ARMIA KRAJOWA NAJPOTĘŻNIEJSZA PODZIEMNA ARMIA II WOJNY ŚWIATOWEJ
ARMIA KRAJOWA – NAJPOTĘŻNIEJSZA PODZIEMNA ARMIA
II WOJNY ŚWIATOWEJ
BIJĄCE SERCE POLSKI
Państwo Polskie, odrodzone po stu dwudziestu trzech latach niewoli jako II Rzeczpospolita, nie przestało istnieć po agresji niemieckiej i sowieckiej we wrześniu 1939 r.
Bezprawny czwarty rozbiór ziem Rzeczpospolitej Polskiej oraz czasowa jej okupacja nie zniosły suwerenności państwa i utrzymana została ciągłość władz polskich na całym jego obszarze.
Państwo Polskie trwało jako państwo podziemne, kierowane - z wolnej ziemi sojuszników - przez w pełni legalne władze naczelne: Prezydenta, Rząd i Naczelnego Wodza oraz ich krajowe przedstawicielstwa i w najtrudniejszych warunkach obu okupacji i bezprzykładnego terroru wypełniało nieomal wszystkie przypisane mu funkcje władcze, organizatorskie, wojskowe i opiekuńcze.
Najwyższą władzę w państwie podziemnym sprawował Delegat Rządu na Kraj, od maja 1944 r. w randze wicepremiera, kierując zakonspirowanym aparatem administracji cywilnej Delegatury Rządu na szczeblu centralnym, w województwach i powiatach, niezależnie od sztucznych granic, jakimi okupanci podzielili ziemie II Rzeczpospolitej.
Jeszcze w trakcie kampanii wrześniowej rozpoczęto organizowanie podziemnego wojska i władz politycznych o celach niepodległościowych. Związkiem siły zbrojnej Polskiego Państwa Podziemnego była organizacja konspiracyjna, wojskowo – polityczna pod nazwą Służba Zwycięstwu Polski.
Jej kontynuację stanowił powołany przez gen. Władysława Sikorskiego Związek Walki Zbrojnej podporządkowany ściśle rządowi emigracyjnemu. 4 grudnia 1939r. gen. Kazimierz Sosnkowski wydał instrukcję o utworzeniu ZWZ. W przeciwieństwie do założeń SZP, która miała organizować akcje bojowe i sabotażowe, instrukcja dla ZWZ, przywieziona do kraju w styczniu 1940 r. zakładała długi okres przygotowawczy.
Związek miał być organizacją ogólnonarodową, ponadpartyjną i ściśle wojskową, oddzieloną od politycznych komitetów porozumiewawczych.
Na czele ZWZ stanął gen. Kazimierz Sosnkowski, któremu mieli podlegać gen. Stefan Grot - Rowecki jako dowódca obszaru okupacji niemieckiej i gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz – jako dowódca obszaru okupacji sowieckiej.
Klęska Francji i przeniesienie rządu emigracyjnego RP do Londynu zbiegła się ze zmianą systemu dowodzenia armią podziemną.
18 VI 1940 r. mianowano gen. Roweckiego zastępcą komendanta głównego ZWZ z prawem decyzji w wypadku utraty łączności z rządem, a 30 VI w depeszy wysłanej już z Anglii ustanowiono Komendę Główną ZWZ z Roweckim na czele.
Zawierała ona wytyczne realizowane w trzech etapach: - konspirację, powstanie powszechne, - odtwarzanie sił zbrojnych. Pierwszy z nich miał być przygotowaniem drugiego. Przewidywał budowę siły zbrojnej, która w odpowiednim czasie, na rozkaz Naczelnego Wodza podejmie walkę z okupantem.
Wyznaczał także określone zadania dla ZWZ w dziedzinie walki bieżącej, jaką stanowiły: wywiady, dywersja i sabotaż, działania odwetowe, samoobrona, likwidacja szpicli i konfidentów, eliminowanie najbardziej groźnych i szkodliwych funkcjonariuszy aparatu terroru obydwu okupantów, propaganda i pomoc najbardziej potrzebującym.
Etap drugi, powstanie powszechne, zakładał wyzwolenie ziem polskich siłami armii podziemnej. Ostatnią zrealizowaną jego wersję stanowiła operacja „Burza”.
