Są już ostateczne wyniki matur 2014

Obrazek użytkownika tequila
Kraj

Gdy w czerwcu 2014 okazało się, że świadectwa dojrzałości uzyskało 71 proc. absolwentów(najsłabszy wynik od 2005 roku), we wrześniu rewelacje nie nastąpiły. Ostatecznie zdało 82 % abiturientów.

Maturzyści musieli przystąpić do trzech egzaminów pisemnych na poziomie podstawowym: z języka polskiego, matematyki i języka obcego nowożytnego. Maturzyści mogli też wybrać do sześciu przedmiotów dodatkowych.  Abiturienci musieli zdać także dwa obowiązkowe egzaminy ustne - z języka polskiego i języka obcego nowożytnego.
Aby zdać egzamin, trzeba uzyskać co najmniej 30 proc. punktów z przedmiotów obowiązkowych. W przypadku przedmiotów dodatkowych nie ma wyznaczonego progu, który przesądza czy maturzysta zdał egzamin; wyniki z tych egzaminów służą tylko do rekrutacji na studia. do poprawki przystąpiło 61 tys. uczniów, w tym też osoby, które nie zdały jednego z egzaminów w latach ubiegłych(około 9 tys.)

W tym momencie mozna obsobaczyć MEN, bo poziom szkolnictwa jedzie po równi pochyłej i za rok nalezy się spodziewać jeszcze bardziej żenujących wyników. Dlaczego o tym piszę ?. To proste - MEN zdaje się nie śpi i przygotowuje utajniony(?) program naprawczy karczując błędy w nauczaniu na dłuuuuugo przedtem. Przytoczę całość, bo jakoś to przemknęło niezauważanie po prorządowych forach:

Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiada zmiany w egzaminie na koniec podstawówki oraz sposobach weryfikacji jakości nauczania w szkołach. Dyrektorzy zacierają ręce, bo dzięki pomysłowi szefowej resortu jednoznaczne i wyraźne noty zostaną zastąpione długim raportem z zaleceniami. Tyle że przez takie rozmycie rodzice mogą stracić dostęp do narzędzi ułatwiających im wybór najlepszej placówki dla dzieci.

O sprawdzianie szóstoklasisty media piszą: „Pierwszy poważny test”. Zdaniem Joanny Kluzik-Rostkowskiej – zbyt poważny. – Sprawdzian jest robiony ze zbyt dużym przytupem, bardziej przeżywany przez rodziców niż przez dzieci – twierdzi minister w rozmowie z DGP. I dodaje: – Chętnie obniżyłabym rangę tego egzaminu.

Szefowej resortu edukacji przeszkadza, że wyniki testu są podstawą do tworzenia rankingów placówek. Jej zdaniem to niesprawiedliwe, bo szkoły uczące w trudnym środowisku zawsze będą w nich wypadały gorzej. Problem dotyczy głównie podstawówek w dużych miastach, gdzie rodzice mają największy wybór, a przez to szkoły najostrzej konkurują o uczniów.

Kluzik-Rostkowska nie zdradza, na czym „obniżanie rangi” sprawdzianu miałoby polegać, jednak jej zdaniem „rankingi powinny uwzględniać też inne kwestie. Na przykład bezpieczeństwo, umiejętność nauki z trudnym uczniem”. Bliższych szczegółów rozwiązania nie znają na razie nawet urzędnicy MEN i odsyłają nas z powrotem do szefowej. Nie pierwszy raz – minister w czerwcu zapowiadała zmiany w liście lektur. A kiedy zaczęliśmy zgłębiać temat, okazało się, że za jej deklaracją nie stoją jeszcze żadne konkrety.

Anna Krzyżanek, pedagog ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Krakowie, uważa, że jakiekolwiek obniżenie rangi sprawdzianu może mieć fatalny wpływ na uczniów. – Oczywiście, że i rodzice, i dzieci się nim przejmują. Nie można jednak zmienić wagi testu, bo dzieci muszą mieć poczucie, że kończą pewien ważny etap. Wpływa to na ich poczucie własnej wartości. Skoro tyle się napracowały w szkole, to chcą być ocenione na odpowiednim poziomie – tłumaczy i podkreśla, że jeśli wyłączymy stres po szkole podstawowej, uczniowie już jako nastolatki nie poradzą sobie z egzaminem gimnazjalnym i maturą, których znaczenie jest nieporównywalnie większe.

