CZWARTA ROCZNICA

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

CZWARTA ROCZNICA

 

Któż Polskę uratuje

Gdy poległ Lech

Gdy wokół wrogie zbóje

I wrogi śmiech

 

Ojczyzna mu się śniła

I Biały Orzeł wrót

Gdy kir mu śmierć spowiła

Któż jest u twoich wrót

 

I twoja myśl ulata

Przez Polski próg

Już Biały Orzeł wzlata

A wróg u stóp

 

Ty zawsze godny byłeś

Jak Rota słów

Gdzie Polskę zagubiłeś

Jak twych straceńców stu

 

Zemsta u wrót wylata

Gdy wróg u stóp

Już czeka ręka kata

Gdy Polsce wróg

 

Twa miłość  Polską wzlata

I nad nią wzleć

Ojczyznę wolną  odda

I gniew i miłość

I ogień i miecz

 

                         Aleksander Szumański

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

Komentarze

Kim był bloger Seawolf – Tomasz Mierzwiński? Dlaczego warto sięgnąć po „Alfabet Seawolfa″?

W blogosferze zasłynął jako Seawolf. Niezwykle popularny bił rekordy odsłon, zdobył I miejsce w plebiscycie publicznosci na Blogera Roku 2010  W rzeczywistości Tomasz Mierzwiński, kapitan i superintendent, jak się przedstawiał na blogu, pływał po morzach, dowodząc wielkimi statkami pasażerskimi.

 

Kim był Seawolf?

Seawolf zaczął pisać w 2009 roku. Publikował w Naszeblogi.pl, Niepoprawni.pl, Wpolityce.pl, kiedyś w Salonie24.pl, na NowyEkran.pl, a także w prasie papierowej. Seawolf był bardzo aktywny, pisał nawet kilka razy dziennie. Ostatni tekst ma datę 7 marca 2013 roku. Seawolf zmarł 1 maja 2013 roku i został pochowany w Gdyni.

Dorobek Seawolfa

Dorobek blogera jest imponujący -Seawolf napisał niemal półtora tysiąca tekstów publicystycznych, czytanych przez ponad 2 miliony 300 tysięcy internautów (a licznik nadal bije). Skąd taka popularność? Seawolf pisał o naszej rzeczywistości z lekkim dystansem, ogromnym poczuciem humoru, często z nutką ironii. Jego teksty były niezwykle inspirujące, analizy - trafne. Celny i cięty język, duża wiedza ogólna, zdolność do syntetycznego wyrażania myśli (blogerzy nazbyt często grzeszą rozwlekłością) - to niewątpliwe zalety jego tekstów. Seawolf miał wyraziste poglądy, był bezkompromisowy

„Seryjny samobójca″ i „Alfabet Seawolfa″ 

Czytelnicy doceniali też jego talent językowy. To właśnie Seawolf jest autorem sformułowań, które weszły na stałe do obiegu:  „sekta pancernej brzozy”, "pan prezydęt, oby żył wiecznie", "seryjny samobójca", "dziurawy Stefan", "szaleni starcy Platformy". Seawolf zmarł, mając niespełna 50 lat, na początku swojej drogi pisarza i publicysty.

Na krótko przed śmiercią wydał niezwykle ciekawą książkę "Alfabet Seawolfa". Pod hasłem Alfabet napisał: "Blog jest jak raca. Wystrzeliwuje w powietrze i znika bez śladu lub z jakąś smugą dymu. Ta książka jest pewną desperacką próbą utrwalenia pewnych myśli na dłużej niż tydzień". Już dziś wiadomo, że myśli Seawolfa poruszają opinię publiczną dłużej niż przez tydzień.

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1422447

Oj, nie ma lekko Sekta Pancernej Brzozy, nikt poważny nie chce się do niej przyznawać, musi już wyciągać najgłupszych giermków, pozbawionych poczucia obciachu, albo, prawdopodobnie lekko znieczulonych różnymi płynami, jak żółtozębna gwiazda Tusk Vision Network, Miecugow. Powiem otwarcie, nie oglądam, mam alergię, dlatego o ostatnim występie Miecugowa, ostatniego naboju Sekty Pancernej Brzozy dowiedziałem się z trzeciej ręki, jeśli coś było inaczej, odszczekam, a co mi tam. Ale, jak znam Miecugowa, to chyba nie będzie trzeba, on to naprawdę mógł powiedzieć. Służba, nie drużba. Nie takie rzeczy mówił, jak było trzeba.

Oto na twierdzenie Antoniego Macierewicza, że Tupolew nigdy nie zszedł poniżej 18 metrów, więc nie miał jak zahaczyć owej słynnej brzozy- mutanta, Miecugow oświadczył, że był tam i widział, że owa brzoza miała 40 metrów. 13 pięter! No, to nie brzoza, tylko sekwoja! Nie dość, że pancerno - kevlarowa, to jeszcze najwyższa na świecie! Teleskopowa! Pewnie z tego endemicznego gatunku rosnącego jedynie pod Smoleńskiem, z tego ten rejon słynął jeszcze w czasach Waregów, jeździli tam po drewno na łuki, co z miejsca dawało im przewagę w walce ze wszystkimi. Oto i rozwiązanie tajemnicy przewagi Wikingów obok halucynogennych grzybków, którymi karmili berserków, a ci z pianą na ustach wyskakiwali z łodzi i rozganiali obrońców, niczym Dziurawy Stefan dziennikarki. Prawdopodobnie PO zdobyło gdzieś przepis na te grzybki i faszeruje nieustraszonego (wobec kobiet) Bohatera przed występami publicznymi.

