O waleniu w mordę

Obrazek użytkownika Nicpon
Blog

Leżę sobie i wsłuchuję w zrastające się gnaty.

To zajęcie przyjemne i niepozbawione walorów edukacyjnych. Np. poruszenie ciałem w odpowiedni sposób powoduje, że kostka x wykonuje takie hkrrutrrum i od razu człowiek wie, z czym jest połączona, jak tam te wszystkie części zamienne ze sobą współgrają. I to bez zaglądania do środka!

Cudności.

Trochę mi się pisze nieteges, ale co tam. Błahostki przecież. I nigdzie nie jest powiedziane, że trzeba szyć paluchami po klawiszach jak z UZI.

No, ale ja nie o tym miałem dziś napisać a o waleniu w mordę.

Otóż, moi drodzy czytelnicy, coraz częściej dochodzę do wniosku, że zwykłe, tradycyjne walenie w mordę zostało przez nas porzucone nazbyt pochopnie na rzecz idiotycznych skądinąd i do niczego nie prowadzących dyskusji, wzajemnego ciągania się po sadach i takich tam popierdółek.

Dawniej, za czasów choćby mojej bujnej młodości walenie w mordę było stosunkowo normalnym elementem krajobrazu. Żeby  nie było niedomówień, ja tu nie pisze o jakiejś bandyterce polegającej na kopaniu staruszek, czy zakładaniu kubła na śmieci na łeb nauczycielowi. Były z nas dosyć ostre łobuzy, ale takie coś zwyczajnie nie mieściło nam się w głowach. Zresztą, przykładów na to, że ostre zakapiory potrafiły molestującego staruszkę „postępowego” obszczymurka nieść na butach przez pół miasta- znam z autopsji dosyć sporo.

Chodzi mi o walenie w mordę będące jednym z wielu narzędzi służących do rozsadzania sporów. Np. delikwent X nazywał czyjąś matkę „kurwą”. Ten, czyja matka została w ten sposób nazwana zwyczajnie lał delikwenta X tak długo aż odszczekał i było po kłopocie.  Czysto, jasno i sprawiedliwie.

Nie to, co teraz.

Np. taki Palikot. Przecież w normalnym kraju nikt tego pajaca nie ciągałby po sadach czy innych komisjach dyscyplinarnych. Pomijam już, że w normalnym kraju taka łajza, wyglądająca jakby ją wywleczono ze śmietnika, nie byłaby posłem. Natomiast w normalnym kraju taki gość jak Palikot zwyczajnie zbierałby w mordę za każdym razem, ilekroć wyskoczyłby z jakimś swoim idiotyzmem.

Takie walenie w mordę, poza oczywistym walorem ekonomicznym, ma także wiele innych cech pozytywnych. Otóż dopuszczenie w miedzyludzkich interakcjach środka tak bezpośredniego jak strzał z liścia powoduje natychmiastowy wzrost odpowiedzialności za wypowiadane słowa.  Obrażanie bliźniego swego, jego rodziny, etc. spotykałoby się natychmiast z reakcją. I ja tu już nie pisze nawet o różnych internetowych bytach trollujących to tu to tam, bo wiadomo- net to anonimowość. Ale różne tam Niesiołki, Millery i im podobne Palikoty musiałyby się zacząć zastanawiać wreszcie nad tym do jakich celów używają swoich plugawych otworów gębowych. I co nimi artykułują.

Zwróć bowiem uwagę, drogi czytelniku, na fakt, że w relacjach miedzyludzkich istnieje gigantyczna przestrzeń, która bez naturalnego regulatora, jakim jest walenie w mordę, zamienia się szybko w jakieś nieprzytomne szambo. Państwo, które umyśliło sobie regulować wszystko sprawiło, że wykształciła się jakaś quasi rasa ludzi, którzy czują się bezkarni w tym co robią. Uważają, że mogą bez żadnych konsekwencji obrażać kogo im się żywnie podoba i nic im z tego tytułu nie grozi. Bo albo społeczna szkodliwość znikoma, albo procedura sadowa tak dla obrażonego zniechęcająca, że nie warta skórka wyprawki, a to zasądzone odszkodowanie idzie wcale nie dla obrażonego ale na jakąś fundację Joli Kwaśniewskiej.

No i najważniejsze- pokrzywdzony przez impertynenckiego pyskacza nie czuje absolutnie żadnej satysfakcji z tytułu takiego „ukarania”.

Walenie w mordę wydaje się więc najlepszym rozwiązaniem.

Np. ostatnio przez Wyrusa podjęta sprawa, tego kolesia, który wyprawia cuda z opłatkiem na jotubie. Padają pytania- co Kościół powinien z tym zrobić, czy jakoś reagować, czy uruchamiać prawo itp. Po co? Nie lepiej by ktoś tradycyjnie obił palantowi mordę tak, żeby mu przeszła ochota na głupie żarciki?

Np. Ziobro, nazwany przez Millera zerem- czy nie powinien wtedy wstać, podejść do Lesia i przypierdolić mu w małpę? I wyjść zrzekając się udziału w komisji. Nie powinien?