ZWZ działał w okresie najtrudniejszym dla Polski i polskiej konspiracji. Hitlerowska machina wojenna toczyła się od zwycięstwa do zwycięstwa. Rozwiały się, żywione przez Polaków, nadzieje na rychłą klęskę Niemiec. Zrozumiano, że długo jeszcze trzeba będzie na nią czekać. Siłą rzeczy wpłynęło to hamująco na rozwój armii podziemnej.
Mimo to siły jej nieprzerwanie rosły na obszarach obydwu okupacji. Zdaniem Naczelnego Dowództwa w Londynie, jednoczenie organizacji zbrojnych zakładanych żywiołowo przez różne środowiska było zbyt powolne.
14 II 1942 r. ZWZ przemianowano na Armię Krajową, która miała podjąć akcję scalania podziemia wojskowego. Na czele AK stanął komendant główny gen. Grot-Rowecki. Kolejna zmiana nazwy wojska podziemnego nie zmieniła istoty, zadań, celów strategicznych, podporządkowania.
Pozostało ono tym samym wojskiem, jedynie rozrosło się liczebnie (pod koniec 1942 r. liczyło ok. 200 tys. żołnierzy), doprowadziło do końca budowę struktur terytorialnych i dowódczych, zintensyfikowało walkę. Siatka organizacyjna stworzona przez ZWZ w zasadzie też pozostała bez zmian.
Armia Krajowa działała w 17 okręgach, które odpowiadały 17 województwom II Rzeczypospolitej. Okręgi dzieliły się na obwody - na początku 1944 r. było ich 280. Ogniwem pośrednim był podokręg. W zależności od potrzeb w ramach okręgów i podokręgów tworzono inspektoraty rejonowe, skupiające po kilka obwodów, natomiast w obwodach - rejony obejmujące kilkanaście placówek.
Bojową jednostką kalkulacyjną był pluton pełny, liczący 35-50 ludzi, bądź szkieletowy, grupujący 16-25 ludzi, przewidziany do uzupełnienia po ogłoszeniu stanu czujności. W II 1944 r. Armia Krajowa miała 6287 plutonów pełnych i 2613 szkieletowych. Podział ten dobrze zdał egzamin i w zasadzie utrzymywał się do końca okupacji. Naczelnym celem działalności AK była samoobrona oraz przygotowanie powszechnego powstania w momencie załamania się Niemiec. Na razie nie planowano otwartej walki z okupantem, gdyż nie miała ona szans powodzenia przed decydującymi rozstrzygnięciami w wojnie światowej, a spowodować mogła nieobliczalne straty.
AK od swego powstania była organizacją masową, zwiększającą swe szeregi przez werbunek ochotników i kontynuowanie akcji scaleniowej, rozpoczętej przez Związek Walki Zbrojnej.
W latach 1940-1944 do AK przystąpiły m.in.: Tajna Armia Polska, Polska Organizacja Zbrojna \"Znak\", Gwardia Ludowa, PPS-WRN, Tajna Organizacja Wojskowa, Konfederacja Zbrojna, Socjalistyczna Organizacja Bojowa, Polski Związek Wolności oraz częściowo Narodowa Organizacja Wojskowa, Bataliony Chłopskie i Narodowe Siły Zbrojne.
Poza AK pozostały: Armia Ludowa, Polska Armia Ludowa i inne mniejsze organizacje.
Liczba zaprzysiężonych żołnierzy AK wynosiła na początku 1942 r. ok. 100 tys., na początku 1943 r. ok. 200 tys., w lecie 1944 r. ok. 380 tys., w tym: ok. 10,8 tys. oficerów, 7,5 tys. podchorążych i 87,9 tys. podoficerów.
Kadra AK rekrutowała się z oficerów i podoficerów armii przedwrześniowej oraz z absolwentów tajnych Zastępczych Kursów Szkoły Podchorążych Rezerwy i Zastępczych Kursów Podoficerów Piechoty, a także przerzucanych do kraju oficerów, tzw. cichociemnych wyselekcjonowanych żołnierzy Armii Polskiej na Zachodzie, z których 316 przerzucono drogą lotniczą do Kraju. Stanowili oni niezwykle wartościowy i bojowy element kierownictwa dywersji.
