Strach ma wielkie oczy

Obrazek użytkownika Jan Bogatko
Blog

 

Japonia jest państwem, a nie krajem, i broni integralności terytorialnej. Dowiedział się o tym prezydent Rosji, Dimitrij Miedwiediew, który lądując na japońskiej, okupowanej przez Rosję wyspie Kunaszir wywołał incydent na linii Moskwa – Tokio.

 

O aferze pisałem wczoraj – dziś kilka nowych aspektów. Na dwa tygodnie przed ważnym szczytem APEC (Wspólnota Gospodarcza Azja – Pacyfik) jaki odbędzie się w Japonii, prezydent Rosji ląduje jako pierwszy w historii szef Kremla na wyspie, wchodzącej w skład

 

okupowanej od 1945 roku

 

przez Rosję części archipelagu Wysp Kurylskich. Przypadkowe lądowanie? W to wątpię. Dyplomacja rosyjska nie robi od czasów Iwana Groźnego nieprzemyślanych ruchów. Lądowanie na japońskiej wyspie, kontrolowanej przez Rosjan, było testem pred wizytą Miedwiediewa w

 

Tokio

 

a test ten wypadł niecałkiem po myśli szefa Kremla. Premier Japonii, Naoto Kan, nie tylko dał wyraz swemu oburzeniu, przypominając światu o imperialnych ciągotkach Kremla, ale też odwołał „tymczasowo” ambasadora Japonii w Moskwie, Masaharu Kono. Rosja, ubogie

 

państwo surowcowe

 

o niewielkim dochodzie na głowę mieszkańca (14920 dol, dla porównania Irlandia 39468 dol) liczy na złoża surowców, jakie mogą zalegać u wybrzeży Wysp Kurylskich, o prawach połowowych nie wspominając. Kalkulacja Miedwiediewa była następująca: jak Japończycy

 

przełkną afront

 

to da się nimi pograć jak i „bliską zagranicą”. Ten numer jednak mu nie wyszedł, bo Japonia to nie Polska, a Naoto Kan to nie Donald Tusk. Okazuje się raz jeszcze, że nawet gra w ataku na podwórkowych rozgrywkach nie oznacza wyjścia poza bierną obronę na politycznym parkiecie.

http://www.youtube.com/watch?v=VS5EFzP05WM

 

 

 

Post scriptum: w poprzednim komentarzu zwróciłem uwagę na z pozoru nieważną, wydawałoby się, sprawę braku traktatu pokojowego między Rosją i Japonią, przypominając, że nie ma też takowego między Polską a Niemcami - ze wszystkimi wynikającymi z tego faktu skutkami na przyszłość ( a Centrum przeciw Wypędzeniom wpisuje się w pamięć historyczną). Pamiętajmy: nic nie trwa krócej, od status quo.

 

Brak głosów