To pewnie i z tego drewna sporządzono te słupy linii energetycznej, które ponoć samolot ściął, choć według zapisów czarnych skrzynek był wtedy na wysokości 400 metrów. W Rosji wszystko wielikije, to i słupy duże, co w tym dziwnego? 400 metrów, a co to, nie wolno? Na 500 metrów sobie linię zbudują, jak będą chcieli i kto im, co zrobi?

Ponoć komitet Rekordów Guinnessa już jest w drodze, zaalarmowany przez lokalne biurow Polsce, czegoś takiego dawno nie zanotowali, nie ma czasu do stracenia. Zamiast jakiś kretyńskich rekordów z rojem pszczół dookoła brody, czy największego hamburgera, maja coś konkretnego, brzoza- mutant.

Tu trzeba się pochylić nad dramatyczna sytuacją owej Sekty Pancernej Brzozy, już naprawdę nikt poważny za nią nie gardłuje, ostatni był ten gościu, jak mu tam, Łoziński, ten, co na temat katastrofy, ani samolotów nie miał, co prawda nic do powiedzenia, ale za to był specjalistą od wschodnich sztuk walki, a Tupolew leciał wszak na Wschód, więc jak najbardziej się nadawał na eksperta z całą powaga przesłuchiwanego z dumą (widzicie, widzicie?) przez porucznik Stokrotkę, w, co za zbieg okoliczności, wTVN. Aha, no i widział kiedyś na wsi, jak rąbali brzozę, twarda była, że nie wiem. Ale jakoś ostatnio zniknął, Stokrotka też go nie zaprasza, może ją szefostwo opitoliło żeby nie kompromitowała organizacji. No i tyle na temat ekspertów wspierających wersje Anodiny i Millera. Aha, sorry, jest jeszcze jeden, Pawka Artymowicz, specjalista od ciał astralnych, mający wśród blogerów ksywkę „debeściak”, po tym, jak został przychwycony na rozpowszechnianiu w 2010 kłamstwa o tych „debeściakach”, co to ponoć na własne uszy słyszano, tylko znowu potem nikt się jakoś nie znalazł. No, każdy chciałby być w jakiś sposób sławny, Artymowicz ma tego pecha, że już do końca zostanie sławny z tego właśnie powodu.

No i to tyle, nikt inny nie ma ochoty świecić twarzą i firmować kłamstw Sekty Pancernej Brzozy. Pozostał Volkssturm w osobie Miecugowa. Do dzisiaj nie przyznał się ten drań, co ponoć rozpoznał „z kontekstu” generała Błasika. Ciekawe, dlaczego, powinien być dumny, a jakoś nie jest. Ale spieszę uspokoić, znajdziemy cię, kanalio, znajdziemy! Może świadkiem koronnym zostaniesz, jedyna twoja nadzieja. Bo wygląda na to, że się chłopaki - piłkarzyki nie wywiną od odpowiedzialności z paragrafu o współdziałaniu z obcym mocarstwem na szkodę Polski, do 10 lat za to grozi. Ale jest i dla nich dobra wiadomość, tu nie Ameryka, wyroki się nie sumują, a i kary śmierci nie ma. Czasami żałuję.

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1422448

One of the signs that the propaganda story comes from Russia, it’s enough to see whether it is really silly. It doesn’t matter whether there is any probability, or realism. The rougher, the better. A normal person just cannot make any comment, and doesn’t know from which side he should start arguing.

I am making these comments after receiving information that the experts found over 40 metal parts on the piece of wood from the Smolensk crash site, plus pieces of white and red paint from the wing of the crashed Tupolev. The biggest part is about 11 centimetres long.

The metal parts found after 3 years is one problem, but it is possible; so many mysterious things happened during the investigation that one more doesn’t make much difference. But one thing is really strange and suspicious. The paint. The red paint. Why? Because there is no red paint on the wing, except small parts at least 3 metres from the place where the wing allegedly hit the tree. So, there is no physical possibility of such event. Where did the paint  come from, and how did it happen?

The investigators don’t make any comment on that fact; just say that there were traces of red paint. In fact, the only explanation is explosion, what else? It doesn’t seem to bother anybody from the government investigation team. They plan to check what happened to the tree during the crash and during the subsequent days. It remains the mystery how they want to check what happened 10 April and after that. The problem is that literally everything could have happened during that 3 years after the disaster and there is no way to verify that. The mistake was made on the day one, when the whole investigation was given to the Russians. Due to that moment, whatever happened, we wouldn’t know and wouldn’t check. It’s only the matter of hope and faith.

Perhaps those metal parts are the reason for cutting off other trees in the vicinity, especially in the site of TAWS 38, the critical place, perhaps the place of explosion.
I am not an expert; all I know is what I read in the web blogs, so I don’t want to go too deep into that subject. But it is clear that something is very wrong there, with the whole investigation, with evidence and documentation. It is clear that the government version makes no sense. There is growing number of people in Poland who also agrees with that conclusion. The latest number was 35% of respondents. And that is serious. It cannot be neglected anymore.

Talking about evidence, the serious problem is the security, the way the evidence, including “black boxes”, was secured. It was just a piece of paper with signature and stamp, glued to the safe. Anybody could break in the safe, put the little piece of paper back and that’s it. The whole explanation of the Polish prosecutor responsible  was that he trusted Russians. That’s it. I don’t want to say that Russians forged the documentation, but if they had had such an intention, they would have had no problem of doing that whatsoever. That should alarm everybody, but seems that the mainstream media remain calm and not alarmed at all.

Vote up!
1
Vote down!
-1
#1422449