– To jest egzamin końcowy, który sprawdza osiągnięcie fundamentalnych celów edukacyjnych przez szkoły. Nie bardzo rozumiem, co można zrobić, żeby obniżyć jego znaczenie. W Polsce jest kryzys edukacyjny spowodowany nieustannym obniżaniem wymagań – uważa prof. Jerzy Lackowski ze Studium Pedagogicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ekspert alarmuje, że najprostszym sposobem, by rozwiązać problem rywalizujących w rankingach szkół, będzie dla MEN utajnienie wyników testu. Tak, by noty służyły jedynie do celów ewaluacyjnych samych placówek. Takie rozwiązanie skomplikowałoby jednak rekrutację do gimnazjów. Szkoły rejonowe co prawda nie mogą odmówić mieszkającemu w pobliżu uczniowi przyjęcia z powodu słabego wyniku testu, ale przyjęcie nastolatków spoza rejonu odbywa się na podstawie konkursu świadectw. W ten sam sposób uczniowie walczą o miejsca w najlepszych gimnazjach niepublicznych.

Do oceny pracy gimnazjów istnieją już poważne narzędzia – choćby wskaźnik edukacyjnej wartości dodanej, który mierzy, na jakim poziomie umiejętności uczniowie rozpoczęli i opuścili szkołę.

– Rodzice powinni mieć dostęp do informacji także o tym, jak pracuje szkoła podstawowa. I nad tym może pani minister się zastanowić – ocenia prof. Lackowski. Taką próbą podsumowania pracy placówek jest ewaluacja prowadzona przez kuratoria. Szkoły są jej poddawane od pięciu lat. Pracownicy kuratoriów sprawdzają wszystko – od warunków panujących w danej placówce, poprzez jakość kształcenia, aż po przygotowanie kadry dydaktycznej i opinie rodziców na jej temat. W wyniku ewaluacji szkoły dostają oceny od E do A. Raporty publikowane są na stronie ]]>www.npseo.pl/action/raports]]>. Zaglądają tam chętnie także rodzice. Dla nich te informacje są bezcenne, bo ocena wystawiona danej placówce jest jasnym przekazem na temat jakości kształcenia. Szefowa MEN zamierza jednak i w tej kwestii odpuścić szkołom.

– Chcemy zachęcić do stawiania ocen opisowych – zapowiada minister. I tłumaczy: – To myślenie stopniami. Dzisiaj uczeń, który dowie się opisowo, że ma problem na przykład z dzieleniem, łatwiej uzupełni wiedzę niż ten, który dostał tróję i powinien się domyślić, z jakiego powodu.

Z zapowiedzi Kluzik-Rostkowskiej zadowoleni są dyrektorzy szkół. Cieszy się też Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Jego zdaniem zarządzający placówkami mającymi słabe wyniki są besztani przez wójtów, że tak źle wypadli. – Tym bardziej że wyników nie można poprawić – dodaje. Nie ma na to czasu. Na ewaluację dostaliśmy 65 mln zł z UE i mamy na nią czas do końca 2015 r. Jeśli nie zdążymy, trzeba będzie oddać część pieniędzy. 

 

Nowe kryteria "małej matury" po VI klasie

Sprawdzian szóstoklasisty to obowiązkowy test, do którego podchodzą wszyscy uczniowie. Napisanie sprawdzianu to warunek niezbędny do ukończenia szkoły podstawowej. Nie ma jednak progu punktowego, który należy przekroczyć.

Choć test miał być jedynie narzędziem sprawdzającym, jak szóstoklasista opanował wiedzę z programu, szybko stał się podstawą rekrutacji do gimnazjów. Co prawda rejonowe placówki nie mogą odmówić uczniowi przyjęcia, ale na wolne miejsca rekrutują już w drodze konkursu świadectw i rozmów z kandydatami. A szkoły niepubliczne dobierają tak uczniów na wszystkie miejsca. – Sprawdzian ten jest w dużych miastach odbierany podobnie jak matura czy egzamin gimnazjalny – twierdzi dyrektor jednej z najlepszych podstawówek w kraju. – Dlatego rodzicom zależy na dobrej szkole podstawowej, bo to oznacza szansę na gimnazjum, a później liceum z czołówki.

