Kto był, a kto nie, w Pradze...
Pogrzeb Vaclava Havla, postaci, która odegrała nietuzinkową rolę w najnowszej historii naszego regionu. Bohater narodowy naszych południowych sąsiadów, opozycjonista przez duże „O”, nie tak jak nasze Bolki. I kogo państwo polskie wysyła na pogrzeb? Marszałka Senatu Borusewicza, byłego prezydenta Wałęsę i… ministra kultury Zdrojewskiego!
Minister Zdrojewski był w zastępstwie premiera, którego w Afganistanie zatrzymała zła pogoda. Za to powody nieobecności pana prezydenta i pana ministra spraw zagranicznych są doprawdy arcyciekawe.
Minister Sikorski oficjalnie jest na urlopie, ale wczoraj był na głosowaniach w Sejmie. Natomiast pan prezydent od początku zapowiadał, że w uroczystościach pogrzebowych nie weźmie udziału z powodu wizyty w Chinach. Komorowski do Warszawy wrócił w czwartek wieczorem, ale i tak nie zmienił decyzji co do pogrzebu prezydenta Havla, bo… rozbolało go gardło! Jak to jego szanowny doradca Nałęcz ujął, „pan prezydent nie jest w stanie wykrzesać z siebie słowa”. Doprawdy, jakby cały świat się zjechał do Pragi tylko po to, by Bula słuchać!
Czy tak politykę zagraniczną w stosunku do sąsiadów prowadzi poważne państwo? Praga nie jest 6000 km od Warszawy, Praga jest 9 godz. samochodem albo półtorej samolotem! W Pradze byli państwo Clintonowie, prezydent Gaszparovicz i pani premier Radiczova, prezydent Fischer. A gdzie polski prezydent? Przecież nikt nie oczekiwał, że będzie tam duszą towarzystwa, najważniejsza była obecność…
No chyba, że bracia Sowieci zabronili udziału w pogrzebie. W końcu Moskwa z tego co pamiętam nawet kondolencji nie wysłała, przecież towarzysz Putin nie będzie czcił człowieka który dopomógł w zniszczeniu sowieckiego imperium.
Ale z drugiej strony to dobrze, że pan prezydent nie pojechał. Nie skompromitował siebie, nie skompromitował kraju. Skompromitowali się za to wyborcy, którzy taką personę uczynili prezydentem…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1718 odsłon
Komentarze
też mnie uderzyła ta "nasza delegacyja" na pogrzeb!
24 Grudnia, 2011 - 08:53
bo kto tam pojechał ? szuje które do pięt nie dorastają Havlovi? agent który sypie kolegów i podpisuje lojalkę! i jeszcze wymądrza się,
że Havel to taki filozof a on to pragmatyk!
Na szczęście w przekazie telewizyjnym nie było widać żadnego z "naszych wielkich" oddelegowanych :) pewno siedzieli u Havranka na piwie i czekali na powrotny samolot do Polski! no bo jeszcze by ich kto zauważył i nie daj Boże opluł :)
A Bul jak bul, pił w samolocie powrotnym chińską żmijówkę i stąd ten bul gardła :) dawniej to się nazywało "syndrom filipiński" teraz będzie "syndrom pekiński" :)
A jescze
25 Grudnia, 2011 - 01:15
w okolicy jak na złość nie wybuchł żaden wulkan...
Nieobecny?
25 Grudnia, 2011 - 08:13
Daruję sobie komentowanie nieobecności polskich oficjeli na pogrzebie Havla. Dla tej "ekipy" - nihil novi...Ale chciałbym zapytać, czy może ktoś wie cokolwiek na temat obecności na pogrzebie Vaszka jago największego polskiego przyjaciela, Adasia? Adasia, który tak chętnie wspierał się jego autorytem (niestety) walcząc kilka lat temu z grożbą faszyzmu w Polsce. A gdzie byli inni przyjaciele, ci z Solidarności polsko-czechosłowackiej? Lityński, Labuda, Janas... Widziałem ich w telewizyjnych studiach, wspominających "z łezką w oku..." Na pogrzebie już ich nie widziałem. Czyżby pogrzeb przyjaciela, pogrzeb na którym nie będzie okazji do wygłoszenia płomiennego przemówienia, nie zaslugiwal na ich obecność? Czy tak się żegna przyjaciół?