Cichociemni – żołnierze , partyzanci Polskich Sił Zbrojnych desantowani do okupowanej Polski podczas II wojny światowej w celu prowadzenia nieregularnej walki z niemieckim okupantem (Wehrmacht i jednostki specjalne RSHA ) oraz organizowania i szkolenia polskiego ruchu oporu w kraju.
Od 1943 r. w jednostkach podporządkowanych Komendzie Głównej AK tworzono kompanie i bataliony, m.in.: "Zośka", "Parasol", "Miotła", "Czata", od 1944 r. - pułki, brygady, dywizje, zgrupowania pułkowe i dywizyjne.
Całością działań i sił AK kierował jej dowódca, używający również tytułu „Komendant Sił Zbrojnych w Kraju”. Po aresztowaniu przez Gestapo gen. Grota-Roweckiego (30 VI 1943 r.) został nim gen. Tadeusz Komorowski-„Bór”.
Trzecim i ostatnim dowódcą AK był gen. Leopold Okulicki-„Niedźwiadek”, „Kobra”. Ze względu na to, że AK stanowiła główną część sił zbrojnych RP jej dowódca bezpośrednio podlegał Naczelnemu Wodzowi, w którego sztabie istniał specjalny oddział do spraw łączności z krajem.
Organem dowodzenia dowódcy AK był sztab Komendy Głównej, Jego szef był jednocześnie zastępca dowódcy. W skład Komendy Głównej wchodziło także Kierownictwo Dywersji KG (Kedyw) powstałe w październiku 1942 r. w wyniku połączenia jednostek sabotażowo – dywersyjnych AK – Związek Odwetu i „Wachlarz”.
Kolejnymi jego szefami byli: płk August Emil Fieldorf „Nil” (od jesieni 1942 r. do lutego 1944 r.), a po nim płk Jan Mazurkiewicz „Radosław”.
W Komendzie Głównej usytuowane było także Szefostwo Biur Wojskowych. Kierujące budową tworzonej na okres powstania powszechnego Administracji Zmilitaryzowanej.
Gromadzone przez AK uzbrojenie pochodziło z zapasów zakopanych przez oddziały polskie po wrześniu 1939r., zakupów i zdobyczy, produkcji własnej i zrzutów.
Broń produkowano potajemnie w zakładach prywatnych lub we własnych warsztatach podziemnych, które dostarczały AK pistoletów maszynowych typu „Błyskawica” i „Sten”, miotaczy ognia, min, bomb, granatów i materiałów wybuchowych. W lipcu 1942r. komendant główny AK gen. Rowecki zdecydował o przejściu od biernego oporu do ograniczonej walki, która nasilała się z każdym miesiącem.
Nasilała się także akcja propagandowa krzepiąca wiarę narodu w zwycięstwo. Jej fragmentem była akcja „N” adresowana do żołnierzy Wermachtu, a uświadamiająca im nieuchronność rychłej klęski III Rzeszy.
Intensywność walki bieżącej nasiliła się po utworzeniu Kedywu. Oddziały Armii Krajowej przeprowadziły 1175 akcji i wykolejeń pociągów, wysadziły 38 mostów, uszkodziły 19 058 wagonów, zniszczyły 1167 cystern z benzyną, spaliły 272 magazyny wojskowe, zniszczyły 4 326 samochodów wojskowych, zlikwidowały w ramach samoobrony, ponad dwa tysiące agentów Gestapo.
Dowódca AK dysponował także oddziałem specjalnym przeznaczonym do zwalczania wyższych funkcjonariuszy hitlerowskiego aparatu terroru. Była to „Osa” (organizacja Akcji Specjalnych).
Działał także oddział „Wachlarz” prowadzący akcje na tyłach frontu wschodniego. Kedyw wszedł w skład Kierownictwa Walki Konspiracyjnej z komendantem głównym AK na czele. Do oddziałów Kedywu zaczęły coraz częściej trafiać grupy harcerzy z Szarych Szeregów, które organizowały własne jednostki dywersyjne.
Szczególną sławę zdobyła brawurowa akcja pod Arsenałem w Warszawie w marcu 1943 roku, gdy oddział Tadeusza Zośki - Zawadzkiego pod dowództwem Stanisława Orszy - Broniewskiego, komendanta Chorągwi Warszawskiej, odbił 25 więźniów, w tym Jana Bytnara „Rudego” z grup szturmowych Szarych Szeregów.
