Westerplatte

Obrazek użytkownika Andrzej Wilczkowski
Historia

Bogu co boskie.

Uważam, że trzęsienie ziemi w sprawie „jak to nprawdę było na Westerplatte”, wymknęło się spod kontroli intelektualnej i staje się niezrozumiałe dla odbiorców – tak jak wiele burz wywoływanych w TV. 

Uważam, że każde prostowanie historii, jest rzeczą konieczną i nie sądzę, żeby należało ronić łzy nad bohaterami, którzy nagle ukazali się nam w innym świetle. 

Zresztą – prawdziwym bohaterom to inne światło nie zaszkodzi.
Sam napisałem opasłą książkę o pierwszym dniu wojny i to tylko zajmującą się jedną bitwą – a może raczej – w klasyfikacji wojskowej – bojem tj bojem Wołyńskiej Brygady Kawalerii z IV dywizją pancerną gen. Reinharda pod Mokrą w dniu pierwszego września 1939 roku.

Sam pamiętam ten dzień – pierwszy września – który spędziłem zupełnie gdzieindziej – jakby to było dziś. Byłem wtedy ośmioletnim chłopcem.

Co myślę o obronie Westerplatte?

Po pierwsze dowódca. Już co najmniej od czasów Aleksandra Wielkiego wiadomo, jaki wpływ na żołnierzy ma dowódca. Od niego zależy praktycznie wszystko.
Kto to był major Sucharski?

Na przedwojennych zdjęciach majora na jego piersi widać najwyższe odznaczenia za osobiste męstwo na polu walki. Są to: Krzyż Virtuti Militari V klasy i Krzyż Walecznych. (Uwaga: wyższe klasy VM dostawało się już za dowodzenie). Sucharski otrzymał te odznaczenia podczas wojny z bolszewikami. Byle kto ich nie dostawał. Nie ma podstaw do wyrażenia sądu, że na Westerplatte załamał się ze strachu, chociaż ludzie po dwudziestu latach pokoju się zmieniają i mogą już nie mieć ochoty do nadstawiania karku.
Trzeba jednak rozróżnić osobistą odwagę od odpowiedzialności za podkomendnych.
Major dostał rozkaz utrzymania placówki (z tego co wiem) przez dwanaście godzin. Utrzymał ją przez czas trzykrotnie dłuższy. (do wieczora dnia następnego). Miał prawo uznać, że rozkaz został wypełniony, a dalszy opór nie ma sensu. Był chyba jedynym żołnierzem na Westerplatte (a oficerem na pewno) który miał doświadczenie frontowe w dowodzeniu. Nie wiedział – prawie na pewno – o obronie rejonu Gdyni przez płk Dąbka, a przede wszystkim jakim jasnym światłem paliła się w całej Polsce podawana przez radio informacja że „Westerplatte jeszcze się broni”.

Kpt. Dąbrowski był innym typem dowódcy. Uważał, że po to jest żołnierzem, żeby bronić ojczyzny, a bronić jej można jedynie przez walkę z wrogiem. W moich rozmowach z uczestnikami Kampanii Wrześniowej natknąłem się na wielu tak właśnie myślących. Takimi byli oficerowie Wołyńskiej Brygady Kawalerii, tacy szli później do konspiracji, partyzantki. Z wieloma nie było mi danym rozmawiać – bo zginęli.

Obie postawy – zarówno majora jak i kapitana rozumiem, chociaż bliższy mi jest sposób rozumowania kapitana Dąbrowskiego.

To wszystko przedstawiam w ogromnym skrócie, jeśli kogoś to zainteresuje chętnie podyskutuję, ale polecę mu również moją książkę o bitwie pod Mokrą.

W każdym razie uważam, że wewnętrzny konflikt na Westerplatte niesłychanie dynamizuje ten z pozoru drobny incydent II Wojny. To wręcz wyznanie wiary żołnierzy i oficerów. Dwaj osobiście bardzo odważni ludzie walczyli ze sobą o swój pogląd na to co jest dobrem ojczyzny i czy jest ono tożsame z dobrem żołnierzy – jej obywateli. Wygląda na to, że ci żołnierze – młodzi chłopcy im na to odpowiedzieli.

Dwadzieścia kilometrów dalej u pułkownika Dąbka w tym samym czasie setki młodych ludzi odpowiedziało podobnie. Kiedy pod Gdynią zabrakło broni dla ochotników – przekuli kosy na sztorc, jak za Naczelnika Kościuszki, jak w Powstaniu Styczniowym.

Pułkownik Dąbek bronił się ze swoimi oddziałami – mniej lub więcej regularnymi przez 19 dni. Kiedy na końcu wszystkiego już zabrakło – popełnił samobójstwo.

A w dwa tygodnie później gen. Kleeberg po bitwie pod Kockiem w swoim ostatnim rozkazie przed kapitulacją zakazał swoim żołnierzom popełniania samobójstw. Zagroził, że samobójców nie pozwoli pogrzebać.

