PO land BDonka bankruta

Obrazek użytkownika wilre

<strong>Kiedy zbankrutuje 'nasze' państwo?</strong> /http://tiny.cc/ic1uwCały kraj chodzi po cienkim lodzie. Łatwo może utonąć. Dlatego polski rząd powinien zapomnieć o projekcie budżetu państwa, który wniósł do parlamentu. Musi obniżyć prognozy dochodów i ciąć wydatki.<strong>Trzeba szybko wycofać się z organizacji Euro 2012 i budowy autostrad. Bo inaczej może być źle.</strong>Wystarczy, że inwestorzy stracą do nas zaufanie, a na rynku CDS ryzyko niewypłacalności Polski zostanie oszacowane na 70 proc.Islandia praktycznie zbankrutowała. Europejski Bank Centralny wyciągnął w połowie października 2008 r. pomocną dłoń do Węgier. Kijów stara się o wsparcie MFW. Czy Polsce również grozi niewypłacalność?„Widmo bankructwa zagląda w oczy nie tylko Islandii. Okazuje się, że podobny los może spotkać także niektóre kraje należące do rynków wschodzących”, poinformował „Parkiet”.Według inwestorów handlujących instrumentami przenoszącymi ryzyko niewypłacalności(CDS) do krajów zagrożonych bankructwem należą m.in. Ukraina, Kazachstan, Turcja, Argentyna i Pakistan.„CDS-y stanowią zabezpieczenie przed tym, że kredytobiorca lub emitent obligacji nie wywiąże się ze swoich zobowiązań finansowych. Sprzedawca instrumentu gwarantuje, że pokryje jego dług. W zamian nabywca CDS płaci mu określony procent zobowiązania. Im większe ryzyko niewypłacalności dłużnika, tym więcej nabywca musi płacić sprzedawcy i tym większy jest spread kredytowy. Spready te w przypadku części państw rynków wschodzących wzrosły ostatnio do bardzo wysokich poziomów.”, podał „Parkiet” 15 października 2008 r.„Jeśli ufać reakcjom rynku CDS, w przypadku Pakistanu ryzyko bankructwa sięga 90 proc. Jego spread kredytowy wynosił we wtorek 14 października 2008 r. 3000 pkt, podczas gdy w piątek 10 października znacznie mniej - 2500 pkt. [...]. Druga w kolejce do niewypłacalności jest Argentyna. Przy spreadzie kredytowym prawie 2400 pkt ryzyko bankructwa wynosi około 85 proc. Wysokie ryzyko jest związane zarówno ze spowolnieniem dotykającym tamtejszej gospodarki, jak i z przeciągającymi się negocjacjami w sprawie spłaty długu z 2001 roku.” – czytamy w gazecie.„Ryzyko niewypłacalności Ukrainy wynosi 80 proc., a jej spread kredytowy 1600 pkt. Głównymi przyczynami wzrostu ryzyka są przyspieszone wybory parlamentarne oraz odpływ zagranicznych walut. „ – pisze gazeta.Czy sprawdzą się najczarniejsze scenariusze i niektóre z państw rynków wschodzących staną oko w oko z groźbą bankructwa? O tym przekonamy się w najbliższym czasie. Jedno jest pewne. Kryzys finansowy na światowych rynkach powoli zbiera swoje plony.16 października 2008 r. EBC zdecydował, że pożyczy Węgierskiemu Bankowi Centralnemu 5 mld euro. Pieniądze te trafią do banków znad Balatonu w ramach tzw. swapów walutowych. Węgry są pierwszym krajem spoza strefy euro, któremu pomaga EBC.Węgierskie banki jako jedne z pierwszych w regionie zapowiedziały ograniczenie udzielania kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich. Porozumienie z EBC uspokoiło nieco inwestorów, dzięki czemu umocnił się forint. Nie oznacza to jednak końca problemów węgierskiej gospodarki, ale – jak podkreślają ekonomiści – porównania z problemami Islandii są zdecydowanie na wyrost.EBC pomoże Węgrom, ale jeżeli sytuacja na rynkach finansowych potrwa jeszcze wiele tygodni, może być potrzebna większa pomoc, tym razem ze strony Międzynarodowego Funduszu Walutowego.Po ostateczne rozwiązanie sięgnęła już Ukraina. Tamtejsze banki także doświadczają skutków kryzysu zaufania. Ich klienci stopniowo wycofują depozyty. W czwartek doszło tam do spotkania władz Ukrainy z misją MFW.– Potrzebujemy pomocy ze strony MFW, by ustabilizować system finansowy – mówiła premier Julia Tymoszenko. Prezes banku centralnego Ukrainy Oleksandr Sawczenko powiedział wczoraj, że Kijów zagwarantował sobie od 10 do 15 mld dol. kredytu z MFW.Kłopoty obu krajów znajdą odbicie w wiarygodności finansowej Węgier i Ukrainy. Standard &amp; Poor's zapowiedziała, że może obniżyć ratingi obu krajów.Polska jest jeszcze oceniana w miarę pozytywnie. Prawdopodobieństwo niewypłacalności naszego państwa jest oceniane na rynku CDS na niżej niż 20-30 proc.??? (Nie wiem dokładnie, czekam na infomacje w tej sprawie. Mam je mieć 20 października 2008 r.).Ale co będzie z kilka miesięcy, rok, dwa, gdy kryzys głęboko rozleje się po całym świecie.Oficjalne długi naszego państwa to ponad 500 mld zł. Na koniec lipca 