IV Wojna. Analiza * J.R. NYQUIST
MOTTO.
Prognoza Lee wypada nader ponuro: "Zgodnie z postanowieniami START II, w razie ataku jedynie znikoma ilość głowic rakietowych i bombowych przetrwa wyprzedzające rosyjskie uderzenie, Rosjanie będą mogli zachować swój potencjał ofensywny i defensywny, staną się dominującą atomową potęgą. W przeciwieństwie do swoich amerykańskich kolegów, przedstawiciele rosyjskiego rządu i sfer wojskowych rozumieją to doskonale."
MOTTO II.
Ci sami starzy komuniści zachowali kontrolę nad surowcami, bronią i rządami w Europie Wschodniej i byłym Związku Sowieckim. W krajach takich jak Polska i Czechy do władzy doszli fałszywi opozycjoniści, jak Waclaw Havel i Lech Wałęsa, których tajne policyjne teczki nigdy nie zostały ujawnione. W ten sposób zaufaniem obdarzono zjawisko, które nigdy na to nie zasługiwało.
J.R. Nyquist
Geneza IV wojny światowej. Uzupełnienie i errata.
Dla moich nowych czytelników konieczne jest wyjaśnienie. W 1987 podczas studiów na wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu Kalifornia rozpocząłem zapisywanie notatek, wykorzystanych później przy pisaniu "Genezy IV wojny światowej". Większa część książki powstała przed "upadkiem Związku Sowieckiego". Pisałem, spodziewając się takiego upadku. W tej chwili muszę wyjść poza logikę mojej książki i skorygować zawartą w niej analizę zgodnie z ostatnimi wydarzeniami.
Teraz mamy rok 2003. Możemy spojrzeć w przeszłość i zobaczyć jak te sprawy zostały rozegrane. Możemy zobaczyć pułkownika KGB, Putina, zabiegającego o przyjaźń z prezydentem Bushem a także, ledwie tylko ukryte, militarne przymierze z czerwonymi Chinami. Dla badacza nie powinno być żadnych wątpliwości. Czas potwierdził kierunek prognozowany przez Golicyna, kierunek wskrzeszenia bloku komunistycznego.
Reagan, podobnie jak poprzednicy, był "burżua". To znaczy, był podatny na pewnego rodzaju iluzje. Komuniści wykiwali Ronalda Reagana, tak jak wykiwali Cartera, Forda, Nixona. "Ufaj ale sprawdzaj" - to był slogan Reagana w jego stosunkach ze Związkiem Sowieckim. Ale nikt nie powinien wierzyć w coś, czego w żaden sposób nie można zweryfikować. Nigdy nie powinno się ufać totalitarnej oligarchii zamieszanej w oszustwo i w potajemne magazynowanie broni masowego rażenia, nawet jeśli przekonują do tego tysiące rozbrojeniowych inspektorów z doktorem Hansem Blixem na czele.
Ofiarą podstępu padł nie tylko Reagan, ale także "konserwatyści" wiodących krajów Zachodu. Oszukani zostali eksperci i politycy. Stało się tak ponieważ konserwatyści (w swojej masie) byli podatni na korupcję. Nie mieli nawet złych intencji. Ale po ludzku nie mogli oprzeć się pokusie ogłoszenia zwycięstwa, do którego nie mieli żadnego prawa - od Helmuta Kohla w Niemczech po Margaret Thatcher i Johna Majora w Wielkiej Brytanii. Połknęli trujący kąsek w postaci Wschodnich Niemiec i sami wyeliminowali się z gry. Wszelkie znaki ostrzegawcze zostały zignorowane. Amerykańska broń atomowa została wycofana z kontynentu europejskiego. Niemal wszyscy uznali zmiany w komunistycznym imperium za prawdziwe i pozytywne. Ale te zmiany były wielostronne i zdradzieckie. Triumf Zachodu nad Związkiem Sowieckim otworzył drogę dla bezpodstawnego gospodarczego optymizmu i politycznej choroby opartej na rzekomym zwycięstwie. Nawet pośród konserwatystów antykomunizm przestał odgrywać jakąkolwiek istotną rolę. Przestał stanowić przeszkodę na drodze Chin i Rosji.