O zakład idę, że lud, w którym wbrew lewackim zabiegom jest jeszcze sporo pokładów zdrowego rozsądku- taka postawę nie tylko by docenił ale i nagrodził.

Pamiętam jak nie tak wiele lat temu rozwiązywało się takie sprawy. Pojawiał się problem to nie dzwoniło się na psiarnię, tylko wymierzało sprawiedliwość samemu, szybko, natychmiast, nieodwołalnie.  I miało się pewność, że tak ukarany ananas nie tylko, ze nie nada sprawie biegu sadowego (bo jeszcze by dostał w dupę od dzielnicowego), ale i to, że na przyszłość będzie unikał zachowań mogących nań sprowadzić Nemezis.

Walenie w mordę ma jednak swoje wymogi.

Po pierwsze trzeba być do tego zdolnym. Czyli posiadać i odpowiednie fizyczne instrumentarium, i umiejętności i dyndające miedzy nogami jaja. Czyli posiadać jakąś tam zdrową agresję, która można spuścić na chwilę ze smyczy w sytuacji tego wymagającej. Modni dziś tzw. metrosexualni „mężczyźni” koncentrujący się na goleniu klaty i aerobiku raczej do tego zdolni nie są. Choćby ich nawet poddać intensywnemu szkoleniu bojowemu. Do walki bowiem trzeba mieć kły i pazury a nie krem do powiek.

 Proszę zwrócić uwagę na totalne spedalenie współczesnych „facetów”. Co i rusz słyszy się o tym, że jacyś gnoje pobili kogoś na przystanku a tłum stojących nieopodal „facetów” nie zdobył się nawet na pogrożenie bandytom palcem w bucie. To efekt tresury. Wymuszonej na mężczyznach postawy biernej, w żadnym wypadku nieagresywnej, to oczekiwanie na funkcjonariuszy, którzy zajmą się tym w naszym imieniu.

To zwykłe tchórzostwo.

Walenie w mordę ma tez ten walor, że działa w obie strony. Więc zagrożenie bitką, które towarzyszy dyskusji działa na dyskusje mocno tonująco.

Walenie w mordę stosować można tez wyłącznie z pozycji sprawiedliwej. Proszę zwrócić uwagę na prawidłowość, że świadkowie walenia w mordę nie mają z reguły żadnych wątpliwości, czy owo walenie było sprawiedliwe czy nie.  Ktoś kogoś zbluzgał, dostał w dziób i łącznie z obitym wszyscy mają poczucie, że dokonał się akt sprawiedliwości. Albo ktoś kogoś napadł i pobił i wtedy także wszyscy maja poczucie, że dokonała się niesprawiedliwość.

Oczywiście nasze socpaństwo będzie stawać na rzęsach, byśmy przypadkiem nie pomyśleli o przywróceniu walenia w mordę do swojego codziennego instrumentarium. Bo to by skutkowało tym, że „facetom” odrosłyby jaja i staliby się zdolni nie tylko do samodzielnej obrony, ale i do sprzeciwienia się temuż państwu.

A taka postawa jest państwu bardzo nie na rękę zwłaszcza teraz, kiedy wchodzimy w ostatni akt wielkiej transformacji. Bo przecież chyba nikt nie jest idiotą, któremu się wydaje, że ten wielki kryzys nie jest naszym władcom na rękę? Że cała ta zabawa w nacjonalizacje banków i rzadowe pomoce jest organizowana dla nas i dla naszego dobra? Hę?

Brak głosów

Komentarze

...gdy będziem w głupie mordy lać" :):):)
Widzę następnego propagatora ręcznego przywracania podstaw przyzwoitości. Ja to postuluję od kilku lat, choć z zastrzeżeniem, że to bardzo nie po chrześcijńsku. Ale... trudno.
W "Świadku" Petera Weira bohater (grany przez Harrisona Forda) ukrywa się koloni Amiszów, którzy tworzą swoisty "skansen" staroświeckiej moralności. Podczas wyjazdu do pobliskiego miasteczka grupa Amiszów staje się obiektem drwin, a wręcz napaści, bo jak inaczej rozumieć rozmazywanie lodów na twarzy mężczyzny (skądindąd młodego i sprawnego fizycznie, ale wyjątkowo opanowanego, który stosuje jednak w praktyce zasadę nadstawiania drugiego policzka), że strony bykowatych turystów, którzy uważaja, że mogą bezkarnie poniżać śmiesznie ubranych "baranów". Niestety dla bezczelnych chamów pan Indiana J. w przebraniu postanawia interweniować i łamie nos bydlakowi, wywołując nie tylko szok fizyczny, ale psychiczny: "Jak to, to oni mogą oddać"????
To poczucie bezkarności skurwieli, którzy wymagają od innych cierpliwości i uległości musi się czasem spotkać z reakcją jakiegoś gorszego katolika. Inaczej zamkna nas w rezerwacie.
Wolałbym jedak, żeby walący po ryju, czy to metaforycznie, czy dosłownie, nie powoływali się na katolicyzm, bo to tylko woda na młyn sukinsynów.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#6162