Autostradowa winda dla Grabarczyka!
Jednym z centralnych punktów programu Platformy Obywatelskiej była budowa infrastruktury drogowej w Polsce. Poświęcono jej nawet punkt nr 3 ze słynnych 10 zobowiązań wyborczych PO: „Wybudujemy nowoczesną sieć autostrad, dróg ekspresowych, mostów i obwodnic”. Wkrótce mija półtora roku rządów Donalda Tuska, można zatem pokusić się już o krótkie podsumowanie.
Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury w rządzie PO-PSL wielokrotnie krytykował sposób budowania autostrad przez Państwo. Twierdził, podobnie jak sam pan premier, że szansą dla Polski jest partnerstwo publiczno-prywatne (PPP). Polega ono na tym, że inwestor prywatny za własne bądź pożyczone pieniądze buduje autostradę, a następnie „wypożycza” ją obywatelom za odpowiednią opłatą. Było to najczęściej 20 groszy za kilometr dla samochodów osobowych i około 60 groszy za ciężarówkę. Pana ministra nie zrażał poziom tym opłat, który dla wielu kierowców czynił przejazd autostradą nieopłacalnym. Platforma była też głucha na doświadczenia państw zachodnich, gdzie zawsze budową zajmowało się państwo, a udział firm prywatnych ograniczał się do bieżącego administrowania i remontów istniejącej już drogi.
Sztandarowym pomysłem Grabarczyka była autostrada Łódź-Warszawa (Stryków-Konotopa). W wypiekami na twarzy mogliśmy czytać już od roku, że droga jest tuż-tuż, że, ukochany przez biznes, rząd dogada się z koncesjonariuszem i będziemy mogli za 2 lata śmigać równiutką dwupasmówką.
Niestety rzeczywistość nie sprzyja „fachowcom” Platformy Obywatelskiej. Kilka dni temu negocjacje zostały zerwane, bo banki odmówiły finansowania inwestycji. Minister Grabarczyk odebrał surową lekcję ekonomii i dowiedział się, że budowa dróg, jako inwestycja o długim okresie zwrotu, jest zbyt ryzykowna dla podmiotów prywatnych. Co więcej, koncepcja PPP, która była absurdem od samego początku, gdyż pociągała za sobą wysokie koszty przejazdu (koncesjonariusz musiał szybko odzyskać zainwestowaną gotówkę) została całkowicie skompromitowana przez obecny kryzys finansowy.
Na dodatek prawnik Grabarczyk przeciągał negocjacje, o których już we wrześniu było wiadomo, że są skazane na porażkę. Polska stracił jakieś pół roku w kluczowym okresie przygotowywania tej inwestycji i jest już raczej pewne, że autostrady nie będzie przed Euro 2012. Ta smutna prawda dotarła do premiera Donalda Tuska, który – jak pisze rządowy Dziennik – „wściekł” się na swojego ministra. Oczywiście, post Dziennika świadomie manipuluje informacją tak, aby wybielić rzekomo zapracowane Tuska, a całą winę zwalić na kozła ofiarnego, czyli Grabarczyka. Jednak Tusk mógł na całą sytuację zareagować nerwowo, bo fiasko odcinak Stryków-Konotopa może w ogóle zniweczyć organizację Euro 2012 w Polsce.
Jak się okazuje to nie koniec problemów z autostradą A2. Niejaki Kluczyk, magnat z Wielkopolski, sygnalizuje problemy z finansowaniem odcinka z Nowego Tomyśla do niemieckiej granicy. Można powiedzieć, że to już jest rdzawy nóż wbity w plecy „Partii Miłości”. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że Kulczyk rozegra Tuska podobnie jak rozgrywał wszystkie marionetkowe rządy w latach dziewięćdziesiątych. Wtedy to, nasz geniusz biznesu, zamiast budować drogi bawił się z państwem w ciuciubabkę, do czasu aż zapewnił sobie bardzo korzystne dopłaty do przejazdu ciężarówek. Nie wydaje się, aby tym razem w sercu jednego z najbogatszych Polaków obudził się duch dobroczynności. Innymi słowy, Tusk może już zacząć rwać sobie włosy z głowy. Szkoda, że za jego lekkomyślność zapłacimy wszyscy z naszych kieszeni.
Na koniec warto odnotować ciekawy „sukces” zarządzanej przez Grabarczyka GDDKiA. W okolicach Torunia na autostradzie A1, plan budowy dojazdu do autostrady zakładany przez projekt rządowy rozmija się w pionie o kilka metrów z projektem miasta. Tak więc, jeśli budowa zostanie rozpoczęta z dwóch stron, przez GDDKiA i miasto Toruń, samochody będą spadać w przepaść, względnie, jadące z drugiej strony, lądować na skarpie pod wiaduktem. Jako świadomy obywatel chciałbym zaproponować fachowcom z Platformy Obywatelskiej wdrożenie nowatorskiego rozwiązania. Dlaczego na dojeździe do A1 nie zainstalować windy, która umożliwiłaby samochodom przeprawę przez szczelinę? Byłaby to pierwsza ”winda autostradowa” w nowożytnej Europie, a minister Grabarczyk mógłby opatentować to rozwiązanie. Chociaż, szczerze mówiąc, patrząc na jego dotychczasowy performance, pan Grabarczyk i jego szef, zamiast na windę, bardziej zasłużyli na spore taczki.
http://www.dziennik.pl/polityka/article335172/Tusk_wsciekly_na_Grabarczyka_za_autostrady.html http://miasta.gazeta.pl/torun/1,79568,6336728,Ostra_jazda_z_autostrada__Projekt_do_kosza.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 951 odsłon