoszące żadnego skutku i wreszcie prezes Kwiatkowski skierował sprawę do Sądu Polubownego w Moskwie. Sądzę, że po tym zdaniu niejeden pukał się w głowę, czytając jakich naiwności dopuścił się prezes, ale wynik skargi był oszołamiający. Moskiewski sąd nie tylko uznał rację polskiej spółki, ale zobowiązał Gazprom-Export (spółka córka Gazprom) do wypłaty 1,2 miliarda złotych, na rzecz Eropol Gazu, czyli skarbu państwa. Wyrok się uprawomocnił i Polska powinna w krótkim czasie otrzymać zwrot należności, jednak zgodnie z międzynarodowym prawem nadal istniała możliwość, by Gazprom nie płacił potężnej kasy, wystarczyło, że zarząd poszkodowanego Europol Gazu wyda decyzję o anulowaniu długu. Wydaje się, że takie niebezpieczeństwo istnieje tylko w przypadku postradania zmysłów przez zarząd polskiej spółki, ale życie pokazało, że nie takie rzeczy w czasie rządów Tuska się załatwiało, a na wariatów przerabiano normalnych. O tym za chwilę, bo wcześniej trzeba wspomnieć o wojnie tranzytowej, jaką Gazprom jednocześnie prowadził z Ukrainą, z której Polska pobierała gaz w niemałej ilości, bo 2,5 mld m3.

„Ukraiński” gaz dostarczał tamtejszy odpowiednik Europol Gaz, spółka Rosukrenergo. Oddzielny zapis umowy między polską i ukraińską stroną dotyczył gazoprotu w Świnoujściu, który miał powstać do 2014 roku i do którego Rosukrenergo miał dostarczać surowiec. Tak w bólach rodziła się pierwsza poważna próba dywersyfikacji, osłabiająca radziecki monopol, zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie. Pod koniec 2008 r. Gazprom wystawia Ukrainie fakturę na 2,4 miliarda dolarów za przesył surowca na terytorium byłej republiki. Po kilku tygodniach Ukraina wypłaciła miliard, resztę zobowiązuje się spłacić w ciągu kilku kolejnych tygodni. Gazprom nie przyjął ukraińskiej propozycji i do faktury dołożył 400 milionów odsetek. Ukraińcy nie byli w stanie zapłacić absurdalnych sum i Nowy Rok przywitali echem z kuchenek. Wstrzymane dostawy na Ukrainę spowodowały zagrożenie ciągłości dostaw dla Polski oraz kilku innych państw, między innymi: Węgier, Austrii, Bułgarii. Dopiero interwencja USA i UE, 19 stycznia 2009 roku doprowadziła do podpisania porozumienia i Gazprom wznowił przesył do Europy przez Ukrainę. Ofiarą porozumienia padła spółka Rosukrenergo, którą uznano za winną konfliktu. Gazprom odmówił dalszej współpracy z tą spółką i tak nowym dostawcą gazu stał się ukraiński Naftohaz. Świeżutka umowa między Gazpromem i Naftohazem ograniczała możliwości ukraińskiego importera do przesyłu tylko i wyłącznie na terenie Ukrainy. Jednym pociągnięciem Rosja Radziecka ustawiła sobie monopol na Ukrainie i położyła kamień węgielny pod monopol w Polsce, ponieważ taki zapis umowy automatycznie uzależnił Polskę od Rosji i co więcej gazoport w Świnoujściu stracił dostawcę. W ramach „rekompensaty” Gazprom zaoferował Polsce część gazu, dotąd przesyłanego przez Ukrainę i w czerwcu 2009 r. wieczny koalicjant wszystkich rządów, Waldemar Pawlak, podpisał umowę na 1,2 miliarda m3.