Kedyw rozbudował też oddziały partyzanckie w terenie. Akcję tę przyspieszyło wysiedlanie ludności polskiej z Zamojszczyzny, któremu przeciwstawiono się siłą staczając wraz z Batalionami Chłopskimi w grudniu 1942 r. bitwę pod Wojdą, a w lutym 1943 r. pod Zaborecznem.
5 VII 1943 r. delegat rządu i komendant główny AK połączyli Kierownictwo Walki Cywilnej z Kierownictwem Walki Konspiracyjnej w Kierownictwo Walki Podziemnej.
Odtąd wszystkie akcje przeciw okupantowi były koordynowane przez KWP. Pod koniec 1943 r. dowódca AK wydał rozkaz przekazany dowódcom obszarów i okręgów, zawierający wytyczne do wzmożonej akcji sabotażowo – dywersyjnej, której nadano kryptonim „Burza”.
Przewidywała ona zbrojne wystąpienie przeciw Niemcom i przejęcie władzy na wyzwolonych terenach przed wkroczeniem Armii Czerwonej, którą AK chciała powitać jako gospodarz terenu.
Działania „Burzy” trwały od stycznia do jesieni 1944 r. Stała się ona wielką bitwą toczoną na ogromnym obszarze. Zaczęła się na Wołyniu, bo tam po raz pierwszy wojska sowieckie znalazły się na terytorium II RP.
27 Wołyńska Dywizja Piechoty pod dowództwem ppłk Jana Kiperskiego-„Oliwy” została rozbita przez NKWD.
Kulminacją „Burzy” na Kresach północno – wschodnich była akcja „Ostra Brama”, trwająca od 7 do 13 lipca 1944 r.bitwa o Wilno. Przez Ziemię Lubelską „Burza” przetoczyła się w ostatniej dekadzie lipca. W miarę przesuwania się frontu na zachód przesuwała się i „Burza”.
Przeszła przez Białostockie i Podlasie, przez Rzeszowskie i Krakowskie, objęła Inspektorat Sandomierski. W czasie jej trwania siły AK biły Niemców razem z Armią Czerwoną.
Gdy oddziały AK wykonały swoje zadanie otaczano je i rozbrajano. Oficerów wywożono do sowieckich łagrów. Podchorążych i szeregowych wcielano do armii Berlinga. Wielu wywieziono. Wielu musiało się ukrywać. Cele wojskowe „Burzy” zostały osiągnięte, ale inaczej wyglądały jej efekty polityczne.
Integralną częścią „Burzy”, jej apogeum i zwieńczeniem, było Powstanie Warszawskie.
21 VII 1944 r. gen. Komorowski włączył Warszawę do akcji „Burza” zgodnie z instrukcją naczelnego wodza z 7 lipca 1944 r.
Powstanie Warszawskie, najdłuższa i najkrwawsza bitwa AK, największa operacja zbrojna antyhitlerowskiego podziemia w całej okupowanej Europie, na okres dwóch miesięcy związało znaczne siły niemieckie, zmuszając dowództwo Wermachtu do zmiany planów operacyjnych.
Powstanie Warszawskie, rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17:00. Chociaż według planów działania zbrojne miały rozpocząć się dopiero po 24 godzinach od ogłoszenia pogotowia, to już przed godziną „W” rozpoczęła się walka, pomiędzy koncentrującymi się oddziałami polskimi a patrolami czy mniejszymi oddziałami niemieckimi.
Warszawa została podzielona na siedem obwodów: Śródmieście, Mokotów, Żoliborz, Wola, Ochota, Praga, i obwód "Obroża" - mający w swym zasięgu powiat warszawski, oraz samodzielny rejon "Okęcie".
Do walki w samym mieście stanęło około 38 tysięcy żołnierzy, oraz około 11 tysięcy żołnierzy obwodu podmiejskiego. Ze względu na fatalne rozkazy wydane w przeddzień powstania, m.in. odesłanie do okręgów wschodnich dużych partii uzbrojenia wraz z amunicją (łącznie około 900 pistoletów maszynowych) uzbrojenie oddziałów AK, było fatalne.