2008 r. zadłużenie Skarbu Państwa wyniosło 508,4 mld zł, czyli 158,7 mld EUR lub 247,9 mld USD (w przeliczeniu po kursach z dnia 31 lipca 2008r.: 1EUR = 3,2026 PLN, 1USD = 2,0509 PLN). W porównaniu z końcem czerwca 2008 roku zadłużenie to wzrosło o 1.1 mld zł, tj. o 0,2 proc.Bardziej aktualne dane nie zostały opublikowane na stronie internetowej Ministerstwa Finansów. Zadłużenie wzrosło jedna tylko z powodu wzrostu kursów walut. Kurs 1 EUR wzrósł od 31 lipca 2008 r. do 16 pażdziernika 2008 r. o 12 proc. do 3,57 PLN, a kurs 1 USD o 30 proc. do 2,65 PLN.Być może dlatego Ministerstwo Finansów nie publikuje bardziej aktualnych danych o zadłużeniu Skarbu Państwa. Kolejne mają ukazać się 20 października 2008 r. pod adresem Dług publiczny.Nieoficjalne zadłużenie Skarbu Państwa jest jednak znacznie większe. Jeżeli uwzględnimy długoterminowe zobowiązania ZUS i KRUS wobec emerytów i rencistów, które fizyczne już są, bo realnie żyją ludzie, którym trzeba będzie przez wiele lat płacić renty i emerytury, to długi naszego państwa są znacznie większe.Gdybyśmy zrobili bilans Skarbu Państwa, tak jak to robią spółki prawa handlowego z ostrożną wyceną majątku, należności i zobowiązań, Polska już dawno powinna ogłosić bankructwo.Gdy w 1994 r., jako dziennikarz „Życia Warszawy” próbowałem oszacować długoterminowe zobowiązania ZUS i KRUS wobec emerytów i rencistów w ciągu następnych 20 lat, wyszło mi, że wynoszą one bilion złotych.Po podwyżkach reny i emerytur w ciągu ostatnich kilkunastu lat, znacznie pewnie jednak wzrosły. ZUS i KRUS, gdyby chciały, mogłyby oszacować swoje zobowiązania wobec emerytów i rencistów w ciągu najbliższych 20 lat. Wyszłoby nam wtedy to nieoficjalne zadłużenie Skarbu Państwa.ZUS swoje bieżące zobowiązania finansuje w większości ze składek wpłacanych przez pracujących w Polsce. Wystarczy jednak, że ludzie stracą pracę lub wyemigrują, a wpływy ZUS się skurczą, a jego zobowiązania są gwarantowane przez Skarb Państwa.Zobowiązania KRUS w 95 proc. finansowane przez Skarb Państwa.Agencje ratingowe i rynek CDS pewnie wiedzą o tym nieoficjalnym zadłużeniu Skarbu Państwa, które szybko może pojawić się jako oficjalne.Wystarczy, że w Polsce znacznie zwiększy się bezrobocie, a ZUS będzie potrzebował kilkudziesięciu miliardów złotych rocznie więcej na swoje wydatki na emerytury. Skarb Państwa będzie musiał pożyczyć od inwestorów te kilkadziesiąt miliardów. A jeżeli oni wystraszą się i nie będą chcieli kupować polskich rządowych papierów skarbowych? Skąd Skarb Państwa weźmie pieniądze? Będzie musiał podnieść podatki. Ale to trwa.Wcześniej wystraszeni inwestorzy mogą pozbywać się polskich papierów skarbowych i sprzedawać złotówki, by kupić euro i dolary.Gdy, jak na Ukrainie, wystraszą się też ludzie i firmy, a wszyscy zaczną wypłacać złotówki z banków, by je zamienić na euro i dolary, by schować do sejfów, w kłopoty wpadną banki.Cały kraj chodzi po cienkim lodzie. Łatwo może utonąć. A nasi przywódcy polityczni bawią się jak mali chłopcy, zabierają sobie zabawki (samoloty), kopią pod stołem.Rząd daje podwyżki jednej po drugiej grupie budżetowej. A wszystko to z kredytów, zobowiązań zaciąganych na konto naszych dzieci i wnuków.Nasze państwo bardzo jest podobne do tych milionów Amerykanów, którzy przez lata żyli na kredyt. Aż doszli do ściany. Wpadli w prawdziwe kłopoty, gdy amerykańska gospodarka ugięła się pod ciężarem piramidy finansowej.Podobna piramida finansowa została zbudowana przez polityków na rynku rządowych papierów skarbowych. Globalny krach sprawił, że wszyscy zobaczyli, że wiele państw jest w pułapkach zadłużeniowych.Przypadek Islandii jest najbardziej obrazowy.Polski rząd powinien zapomnieć o projekcie budżetu państwa, który wniósł do parlamentu. Musi obniżyć prognozy dochodów i ciąć wydatki. Trzeba szybko wycofać się z organizacji Euro 2012 i budowy autostrad.Jeżeli tego rząd nie zrobi, potężni zagraniczni inwestorzy mogą za to potężnie ukarać nasze państwo. Wystarczy, że stracą do nas zaufanie, a na rynku CDS ryzyko niewypłacalności Polski zostanie oszacowane na 70 lub 80 proc.Wydarzenia na rynku finansowym biegną ostatnio szybko. Wystarczy kilka miesięcy błędów, by Polska została zaklasyfikowana do grona potencjalnych bankrutów, a prognoza taka szybko zmieni się w rzeczywistość.Jerzy Krajewskihttp://www.gepardybiznesu.pl/content/view/1137/107/PS.ZADŁUŻENIE Zadłużenie Skarbu Państwa nr 4/2010pobierz (77 KB)Zadłużenie Sektora Finansów Publicznych - I kw 2010 r.pobierz (39 KB)

