Bajka o żelaznym wilku

Obrazek użytkownika referent Bulzacki
Humor i satyra

Dawno dawno temu referent podczytywał różne ciekawe niusy, a to że syn ryżego pudla pojechał do Chin dowiedzieć się jak budować kolej żelazną, a to że Real Madryt chce wyjumać Barcelonie super hiper dzieciaka, i tak wędrując to tu, to tam, doszedł po raz kolejny do listu Rymkiewicza do Michnika. "Co się z tobą stało Adasiu", prawda, co się stało? Pyta Rymkiewicz starego lisa, ale przecież nie po to pyta, żeby się dowiedzieć dlaczego ten linieje, bo jest jakoś niemożebnie a zapiekle ciekawy, no i koniecznie chce wiedzieć, ale pyta, bo takie pytanie wcale nie wymaga odpowiedzi. Mniej więcej wiadomo co się stało z Adasiem i pies go, tego całego Adasia, wąchał; niech mu na wieczność polewają ciepłą wódkę. To już ciekawsze jest pytanie o syna ryżego pudla (nie mylić z super dzieciakiem), którego jako tę wunderwaffe premier nasz, niech żyje wiecznie, pchnął do Pekinu, żeby jeszcze przed śniegiem dowiedział się sekretu pisania rozkładu jazdy. Czy znaczki za trudne, czy uczeń marny, nikt już dziś tego nie ustali, fakt faktem: misja skończyła się fiaskiem. Młody pochodził po murze, popatrzył na tory, wsiadł nawet do nowego pociągu relacji Pekin - Los Angeles i podpiął na krzywy ryj internet, ale know-how nie zdobył. Wrócił z niczym, tylko u Michnika, do którego list napisał Rymkiewicz, artykuł o kraju nad Jangcy opublikował, tekst piękny i dobry, a mądry jak sam nasz premier, niech żyje wiecznie. Adaś przeczytał o trudzie chińskiego chłopa, który przygarbiony sadzi od piątej rano ryż w błocie, a jego mała chińska żona donosi mu lichą zupę i garść rozgotowanego risotto. I zapłakał. "Jak wiele jest jeszcze niesprawiedliwości na świecie. O jak wiele...".  W tym czasie dalej trwała zima, znowu zaczął padać śnieg, pociągi zwariowały, a premier, niech żyje wiecznie, wyrzucił ministra z "peselu", bo coś przecież robić trzeba.

Brak głosów