Demokracja totalitarna

Obrazek użytkownika Jaga
Kraj

W PRL uczono o różnicy między „demokracją burżuazyjną” i „demokracją socjalistyczną”. W „demokracji socjalistycznej” władza należała do klasy rządzącej, która miała prawo do wszystkiego, w tym również do określania, co jest dobre, a co złe. Takie pojęcia narzucone zostały przez okupanta sowieckiego i znajdywały swe oparcie w „Konstytucji Stalinowskiej”
z 1936 r. Zdawałoby się, że pojęcia te przeszły do historii wraz z upadkiem komunizmu
w Polsce. Jednakże, w okresie 44 lat „Polski Ludowej” ukształtowały się w tym duchu elity władzy, których potomkowie i wychowankowie stanowią większość elit politycznych, kulturalnych itp. III RP. „Elity” te są przekonane, że zgodnie z zasadami „demokracji socjalistycznej” mogą one wyrokować co jest słuszne, a co fałszywe.
Przykładów takiej sytuacji jest wiele. Gdy poseł na Sejm, Profesor Pawłowicz skrytykowała pomysł zrównania w prawach związków homoseksualnych z małżeństwami, kilkudziesięciu „intelektualistów” wywodzących się ze wspomnianych „elit” obsypało ją inwektywami, a nawet apelowało do Jej uczelni o zwolnieje z pracy. Naukowcy, którzy sprzeciwiali się nagonce na prof. Pawłowicz spotkali się z szykanami, m.in. malowaniem obraźliwych napisów na ich uczelni przez faszystowskie bojówki. Wkrótce potem, pewna kobieta publicznie nazwała nowego Papieża w sposób wysoce wulgarny. Jej zachowanie tłumaczono tym, że widać pochodzi ze środowiska, gdzie knajacki język jakiego użyła, jest czymś normalnym. Jej władze uznały, że w tej sytuacji nie może ona pełnić kierowniczego stanowiska w placówce kulturalnej, bowiem język prostytutek, jakim się posługuje upoważnia ją do kierowania co najwyżej agencją towarzyską. I wówczas ci sami „intelektualiści”, atakujący prof. Pawłowicz za rzekomą obrazę homoseksualistów, stanęli w obronie chamsko zachowującej się kobiety. Bo ona była z ich sfery. Próbę wyciągnięcia konsekwencji za jej zachowanie, nazywali łamaniem „wolności słowa”. Gdyby ci „intelektualiści” korzystali z rozumu, to by pojęli, że narażają się na śmieszność i słuszny zarzut niekonsekwencji. Co gorsze, kilku z nich ma tytuły profesorskie co przyczynia się do obniżania autorytetu pracownika naukowego. Ale to nie był „wypadek przy pracy”. Ich zachowanie wynika z zasad „demokracji socjalistycznej”, która w rzeczywistości stanowi czysty totalitaryzm. Tylko bowiem totalitaryzm upoważnia kogokolwiek do decydowania o tym, że coś co sam uznaje za „politycznie poprawne”, jest dobre, a co nim nie jest, jest złe. Zgodnie z tymi zasadami prawo do wypowiedzi mają jedynie przedstawiciele wspomnianych „elit”. Wszystko to, co jest niezgodne z głoszonymi przez nie „prawdami”, jest „kłamstwem”, „zniewagą” itp.
Przykładów takiej sytuacji ostatnio jest więcej. Np. argumenty o przyczynach Tragedii Smoleńskiej, stawiane przez naukowców z zespołu posła Macierewicza są uznawane za „fałszywe”, „nie naukowe”, „nie warte dyskusji”, „bezsensowne” i „antypaństwowe”. Tezy raportu Komisji Milera, choć w części już okazały się błędne, muszą być bronione (na to są dla „swoich” środki finansowe), bo są „jedynie słuszne” i „nie do podważenia”.
Brak wolności słowa ujawnił się np. w sprawie pracy Zyzaka, za którą UJ groziły sankcje administracyjne. Tak było z redakcją „Rzeczypospolitej”, czy cenzurą słowa i publikacji, np. aktorki Joanny Szczepkowskiej, ponoć za jej wypowiedź o propagandzie homoseksualnej. Choć może też się pamięta jej słowa po 4 czerwca 1989 r., że skończył się komunizm. A to dla wielu z obecnych „autorytetów” było nie miłe. Dlatego „elity” III RP nic złego nie pozwolą powiedzieć o PRL. Nie ma więc filmów ukazujących prawdę o tamtych czasach, brak filmów o Polskim Państwie Podziemnym, które sprzeciwiało się sowieckiej okupacji. Za to pojawiają się głosy szkalujące nawet bohaterów z „Szarych Szeregów”, czym wsławiła się jedna „naukowca” z PAN. Dlatego jest propaganda i filmy typu „Pokłosia” szkalujące Polaków, którym dopiero sowieckie „wyzwolenie” przeszkodziło mordować Żydów.
Bo taka jest „demokracja totalitarna” – „ludowa w formie, a socjalistyczna w treści”.
Demokrata

Brak głosów

Komentarze

Demokratura - tak nazywa ten nierząd Ewa Stankiewicz.
Tuz po II wojnie władze bolszewickie zabraniały w Polsce grania jazzu. Mieli nosa! Ojciec Ewy, Kuba Stankiewicz jest pianistą jazzowym!