Brak głosów

Komentarze

Dla mnie oczywistym jest, że Polska już jest bankrutem i nie potrzebne do takiego określenia jej statusu są żadne "zawirowania". Dług bowiem już dawno przekroczył granicę 700 mld i ciągle rośnie niczym POparcie dla jedyne słusznej partii w sondażach.
Wziąwszy zaś pod uwagę, że każdy kolejny budżet musi być zwieńczony deficytem ( bo
przychody SP są bardziej niż mizerne pomimo i tak wysokiej fiskalizacji społeczeństwa).
Oraz to że "opchnięto" już bez mała wszystkie liczące się aktywa SP w gospodarce i kontynuowanie "globalizacji gospodarki" przynoszącej w efekcie likwidację miejsc pracy w kraju i pauperyzację społeczeństwa. Po prostu nie może być inaczej. Nawet gdyby ropa trysnęła w Wasiawie niczym w ostatnio nieopanowanym odwiercie niedaleko wybrzeży USA. Powoli dochodzimy do ideału jakim jest niewypłacalność państwa i jego obywateli do n-tego pokolenia. Ale czy nie o to chodziło? ^^
W. red

Vote up!
0
Vote down!
0

W. red

#73230

zaniechania? celowe działanie pod dyktando iluminatów. Tak to sobie poskładałam.