Jednorazowy gest „dobrej woli” nie zabezpieczał Polski, dostawy gazu według zawartych umów nie pokrywały zapotrzebowania na surowiec i tak doszło do nowej propozycji. Gazprom zaoferował stałe zwiększenie dostaw, co dla Rosji radzieckiej jest żadnym kłopotem, a wręcz priorytetem, ale jednocześnie domagał się renegocjacji umowy. Brzegowe warunki, bez zbędnej zwłoki przyjął „gabinet z paprotką żony Millera” i dalej Gazprom rządził jak chciał, by wywalczyć, co chciał. Gazu ile chcecie „Pany Polaki”, ale wara od „wolnego rynku”. Europol Gaz ma zmienić status tak, by rząd polski nie miał głosu, tylko pakiet akcji na pocieszenie. Ponad to żadnych terminali w Świnoujściu, po jaką cholerę, kiedy przyjaciele radzieccy dają prawie 11 mld m3 rocznie i umowę do 2037 r. Tusk zobowiązany konstytucją musiał wysłać „dary” Gazpromu do Biura Bezpieczeństwa Narodowego, co w 2009 roku skutkowało dostarczeniem dokumentów Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Każdy Polak po przeczytaniu radzieckiej propozycji złapałby się za głowę i kieszeń, po czym biłby na alarm. Dokładnie tak Lech Kaczyński zrobił i natychmiast zwrócił się do Ministerstwa Gospodarki z pytaniem, kto i jak ma zamiar prowadzić rozmowy z kremlowską spółką. Nie trudno się domyślić, że cała sprawa przez pożytecznych idiotów gazetowych i telewizyjnych została odpowiednio rozegrana. Lech Kaczyński został przedstawiony jako „ułan z szabelką”, ruszający na wojnę z Rosją i ani Pawlak, ani Tusk nie chcieli przekazać Prezydentowi swoich planów negocjacyjnych.

Bez porozumienia z Prezydentem i wbrew stanowisku Prezydenta, w październiku 2009 r., Tusk z Pawlakiem zdecydowali, że trzeba w radzieckiej stolicy rozpocząć „negocjowanie” warunków nowej umowy z Gazpromem. Z miejsca powróciła kwestia wyroku Sądu Arbitrażowego w Moskwie. Do wszystkich wspaniałomyślnych warunków, Gazprom dołączył anulowanie 1,2 miliarda złotych długu. Co zrobił „gabinet z paprotką żony Millera”? Donald w tri miga zadeklarował podarowanie 1,2 dużej bańki, Grad, o zgrozo minister skarbu, radośnie pokiwał głową i tylko Michał Kwiatkowski – prezes Europol Gazu krzyknął, że dopóki pełni funkcję prezesa, nie podpisze umorzenia długu. Drugi odważny, Jerzy Tabaka, pełniący funkcję członka zarządu, poparł prezesa. Następnie Kwiatkowski interweniował u Grada i ostrzegał, że taki zapis umowy łamie polskie prawo, na swoje pismo nigdy nie dostał odpowiedzi. W dniu 11 grudnia 2009 r., oficjalne stanowisko zajął szef BBN, Aleksander Szczygło, który wsparł Kwiatkowskiego i sprzeciwił się zapisom umowy. 14 grudnia 2009 r., w oficjalnym komunikacie, Kancelaria Prezydenta poinformowała, że jest przeciwna gazowej umowie z Rosją. Stanowisko Prezydenta, BBN i prezesa spółki Europol Gaz, nie zrobiły żadnego wrażenia na rusko-enerdowskim pajacyku z Spotu. Krnąbrnych mieli zastąpić pokorni, ale nim do tego doszło Kwiatkowski i Tabaka dostali jeszcze jedną szansę, by zrobić dobrze radzieckim biznesmenom i „przywiślańskim” matrioszkom. 12 stycznia 2010 r. PGNiG, będący w posiadaniu 48% akcji Europol Gazu, poinformował, że w stolicy Rosji Radzieckiej rozpoczyna rozmowy z Gazpromem, które mają uzgodnić aneks do kontraktu jamajskiego. Prócz zwiększenia dostaw gazu do 10,25 mld m3 i prolongaty kontraktu do roku 2037, ponownie pojawił się problem umorzenia długu dla Gazpromu i ponownie prezes Europol Gazu, Michał Kwiatkowski, wraz z członkiem zarządu Jerzym Tabaką, odmówili umorzenia.