Ludzie uczcijcie prawdą pamięć i dramat tych wszystkich waszych ojców i dziadów, którym wtedy – siedemdziesiąt lat temu – nie udało się obronić ojczyzny. A potem pomódlcie się długo, żeby Bóg miał dla was litość i nie kazał wam przeżywać ich tragedii.

Andrzej Wilczkowski

Brak głosów

Komentarze

Jak to dobrze, że pan Andrzej Wilczkowski, znany literat, bloger i alpinista, jest wśród nas!

Serdecznie witamy w gronie niepoprawnych!

Rewizor

Vote up!
0
Vote down!
0

Rewizor

#3991

warto uzupełnić informację o naszym nowym autorze w wikipedii, ponieważ mam wrazenie, ze bibliografia jest niekompletna, nic o wspomnianej książce tam nie ma:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Wilczkowski

Vote up!
0
Vote down!
0
#3992

Cała informacja w wikipedii jest niepełna. Może warto uzupełnić i to potrafię zrobić - ale jak to później umieścić w Wilipedii - nie mam pojęcia AW

Vote up!
0
Vote down!
0
#4135

Cieszę sie, że dołączyl Pan do nas.

Witam serdecznie na niepoprawnych!
Wielu udanych wpisów!

Vote up!
0
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#4000

Moim zdaniem nie ma rzeczy tak drastycznej, której nie dałoby się pokazać z sensem i sukcesem artystycznym. Prawda historyczna zawsze jest warta zauważenie, a pokazywania konfliktów i dylematów nie ma się co bać. Na przykład "Hubal" przez to, że nie chciał zdjąc munduru, nie tylko wszedł w konflikt z Państwem Podziemnym, ale narażał na zagładę wioski, do których się zbliżył, bo były one w akcie zemsty i dla odcięcia mu zaplecza bezlitośnie pacyfikowane przez niemców. Czy to rzuca cień na "Hubala". W moich oczach, a pewnie nie tylko moich - nie. Dodaje postaci głębi i dramatyzmu.
Nie znam scenariusza "Westerplatte", ale czuję się zaniepokojony wypowiedziami, że ma to być "studium strachu". Może jeszcze film o sraniu w gacie przez Polaków pod Monte Cassino. Na pewno niejeden żołnierz narobił w spodnie (a choćby Amerykanie ujawniali w wysokim stopniu "stres wojenny").Jeśli tak, to samo założenie jest zboczone i skandaliczne. Kretyńskim wytrychem można próbować otworzyć wszystko, ale... nie uchodzi.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#4001

i oiekna puente.

Kaska

Vote up!
0
Vote down!
0
#4011

miałem już przyjemność "poznać" Pana blog i Pana wcześniej. serdecznie witam.
re Westerplatte: pisząc scenariusz pan Chochlew wyobrażał sobie chyba własne zachowanie w obliczu śmierci i wizje te chciał sfilmować.

http://www.dziennik.pl/kultura/film/article233217/Na_Westerplatte_nie_bylo_kapieli_na_plazy.html
http://www.dziennik.pl/kultura/article233738/Ujawniamy_scenariusz_filmu_o_Westerplatte.html
http://superwizjer.onet.pl/1506271,1,archiwum.html

TVN: Dzieje się tak, mimo, że nie ma nawet jeszcze ostatecznej wersji scenariusza, a sam film ma być produkcją fabularną i – jak zawsze w takich wypadkach – autorską wypowiedzią reżysera, za którą on sam ponosi odpowiedzialność. Pojawiły się więc pytania – padające głównie ze strony środowiska artystycznego – czy nie mamy do czynienia z powrotem cenzury? Czy znów ważniejszy staje się polityczny interes od prawa do poszukiwania prawdy?

Dziennik: Sęk w tym, że "Tajemnica Westerplatte” nosi podtytuł "Fabuła oparta na faktach”

Vote up!
0
Vote down!
0
#4023

"autorską wypowiedzią reżysera, za którą on sam ponosi odpowiedzialność. Pojawiły się więc pytania – padające głównie ze strony środowiska artystycznego – czy nie mamy do czynienia z powrotem cenzury?"

Takie autorskie wypowiedzi reżysera to są dopuszczalne w mniej ważnych materiach, nie w symbolach narodowych.

"Czy znów ważniejszy staje się polityczny interes od prawa do poszukiwania prawdy?"

Prawdy to poszukują historycy, nie komedianci.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#4046

Nie ma problemu, jeśli "autorską wizję" finansuje autor (albo jego wujek, teść, bogata kochanka...). Jeśli robi coś za nasze pieniądze, to mamy prawo wiedziec co i jak.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#4063

Nie ma zgody!
Nawet jak za jego pieniądze, może taki debil mieć "wizje"
na temat naszej flagi.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#4134