Vote up!
0
Vote down!
0

  Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
----------------------------------
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków

#73234

To już nie jest "teoria spiskowa".To są fakty. Tyle że o tym się nie mówi w "dobrym towarzystwie" bo to "nie uchodzi ;)
Sama rozumiesz, ech... te teorie spiskowe ^^

pozdrawiam

W. red

Vote up!
0
Vote down!
0

W. red

#73264

i jak w dobrym towarzystwie przystało, wybaczcie mi nietakt.:

 

Analityk : (za przyzwoleniem)

 

W debacie prezydenckiej kandydat Komorowski stwierdził: "Rząd przed kryzysem Polskę obronił. To są fakty niezaprzeczalne."

Zirytowało mnie to do tego stopnia, że postanowiłem odszukać dane i napisać post.

Sporządziłem ankietę, żeby każdy porównał rzeczywistość i ogólne wrażenie, jakie ma, gdy czyta niektóre gazety. Wrażenie przecież jest kreowane takie, że jesteśmy niemal "tygrysem kryzysu". Jak jest, proszę spojrzeć w linku:

https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/rankorder/2003rank.html

87 miejsce na świecie za zeszły rok pod względem dynamiki wzrostu PKB. Rząd mówi, że jesteśmy zieloną wyspą w kryzysie, bo zmanipulował grupę odniesienia i prezentuje się tylko na tle krajów UE, które od dawna są w stagnacji, a sam kryzys niektóre z nich (choć nie wszystkie) zniosły tak samo źle jak my lub gorzej. Na tle świata Polska nie była niczym szczególnym i gdyby ktoś powiedział w Indiach (6,5 % wzrostu za zeszły rok) lub Chinach (8,7 % wzrostu) lub nawet w Uzbekistanie (6,7%), że my się chwalimy 1,7% wzrostem, to by go wyśmiano. Oni też to osiągnęli w czasie podobno światowego kryzysu (nawiasem mówiąc dziwny to światowy kryzys, w którym w połowie świata rozwój był jak w czasie boomu). Na tle osiągnięć gospodarczych, którymi tak chwalił się Komorowski, całkiem nieźle prezentuje się nawet nasza ... reprezentacja piłkarska, bo tu mamy "aż" 58 miejsce w [url=http://pl.wikipedia.org/wiki/Ranking_FIFA]rankingu FIFA[/url]

W 2006 r. wzrost wyniósł 6,2 %, co było [url=http://en.wikipedia.org/wiki/ListofcountriesbyGDP(real)percapitagrowth_rate]39[/url] wynikiem w świecie, a w 2007 wzrost jeszcze przyspieszył do 6,7 - licząc corocznie.

Mizerny wzrost produkcji odnotowany w 2009 roku wynika przede wszystkim z dynamiki poprzednich okresów - niejako siłą rozpędu. Na to nałożył się czynnik w postaci własnej waluty. Nie jest to jednak zasługa rządu, bo on przecież chce wprowadzić Polskę do strefy euro bez względu na koszty. Słowacja, która wprowadziła euro z końcem 2008 roku, w 2009 r. zanotowała minus 4.70% choć startowała ze znakomitej dynamiki, bo w latach 2004-2008 roczny wzrost PKB na Słowacji wynosił średnio 7,4%. Oba kraje są w podobnym miejscu w Europie, w podobnej fazie po odejściu od półwiecznych rządów lewicowej dyktatury i obydwa eksportują głównie do Niemiec. Polsce korzystny kurs złotego zamortyzował uderzenie kryzysu i nasz eksport nadal był opłacalny. Słowacja sama sobie ten atut odebrała. Trzy lata temu, w I kwartale 2007 roku, PKB w Polsce zwiększał się w tempie słowackim, czyli 7,4%. Mimo braku słowackiego błędu z wprowadzeniem euro, bardzo szybko w Polsce utracono aż 5-6 punktów procentowych z dynamiki gospodarczej. Już to samo w sobie oznacza kryzys. Wiele krajów z bliższego i dalszego sąsiedztwa nie odnotowało w 2009 roku aż takiego załamania tempa wzrostu, ale spadając z niższych pułapów obsunęło się poniżej tej zaczarowanej zerowej kreski. Czy jeśli, na przykład Francja, miała tempo wzrostu w roku 2008 około + 2 proc. i rok później weszła w 2-procentową recesję, to kto zniósł kryzys lepiej? Przecież w tym przypadku utracono tylko cztery punkty z dynamiki, czyli mniej niż w Polsce.