Minął tydzień i Tusk mający „najlepsze stosunki” z Rosją Radziecką poustawiał swoje marionetki z PGNIG tak, że Rada Nadzorcza Europol Gazu zawiesiła w pełnieniu obowiązków Michała Kwiatkowskiego i Jerzego Tabakę, ostatnich, którym prawdopodobnie interes Guzowatego przyświecał, ale przy okazji zaświecił interes państwa polskiego. Na miejsce zawieszonych szykowano nowych kandydatów. Kogo Donald uczynił prezesem „polskiej spółki”? Szanowni Rodacy przywitajcie i pokłońcie się nisko prezesowi Europol Gazu, przed Wami Aleksandr Anatoljewicz Miedwiediew … brat prezydenta Rosji Radzieckiej, prezes Gazprom-Eksport i wiceprezes Gazpromu. Podnóżkiem niedźwiedzia zostaje polski szaraczek, Michał Szubski. W ramach wolnego rynku, niewidzialna ręka wolnego rynku doprowadziła do arcywolnorynkowej sytuacji, w której Aleksandr Miedwiediew jednocześnie zarządzał przedsiębiorstwem wydobywającym gaz, firmą eksportującą gaz i został szefem „polskiego” Europol Gazu, spółki tranzytowej będącej wierzycielem Gazpromu. Ostatni raz władzę nad jakimkolwiek obszarem polskiej państwowości, przedstawiciel Rosji Radzieckiej bezpośrednio sprawował w czasach marszałka Rokossowskiego. Donald Tusk doprowadził do takiego stanu rzeczy, że polscy szefowie spółki dbający o polski interes zostali zastąpieni bratem prezydenta Rosji Radzieckiej, który wkrótce sam sobie umorzy zobowiązania wobec Polski. Jeśli to nie są rządy rusko-enerdowskich pachołów, to może ktoś zdolniejszy i posiadający większy zasób słów znajdzie bardziej odpowiednie określenie.

Roszady w spółce Europol Gaz i nadludzki wysiłek Donalda Tuska, by oddać co nasze monopolowi radzieckiemu, tak szybko nie doprowadziły do umorzenia długów. Zmienili się prezesi, ale nie zmienił się statut spółki, który wymagał zgody całego zarządu. Za umorzeniem był tylko prezes Miedwiediew i szaraczek „Michaił Szubskij”, pozostali członkowie zarządu domagali się zwrotu 1,2 miliarda złotych. Inną, znacznie poważniejszą przeszkodą dla podpisania nowych umów i przywilejów dla Rosji Radzieckiej stał się idealny obiekt do medialnego ośmieszenia, czyli Lech Kaczyński. Janusz Kowalski, doradca Prezydenta, odnosząc się do wymiany kadr w polskiej spółce, dokonanej metodą leninowską, zagroził powiadomieniem prokuratury i zwróceniem się do sejmu o powołanie komisji śledczej. Tradycyjnie odmienne stanowisko zajął Tusk z Gradem, tuż po zawieszeniu niepokornego prezesa i członka zarządu, Donald i Grad znów publicznie opowiedzieli się za podarowaniem Gazpromowi 1,2 miliarda złotych. 25 stycznia 2010 roku „gabinet z paprotką żony Millera” podjął ostateczną decyzję o umorzeniu wielkiego długu Gazpromowi, a 27 stycznia Gazprom i Europol Gaz, jeszcze wprawdzie nieformalnie, ale realnie zarządzany przez Aleksandra Miedwiediewa, potwierdził ewangelię.

