Apel do "MILCZĄCYCH PSÓW"...
George Burns: Jaka szkoda, że ludzie wiedzący najlepiej, jak rządzić krajem, są albo taksówkarzami, albo fryzjerami.
"Milczące psy", do takiego tytułu nominował Łysiak, znaczącą grupę polskiego społeczeństwa, która notorycznie uchyla się od wyborów mających istotne znaczenie dla życia nas wszystkich jak i jakości rządzenia krajem, a więc naszą Ojczyzną... Zastanawiałem się, czy ten "epitet" dostatecznie pasuje do tej części społeczeństwa, która niestety lekceważy KONSTYTUCJĘ i z różnych przyczyn nie bierze udziału w głosowaniach. Co prawda, nie ma takiego nakazu i obowiązku, że każdy obywatel musi głosować, niemniej jednak, jeżeli czujemy się Polakami, naszym nakazem moralno-etycznym jest brać udział we wszelkich przedsięwzięciach mających zasadnicze znaczenie w naszym życiu. A takim przedsięwzięciem są wybory. Jaki więc zamiar miał autor tego "epitetu"...sprowokować tych milczących, czy może pouczyć ich o prawach i obowiąckach...? Jak się wydaje efektem tego apelu powinna być znacząca frekwencja w każdych następnych wyborach. Sądaże nie zapowiadają jednak abyśmy mogli oczekiwać poprawy tej obecności przy urnach wyborczych. Dla wielu ludzi pesymistycznie nastawionych do Unii Europejskiej, najbliższe wybory są zbędne, ponieważ ten związek państw nie odpowiada ich wyobrażeniu o Unii...
Niestety brak ich kartki w urnie, bardziej szkodzi niż pomaga w funkcjonowaniu tego europejskiego tworu. Z Brukseli płynie bowiem wiele nakazów i dyrektyw osłabiających naszą suwerenność...płynie stamtąd również struga kapitału, który powinien zmieniać na lepsze obraz Polski....a więc powinniśmy odczuć że i w naszym życiu coś się poprawiło. Wszystko to zależy od własciwych przedstawicieli, którzy będą nas reprezentować w latach następnych w ławach parlamentarnych UE. Ci, którzy idą do głosowania to zdecydowane grupy ludzi, czy jednak wybiorą tych, których wybrałbyś TY...? i tu ciśnie się na usta... "milczący psie"...? To prwda, że jest to niepochlebne określenie, jeżeli jednak ta prowokacja ma pobudzić do aktywności i oddania swego głosu, to może okazać się, że wato ją było powtórzyć za autorem czyli Waldemarem Łysiakiem.
Z wszelkich analiz wynika, że bez włączenia się do akcji wyborczej tych 50 % uprawnionych do głosowania nie zmieni ani składu naszej reprezentacji w Parlamencie Europejskim, ani nie poprawi jej pracy na rzecz naszego kraju. Należę do grupy oportunistów i wiele notek i komentarzy, które napisałem na temat tego związku państw europejskich, negatywnie ocenia jego funkcjonowanie, chodzę jednak na wybory i mam czyste sumienie, bo mój głos, jeżeli nawet nie pomógł to i nie zaszkodził. Jednak, głos tak licznej grupy, może o 180 stopni zmienić obraz tego gremium.
I tu wrócę do aforyzmu jaki napisałem na wstępie notki. To prawda, że jest wśród nas grupa demagogow, która wie...i ma receptę na wszystkie bolączki, których nie potrafią rozwiązać decydenci w elitach rządzących. Chodzi więc o to aby ich głos z tymi "receptami" dotarł do Brukseli i aby Polska miała większy wpływ na decyzje UE.
Moją receptą na te wszystkie nieprawości, które widzę w poczynaniach biurokratów europejskich, jest wybór przedstawicieli opcji, która może zagwarantować aktywniejszy udział w walce o polskie interesy ...i jest nią Prawo i Sprawiedliwość !
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 829 odsłon