Tym, którzy argumentują, że Związek Sowiecki był rozpadającym się imperium, z upadającą gospodarką i zdemoralizowanym społeczeństwem, chciałbym wskazać na jedną okoliczność, o której w 1989 roku wszyscy zapomnieli: w kategoriach ambicji światowych Związek Sowiecki miał tylko jedną znaczącą przeszkodę do pokonania, którą była amerykańska obrona atomowa. Usunięcie albo osłabienie tej obrony czyni świat bezbronnym wobec rosyjskiego przeważającego, niszczącego potencjału.
Kraj, który może uderzyć w dowolny rejon świata z siłą tysiąca atomowych rakiet, może także rządzić światem. Ludzie w tym kraju mogą żyć w ubóstwie. Jego kultura może być pogrążona w stagnacji. Jego przywódcy mogą być grupą zgrzybiałych starców. To wszystko nic nie znaczy wobec potencjału głowic termonuklearnych. Kraj uzbrojony w tysiące bomb atomowych może decydować o losie narodów. Może zadecydować, że miasta X, Y i Z powinny przestać istnieć w ciągu godziny. To prawdziwy balsam dla przywódców skądinąd zbankrutowanego państwa.
Gra, która się rozpoczęła na początku zimnej wojny, która wzmagała się wraz z rozwojem atomowych arsenałów Związku Sowieckiego i USA dawała tylko dwa możliwe rozwiązania: wojnę atomową albo atomowe rozbrojenie. Inne rozwiązanie jest niemożliwe. Niemożliwe aby dwie strony pozostawały w stanie permanentnego napięcia, z tysiącami pocisków, gotowych do odpalenia. Dlatego, żeby uniknąć wzajemnie wyniszczającej wojny, jedna lub druga strona musi zakończyć rywalizację i rozbroić się. Czyli zrobić dokładnie to, co, zdaniem większości ludzi, miało miejsce pomiędzy listopadem 1989 a grudniem 1991.
Ale są też inne opinie, całkowicie ignorowane przez ekspertów i polityków. To zresztą widomy znak czasu. Paradoksalnie, droga atomowego rozbrojenia może służyć jako autostrada wiodąca prosto do wojny atomowej. Atomowy wyścig zbrojeń wywołuje równowagę, która zapobiega otwartemu konfliktowi, ale rozbrojenie likwiduje stan równowagi i otwiera drogę tym, którzy chcieliby osiągnąć atomową przewagę dzięki tajnym arsenałom atomowym i niemożliwym do wyśledzenia wyrzutniom rakiet balistycznych (jak na przykład ruchome wyrzutnie SS-27).
W następstwie "oczywistego" rozpadu totalitaryzmu w Europie Wschodniej dążenia do rozbrojenia, szczególnie rozbrojenia atomowego okazały się nieodparte. Dla całego zachodniego świata zgon Związku Sowieckiego był usprawiedliwieniem dla zwiększenia wydatków socjalnych w miejsce wydatków na zbrojenia. Taka jest psychologia urynkowionego hedonizmu, systemu do jakiego wyewoluował liberalny kapitalizm. Dlatego zmiany w Europie Wschodniej były akceptowane bezdyskusyjnie. Do upadłego wroga popłynęła pomoc gospodarcza, pożyczki, transfery technologii. Ale pomoc ta nie była wcale użyta dla polepszenia losu rosyjskiego społeczeństwa. Została wykorzystana dla zmodernizowania rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego, z myślą o przyszłym konflikcie.
Wiele z poczynań Kremla, szczególnie dotyczących łamania porozumień rozbrojeniowych, zostało udokumentowane w wydanej w 1997 roku książce emerytowanego agenta wywiadu, Williama Lee, "The ABM Treaty Charade". Nie chodzi tylko o to, że Związek Sowiecki złamał postanowienia traktatu ABM, SALT I i II, Protokołu Genewskiego o Broni Chemicznej, helsińskiego Aktu Końcowego, konwencji o Broni Biologicznej, traktatu o ograniczeniu testów atomowych, traktatu o Broni Atomowej Średniego Zasięgu, ale o to, że sukcesor po Związku Sowieckim (Federacja Rosyjska) kontynuuje ten sam styl łamania wszelkich postanowień aż do dnia dzisiejszego. Według Lee, traktat START II "może zapewnić Rosji zdecydowanie korzystniejszą pozycję w nuklearnej rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi, aniżeli pozycję, jaką osiągnął Związek Sowieckim w szczytowym okresie zimnej wojny." Ale dzisiaj znacznie wyprzedziliśmy postanowienia START II. Obecne porozumienie pomiędzy Moskwą i Waszyngtonem na temat strategicznego rozbrojenia nuklearnego zapowiada redukcję amerykańskich sił obronnych do mniej niż 2000 strategicznych głowic.