Daremne wysiłki i groźby, posyłane z kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nie zrobiły na rusko-enerdowskim pachole żadnego wrażenia, miał za sobą media i osłonę na Kremlu. 10 lutego „polskie władze” przyklepały projekt umowy gazowej z rządem Rosji. Niemiecki gospodarz domu, fałszerz dokumentów, Paweł Graś, odtrąbił sukces zbudowany na trzech filarach: zwiększeniu dostaw gazu do Polski, przedłużeniu umowy i nowym rozliczeniu za tranzyt. 1 marca Donald Tuska upoważnił Waldemara Pawlaka do podpisania umowy gazowej z Rosją i miały się rozpocząć ostateczne negocjacje między Gazprom i PGNiG reprezentowanym przez Europol Gaz, czyli negocjować miał Miedwiediew z Miedwiediewem. No, ale żeby tak głupio nie wyglądało, to 16 marca w Moskwie zorganizowano posiedzenie Rady Nadzorczej, „polskiej” spółki Europol Gaz. Aleksandr Miedwiediew z prezesem PGNiG Michałem Szubskim w trakcie posiedzenia dokonali błyskawicznych zmian. Od tamtego dnia zarząd Europol Gazu musi podejmować decyzje jednogłośnie, spory rozstrzyga Rada Nadzorcza, organem odwoławczym jest Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy czyli po prostu Gazprom z PGNiG i obie firmy mają posiadać równą liczbę członków zarządu.

24 marca, po raz pierwszy na nowych zasadach zebrało się Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Europol Gazu, które miało wprowadzić kolejne zmiany w statucie i przede wszystkim zarządzie spółki. Posiedzenie WZA zawieszono do 20 kwietnia, a jako powód podano fakt, że nie zostało jeszcze podpisane polsko-rosyjskie porozumienie określające zasady dostawy gazu i roli spółki Europol Gaz. Kwestie związane z kluczowymi zapisami, korzystnymi dla Gazpromu i Rosji Radzieckiej miały być ostatecznie uregulowane w dniu 20 kwietnia. W tym miejscu muszę popełnić ważną dygresję. Wszyscy wiemy, że między 24 marca 2010 roku i 20 kwietnia 2010 roku, był tragiczny 10 kwietnia 2010 roku. Kto zechce może połączyć tę tragedię z przebiegiem „negocjacji”, które miały doprowadzić do całkowitego, wieloletniego (2037 rok) uzależnienia Polski od NAJDROŻSZEGO GAZU W EUROPIE. Punktów zaczepienia da się znaleźć sporo i podobna hipoteza ma swoje argumenty, niemniej uważam, że i bez 10 kwietnia Tusk sprzedałby Putinowi, co tylko Putin sobie zażyczy, a Lech Kaczyński nie miał możliwości zapobiec tej grabieży. Tak czy inaczej jest okazja, żeby udzielić odpowiedzi na męczące, propagandowe pytanie, na które sam się długi czas nabierałem: „po co miałby Putin zabijać samolot?”. Jeśli rozwiązanie WSI, Gruzja i konsolidowanie byłych republik radzieckich, wspólnie sprzeciwiających się ZSRR w nowej wersji nie wystarczy, to mamy powyżej opisany powód – miliardy „gazdolarów” pod pełną kontrola radziecką.