Do tej pory sprawdzian składał się z jednej części, która zawierała zadania z języka polskiego i matematyki. W 2015 roku przejdzie wielkie zmiany. Do dotychczasowego arkusza dołożony zostanie jeszcze jeden – z języka obcego, którego dziecko uczyło się w szkole (angielski, niemiecki, włoski, hiszpański, francuski, rosyjski). Szóstoklasiści będą pisać sprawdzian jednego dnia. Pierwsza część ma trwać 80 minut i składać się z 8–12 zadań zamkniętych i 2–4 zadań otwartych z zakresu polskiego oraz – analogicznie – z matematyki. Część językowa będzie z kolei trwała 45 minut i składała się z 35–45 zadań zamkniętych. Otwartych egzaminatorzy nie przewidują. Zadania na teście z języka obcego będą obejmowały zakres poziomu A1.

Zmieni się także zaświadczenie, jakie po ukończeniu szkoły będą otrzymywać uczniowie. Na dokumencie wyszczególnione będą cztery wyniki wyrażone w procentach: z całej części pierwszej, szczegółowe z matematyki i języka polskiego oraz z części językowej.

]]>http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/819855,zmiany-kluzik-rostkowskiej-egzamin-szostoklasisty-do-poprawki.html]]>

Na koniec wniosek - nadal postępuje obniżanie poziomu nauczania m.in. spowodowane dotacjami UE - bo trzeba zwrócić! Można byłoby ten problem obejść, ale "Wyników nie mozna poprawiać"(sic!)

Za podstawówką na ogień pójdą zapewne gimnazja i szkoły średnie. Nie chcę być prorokiem, ale może wrócą punkty za pochodzenie przy rekrutacji na studia ? Pamiętam, jak rodzice meldowali się na wsiach i zdobywali rolnicze zaświadczenie, aby ich pociecha dostała się na wymarzoną medycynę, etc.

Jak to było "za niemca"?

Matematyka - liczenie do 1000, język ojczysty  umiejętność podpisania się(do czasu wdrożenia podpisu elektronicznego). 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.5 (13 głosów)

Komentarze

... jestem pod wrażeniem z powodu zajęcia się tak ważnym problemem, jakim jest edukacja naszych dzieci i młodzieży. I słusznie, bowiem edukacja przy degradacji polskich szkół wymaga szczególnego zajęcia się nimi – także przez nas tu piszących, jako "wycinek" polskiego społeczeństwa, któremu zależy na wysokim poziomie nauczania i należytego procesu sprawdzania opanowanych przez uczniów wiadomości.

 

Jako stary belfer akademicki, działając także na prywatnej niwie edukacji młodzieży maturalnej, - miałem jak co roku - sposobność przygotowywania maturzystów do matury z matematyki i fizyki na zajęciach tzw. wyrównawczych, a w kilkunastu przypadkach na zlecenie rodziców owych maturzystów w zakresie programu rozszerzonego. Włączyłem się w ten proces po tym, kiedy to ówczesny minister MEN-u – Romuś, ps. "Koniu" swym jednym podpisem zlikwidował obowiązkowość zdawania matury z matematyki. Skutkiem tego było to, że na pierwszym roku studiów miałem do czynienia – przepraszam za kolokwializm – ze stadem baranów, którzy siedząc na moich wykładach – nic "nie kumali" od pierwszych minut zajęć. Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że nurtują mnie cztery zagadnienia z tym związane:

1)  radykalny spadek poziomu wymagań od abiturienta na maturze,
2)  wprowadzenie zadań zamkniętych i możliwość korzystania z tablicy wzorów (matematycznych i fizycznych),
3)  totalne lenistwo uczniów,
4)  brak egzekwowania przez rodziców obowiązku nauki od swoich dzieci.