Prognoza Lee wypada nader ponuro: "Zgodnie z postanowieniami START II, w razie ataku jedynie znikoma ilość głowic rakietowych i bombowych przetrwa wyprzedzające rosyjskie uderzenie, Rosjanie będą mogli zachować swój potencjał ofensywny i defensywny, staną się dominującą atomową potęgą. W przeciwieństwie do swoich amerykańskich kolegów, przedstawiciele rosyjskiego rządu i sfer wojskowych rozumieją to doskonale."
W jaki sposób Rosja mogła przegrać zimną wojnę i jednocześnie stać się dominującym supermocarstwem atomowym?
Wyjaśnienie jest oczywiste. Liberalizacja w Rosji, w niektórych obszarach autentyczna, zasadniczo nie miała nic wspólnego z rzeczywistością. Ci sami starzy komuniści zachowali kontrolę nad surowcami, bronią i rządami w Europie Wschodniej i byłym Związku Sowieckim. W krajach takich jak Polska i Czechy do władzy doszli fałszywi opozycjoniści, jak Waclaw Havel i Lech Wałęsa, których tajne policyjne teczki nigdy nie zostały ujawnione. W ten sposób zaufaniem obdarzono zjawisko, które nigdy na to nie zasługiwało.
Oczywiście w kraju zdominowanym przez sztywną ideologię i brutalną siłę każdy przejaw prawdziwej wolności musi wywrzeć wrażenie. Ale wschodni "mafijny kapitalizm" daje tylko pozory wolności.
Należy pamiętać, że totalitaryzm, według definicji Orwella, to system oparty na bezprawiu. W ramach takiego systemu prowadzenie działalności wymaga współpracy z rządzącymi gangsterami. Dlatego, w tym konkretnym znaczeniu, system totalitarny wcale nie zniknął. Bezprawie i gangsterzy pozostali. Wykorzystanie przez KGB przestępczości zorganizowanej dało Moskwie pełną kontrolę nad "byłymi" satelitami i ich gospodarkami. Tajne struktury komunistyczne i mafijne, wzajemnie przemieszane na terenie całej Europy,
zostały wykorzystane dla politycznej manipulacji i podstępu w niewyobrażalnej skali.W ten sposób komuniści ograniczyli wolność i stłumili wolny rynek w Europie Wschodniej. Nic dziwnego, że wytworem nieustannej biedy w "byłych" państwach komunistycznych jest coraz więcej cynizmu. Cynizm wobec Zachodu, szczególnie wobec demokracji, wolnemu rynkowi i Ameryce.
Niektórzy Wschodnioeuropejczycy, wciąż przywiązani do komunistycznej percepcji, wierzą, że to Ameryka jest odpowiedzialna za ich biedę. Niewątpliwie Kreml właśnie takie przekonanie stara się podtrzymywać.Tak jak przewidział Golicyn, nastąpił, zainicjowany z góry, rozpad komunizmu. Nie było to powstanie kierowane przez autentycznych przywódców. Stąd, "pokonany" komunizm nie został ukarany za swoje zbrodnie. Mieszkańcy Europy Wschodniej nie dostali pełnej ekonomicznej wolności. To co świat obserwował w "byłym" bloku komunistycznym było pułapką. Było to przedstawienie, żeby rozbroić Zachód, pogrzebać antykomunizm i zdezorientować amerykańską politykę.
Kim Ir Sen, poprzedni dyktator Korei Północnej i ojciec obecnego, wyjaśnił pewnego razu: "Imperializm Stanów Zjednoczonych jest celem numer 1 w światowej walce. Pierwszym zadaniem krajów socjalistycznych, komunistycznych i robotniczych partii jest werbowanie i gromadzenie możliwie szerokich sił antyimperialistycznych w walce przeciwko amerykańskiemu imperializmowi. Tylko dzięki przemyślanej walce przeciwko niemu światowy pokój może zostać zachowany, a rewolucyjna walka ludu może zostać nagrodzona zwycięstwem."