10 kwietnia zginało kilkudziesięciu wysokich urzędników państwowych, którzy sprzeciwiali się radzieckim wpływom i monopolistycznym interesom w Polsce, jak i monopolizowaniu byłych republik oraz Europy Zachodniej. 18 kwietnia na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego, ze wszystkich znaczących polityków europejskich i światowych, przyleciał tylko Dymitr Miedwiediew, reszta utknęła w pyle wulkanicznym, na autostradzie, na polu golfowym lub w hotelu 5*. Dymitr Miedwiediew nie zląkł się wulkanu i nie przyleciał sam, na pokładzie samolotu znalazł się jeszcze wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew i szef Gazpromu Aleksiej Miller. Jednego i drugiego nie uwiecznił TVN, zdjęcia na pogrzebie Lecha Kaczyńskiego nie zrobiła im GW, ale tym razem to nie jest „cała prawda, całą dobę”, ich na pogrzebie po prostu nie było. Z wyprzedzeniem przylecieli na wielką radziecką uroczystość zapowiadaną na 20 kwietnia, tego dnia Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Europol Gazu ostatecznie odwołano prezesa Michała Kwiatkowskiego i wiceprezesa – Jerzego Tabakę, przeciwników umorzenia długu Gazpromu. Nowy prezes, Mirosława Dobruta, przesłał do „gabinetu z paprotką żony Millera” odpowiednią depeszę i już następnego dnia „polski rząd” ogłosił, że w maju zostanie podpisana umowa. O skali zaprzaństwa rusko-enerdowskich pachołów, z Tuskiem na czele, nich świadczy fakt, że to kołchoz europejski, zwany Unią Europejską, okazał się większym sprzymierzeńcem Polskich interesów niż matrioszka z Sopotu. UE zmusiła Polskę do renegocjacji z udziałem speców z Brukseli.

Bóg jedyny wie jakie są ostateczne zapisy umowy podpisanej 29 października w Warszawie, po wcześniejszym porozumieniu w Moskwie. Pewne jest, że Gazprom nie zapłaci 1,2 miliarda długu i że będzie monopolistą do 2037 r. Tajemnica tego przekrętu jest tak ścisła, że treści umowy nie zna nawet Komisja Europejska, która zna i reguluje wszystko, co się w poradzieckiej republice dzieje. Dziś Putin jest w stanie przesłać Polsce co chce, jak chce, kiedy chce i czym chce. O tym czy w Polsce będzie, czy nie będzie rury zdecydują dwaj ludzie, pierwszym jest szef Gazpromu, człowiek Putina Aleksiej Miller, drugim brat Dymitra Miedwiedwiewa – Aleksandr Anatoljewicz Miedwiediew, szef Eropol Gazu, Gazpromu- Export i wiceszef Gazpromu. Chwilę po tym, jak reporterka TVN Biznes wprawiła Tuska w osłupienie i głupkowate uśmieszki, w mediach zapanowała podobna konsternacja. Od Bugu po Odrę zastanawiają się tubylcy o co chodzi w całym przedstawieniu, ale tak to jest jak się w politycznym teatrze zbierają gówniarze strzelający z rurek ryżem. Trzeba było uważnie obserwować spektakl, wszystko z wyjątkową i charakterystyczną radziecką bezczelnością, akt po akcie zostało „Polaczkom” pokazane. Ostatni akt może dziwić tylko tych, którzy nigdy w teatrze nie byli, ale jak widać zdziwili się nawet statyści radzieckiej komedii i operatorzy ruskich kamer. Gdyby stał się cud i rusko-enerdowskie pachoły zaczęły tęsknić za człowieczeństwem, to w ruskim błocie znajdzie się nie tylko trotyl, ale jeszcze czarna skrzynka i parę innych niespodzianek. Mamy na szczycie władzy pachoła Rosji Radzieckiej, absolutnie bezwolnego i gnojonego na dowolne, ostatnio sadystyczne, sposoby. No, ale tego „pomazańca” na Putina scedować nie można, miejscowi go wybrali i ciągle sobie wybór chwalą, Putin go tylko przedmuchał na swoje potrzeby.

Vote up!
0
Vote down!
0
#348878

Dziękuje za bardzo celne uzupełnienie mojego wpisu. Słowem żyjemy w kraju o "nieograniczonych możliwościach"

Vote up!
0
Vote down!
0
#348901

Dzięki za wpis.

Vote up!
0
Vote down!
0
#348928