Wrzesień 17, 2010 Autor: wobroniekrzyza

Obrazek użytkownika wilre
Blog

Świadectwo Marka



Wrzesień 17, 2010 Autor: wobroniekrzyza






Cieszę się Mirko, że spodobał Ci się mój krzyżyk z goździków. To właśnie ja go ułożyłem. Mam 45 lat, dwoje dzieci, dwa fakultety, wolny zawód, wysokie zarobki. Jestem człowiekiem pióra i obywatelem świata. Sto procent mohera. Gdy dowiedziałem się, że wykradziono Krzyż, po prostu musiałem przyjść. Ledwo zdążyłem między spotkaniami biznesowymi. Ciągnęła mnie jakaś siła… Nie mogłem złapać taksówki, przyjechałem autobusem, prawie biegłem. Było po 10 rano. Zobaczyłem garstkę chrześcijan w tłumie pogan. Był młody aktor z Solidarnych 2010 i stareńki misjonarz. I puste miejsce po Krzyżu. W stanie wojennym lud kładł Krzyże z kwiatów, więc pomyślałem, że zacznę i ja. Słabe kruche kwiatki na twardym kamieniu… Marność nad marnościami. Ale Krzyża nic nie przemoże. Modliłem się z Wami z pół godziny. W garniturze i z teczką. W różnych chwilach wzywa nas Pan. Drwiono z nas i nienawidzono, ale nie czułem strachu ani złości. W szydercach widziałem zagubione dusze, które, paradoksalnie, też przyszły pod Krzyż. To była jedna z najważniejszych modlitw w moim życiu. Mistyczna. Chyba… poszedłem za Jezusem. On tam był. Jest. Dałem maleńkie świadectwo. Dlaczego ja, zwykły grzesznik? Jestem zaskoczony. Wytrwajcie. Z Wami jest On. Wzywa. Dobrych i złych. W tym miejscu dzieje się coś niezwykłego.

Napisane w Świadectwa
Komentarzy: 7 »

Brak głosów