W tym roku spośród 25 krajów tzw. wyłaniających się rynków, dla których cotygodniowo szacunki przytacza "The Economist", tylko w czterech krajach z tej grupy tempo wzrostu jest mniejsze niż w Polsce, a aż w 20 większe! Według prognoz na przyszły rok też będziemy w ogonie. Tylko, że my wolimy porównywać się do krajów "Unii Stagnacji", a nie do krajów na dorobku, choć takim właśnie jesteśmy.

Niemniej w tym roku po 3 latach rządów PO, rozwijamy się wolniej niż rozwinięte USA i Kanada, gdzie w tym roku spodziewać się można wzrostu PKB odpowiednio o 3,1 i 3 proc., jak i nieco uboższe kraje, na przykład Rosja (4,5 proc.) czy Malezja (5,4 proc.). O ile dla całego świata Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje wzrost na ten rok aż o 4,2 proc., to dla Polski prognozuje się marne 2,6 proc. Może nawet będzie ze 3%, jak chciałby rząd, ale to nie zmienia faktu, iż "zielona wyspa" czerwienieje i [b]dystansuje się od świata, zamiast nadrabiać zaległości![/b]

Tak graficznie wyglądają perspektywy wzrostu naszego PKB wyliczone przez MFW:

[img]http://www.rybinski.eu/wp-content/uploads/WzrostPolskaswiat.png[/img]

PKB to jedno, a to, co wyrabia rząd w kwestii [b]zadłużenia[/b], to drugie. Szacować można, że deficyt budżetowy (liczony zgodnie z kryteriami Maastricht) wyniesie w tym roku ok. 7 proc. PKB, a w przyszłym niewiele mniej. Jeśli Grecy zechcą zrealizować uzgodniony z UE plan dostosowawczy, to w przyszłym roku deficyt budżetowy (nie mylić z całością długu) w Polsce może być już większy niż w Grecji…

Oto dane z ostatnich lat:

[img]http://static1.money.pl/i/a/98/77666.gif[/img]

Wyraźnie widać, jak słupek żwawo pikuje do góry pod rządami platformy w stosunku do rządów złego PiSu (jesień 2005 - jesień 2007). Każdy z nas jest winien ok. 20 tysięcy złotych, które za niego w sumie pożyczono (to akurat wszystkie rządy razem, ale ten rząd pożycza najśmielej). Zapożyczają nas na potęgę i robią dobrą minę.

Warto, to rozpowszechnić na forach jeszcze przed ciszą wyborczą. Może część ludzi się wreszcie obudzi z letargu.

 

Vote up!
0
Vote down!
0

  Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
----------------------------------
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków

#73300

"..Wrażenie przecież jest kreowane takie.."