Według stanu z 29 lutego 1944 roku okręg Warszawa dysponował ogółem: 20 ciężkimi karabinami maszynowymi, 98 ręcznymi karabinami maszynowymi, 604 pistoletami maszynowymi, 1386 karabinami, 2665 pistoletami, 2 armatkami przeciwpancernymi, 2 piatami, 12 rusznicami przeciwpancernymi, 50 000 granatami i 5000 butelkami zapalającymi.
Powstanie musiało upaść, bo siły były nierówne, a skuteczna pomoc znikąd nie nadeszła. Na przedpolu powstańczych walk stała armia sowiecka, która na rozkaz Stalina nie wsparła Powstania Warszawskiego.
Po 63 dniach bohaterskich walk dowódcy AK podjęli decyzję o kapitulacji, którą podpisał w Ożarowie 2 października 1944r. gen. Komorowski.
19 stycznia 1945 r. gen. Leopold Okulicki rozwiązał AK.
Straty AK wyniosły ok. 100 tys. poległych i zamordowanych żołnierzy, ok. 50 tys. zostało wywiezionych do ZSRS i uwięzionych, np. w Riazaniu, Borowiczach i Ostaszkowie.
Do moskiewskiego więzienia trafił m.in. generał Okulicki, sądzony w procesie szesnastu. Wobec represji sowieckich i polskich służb bezpieczeństwa nie wszystkie oddziały AK podporządkowały się rozkazowi o demobilizacji, m.in. wykonania rozkazu odmówił okręg białostocki.
Powstały nowe organizacje konspiracyjne, np.: Ruch Oporu Armii Krajowej (ROAK),
Zrzeszenie "Wolność i Niezawisłość”. Żołnierze AK byli prześladowani przez władze komunistyczne, zwłaszcza w okresie stalinizmu, wielu z nich skazano na karę śmierci, lub na wieloletnie więzienie.
Armia Krajowa była jedną z najliczniejszych armii podziemnych w Europie, działającą w kraju okupywanym przez wojska nieprzyjacielskie.
Jej organizacja, dyscyplina, wyszkolenie i skala działań bojowych potwierdziły, że była ona potężną siłą zbrojną - armią Polskiego Państwa Podziemnego.
Dokumenty, cytaty, źródla:
http://www.sciaga.pl/tekst/57139-58-armia_krajowa_najwieksza_podziemna_armia_ii_wojny_swiatowej
http://pl.wikipedia.org/wiki/Cichociemni
http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=903&Itemid=2
http://niepoprawni.pl/blog/2218/polskie-panstwo-podziemne-cz-i
http://niepoprawni.pl/blog/2218/polskie-panstwo-podziemne-cz-ii
http://niepoprawni.pl/blog/2218/polskie-panstwo-podziemne-cz-iii
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4010 odsłon
Komentarze
Każdy Polak na poziomie był zwiazany z AK
8 Maja, 2014 - 22:33
Może nie zaprzysieżony, ale wspierał AK. W mojej rodzinie był jeden Akowiec, ale cała rodzina ( ciotki, wójkowie, kuzynki, itp. itd. ) pomagała jak mogła jemu i jego organizacji.
To samo słyszałem od kumpla Lwowiaka, jego ojcieć MUSIAŁ być w AK, bo to był obowiązek. Udostępnianie pomieszczeń, noszenie korespondencji, załatwianie przepustek, żywnosci, informowanie o sytuacji w okolicy...
Ludzi zwiazanych z AK mozna spokojnie szacować na 2-4 miliony Polaków.
niemieckie elity intelektualne pomogły w utorowaniu nazistom dro
8 Maja, 2014 - 23:02
Prof. Ulrich Herbert: - Druga wojna światowa pociągnęła za sobą bezprecedensową w historii skalę zniszczeń, liczbę zabitych i poległych, okaleczonych i rannych, falę uchodźców. Większość Europy leżała w gruzach, od Atlantyku po Krym. Naloty dywanowe, klęski na wszystkich frontach i brutalne ekscesy ostatnich miesięcy wojny odebrały Niemcom wszelkie iluzje. Klęska była totalna, podobnie jak prowadzona wojna. Z tego punktu widzenia 8 maja nie jest właściwym dniem do świętowania. Z drugiej strony zakończenie II wojny światowej było dla Niemców dniem wyzwolenia. Umożliwiło powstanie Republiki Federalnej, wolnej od nazistowskiej tyranii. Z perspektywy czasu militarna klęska III Rzeszy wyszła Niemcom na dobre. Pamiętam, że w 1985 roku w Niemczech rozgorzała burzliwa dyskusja, jak traktować rocznicę zakończenia II wojny światowej, czy Niemcy wyszli z niej "pokonani, czy wyzwoleni". Myślę, że obecnie tamte rozważania straciły na aktualności i nie wywołują już takich kontrowersji, jak w przeszłości.