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#350803

http://podstrzechy.wordpress.com/2011/09/10/demokracja-totalitarna/

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#350866

Demokracja sama w sobie jest zbożna. To nasza sprawiedliwość wspólnotowa, część sprawiedliwości, jako podstawowej z ludzkich wartości wyższego rzędu. To z jej potrzeb organizowane jest życie polityczne, ta roztropna troska o dobra wspólne Narodu, w tym Państwo. To sprawiedliwości w pierwszym rzędzie ma służyć prawo stanowione, prawo polityczne, jak władza, w tym przemoc władzy, ideologia, ekonomia i gospodarka.
Demokracja to harmonijny związek wolności, równości i braterstwa jednocześnie, czyli wzajemnie się uzupełniających w tworzeniu zgodnej, sprawiedliwej wspólnoty.
Zachwianie tej równowagi zawsze prowadzi do jakiejś z form faszyzmu (socjalizm i komunizm też w praktyce odchodzą od swoich utopii i stają się faszyzmem, rządzącym się ,,prawami kaduka,, uchwalanymi przez siebie i dla siebie, czyli stosującym faktyczne bezprawie, pozwalalającym mu na władzę totalitarną, pozapolityczną, choć czasami z pozorami pod ,,opinię publiczną,, i tak spacyfikowaną przez terror propagandy.
Faszyzm, to związek władzy państwowej i korporacji prywatnych, tego nadmiernie, ponad racjonalne potrzeby jego posiadaczy, skoncentrowanego kapitału prywatnego, w rezultacie czego stać go na wszelką korupcję i zbrodnie, propagandę terror i wojny, po to, by docelowo przejąć władzę nad światem, władzę globalistyczną z ,,rządem światowym,, , wytępić zdecydowaną większość ludnośći, a z reszty uformować sobie niewolników.
Przejściowo korzysta z pomocy skorumpowanych waadz i organizacji międzynarodowych, oraz z satanistów, w tym masonów, zwłaszcza żydomasonów, koncentrujących się na demoralizacji całych narodów, porażaniu ich fundamentu duchowego modernizmem, niszczeniu ich organizacji, w tym państw, oraz rodzin.
Faszyści i sataniści działają zgodnie w swojej nieprawości, czyli lewactwie, w swojej zdradzie i w swojej zbrodni. To, że są faszystami w różnych odcieniach spowodowanych różnymi formami odejścia od demokracji, w ich pojęciu nadal pozwala im być demokratami i zawsze, kiedy może być im to użyteczne propagandowo, swój demokratyzm podkreślają.
Jest też i inna co do nich obserwacja. Oni starają się ukrywać ze swoimi zbrodniczymi celami, ze swoim faszyzmem. Chętnie też przywdziewają maski nie tylko demokratów, ale i antyfaszystów, ludzi przyjaznych, ludzi nastawionych pokojowo. Im bardziej w swojej praktyce nadużywania władzy stosują terroryzm, by raz zdobytej władzy nie oddać nigdy, tym bardziej ochoczo przylepiają innym łatki terroryzmu, ba, prowadzą nawet wojny ,,z terroryzmem,, , czyli faktyczne ludobójstwo z ogromną przewagą militarną i to z użyciem dronów, tj. maszyn-morderców, pancernych brzóz, czy seryjnych samobójców, albo trucizn w żywności, czy w lekach. Tego, to nawet Orwell nie przewidział.

To tylko pozór, że są mocni. To zwykli ludzie, z zasady tchórze chowający się za innymi. Ich siła jest tylko w tych, których w jakiś sposób zniewolili i związali z sobą. Wojska, policje, to też ludzie o ludzkiej wrażliwości. Samymi zdrajcami na pewno się nie otoczą. Zdrajca zdradził jednego, zdradzi i drugiego.
Nad ich władzą jest właśnie sprawiedliwość, w tym demokracja, czyli i wolność, a więc i ruchy społeczne dla jej obrony.
Nad ich władzą jest i prawość, w tym zwłaszcza prawda, która nas wyzwala. Jest i moralność, ten nasz naturalny sposób organizacji życia społecznego.
Dlatego to my w końcu zwyciężymy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#350875