Przesiedleńcy domagają się od Polski

Obrazek użytkownika Joanna Mieszko-Wiórkiewicz
Świat

Niemiecki rząd jest zdania, że powojenne wysiedlenie Niemców z Polski było niezgodne z prawem międzynarodowym

lecz odmawia wspierania ich roszczeń przed trybunałami międzynarodowymi. – Nie możemy jednak pozbawić prawa indywidualnych obywateli do składania pozwów – twierdzą przedstawiciele Berlina – napisała w dniu dzisiejszym „Rzeczpospolita“.

Niemiecki rząd nie dodaje przy tym, czy jego zdaniem napaść na Polskę 1 września 1939 r. była zgodna z prawem międzynarodowym. Rząd niemiecki nie uważa siebie za kontynuatora rządu kanclerza Adolfa Hitlera. Trudno zatem zrozumieć, dlaczego Polska ma uwzględniać jakiekolwiek roszczenia wynikające z bandyckiej polityki tamtego rządu. Chyba, że rząd niemiecki chce uprawiać wobec Polski politykę według reguł Kalego: Kali domagać się od Polaków – dobrze. Polacy domagać się od Kalego – źle.

Wiwat wspólna Europa! Ale pamiętajmy; jak Kali wspólnie – to dobrze. Jak z Kalim wspólnie – źle.

Artykuł Rzeczpospolitej: Wysiedleni chcą takich praw jak Polacy

Piotr Jendroszczyk

Niemcy wysiedleni po wojnie z Polski są oburzeni projektem ustawy reprywatyzacyjnej. Powiernictwo Pruskie grozi procesami w Ameryce.

Wyłączenie wysiedlonych Niemców z udziału w procesie reprywatyzacji w Polsce jest przejawem niezgodnej z prawem dyskryminacji – w ten sposób skomentował projekt ustawy reprywatyzacyjnej adwokat Thomas Gertner. Projekt przewiduje bowiem, że prawo do zadośćuczynienia z tytułu nacjonalizacji nieruchomości po wojnie przysługuje jedynie osobom, które miały polskie obywatelstwo.

Zdaniem Gertnera reprezentującego interesy wysiedlonych przed trybunałami międzynarodowymi sprzeczne z prawem międzynarodowym jest także uznanie mienia wysiedlonych Niemców za reparacje wojenne. Zostało to potwierdzone w projekcie ustawy.

– Domagamy się uwzględnienia wypędzonych w procesie reprywatyzacji – wtóruje Rudi Pawelka, założyciel Powiernictwa Pruskiego. Grozi procesami w USA, gdzie „wszystko jest już przygotowane”.

Na razie jednak Gertner uzupełnia skargę do Komisji Praw Człowieka ONZ w Genewie, domagając się restytucji majątkowej oraz odszkodowań dla wysiedlonych Niemców, którym nie można zarzucić zbrodni wojennych. – 90 procent wypędzonych Niemców nie ponosi winy za zbrodnie nazistowskie. Nie może być więc mowy o żadnej kolektywnej karze – twierdzi Gertner. Domaga się w związku z tym uchwalenia przez Polskę ustawy rehabilitacyjnej i oczyszczenia wszystkich niewinnych Niemców.

Kolejnym krokiem miałoby być przyznanie im odszkodowań lub zwrot mienia.

– Jest to błędna argumentacja. Po wojnie była stosowana procedura tzw. weryfikacji narodowościowej obejmująca te osoby, które mogły się odwołać do polskiej narodowości. Istniała też możliwość rehabilitacji – komentuje profesor Jan Barcz, współautor polsko-niemieckiej ekspertyzy w sprawie roszczeń niemieckich wysiedlonych. Wynika z niej, że wysiedleni Niemcy nie mają żadnych podstaw prawnych do odszkodowań i restytucji majątkowej. Zdaniem Barcza kwestia winy nie ma również żadnego znaczenia w zaliczaniu niemieckiego mienia na rzecz reparacji wojennych.

Niemiecki rząd jest zdania, że powojenne wysiedlenie Niemców z Polski było niezgodne z prawem międzynarodowym, lecz odmawia wspierania ich roszczeń przed trybunałami międzynarodowymi. – Nie możemy jednak pozbawić prawa indywidualnych obywateli do składania pozwów – twierdzą przedstawiciele Berlina.

– Nie dostrzegam większych szans na sukces przedstawicieli środowisk wypędzonych w Komisji Praw Człowieka ONZ, która wydać może najwyżej zalecenia pod adresem rządu, aby zmienił przepisy naruszające prawa człowieka. Na tym w zasadzie procedura się kończy – tłumaczy profesor Eckard Klein.

Ma on wątpliwości, czy mienie wysiedlonych Niemców można uznać za reparacje wojenne i czy wykluczenie ich z wypłat zadośćuczynienia rzeczywiście nie jest działaniem dyskryminacyjnym.

Oficjalna strona Powiernictwa Pruskiego: www.preussischetreuhand.de.vu

Rzeczpospolita: http://www.rp.pl/artykul/2,195590.html

Brak głosów