- Gdybym miał wymienić datę o znaczeniu symbolicznym, wskazałbym na lato 1942 roku, kiedy przystąpiono do realizacji akcji o kryptonimie Reinhardt - zagłady niemalże wszystkich polskich Żydów na terenie Generalnego Gubernatorstwa przeprowadzonej w ramach tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Równolegle rozpoczęły się masowe deportacje ludności żydowskiej z Europy Zachodniej do obozu koncentracyjnego w Auschwitz.
- W dniu 20 maja 1928 roku w Niemczech odbyły się wybory do Reichstagu, Naziści otrzymali zaledwie 2,6 procent głosów, czyli ponad 97 proc. Niemców nie podzielało ideologii narodowosocjalistycznej. NSDAP była partią marginalną, nie miała praktycznie żadnego znaczenia w niemieckiej polityce. Trzy lata później została najsilniejszą partią w Reichstagu. Niesamowity wzrost poparcia w tak krótkim czasie jest swoistym fenomenem. Na pewno jego przyczyną było dziedzictwo Republiki Weimarskiej. Dźwigała na swych barkach brzemię przegranej wojny i nie znalazła skutecznej recepty na uzdrowienie gospodarki w trudnych latach wielkiego kryzysu gospodarczego. Zapaść ekonomiczna wywołała w Niemcach przekonanie, że liberalno-demokratyczny porządek zawiódł na całej linii i kraj potrzebuje nowego systemu rządów, który przywróci mu dawną świetność.
Adolf Hitler, Joseph Goebbels i jego córka w 1933 r. fot. Bundesarchiv/Wikimedia Commons
Trzeba pamiętać, że w tamtym czasie w Niemczech działało wiele skrajnych ugrupowań. Z pewnością NSDAP wyróżniała się na ich tle osobą Hitlera. Posiadał silną osobowość i nie odpowiadał ówczesnemu wizerunkowi polityka. Był młody, niezmanierowany, emanował energią, witalnością. Osobowość Hitlera przyczyniła się do wzrostu popularności NSDAP i szybkiego wejścia partii na salony polityczne, choć Hitler nie miał jakiegoś mitycznego wpływu i naCzy Hitler i III Rzesza były "produktami ówczesnej epoki", czy też utuczyły się na niemieckiej mentalności - posłuszeństwie wobec władzy i nadziejach na odrodzenie mocarstwowych Niemiec? dludzkiej charyzmy, jakie później mu przypisywano.
- Trzydzieści lat przed wybuchem I wojny światowej Niemcy dokonały ogromnego skoku gospodarczego, od państwa rolniczego, podzielonego na wiele organizmów państwowych, do dynamicznego, zamożnego państwa przemysłowego. Między 1870 a 1913 rokiem produkcja przemysłowa wzrosła sześciokrotnie. Rozwój gospodarczy niósł ze sobą wiele zalet, budził powszechny zachwyt i lojalność wobec państwa.
Mentalność podwładnych i biernych wykonawców rozkazów narodziła się znacznie później. W roku 1900 mentalność niemieckiego społeczeństwa sąsiedzi definiowali innymi przymiotami. Mimo deficytów parlamentaryzmu, istniał sprawnie funkcjonujący system prawny, administracja państwowa, rozpolitykowana opinia publiczna, bujne życie uniwersyteckie, prężna oświata.
Najważniejszym doświadczeniem Niemców pod rządami nazistów była stabilizacja gospodarki po 25 latach nieprzerwanych kryzysów. "Cud gospodarczy" i poprawa warunków bytowych, położenie kresu krwawym walkom ulicznym przekonało dużą część niemieckiego społeczeństwa do nowego systemu. Nawet tych, którzy byli w opozycji do Hitlera i znali prawdziwą cenę sukcesu. Nic tak nie umocniło politycznej lojalności nieDlaczego dyktatura nazistowska trafiła na tak podatny grunt akurat w Niemczech - kolebce socjalistycznego ruchu robotniczego, kraju poetów i filozofów, gdzie w latach dwudziestych kwitło bujne życie kulturalne i naukowe?