Pomiędzy 1987 a 1991 analizowałem kolejne sowieckie reformy pod rządami Gorbaczowa. Zastanawiałem się nad strategicznymi konsekwencjami "upadku komunizmu" i nieuchronnego rozbrojenia Zachodu. Próbowałem wyobrazić sobie, jak to wszystko potoczy się dalej. Przewidziałem Traktat Moskiewski.Przewidziałem dalsze komunistyczne podboje. Angola została podbita, Savimbi nie żyje, Kongo zostało opanowane, Wenezuela jest zagrożona dyktaturą, Brazylia została przejęta. Południowa Afryka została opanowana przez komunistów z Afrykańskiego Kongresu Narodowego, NATO w Europie obumiera. Niemcy i Francja skłaniają się w kierunku Rosji. Antyamerykanizm osiągnął szczyty rozgorączkowania w Ameryce Łacińskiej i w Kanadzie.
W zeszłym tygodniu odebrałem telefon od producenta radiowego z Toronto. Rozmawialiśmy na temat mojego wywiadu z pilotem prezydenta Hugo Chaveza, który twierdził, że Chavez jest komunistą dążącym do przekształcenia Ameryki Południowej w ośrodek ataków na Stany Zjednoczone. Kanadyjski producent nie chciał się z tym zgodzić. Nie, to kłamstwo, powiedział. To amerykańska propaganda. "Oczywiście słyszałeś, że przeciwnicy Chaveza są popierani przez CIA?" Zapewniłem go, że pilot jest uczciwym człowiekiem, który przez wiele lat pracował blisko Chaveza. Wspomniałem o powiązaniach Chaveza z terroryzmem, o jego uznaniu dla Carlosa "Szakala". Kanadyjczyk nie dał się przekonać. "To Ameryka jest liderem państwowego terroryzmu na świecie" stwierdził.
Totalitarna lewica nie została pokonana. Zdobyła mocne podstawy w Europie, Ameryce Łacińskiej, w Kanadzie. Rosja i Chiny mają nadzieję, że ta lewica pomoże im znieść Amerykę na proch. Wszystko wskazuje na to, że mogą osiągnąć swój cel. Próbowałem znaleźć jakieś fakty, jakieś argumenty, które pomogłyby odeprzeć tak ponurą prognozę, które mogłyby dowieść ponad wszelką wątpliwość, że moje wnioski są wynikiem klinicznej paranoi. Ale fakty mówią same za siebie. Prawda o rosyjskiej wrogości wychodzi na jaw nawet teraz, na wojennym rumowisku w Bagdadzie. Według raportów Kreml proponował Saddamowi dostęp do sieci płatnych morderców, działających na Zachodzie. Dysponował także zapisem prywatnych rozmów prowadzonych przez zachodnich przywódców.
Rozłam pomiędzy Ameryką i dwiema największymi potęgami Europy Zachodniej - Francją i Niemcami - kompensuje Rosji straty z nadwyżką. W szachach dopuszczalne jest poświęcenie jednej figury po to, aby za chwilę zdobyć dwie. Nie możemy powiedzieć, z całkowitą pewnością, że zachodni sojusz uległ ostatecznemu rozbiciu. Ale wygląda na to, że dwie znaczące figury zostały stracone. Animozje pomiędzy Ameryką i Francją stale się pogłębiają. Kiedy wzajemne stosunki są tak dalece nadszarpnięte, trudno o naprawienie wszystkich szkód. Jeśli chodzi o Niemcy, to nie przypadek, że kolektywne przywództwo w Moskwie wyznaczyło na stanowisko prezydenta człowieka mówiącego biegle po niemiecku. Teraz Niemcy są związani z Rosją niczym stalową obręczą.
A jak przedstawia się sytuacja na Dalekim Wschodzie, w Korei Północnej, w Chinach?
Trzeba w końcu przyznać, że zimna wojna nigdy się nie skończyła. Przyznać, że dezerter z KGB Anatolij Golicyn miał rację na temat rozpadu Związku Sowieckiego. Trzeba, ale nikt tego nie robi. W całym establishmencie nie ma nikogo, kto skłonny byłby przyjąć Golicynowskie tezy, podziękować mu za ostrzeżenie. Nikt nie ma zamiaru posunąć się o krok dalej i ogłosić, że Rosja wciąż jest naszym wrogiem, że handel z Chinami powinien zostać wstrzymany, że Korea Północna w dalszym ciągu powinna być izolowana, a Kuba wyzwolona. Okazuje się, że po tym wszystkim co się wydarzyło od 1991 roku niczego się nie nauczyliśmy. To oszustwo trwa już dziesięć lat, ale nadal pozostaje skuteczne, przynajmniej na tyle, aby nie znalazł się nikt, kto miałby odwagę powiedzieć "król jest nagi". Stany Zjednoczone nadal zamierzają redukować swoje zasoby atomowe i nic nie potrafi tego zmienić. Inny słowy, Stany Zjednoczone są w poważnych tarapatach.
