SENNE, IDYLLICZNE MIASTECZKO IITATE STAJE SIĘ MIASTEM WIDMEM.

Obrazek użytkownika sigma
Blog

Skażone radioaktywnie miasteczko w prefekturze Fuksuhima przygotowuje się do ewakuacji.

Szkoła jest już zamknięta, uczniowie co dzień dowożeni autobusem do pobliskich miast. Traktory stoją bezczynnie, chwasty wyrastają na polach ryżu i kapusty. Na wpół puste półki witają klientów w supermarkecie.

Do końca miesiąca ta górska rolnicza 7-tysięczna miejscowość w prefekturze Fukushima, która nie tak dawno została przegłosowana jako jedno z najpiękniejszych miejsc Japonii, dołączy do ukraińskiego miasta-widma Prypeci na liście globalnych ofiar katastrof nuklearnych.

- Nie mamy pojęcia, kiedy będziemy mogli tu wrócić – mówi Katsuzo Shoji, który o jakieś 2 kilometry od Iitate uprawia ryż i kapustę oraz trzyma male stado bydła.

Shoji, lat 75, w pierwszej chwili wstrząśnięty, wpadł we wściekłość, po czym rozpacz, kiedy administracja nakazała mu zniszczyć plony, zabić sześć krów i przenieść sie wraz z 73-letnią żoną Fumi do mieszkania, prawdopodobnie w mieście Koriyama oddalonym o 20 km.

- Mówi się o pięciu, może dziesięciu latach, ale niektórzy twierdzą, ze to zbytni optymizm – mówi płacząc. – Może będę mógł wrócić do domu, aby choć umrzeć.

Iitate żyje na pożyczonym czasie od 11 marca, kiedy to trzęsienie ziemi i tsunami zniszczyło system chłodzenia w elektrowni atomowej Fukushima 1, oddalonej od Iitate o 40 km. Chociaż miejscowość znajduje się poza 30-kilometrowym promieniem dotychczas objętym ewakuacją, górska topografia sprawiła, że radioaktywny pył zatrzymał się tu na dłużej i skaził uprawy i wodę.

Młodzież, co bardziej zamożni obywatele, matki i kobiety ciężarne już dawno wyjechały do Tokyo lub gdzie indziej. Reszta mieszkańcó co dzień gromadzi się w budynku rady miejskiej czekając na wiadomości i modli o uchronienie od nieuchronnego rozwiązania.

W zeszłym miesiącu rząd ostatecznie wydał nakaz ewakuacji po tym jak International Atomic Energy Agency i inni obserwatorzy ostrzegli, że zostały przekroczone limity na cez i inne toksyczne pierwiastki.

- Nakazano nam wyjazd do końca miesiąca – mówi Miyaoko Nakamura, lat 59, urzędniczka rady miejskiej. Zbliża się już do emerytury i dodaje, ze jakoś sobie poradzi. – Ale mnostwo ludzi nie wie, co czynić. Mają tylko nadzieję, że wszystko jakoś będzie w porządku.

Mieszkańcy irytują się też na oferowane przez TEPCO wstępne odszkodowanie w wysokości 1 miliona jenów . Farmerzy w tym miesiącu mają dostać dodatkowe 350 000 zwrotu kosztu przeprowadzki. Na później nikt nic im nie obiecuje.

- Ludzie wciąż pytają o odszkodowania – tłumaczy Takashi Hamasaka, przedstawiciel Ministerstwa Gospodarki, Handlu i Przemysłu, wysłany do Iitake do pomocy w ewakuacji. – Chcą, aby rząd zapłacił im więcej.
- Gdyby te szkody były spowodowane przez trzęsienie ziemi czy tsunami, zapłacilibyśmy, ale katastrofie nuklearnej winno jest TEPCO – dodaje.

Do rządu nalezy znalezienie domów dla 700 zwierząt domowych, które nie zostaną zabrane. Tysiące świń i ponad 8 000 sztuk słynnego w tym regionie bydła opasowego „wagyu” wartego 1 milion/ sztukę – pójdzie do rzeźni, jesli nie da się ich przenieść gdzie indziej.

Mieszkania poza skażoną zoną muszą być znalezione dla ludzi, którzy wciąż utrzymywani są przy życiu dostarczaną do budynku rady miejskiej żywnością. Butelkowana woda, maski i pieluszki jednorazowe dla starych, obłożnie chorych, niedołężnych mieszkańców leżą w skrzynkach wokół ratusza. Dowożący je mikrobusami cały czas zerkają na licznik Geigera umiejscowiony na drodze, który waha się w granicach 3,15 mikrosieverta na godzinę.