 

Ad. 1.
Program nauczania w szkołach średnich spadł "na łeb, na szyję"! Od czasów, kiedy MEN-em zarządzał Romek Giertych ps. "Koniu" – egzamin maturalny z matematyki nie był obowiązkowy. Każdy zdrowo myślący złapał się za głowę… - Jak to? – Królowa nauk wyatutowana na maturze??? Nikogo też nie obchodziło, że z programu wyrugowano rachunek różniczkowy i całkowy. A dzięki niemu, dla przykładu – można obliczyć powierzchnię w granicach układu współrzędnych i linii krzywej w tym układzie. Problem zaczynał się wówczas, gdy pierwsze wykłady na I roku studiów z matematyki i fizyki oparte były o różniczki i całki. Co myśmy – wykładowcy z tym problemem mieli i nadal mamy! – Zamiast realizować nasz program, musieliśmy poświęcić kilkanaście godzin (wykłady plus ćwiczenia z rachunku różniczkowego i całkowego). Ale nie jest to jedyny przykład. Szkoły średnie nie uczą... logicznego myślenia i konstruowania związków przyczynowo-skutkowych. Jeśli studenci pierwszego roku mają z tym problemy, to trudno mówić o właściwym przygotowaniu kadry naukowo-technicznej, która będzie zdolna w przyszłości dźwignąć polską naukę. Owszem, są wśród studentów nieliczne wybitne umysły, które "w mig" nadrabiają zaległości ze szkoły średniej, i... chwała im za to. Oni nie biorą pod uwagę, jak "ściągnąć" na egzaminie. Oni chcą po prostu sprawdzić siebie, czy ich zdobyta wiedza rokuje, że… będą w przyszłości naukowcami, bądź przedsiębiorcami w sektorze high-tech

 

Ad.2.
Wprowadzenie na egzaminach (maturze) zadań zamkniętych jest... zbrodnią na polskiej nauce!!! Każdy test (zakreśl właściwą odpowiedź/wynik) nie wymaga od maturzysty logicznego myślenia, a powoduje... kombinatorstwo (proszę nie mylić z kombinatoryką jako dziedziną matematyki). Ów maturzysta "bawi się" wówczas liczbami, aby wynik zadania się zgadzał z prawidłowym. Ale to nie wszystko. Chodzi tu także o "retorykę pisaną". Maturzyści dzięki tym testom nie potrafią przedstawić werbalnie swojego toku myślenia podczas rozwiązywania zadań. Po prostu brakuje im słownictwa w określeniu tego, co robią i jak dochodzą do końcowego wyniku zadania.

Umożliwienie korzystania maturzystów z tablic wzorów matematycznych i fizycznych podczas egzaminu dojrzałości, – wbrew nazwie tego egzaminu – nie powoduje, że ów maturzysta będzie dojrzały (chyba tylko fizycznie do współżycia seksualnego, bo... p**rdoli naukę). Dojrzałość ma też polegać na tym, że pewne wzory powinny być "zakodowane" w umyśle młodego człowieka na wieki, wieków! Jest dla mnie nie do pojęcia, że student III roku studiów nie potrafi napisać i przedstawić werbalnie... - i tu uwaga! – pierwszego czy drugiego Prawa Kirchhoffa i prawa Ohma, które w fizyce (dział elektryczność) są jednymi spośród najważniejszych, z którymi nawet w gospodarstwie domowym będzie musiał się spotkać w swoim dorosłym prywatnym życiu. 

 

Ad. 3.
Dzisiaj samozaparcie i... pęd do nauki, pogłębianie wiedzy młodych ludzi, w większości przypadków możemy wsadzić między bajki. Ich lenistwo (oczywiście nie wszystkich), wygodnictwo, kombinatorstwo, korupcja i... spełnienie chorej woli rodziców, że ich synkowie mają zostać magistrami – wypacza charakter polskiej nauki akademickiej. Owej większości wcale nie zależy na pozyskiwaniu wiedzy. Jej chodzi tylko i wyłącznie... o "kwit" ukończenia wyższej uczelni, za który zapłacili ich rodzice (czesne dość wysokie). Sądzą, że to ów "kwit" da im "skrzydła do lotu" w ich dorosłym życiu. A ja na to: g**no prawda! Kiedy będę pointował ten komentarz - w tym kontekście napiszę krótki, ale jakże wymowny, z życia wzięty dowcip. Miernota, – nawet z dyplomem wyższej uczelni – zawsze będzie miernotą! Wystarczy spojrzeć na Barbarę Kudrycką - byłą szefową Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego - byłej pracownicy "naukowej" białostockiej uczelni. Ręce opadają! 