Jeszcze jedna kwestia powinna zostać poruszona. Chodzi o nasze przewlekłe problemy gospodarcze. Mamy w tej chwili do czynienia z największą inflacją kredytową w historii. Po inflacji kredytowej zawsze następuje kryzys finansowy. Radykalna lewica wiąże z tym wielkie nadzieje. Powiedzą, że rynek przestał funkcjonować i zażądają wprowadzenia socjalizmu. Ideologia, która została pochowana, odżyje na nowo.
Czytelnicy często pytają kiedy, moim zdaniem, nastąpi moment, gdy Rosja i Chiny połączą siły, żeby otwarcie wystąpić przeciwko Stanom Zjednoczonym. Są trzy rzeczy, które trzeba wziąć pod uwagę: 1) powstanie nowego anty-amerykańskiego bloku krajów w Południowej Ameryce; 2) koniec NATO i wycofanie amerykańskich sił z Europy; 3) kryzys ekonomiczny albo serię aktów terrorystycznych, które rozerwą Stany Zjednoczone i podkopią ich siłę.
Rosyjscy stratedzy będą oczekiwać na spełnienie wszystkich tych czynników, zanim przystąpią do realizacji strategii otwartej konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi. Jest prawdopodobne, że Stany Zjednoczone zostaną osłabione w ciągu kolejnych czterech lat przez wydarzenia o charakterze gospodarczym i dyplomatycznym. Chińczycy i Rosjanie nie zaatakują Stanów Zjednoczonych, dopóki będą się one mogły skutecznie bronić. Zaatakują tylko wtedy, gdy Stany Zjednoczone zostaną osłabione poprzez sabotaż gospodarczy, propagandę, dyplomację, działania wywrotowe i terroryzm.
W kwestii terroryzmu jest kilka ciekawych punktów. Rosja wykorzystała wydarzenia z 11 września na kilka sposobów. Przede wszystkim, wykorzystała okazję aby wydostać od nas pieniądze. 6 marca Josef Herbert z agencji AP napisał na temat słabości rosyjskich instalacji atomowych. Według niego Waszyngton chce mieć dostęp do rosyjskiej broni, aby mieć pewność, że nie dostanie się ona w ręce terrorystów. Herbert napisał także, że Ameryka "w ciągu ostatniej dekady wydała przeszło 1,8 mld dolarów, aby pomóc Rosjanom w poprawie bezpieczeństwa ich instalacji atomowych." Wynika z tego, że Ameryka płaci za bezpieczeństwo rosyjskiej broni atomowej.
Prawie 2 miliardy dolarów przepadły. Jak zostały użyte? Rosjanie nie mają zamiaru tego zdradzić. Grają za to umiejętnie na amerykańskiej naiwności. W sprawozdaniu na temat bezpieczeństwa rosyjskich zasobów atomowych można przeczytać: "Mimo kilku lat negocjacji, Rosja w dalszym ciągu odmawia dostępu Amerykańskiemu Departamentowi Energetycznemu do kompleksów zbrojeniowych."
To prawda, że nigdy nie spodziewałem się takiego prezydenta jak George Bush. Nigdy nie spodziewałem się tak wielkiego zwycięstwa jak w Iraku.
http://www.fatalnafikcja.pl/geneza.htm
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1442 odsłony
Komentarze
Re: IV Wojna. Analiza * J.R. NYQUIST
17 Listopada, 2010 - 17:31
Mam wrażenie, że Autor będąc Amerykaninem zdecydowanie przecenia możliwości i zdolności Rosjan, a zarazem zupełnie nie docenia możliwości USA. Bez wątpienia Rosjanie są mistrzami bezczelnego łgarstwa.. Przecież oni nawet skradzione technologie są w stanie schrzanić, bo też nigdzie na świecie nie ma takiego bardaku
Sigma