tow. Jaruzelski
Towarzysz generał.
Miałem nic nie pisać o procesie W. Jaruzelskiego, ale się w końcu zdecydowałem. Może się to na coś przyda.
Do mojego artykułu proszę doczytać sobie to co zostało opublikowane w Wikipedii. Jest to przekaz rzetelny, ale znalazłem tam jest z całą pewnością jedna niejasność i kilka braków.
Niejasność: W Wikipedii napisano, że czynił on nieudane próby dostania się do Armii Andersa.
Tymczasem mój nieżyjący już przyjaciel Andrzej Klein wyjaśniał mi to inaczej. Był wywieziony na Syberię wraz z "Wojtkiem" i zostali osiedleni w miejscowościach odległych od siebie o około 10 kilometrów. Kiedy do ich posiołków w 1941 roku przyszła wiadomość, że formuje się Armia Polska piętnastoletni Andrzej i jego młodsi dwaj koledzy natychmiast wyruszyli i przeszli na piechotę astronomiczną ilość kilometrów - żeby tylko walczyć.
Wojtek Jaruzelski, mimo że skończył właśnie 18 lat, został.
Dopiero w dwa lata później - kiedy tak czy owak na wojnę iść musiał - wybiera Dywizję Berlinga, a nie Armię Czerwoną.
Dalsza droga towarzysza generała jest nieźle znana. Po chlubnej karcie walk z Niemcami, od 1945 roku zaczyna walczyć z podziemiem niepodległościowym co zajmuje mu dwa lata. Z Rejonu w którym operuje, wynika, że jego przeciwnikiem między innymi musiało być Konspiracyjne Wojsko Polskie kpt. Warszyca. Sam Jaruzelski jest już wówczas kapitanem.
Następnie w wieku 24 lat wstępuje do PZPR a w rok później rozpoczyna współpracę z Informacją Wojskową. Rok 1949 jest to rok, który pamiętam jako upadek nadziei na jakąkolwiek zmianę.
W roku 1952 tow. J. rozpoczyna studia na Wieczorowym Uniwersytecie Marksizmu-Leninizmu, który kończy z wynikiem bardzo dobrym.
W wieku 33 lat zostaje generałem brygady w dniu 14 lipca 1956 r. Dokładnie dwa tygodnie wcześniej milkną ostatnie strzały w Poznaniu. Protest społeczny został krwawo stłumiony. (Czyżby tylko zbieżność czasowa?)
Od 1960 do 1965 r. jest szefem zarządu politycznego LWP.
Od 1968 do 1983 r. ministrem obrony narodowej. W tym czasie na scenie polskiej i sąsiedzkiej ukazują się kolejno
– Wypadki marcowe – 1968
– Interwencja w Czechosłowacji 1968
– Krwawe tłumienie przez wojsko protestów na wybrzeżu – 1970
– Powstanie Solidarności i stan wojenny 1980 – 81.
Tu już nie ma żadnych niedomówień. Minister musi odpowiadać za wojsko.
W czerwcu 1989 roku zostaje wybrany prezydentem PRL, a jesienią tegoż roku... No właśnie, co jesienią?
W 2001 roku w magazynie historycznym "Karta" opublikowano bardzo ważny dokument. Jest to mianowicie raport z narady prowadzonej przez prezydenta PRL gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego w dniu 5 października 1989 roku, z dowódcami wojsk Układu Warszawskiego. Raport ten sporządził enerdowski generał Fritz Streletz. Dokument został odnaleziony w archiwach niemieckich i przetłumaczony na język polski przez historyka Tomasza Mianowicza.
Cytowałem go wprawdzie kilka dni temu ale jeszcze raz powtórzę.
Wszystko, co zostało zapisane dotyczy wypowiedzi gen. Jaruzelskiego. Powiedział on:
– na temat PZPR: "Polska Rzeczpospolita Ludowa znajduje się obecnie w skrajnie trudnej sytuacji. Główne zadanie polega na tym, aby wzmocnić zaufanie społeczeństwa do PZPR i organów państwowych. Także w przyszłości partia musi być gwarantem socjalistycznej Polski. Dotyczy to zarówno własności społecznej, własności prywatnej, określonych form współdziałania, jak i innych kwestii. Najważniejsze pytanie brzmi. Jak społeczeństwo będzie popierać partię?"