 

Ad.4.     
Dzisiejsza maturalna młodzież rodziła się pod koniec XX wieku. Ich rodzice w tym czasie w bardzo wielu przypadkach tracili pracę na skutek wprowadzenia gospodarki rynkowej (czyt. likwidacji polskiej gospodarki). Gdyby owi rodzice byli wysoko kwalifikowani, mieliby większe szanse na utrzymanie pracy, bądź znalezienie innej. Stąd też... wbrew woli swoich dzieci, chcieli z nich zrobić absolwentów szkół średnich z maturą i… magistrów, by zostali "asami biznesu". Ale tylko chęci nimi kierowały. Bo w pogoni za każdym groszem, ratującym rodzinny budżet – zbyt dużo wolności pozostawili swoim pociechom. A te pociechy – jak to młodzież mająca "swoje prawa" – totalnie "olewa" spełnienie oczekiwań rodziców. Bo jeszcze nie wie, że uczy się dla siebie, nie zaś dla rodziców.

 

A teraz w konkluzji zapowiadany dowcip:

–  Synku! – masz jutro egzamin, a ty dziś wybierasz się na imprezę?
–  Spoko matka!,… mam przygotowaną strategię.
–  Słucham? – Jaką strategię! – Przecież ty przez cały semestr tylko imprezowałeś i miałeś „gdzieś” naukę!
Synek trzasnął drzwiami I tyle go widziała. Przecież nie wybiegnie za nim, bo co by powiedzieli sąsiedzi.

Nazajutrz ów student prosto z imprezy zjawia się na egzaminie, a była to… „dogrywka ustna”, bo egzamin pisemny nie bardzo mu wcześniej poszedł. Wchodzi do gabinetu profesora, kłania się, wyjmuje z plecaka indeks i kładzie go na biurku. Nie czekając na pytania – wyjmuje z plecaka także… trzy butelki wódki, po czym rozkładając indeks mówi:
–  proszę pokwitować… 3.
Na to profesor:
–  Dziękuję! –  pokwituję 2,… tyle mi wystarczy.

 

Pozdrawiam,

Vote up!
6
Vote down!
-2

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1439509

Komentarz niedostępny

Komentarz użytkownika wilk na kacapy został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(

#1439533

chodziles do szkoly razem z tym "romusiem" Giertychem , ten sam naurzyciel waz oczyl , no i rezultaty sa fidoczne golym okiem . Gyby ciebie uczyl Satyr , bylbys "alfabeta" a tak jestes analfabeta , piszesz bzdury ale za to , bes bleduwf i literackim jezykiem , nawet "mlodzierz" piszesz poprafnie , tylko pogratolowac tobie wiecy i tej pisofni .

Vote up!
5
Vote down!
-2

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1439534

Satyr, dzięki za komentarz, który zasługuje właściwie na osobny wpis. MEN zdaje się szuka źródeł niepowodzeń maturzystów i zaczzyna nerwowo szukać co by tu jeszcze spieprzyć. Aby podnieść poziom zdanych matur należy obniżyć wymagania, zaczynająć od podstawówek ! To genialne odkrycie zaowocuje zapewnie niedługo na studiach wyższych. Nie mam kontaktu z uczelniami(pośredniego), ponieważ najmłodsza córka ukończyła je dawno, jednak od niej usłyszałem o tzw. "zajęciach wyrównawczych" Uczelnia, jedna z lepszych, nie mogła sobie pozwolić na obniżenie poziomu kosztem renomy, więc dała szansę tym słabszym. I było tak jak piszesz, niektórzy sie pociągnęłi, reszta zmieniła uczelnię. Gdy córka opowiadała mi o zakupie książek do matematyki - dokładnie 3 tomy rachunku różniczkowego i całkowego, pani w antykwariacie powiedziała: "Aaa, to ten profesor(tu padło nazwisko i uczelnia) jeszcze tego wymaga ?" Ta z życia wzięta anegdotka świadczy nie o wysokich wymagania, lecz o renomie uczelni. Dodam że córka do dziś potrafi bez problemu obliczyć te łatwiejsze całki.

I jeszcze jedno - pieniądz psuje. Otóż martwią się, że stracą dotacje. Po zmianach wójt nie będzie besztać dyrektorów szkół, a pieniążkow nie trzeba zwracać(bo i tak już zapewne rozdane, więc problem z "odtegowaniem" kasy odpada). 

Vote up!
7
Vote down!
-1
#1439535