Przedstawiciele TEPCO wraz z wiceprezesem Norio Tsuzumi przybyli do ratusza tydzień temu, aby przeprosić mieszkańców.
Zdjęcia z tej wizyty, kiedy to przedstawiciele TEPCO odziani w jednakowe ubrania firmowe kłaniają się głęboko tysiącowi mieszkańców Iitate, którży spoglądają na nich kamiennym wzrokiem, obiegły prasę..

- Oddajcie nam naszą piękną wioskę – powiedział jeden z mieszkańców.

Niektórzy twierdzą, że katastrofa jest zbyt duża, aby poradziła z nią sobie nawet tak potężna firma jak TEPCO.

- Pewnie podniosą ceny elektryczności – mówi Shoji. – Co możemy zrobić poza oczekiwaniem na powrót do domu?

Lokalne restauracje są już zamknięte. W wielu na wystawach są reklamy uśmiechniętej krowy, symbolu tutejszego bydła. Teraz bydło jest zbyt napromieniowane, aby można je było sprzedać.

Działa jeden jedyny supermarket będący ostatnim źródłem żywności dla starszych mieszkańców. Jeszcze działa. Na wystawie spis organizacji non-profit, które są chętne, aby zająć się opuszczonymi zwierzętami domowymi.
- Czekamy, żeby zobaczyć, co się stanie; niektórzy starsi mieszkańcy nie chcą stąd odjeżdżać i oni nas potrzebują – mówi kierownik sklepu Toshiyuki Matsuda. – Musieliby robić zakupy 20 km dalej, gdybyśmy zamknęli sklep.

Kobieta na parkingu przed supermarketem wrzucała zakupy do małego pickupa.

- Jestem stara, całe życie tu przeżyłam – dokąd mam pójść? – pyta.- Zamierzam tu zostać, a jeśli zamkną supernarket, będę robić zakupy gdzie indziej.

Oficjalny przedstawiciel rządu wzrusza ramionami, kiedy pytamy go, co rząd zrobi z tymi, którzy zostaną w zonie.
-Dobre pytanie. Nie mamy prawa zmuszać ich do wyjazdu.

Postawiony wobec identycznego problemu w strefie ewakuacji wokół uszkodzonej elektrowni atomowej Fukushima 1, rząd zmienil status terenu w promieniu 20 km wokół elektrowni w strefę bez prawa wjazdu. Ewakuowani, którzy tam wracają, są aresztowani i obciążani mandatami. Setki tysięcy zwierząt gospodarskich zostało zarżniętych.

Rolnicy w rejonie twierdzą, że ich warzywa są nieskażone, a rząd po prost popadł w histerię. Wielu słyszy informacje o losie ewakuowanych dzieci, wywiezionych setki kilometrów dalej, nad którymi inne dzieci się znęcają. Jest to tragiczne echo dyskryminacji sprzed ponad pół wieku, którego ofiarą padli ci, którzy przeżyli atomową bombę w Hisroshimie i Nagasaki.

- Słyszę, że inne dzieciaki wołają na nasze 'baikin' (hołota) – mówi 22-letnia wnuczka Shoji, Hiroko

Jak wielu innych Shoji, którego rodzina uprawia tu ziemię od 1880 roku, jest za stary, aby wchodzić w długi prawniczy spór z TEPCO czy rządem.

- Wszystko, co możemy zrobić, to schylić głowy i postępować wedłu rozkazu – mówi, podczas gdy jego żona, wnuczka i najstarszy syn, Hidekatsu smutnie spoglądają. Powiedziano mu, że rząd o nich zadba, ale obawia się ,że jak tylko media przeniosą swe zaiteresowanie na inny temat, okażą się to czcze obiecanki.

Najbardziej gorzką ironią tej katastrofy, która zniszczyła ich życie jest fakt, że ta wiejska okolica oddalona o 250 km od Tokio, nie otrzymywała ani wata elektryczności z elektrowni atomowej Fukushima 1.

-Całą energię elektryczną wysyłali do Tokio.Nic z tego nie mieliśmy a teraz na nas spada ten ciężar

opracowane na podstawie:
http://search.japantimes.co.jp/cgi-bin/nn20110513f1.html

Brak głosów

Komentarze

koszmar dopiero rozpoczyna się. Nikt nie słucha autorytetów, nie ma żadnych planów, ale ustawa już jest !!!

Vote up!
0
Vote down!
0

  Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
----------------------------------
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków

#158550

Reaktory, pręty, temperatura to fakty, ale jako takie nie trafiają do ludzi, więc skierowanie uwagi na sprawy ich dotyczące porusza w sposób bardziej zdecydowany. Ów starzec, który chce mieć możliwość bycia złożonym do grobu w swojej rodzinnej miejscowości stanowi o wymiarze nieszczęścia, które spotkało Japończyków.

Vote up!
0
Vote down!
0
#158592