Świat iluzjonistów i prestidigitatorów

Obrazek użytkownika kokos26
Kraj

Podczas występu iluzjonistów publiczność uczestnicząca w pokazie wie doskonale, że będzie świadkiem bardziej lub mniej spektakularnego oszustwa. Specjalna konstrukcja rekwizytów, asystentka w skąpym stroju mają za zadanie odwracanie uwagi w momentach grożących spaleniem całego numeru. W innych decydujących chwilach magiczna pałeczka czy dłonie asystentki próbują skoncentrować uwagę gawiedzi w punkcie, na którym zależy bardzo iluzjoniście. Cały widz polega na tym, że zgromadzona publiczność ma być zadowolona i szczęśliwa z racji tego, że zakłócono jej tok logicznego myślenia i rozumowania i bić brawa z racji zaskoczenia efektami tylko pozornie sprzecznymi z prawami fizyki lub złudzeniami optycznymi.
Największym problemem jest to, że wśród takiej widowni zupełnie jak w społeczeństwie znajduje się grupka osobników dociekliwych gotowych drążyć, analizować i rozkładać na czynniki pierwsze różne wydarzenie w celu dojścia do prawdy. Dlatego więc iluzjoniści wypracowali doskonałą metodę umieszczania wśród widowni takich podstawionych dociekliwych. Kiedy spod okrągłego stolika po podniesieniu cylindra wyłania się głowa asystentki, a stół stoi na czterech nogach i pod blatem nie widzimy reszty kształtnego ciała na scenę wkracza poproszony tak zwany „przypadkowy widz”, który potwierdza ponad wszelką wątpliwość, że gadająca głowa jest samodzielnym bytem. Wszyscy biją gromkie brawa i powoli zaczynają kochać profesjonalnego oszusta.
Wielu uważa, że obecny kryzys, niespełnione obietnice i kłamstwa wyborcze pozbawią Platformę Obywatelską społecznego poparcia. Nic z tego naiwni. Świat zmierza do spektakularnej cudnej katastrofy, a Polska nie jest tu żadnym wyjątkiem. Ludzie kochają być oszukiwani, byle wyglądało to pięknie i z wdziękiem.
Tylko dwóch polityków, Prezydent Kaczyński i Jan Rokita miało odwagę obwinić Rosję za obecny kryzys. Rokita posunął się nawet do stwierdzenia, że Europa wie to już od paru dni, ale tak jak w sprawie Katynia nie chce psuć przedstawienia rosyjskiemu sojusznikowi.
Media rosyjskie do znudzenia emitują wyreżyserowaną na Kremlu scenę z Carem Putinem, który jednym krótkim słowem „zakręcić” skierowanym do szefa Gazpromu Millera szachuje Unie Europejską.
Co prawda jest to tylko kurek od gazu, a nie guzik nuklearny czy sygnał do ataku dla armii, ale na początek dobre i to. Rosja jest zachwycona.
Rozpoczął się nowy rok pełen okrągłych rocznic, a wśród nich historycznej sztuczki z okrągłym stołem. Gazeta Wyborcza zainaugurowało go od cyklu „Ojcowie demokracji” i na początek zaserwowała nam Kiszczaka, a zaraz po nim Urbana.
Oczywiście nie będzie szumnych obchodów okrągłych rocznic śmierci „dociekliwych”, którzy by nie psuć numeru iluzjonisty Kiszczaka musieli zginąć. Przypomnę.
Na tydzień przed bruderszaftami, toastami i poklepywaniem się po plecach w Magdalence, 20 stycznia 1989 r. „nieznani do dziś sprawcy” zamordowali księdza Stefana Niedzielaka.
Dwa dni po ustaleniu terminu rozpoczęcia okrągłego stołu, 29 stycznia 1989 r. zamordowany zostaje ksiądz Stanisław Suchowolec.
Miesiąc po czerwcowych, w 35% wolnych wyborach, 11 lipca zabity zostaje ksiądz Sylwester Zych. Co łączyło tych trzech kapłanów? Bezkompromisowa i bohaterska walka o pamięć i prawdę. Ludzie o takim wielkim patriotyzmie i niezmiennych poglądach nie mieli szans na zakwalifikowanie ich w poczet konstruktywnej opozycji przez „człowieka honoru” Kiszczaka.
Odchodzą „dociekliwi” z „Misji specjalnej”, którzy zaleźli za skórę Komorowskiemu i Bondarykowi. Zapewne pożegnamy Wildsteina, Pospieszalskiego, Lichocką. Nasilą się ataki na Radio Maryja.
Role podstawionych dociekliwych przejmą zapewne redaktorzy typu Zażako-Zażakowskiego, Wołka czy Luny Brystygier polskiego dziennikarstwa Moniki Olejnik.
W dzisiejszym, zmierzającym do katastrofy świecie zabrakło miejsca dla prawdziwych mężów stanu. Ich miejsce zajęli iluzjoniści i prestidigitatorzy otoczeni wytresowana profesjonalna asystą.
Bijmy brawo, bo jest ładnie, a będzie niebawem wprost pięknie.

Brak głosów

Komentarze

Masz rację, że widzowie chcą koniecznie złapać magoka za ręke, ale działa też przeciwstawny mechanizm - chcą zobaczyć udane sztuczki. Przecież zapłacili za bilety i nie chca miec niemiłej świadomosci, ze wyrzucili pieniądze.
Jednym z numerów uzywanych przez naciągaczy jest też granie na uczuciu wstydu, że widz dał sie nabrać. W "Przygodach Hucka Finna" wedrowni "artyści" organizuja spektakle w których miały byc cuda-wianki zgodnie z afiszem, a w efekcie na scenia przez kilka minut skacze goły, wymalowany palant. Przed wyjsciem widowni "mistrz" oznajmia, że nie radzi informowac znajomych o włąsnej głupocie. Lepiej niech sie sami nabiorą, to nie bedą mogli się wyśmiewać, jako nastepni frajerzy.
Ta objazdowa trupa w XX i XXI-szym wieku może się nazywać "Moskwa". Interes idzie doskonale, bo radzieckie cyrki były zawsze niedoścignione.
PS
Przemądrzałą nazwą zjawiska, które dotyczy zarówno PO, jak Rosji (czyli mamy tu skalę krajową, europejska i światową), jest "dysonans poznawczy". Jedni go wykorzystuju, inni dają się nabierać na włąsną prośbę.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#10396