I w tym cała rzecz - "kreowane". Tak jak co niektóre przedstawiane nam fakty, wiadomości, sondaże i statystyka. Słowem alternatywna wirtualna rzeczywistość :)
Tyle że to już "przerabialiśmy". I tu przypomina mi się pewien odcinek "spotkania z balladą" z zamierzchłych czasów oraz fragment dialogu :
"..Nie ważne, jak jest. Ważne jak ma być.." I o to chodzi :)
Zwykłemu człowiekowi do oceny stanu państwa wystarczy obserwowanie rzeczywistości na bieżąco. Plus wyłuskane informacje o ilości zakładów w kraju i ich wielkości ich produkcji na rynek krajowy i zagraniczny, oraz o wypracowanym zysku. Mniej więcej podobnie sytuacja wygląda z handlem. Ale do tego już wystarczy "wycieczka" po sklepach i zorientowanie się co jest tam oferowane i za ile. Jeżeli jeszcze ktoś ździebko podróżuje "po zagranicach" zyskuje odniesienie jeszcze do stanu rzeczy w innych krajach.
"Yntelygencyi" i "elytom" zaś potrzebne są do tego takie "wskaźniki" jak PKB czy inne "dane statystyczne". I to wcale nie dlatego że nie potrafią ocenić rzeczywistości, ale po to by przekonać "masy" co do tego jak to jest im dobrze i że
będzie tylko lepiej ^^ A jeśli komuś się to nie podoba bo odstaje np od "najniższego średniego wynagrodzenia" to tylko dlatego że jest "nieudacznikiem i niedojdą", oraz bez mała leniem i "pasożytem na zdrowej tkance społeczeństwa" i w ogóle imbecylem. Tymczasem "..koń jaki jest, każdy widzi.."
Oczywiście spłyciłem temat, ale może udało mi się uchwycić sens :)

Mam nadzieję z"..Wrażenie przecież jest kreowane takie.."

I w tym cała rzecz - "kreowane". Tak jak co niektóre przedstawiane nam fakty, wiadomości, sondaże i statystyka. Słowem alternatywna wirtualna rzeczywistość :)
Tyle że to już "przerabialiśmy". I tu przypomina mi się pewien odcinek "spotkania z balladą" z zamierzchłych czasów oraz fragment dialogu :
"..Nie ważne, jak jest. Ważne jak ma być.." I o to chodzi :)
Zwykłemu człowiekowi do oceny stanu państwa wystarczy obserwowanie rzeczywistości na bieżąco. Plus wyłuskane informacje o ilości zakładów w kraju i ich wielkości ich produkcji na rynek krajowy i zagraniczny, oraz o wypracowanym zysku. Mniej więcej podobnie sytuacja wygląda z handlem. Ale do tego już wystarczy "wycieczka" po sklepach i zorientowanie się co jest tam oferowane i za ile. Jeżeli jeszcze ktoś ździebko podróżuje "po zagranicach" zyskuje odniesienie jeszcze do stanu rzeczy w innych krajach.
"Yntelygencyi" i "elytom" zaś potrzebne są do tego takie "wskaźniki" jak PKB czy inne "dane statystyczne". I to wcale nie dlatego że nie potrafią ocenić rzeczywistości, ale po to by przekonać "masy" co do tego jak to jest im dobrze i że
będzie tylko lepiej ^^ A jeśli komuś się to nie podoba bo odstaje np od "najniższego średniego wynagrodzenia" to tylko dlatego że jest "nieudacznikiem i niedojdą", oraz bez mała leniem i "pasożytem na zdrowej tkance społeczeństwa" i w ogóle imbecylem. Tymczasem "..koń jaki jest, każdy widzi.."
Oczywiście spłyciłem temat, ale może udało mi się uchwycić sens :)

Mam nadzieję, że nie zaliczasz mnie do "dobrego towarzystwa"
bo dla mnie ma ono zupełnie odmienne konotacje niż sugeruje nazwa. A moja ironia w odniesieniu do tej grupy ludzi wydaje mi się uzasadniona. Choć....co ja tam wiem :)

pozdrawiam

W. red

Vote up!
0
Vote down!
0

W. red

#73392

Zasada jest prosta: " I będziesz pożyczał wielu narodom,a sam u nikogo pożyczać nie będziesz [.....], bo kto (od kogoś) pożycza,niewolnikiem się staje.."   Nie da się zaprzeczyć.

Metoda jest skuteczna.

Hasło wyborcze:  Nie zadłużaj się-rząd zrobi to za Ciebie!

Vote up!
0
Vote down!
0
#73396