– o siłach zbrojnych i służbie bezpieczeństwa: "Tak jak poprzednio partia i armia są ściśle ze sobą związane. MON i MSW, jak również Służba Bezpieczeństwa znajdują się całkowicie w naszych rękach. 86% kadr kierowniczych to członkowie PZPR. Także prezydent republiki posiada szerokie uprawnienia w tych obu dziedzinach.
- o NATO: Jeżeli nawet w niedalekiej przyszłości nie oczekuje się agresji ze strony NATO, musimy jednak, jak mawiają wojskowi, być w gotowości bojowej".
Tu moja dygresja – co miało znaczyć w ustach prezydenta PRL sformułowanie – w naszych rękach?
Znalazca wyżej cytowanej notatki sygnalizuje nam również istnienie innego dokumentu, który wykradła z polskiego MSW służba bezpieczeństwa - o dziwo - Kuby i przekazała towarzyszom z bratnich organów, m.in. niemieckiej STASI. W tym dokumencie powstałym już w kwietniu 1989 roku - jak zapewnia Mianowicz - znajdują się wskazania do maksymalnie wzmocnionego konspiracyjnego charakteru działań operacyjnych SB.
Warto zwrócić uwagę na daty: w kwietniu 1989 r. SB schodzi do podziemia, w czerwcu odbywają się pamiętne wybory, a w październiku prezydent PRL-u uspokaja swoich rozmówców, że PZPR wzmocni zaufanie społeczeństwa do siebie, że będzie gwarantem socjalizmu i że Służba Bezpieczeństwa jest stale w rękach partii (86% kadry kierowniczej), a prezydent ma też coś do powiedzenia, i to dużo.
Pierwsze pytanie, które ciśnie się na usta to - czy to mówi prezydent niepodległego państwa, czy funkcjonariusz partyjny?
Następne to – jak dziś człowiek tak zakłamany i zaprzedany może narzekać na los i jeszcze się kreować na inicjatora przemian.
I jeszcze jedno. Odpieprzcie się od generała - pouczał nas w swoim czasie niejaki Adam Michnik. I miał rację. Tow. Jaruzelski jest generałem PRL-u i tylko PRL mogłoby go tego stopnia pozbawić. To nie figura retoryczna - to prawda.
Po prostu o tym, w jakim wojsku się służy decyduje rota składanej przysięgi.
W wojsku Najjaśniejszej Rzeczypospolitej dopiero w dniu 15 sierpnia 1993 roku oficerowie złożyli przysięgę odpowiadającą statusowi Wojska Polskiego. Tak proszę Państwa. Wcześniej przysięgę według nowej roty zaczęli składać poborowi, ale oficerowie dopiero w podanym wyżej dniu.
Pamiętam to jak dziś. Już w październiku 1992 roku zorientowałem się, że przysięga dla oficerów jest w dalszym ciągu przysięgą peerelowską. Mimo, że w dn. 3.10.92 opjawiła się ustawa o nowej rocie przysięgi – oficerowie jej nie złożyli. To znaczy gdyby Rosjanie nas zaatakowali – oficerowie nie powinni z nimi walczyć . Zacząłem o tym pisać w Aspekcie Polskim, a ponieważ pismo nie miało wielkiego zasięgu artykuły kserowałem i wysyłałem Januszowi Onyszkiewiczowi, który był wówczas ministrem czy wiceministrem ON. (Znam go z Klubu Wysokogórskiego)
A pisałem tak:
"Przypomnijmy sobie, że w rocie tej przysięgi jest mowa o dochowaniu wierności sojuszniczej Armii Czerwonej. Jeśli każdy z żołnierzy, poczynając od naczelnego wodza, a kończąc na ostatnim łapserdaku, ma być wierny tej przysiędze, to znaczy, że armia realizuje nie politykę państwa polskiego, a jedynie ościennego mocarstwa, którego zbrojnym narzędziem jest Krasna Armia.
