Tusk zakładnikiem Putina

Putin wyraził zdziwienie, że rząd w Warszawie chce na drodze politycznej sprowadzić wrak Tu154m do Polski.

Demokrata czysty jak brylant* stwierdził, że wydawało mu się, iż polscy i rosyjscy śledczy utrzymują konstruktywny i rzeczowy kontakt, pracując solidarnie. No, charaszo! Ale prezydent pogawarit ze śledczymi w Rosji. Z kolei p. minister Ławrow, szef dyplomacji na Kemlu, poinformował p. Radosława /

dorżniemy watahę/

Sikorskiego, że wrak tupolewa pozostanie w Rosji do zakończenia śledztwa. Tak świat ze zdziwieniem dowiedział się, że śledztwo jeszcze TRWA (mimo niszczenia dowodów w tymże, jak brzozy, wraku itd.); innymi słowy że raport MAK o złych polskich pilotach, pijanym generale i inne fragmenty opowieści

Anodiny

może zostać utrzymany (jak Tusk będzie grzeczny) albo zmieniony (gdyby zaczął brykać). Zmieniony na przykład o informacje, że rząd w Warszawie fatalnie przygotował wizytę, albo że BOR nie zbadał samolotu przed startem „na okoliczność trotylu”. I tak Kreml ma bata na Tuska, a ten ma widać pietra.

* tak określił swego rosyjskiego przyjaciela były kanclerz Niemiec z ramienia esdecji, Schröder, dziś gazarbajter.

Popatrzcie na te twarze:

http://vod.gazetapolska.pl/2982-przyszli-zatrzymac-faszyzm

I na te:

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/10,114928,6988025,Tusk_i_Putin___spacer_pod_eskorta_z_ziemi_i_powietrza.html

Post scriptum: coś tam nawet w niemieckiej prasie piszą o wraku. Najśmieszniej w szmatławcu Neues Deutschland, dawnej enerdowskiej Trybunie Ludu. ND jest organem komunistów, zwących się die Linke, którzy, jak na komunistów przystało, jak diabeł wody święconej unikają skojarzenia z komuną. Otóż w tym szmatławcu jest artykuł o polskiej chorobie obchodzenia rocznic (Nacjonalistyczne upiory straszą), zamiast „rozwiązywania problemów ekonomicznych i socjalnych” (kto je ma rozwiązywać? Opozycja?!). To już taka prawidłowość, że najpilniejsi są kolaboranci. Autorem artykułu w ND jest niejaki Julian Bartosz. dobiegający osiemdziesiątki młodzian z Breslau (pardon, z Wrocławia), weteran peerelowskiej prasy. Pismak utrzymuje, że Jaruzelski uratował Polskę przed operacją ZSSR, a tu „prawicowo-konserwatywny Jarosław Kaczyński zwołał swoich zwolenników”. Na szczęście - dodaje – wiele osób posłuchało jednak wezwań intelektualistów (nie miał na myśli raczej ani Nowaka, ani Rydzyka; dla komunisty tylko czerwony politruk zasługuje na to miano) i wzięło udział w demonstracji Zatrzymać faszyzm (co ci Włosi są winni?) ku czci Gabriela Narutowicza, (zamordowanego przez fanatyka) który był prezydentem niemal sto lat temu. Teraz niemiecki czytelnik tej szmaty mógł się dowiedzieć, gdzie narodził się faszyzm i dlaczego obozy zagłady (wprawdzie faszystowskich nie było, a tylko narodowo-socjalistyczne i komunistyczne, ale propaganda ma na celu robić wodę z mózgu) powstały w Polsce.

ND nie zarzuca natomiast rodzonemu bratu Gabriela Narutowicza, Stanislasowi Narutoviciusowi, czy jak go zwał, że był litewskim nacjonalistą, nastawionym antypolsko – a to znaczy, że był to swój chłop.

Nikt też raczej nie wie, a komuchom to nie w smak, że Niewiadomski miał na muszce „faszystę” Józefa Piłsudskiego, a wybór Narutowicza był odruchowym wyborem szaleńca. Stojąc przed plutonem egzekucyjnym (31 stycznia 1923 roku) Niewiadomski krzyknął: „Ginę za Polskę, którą gubi Piłsudski”. Lewactwo piłsudczykami?!

Na marginesie: w pogrzebie Niewiadomskiego wzięło udział ok.10 tys. żałobników. O takiej frekwencji macherzy happeningu Zatrzymać faszyzm z ligi czerwonych oldboyów mogliby tylko marzyć.

Sam Narutowicz przekręca się w grobie widząc, że staje się idolem komunistów w walce z wolną Polską.