- Właśnie te skrajności powodowały, że nasi europejscy sąsiedzi mieli ogromny problem z postrzeganiem Niemiec. Skoro dynamicznie rozwijająca się Republika Weimarska, stabilna politycznie, tętniąca życiem kulturalnym i naukowym przekształciła się w dyktaturę, odrzucającą wszystkie wartości humanistyczne i prawa człowieka, obawiano się powtórzenia tego scenariusza i reagowano na najmniejsze sygnały ostrzegawcze.
Nie wolno zapomnieć, że w wyniku szalejącej inflacji, w 1923 roku niemiecka klasa średnia straciła prawie wszystkie oszczędności. Sześć lat później nadciągnął światowy kryzys gospodarczy. Przyczynił się do fermentu politycznego, który przypieczętował kres Republiki Weimarskiej. Historia wyniosła Niemcy wysoko, a potem strąciła na samo dno.
W styczniu 1933 roku 63 procent niemieckiej młodzieży poniżej 25 roku nie miało pracy. Republika Weimarska nie była przygotowana na to, aby stawić czoła kryzysowi, jakiego do tej pory nie znał świat. Odejście od demokratyczno-liberalnego systemu władzy nie było jakimś niemieckim fenomenem. Między 1920 a 1933 rokiem w Europie Środkowo-Wschodniej powstało wiele autorytarnych albo wręcz faszystowskich rządów. Fakt, że w Niemczech dojście nazistów do władzy przebiegało wyjątkowo brutalnie i gwałtownie wiąże się z istnieniem silnego ruchu robotniczego, który trzeba było najpierw pokonać. W pierwszych miesiącach po objęciu władzy naziści mogli tego dokonać jedynie przy użyciu siły. Historycy są zgodni, że nazistowska lawina terroru i przemocy wynikała z siły opozycji. W innych krajach, gdzie powstały dyktatury wojskowe nie było potrzeby sięgania po tak brutalne rozwiązania. Po kilku tygodniach od zdobycia władzy zdołano stłumić wszelką opozycję. W Niemczech było inaczej.mieckiego społeczeństwa wobec narodowego socjalizmu, co ustabilizowanie sytuacji gospodarczej kraju.
Kiedy zaczęło się zmieniać spojrzenie Niemców na nazizm i III Rzeszę?
To był bardzo długi proces. Ogromną rolę odegrał w nim właśnie 8 maja 1945 roku. Położył kres dyktaturze narodowosocjalistycznej i umożliwił aktywność polityczną osobom, które pod rządami nazistów nie miały szans na działalność publiczną. Po zakończeniu wojny w Niemczech żyło kilkaset tysięcy sprawców, uczestniczących w zbrodniach. Nie mieli powodu, aby rozliczać się z narodowosocjalistycznej przeszłości, w obawie przed konsekwencjami. Badania historyków napotykały na mur milczenia i wrogości. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych społeczeństwo niemieckie zaprzątało pytanie: jak mogło dojść do powstania narodowosocjalistycznej dyktatury. Dopiero później zaczęto szukać odpowiedzi, kim byli sprawcy.
Wśród aliantów długi czas panowała całkowita niewiedza o strukturze faszystowskiego aparatu przemocy. Bardzo długo trwało zanim w Niemczech i na świecie historycy poznali tożsamość sprawców. Okazało się, że w strukturach Gestapo, Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, czy SD, czyli instytucjach bezpośrednio odpowiedzialnych za ludobójstwo, znajdował się ogromny odsetek młodych osób z dyplomami wyższych uczelni. W żadnym razie nie odpowiadali wizerunkowi tępych, prymitywnych nazistowskich zabijaków. Niemieckie uczelnie były pierwszymi instytucjami, które przed 1933 rokiem zostały zdominowane przez ideologię narodowosocjalistyczną. Niemieckie elity intelektualne odegrały znaczącą rolę w utorowaniu nazistom drogi do władzy.
Hitlerjugend w 1933 r. fot. Bundesarchiv/Wikimedia Commons
W Polsce wiele emocji wzbudził dwuczęściowy serial "Nasze matki, nasi ojcowie". Piątka młodych, trochę naiwnych bohaterów zostaje wciągnięta w wir wojny przypadkowo, niejako wbrew własnej woli...