Warto chyba wspomnieć, że „odrodzone wojsko polskie” nie uznawało przysięgi składanej w przedwojennej armii. Było to inne państwo, inne wojsko i inna przysięga. Nie chcesz jej złożyć – toś wróg. Złożyłeś – jeszcze nic nie jest powiedziane..."
I w innym miejscu:
"Panie Ministrze Obrony Narodowej! Tu nie ma na co czekać. Przede wszystkim należy rozkazem dziennym podpisanym przez Prezydenta, czy też uchwałą parlamentu zwolnić wszystkich naszych żołnierzy z tamtej przysięgi i odebrać od nich nową. Trzeba to zrobić koniecznie, jeśli chcemy, aby w tych czasach, które charakteryzują się pewnym spadkiem znaczenia pryncypiów – słowo „przysięgałem” miało jeszcze jakiekolwiek znaczenie. Wprawdzie Związku Sowieckiego już nie ma, ale Armia Czerwona ciągle jest i ma się dobrze. Nie zauważyłem, aby jej żołnierze pozdejmowali z naramienników monogram CA, czy też ze skrzydeł samolotów znikły czerwone gwiazdy. Jeśli dziś jeszcze niektórzy nasi oficerowie prowadzą agenturalną działalność na rzecz sojuszniczej Krasnej Armii to nie zapominajmy, że robią to zgodnie ze złożoną przysięgą i na razie w pełnym komforcie psychicznym. Chyba, że odmawiamy przysiędze jakiegokolwiek znaczenia, ale takiego podejścia do sprawy to bym się trochę bał."
Nigdy nie otrzymałem żadnej odpowiedzi.
Dopiero wiosną 1993 roku miałem zaszczyt gościć u pani Wandy Piłsudskiej i błagałem ją i zaklinałem na pamięć Marszałka, żeby interweniowała u swojego ciotecznego zięcia w tej sprawie. Pamiętam, że moja informacja zrobiła na niej ogromne wrażenie. Czy interweniowała – nie wiem. Wiem tylko, że w trzy miesiące później oficerowie złożyli nową przysięgę. W 11 miesięcy od ustawy. Ciężko to szło.
PRL-owska rota przysięgi zawierała zdanie o wierności sojuszniczej Armii Czerwonej. Przysięga w wojsku to rzecz zasadnicza. Kto tego nie rozumie – nie rozumie wojska. To za złamanie przysięgi staje się przed plutonem egzekucyjnym. W końcu pułkownika Kuklińskiego skazano za to na karę śmierci.
Inna przysięga – inne wojsko.
I proszę. Prezydent PRL-u (do grudnia 1989 r.) tow. Jaruzelski - najwyższy rangą wojskowy - nie spieszył się z jej zmianą. Już w III RP jeszcze przez rok sprawował ten urząd, ale w sprawie przysięgi palcem nie kiwnął.
Wątpię więc, żeby w dwa i pół roku później, jako emeryt, ze łzami szczęścia w oczach podpisał nową rotę. Tak więc, przypuszczam, że nasz starzec dochowuje po prostu wierności i jest nadal lojalnym sojusznikiem Wielkiego Brata - przecież jest człowiekiem honoru!
Nie sądzę, żeby sąd mógł przynieść jakieś sensowne rozwiązanie. Generał był ciągle żołnierzem i działał zgodnie z obowiązującą w wojsku przysięgą. – Co mu można zrobić?
Ale - niech się na to powoła!
To, co na pewno można zrobić, to do skrótu gen. dopisywać lwp. i "wsio jasna". Ale - jeśli się weźmie pod uwagę to, co doniósł gen. Streletz, to przywileje mu się nie należą.
Ostatnio – o dziwo zaczął się przyrównywać do Marszałka Piłsudskiego. Maluczko a wypomni mu zamach majowy. O tym w następnym „numerze”.
Andrzej Wilczkowski
PS. Roty kolejnych przysiąg można znaleźć w Internecie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2816 odsłon
Komentarze
Andrzeju
4 Października, 2008 - 23:12
czemu o tym nie wiedziałam? czemu nigdy się nad tym nie zastanawiałam?
