ONI z WSI
( )
Pod koniec kwietnia Anna Marszałek, Michał Majewski i Paweł Reszka publikują artykuł pt. „Kto gra aneksem Macierewicza?” i „Handel aneksem Macierewicza"– w którym ujawniają, że „Po Warszawie od wielu miesięcy biega przeszkolony w Moskwie oficer służb wojskowych, który oferuje sprzedaż aneksu o weryfikacji” . Artykuł zawiera wszystkie elementy pomocne w stworzeniu obrazu rzekomej afery: kadrowy oficer na moskiewskich papierach (rzekomo znajomy, dobrego znajomego z najbliższego otoczenia Macierewicza), politycy - pośrednicy, -. Zemke, biznesmeni, „gruba kasa". Jest nawet pozór dziennikarskiego obiektywizmu, gdy stwierdza się, że być może „Lichocki to prowokator nasłany przez stare służby, który ma zniszczyć komisję weryfikacyjną." By zatrzeć to niemiłe wrażenie, redakcja nie zapomina jednak opatrzyć artykułu „naprowadzającą" zajawką - „Wtyki w komisji weryfikującej agentów?"
Dziennikarze przedstawiają trzy domniemane wersje sytuacyjne:
1. Pułkownik Lichocki ma realne wpływy w otoczeniu Macierewicza i dostęp do tajnych wiadomości. Szuka kupców, a zarobkiem dzieli się z informatorami.
2. Komuś zależy na kompromitacji Macierewicza i komisji weryfikacyjne.
3. Lichocki działa jak agent nowych SKW i ma zdobyć dowody na sprzedajność autorów raportu.
Nie pozostawiają jednak wątpliwości, że prawdopodobne są scenariusze 1 i 3. Piszą bowiem, że „komisja już wcześniej nie była szczelna" a i „dziś wyciekają informacje o tym, co jest w tajnym aneksie".
W artykule wyraźnie namierza się „cele” późniejszej akcji ABW, wymieniając nazwisko Leszka Pietrzaka i informując jakoby „oficer starał się pokazać, że jest świetnie poinformowany. Mówił o konflikcie między członkami komisji Macierewicza i chwalił się znajomościami w świecie dziennikarskim. Wymieniał ludzi, którzy rzekomo sprzedawali i kupowali aneks lub jego fragmenty.W tym kontekście podawał nazwiska biznesmenów i ich PR-owców, dziennikarzy oraz członków komisji weryfikacyjnej. Lichocki twierdził, że czytał aneks do raportu o WSI. Powoływał się przy tym, bez podawania nazwiska, na dobrego znajomego w najbliższym otoczeniu Macierewicza".
*
Ten artykuł był czytelną zapowiedzią późniejszej akcji ABW i precyzyjnie lokalizował jej cele.
Być może liczono, że po ujawnieniu „ dziennikarskiej wiedzy” członkowie Komisji sami dostarczą dowodów swojej rzekomej winy, działając chaotycznie, w poczuciu zagrożenia. Warto przypomnieć słowa Prokuratora Krajowego Marka Staszaka, wypowiedziane podczas obrad sejmowej Komisji Sprawiedliwości 26 maja br. – „Chcę dodać jeszcze, że pewien wpływ na przeprowadzenie tych czynności w tym dniu, a nie później, miały również enuncjacje prasowe, które w jakiś sposób psuły linię śledztwa i zmuszały nas do tego, aby te czynności przyspieszyć, bo być może nieco później, ale byłyby przeprowadzone.” Odrzucam insynuacje, jakoby publikacje prasowe miały „psuć linię śledztwa”. Te artykuły śledztwo wspomagały, dając mu „ merytoryczne podstawy”, ukierunkowując na ludzi, objętych kombinacją operacyjną, dezinformując społeczeństwo, co do rzeczywistych działań służb i stwarzając fałszywy obraz zagrożenia ujawnieniem treści aneksu.
* Tragicznym epilogiem tej gry był sądowy nakaz aresztowania Wojciecha Sumlińskiego i podjęta przez dziennikarza próba samobójcza.
* W tym kontekście odrazą powinno napawać zachowanie „kolegów” Sumlińskiego, którzy, jak Czuchnowski i Marszałek przyczynili się do rozpętania prowokacyjnej gry i przez długie miesiące prowadzili ją wspólnie z funkcjonariuszami służb.
* Przypomnę, że zdaniem Anny Marszałek Sumliński został na własne życzenie wmanipulowany w aferę z uwagi na zażyłą znajomość z b. oficerami WSI. - Mówienie o zemście ludzi służb specjalnych to nadinterpretacja, bo jedna osoba nie ma wpływu na wszystkie decyzje podejmowane w tej sprawie - uważa Marszałek.
* O roli tej dziennikarki w sprawie prowokacji WSI z roku 2001, skierowanej przeciwko Szeremietiewowi i Farmusowi, pisałem m.in., w poprzednim wpisie.
Wojciech Czuchnowski, występujący dziś do ministra Ćwiąkalskiego z listem w sprawie wcześniejszej próby samobójczej Sumlińskiego, najwyraźniej chciałby, by zapomniano o jego roli w prowokacji służb specjalnych i artykułach, w których korzystał z informacji dostarczonych przez funkcjonariuszy.
*Analizując publikacje z ostatnich miesięcy, związane z Komisją Weryfikacyjną WSI można zastanawiać się - gdzie przebiega granica pomiędzy dziennikarstwem a esbeckim, sterowanym donosem, gdzie mamy do czynienia z opisem rzeczywistości, zgodnym z kanonami dziennikarskiego rzemiosła, a gdzie z jej kreowaniem, według wytycznych uzyskanych od funkcjonariuszy służb?Mając za sobą doświadczenie lat PRL-u wolno i należy stawiać takie pytania. Choćby po to, by ocalić wartość wolnych mediów i nie dopuścić do sytuacji, w której dziennikarz staje się funkcjonariuszem medialnym.
Źródła: 1. http://www.dziennik.pl/polityka/article76428/Aneks_do_raportu_o_WSI_na_sprzedaz.html2. http://wyborcza.pl/1,76842,4670155.html3. http://wyborcza.pl/1,76842,4712766.html4. http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,4906926.html5. http://wyborcza.pl/1,76842,5021680.html6. http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,5102546.html7. http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,5053979.html8. http://www.polskatimes.pl/stronaglowna/29201,aresztowany-dziennikarz-atakuje-wiceszefa-abw,id,t.html#material9. http://wyborcza.pl/1,76842,4864303.html
Posted by w.s media - /Aleksander Ścios/ at 20:24 0 comments
--------------------------------------
http://lista-obecnosci.blogspot.com/
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 549 odsłon