- Uważam, że film był bardzo ciekawy i obejrzałem go z dużym zainteresowaniem. Niemieckie zbrodnie pokazano bez jakichkolwiek niedomówień, jakich nie widziałem dotychczas w żadnym niemieckim filmie. Znam dyskusję, jaką film wzbudził w Polsce. Może zabrakło w nim postaci zdeklarowanego nazisty. Generacja, która pod koniec wojny miała 20 lat, była zafascynowana ideologią narodowosocjalistyczną. "Nasze matki i nasi ojcowie" nie byli tylko młodymi ludźmi, którzy z powodu wojny nie mogli żyć tak, jak chcieli. Byli pokoleniem pragnącym zwycięstwa narodowosocjalistycznych Niemiec, ponieważ uważali to za słuszne. W 2015 roku ma zostać otwarte Centrum przeciwko Wypędzeniom. Projekt wywołał jedną z najgorętszych debat ostatnich lat. W Polsce pojawiły się obawy, że Niemcy próbują relatywizować historię i przedstawiają się w roli ofiar, a nie sprawców. Jak Niemcy mogą upamiętniać tematykę wypędzeń, nie raniąc uczuć sąsiadów?
- Każda forma upamiętnienia własnych ofiar powinna pokazywać we właściwym kontekście ofiary i sprawców. Z tego co wiem, Centrum przeciwko Wypędzeniom ma rozbudowany międzynarodowy charakter i pokazuje deportacje, czystki etniczne i ich przerażające skutki w europejskim kontekście.
Jeszcze nigdy stosunki między Polakami i Niemcami nie były tak przyjacielskie, jak obecnie. Czy demony wzajemnych uprzedzeń na zawsze odeszły w przeszłość?
- Jeszcze pół roku temu odpowiedziałbym zdecydowanie twierdząco. Patrząc na rozwój sytuacji na Ukrainie nie jestem już tego taki pewien. Podobnie jak w Jugosławii w latach dziewięćdziesiątych widać, że dawne demony nagle ożywają w tych regionach, którym wiedzie się źle ekonomicznie. Kryzysom gospodarczym zazwyczaj towarzyszy radykalizacja nastrojów społecznych. Podobne zjawisko można obecnie zaobserwować w Holandii, Norwegii czy Danii, które mają zupełnie inny bagaż doświadczeń historycznych niż Niemcy.
Czy właśnie z powodu historii Niemcy nie ponoszą szczególnej odpowiedzialności za to, aby kryzys na Ukrainie nie uległ dalszej eskalacji i nie zagroził stabilizacji w Europie?
- Wprawdzie jesteśmy potęgą gospodarczą, ale nie należy przeceniać naszych wpływów politycznych na arenie międzynarodowej. Nie bardzo wiem, w jakim kierunku Niemcy miałyby się zaangażować. Można odnieść wrażenie, że sytuacja we wschodniej Ukrainie nabrała własnej dynamiki i rozwija się niezależnie od woli Niemców, czy Amerykanów. Nie jestem pewien, czy w ogóle istnieje jakakolwiek mądra strategia, zdolna ugasić pożar we wschodniej Ukrainie, nawet przy większym zaangażowaniu ze strony Niemiec.
Jednak coraz częściej pojawiają się opinie, że Niemcy nie powinni dłużej ukrywać się za swoją historyczną winą i bardziej zdecydowanie angażować się w rozwiązywanie światowych konfliktów.
- Uważam, że powściągliwość Niemiec jest słuszną strategią. Niemiecka opinia publiczna i nie popiera militarnego zaangażowania Niemiec w konflikt na Ukrainie. Podobnie było w przypadku Iraku, Libanu, czy Libii. Jednocześnie niemiecka polityka mocno uwzględnia interesy Polski, czy krajów bałtyckich. Z drugiej strony nie można wymazać Rosji z mapy politycznej i trzeba dążyć do utrzymania dobrych stosunków z Moskwą, nie tylko w dziedzinie gospodarczej. Amerykanom łatwiej domagać się od sojuszników europejskich bardziej radykalnych działań. Od kontynentu europejskiego dzieli ich 5 tysięcy kilometrów, a rosyjski potencjał nuklearny nie stanowi dla nich bezpośredniego zagrożenia.