Przecież uczestniczyłam w przysiędze wojskowej na WATcie w 81 roku i pamiętam słowa przysięgi i kręcenie się studentów, gdy była mowa o bratnim ZSRR.
A fakt, generał, nadal żyje sobie ze świadomością dobrze spełnionej przysięgi, wszak nadal go obowiązuje.
Tylko jak przy tym może się kreować na człowieka honoru,kraju, któremu przysięgał już nie ma, ani PRLu, ani Sowieckiego Sojuza.
I w tej nowej rzeczywistości powinien być skazany jako zdrajca.
Pozdrawiam serdecznie.
Ps. Tylko ciekawam ilu jeszcze takich, co to nie odnowili przysięgi...
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
przysięga.
5 Października, 2008 - 01:15
Była przed wojną w polskiej kawalerii taka wręcz anegdotyczna postać - mianowicie płk Mikołaj Więckowski.
Krążyło o nim mnóstwo opowieści.
Opowiem najważniejszą.
W pierwszej wojnie służył on w rosyjskim wojsku - zresztą jako artylerzysta. W jednej z bitew nacierał na jego baterię oddział polskich legionistów.
Pan Mikołaj musiał być oficerem ogniowym - bo był przy baterii - a nie na punkcie obserwacyjnym.
Do końca strzelał do nacierających. Wszelako legioniści przedarli się przez ogień i dopadli baterii.
Obsługa podniosła ręce do góry. Pan Mikołaj jeszcze do tego wołał głośno - a głos miał tubalny - ja Palak, ja Palak.
- czegoś tak do nas strzelał - pytali go chłopcy po wzięciu do niewoli. Przecież wiedziałeś, że my Polacy.
- A co? Miałem baterię oddać bez walki?
- To co, teraz przystaniesz do nas.
-Nie. Car nie zwolnił z przysięgi.
I do końca wojny światowej przesiedział w obozie. Potem wstąpił do polskiego wojska i musiał się dzielnie sprawować - skoro u progu Kampanii Wrześniowej był pułkownikiem.
Zeby się nie posługiwać jedynie przykładem człowieka o mentalności Rocha Kowalskiego Warto przypomnieć, że Naczelnik Kościuszko nigdy nie złamał przysięgi danej carowi przy wypuszczaniu z więzienia, że nigdy przeciwko Rosji szabli nie podniesie. Przysięga to przysięga. Można jej nie składać.
No więc, ja wolę pytać - komu i w jakiej sytuacji? i potrafić się rozgrzeszyć samemu - w imię wyższej konieczności - tak jak to zrobił pułkownik Kukliński. Zresztą nie miałem takiego problemu.
Serdeczności
AW
przysięga
5 Października, 2008 - 01:33
wiesz, jak owa przysięgę potraktowali owi studenci WAT-u, że tam gdzie było o Sowietach, mruczeli coś bardzo niewyraźnie, wiem bo jednym z nich, był mój brat.
A historia fajna, tylko, no właśnie, chyba nadaję się bardziej na zdrajcę, bo w takiej chwili, na pewno bym do Polaków nie strzelała, a może to też dlatego, że nigdy w takiej sytuacji się nie znalazłam?
Jacka dziadek, a właściwie pradziadek obskoczył wszystkie wojny, tylko na drugą się już nie załapał, bo był za stary, zginał w Powstaniu.
Ale nawet na rosyjsko-japońskiej był, co prawda, dlatego, bo został wywieziony na Sybir i zwiał stamtąd, by walczyć w tej wojnie.
To był człowiek wojny, naprawdę...a przy tym socjalista, dostał się na Sybir, bo obił księdza, za to, że zaintonował "Boże cara chranij"
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
Nie żeńcie się głupio
5 Października, 2008 - 05:31
i głupio nie wychodźcie za mąż, bo postawicie się w sytuacji bez wyjścia. ( Piotr Rostworowski, benedyktyn)
I głupio nie przysięgajcie. Dodam.