Różne wymiary "Non possumus"!
"A gdyby się zdarzyć miało, że czynniki zewnętrzne będą nam uniemożliwiały powoływanie na stanowiska duchowne ludzi właściwych i kompetentnych, jesteśmy zdecydowani nie obsadzać ich raczej wcale, niż oddawać religijne rządy dusz w ręce niegodne. Kto by zaś odważył się przyjąć jakiekolwiek stanowisko kościelne skądinąd, wiedzieć powinien, że popada tym samym w ciężką karę kościelnej klątwy. Podobnie, gdyby postawiono nas wobec alternatywy: albo poddanie jurysdykcji kościelnej, albo osobista ofiara - wahać się nie będziemy. Pójdziemy za głosem apostolskiego naszego powołania i kapłańskiego sumienia, idąc z wewnętrznym spokojem i świadomością, że do prześladowania nie daliśmy najmniejszego powodu, że do prześladowania nie daliśmy najmniejszego powodu, że cierpienie staje się naszym udziałem nie za co innego, lecz za sprawę Chrystusa i Chrystusowego Kościoła. Rzeczy Bożych na ołtarzach cesarza składać nam nie wolno. Non possumus!"
Słowa powyższe to fragment listu biskupów uchwalonego 8. maja 1953 r. na Konferencji Episkopatu w Krakowie, który do historii przeszedł pod nazwą "Non possumus". Były one odpowiedzią na dekret władz komunistycznych z 9. lutego 1953 r. Dekret wprowadzał zasadę obsadzania wszystkich stanowisk duchownych, łącznie z biskupami przez władze komunistyczne i miał doprowadzić do całkowitego podporządkowania kościoła państwu. 25. września 1953 r. Prymas Polski Stefan kardynał Wyszyński zastał aresztowany i osadzony na długie trzy lata w więzieniu. Taka była cena za odmowę oddania tego co boskie komunistycznemu carowi.
"Ja codziennie się modlę za te ofiary wielkiego nieszczęścia, i tak też się będę modlił. Tylko proszę pamiętać, że nie pójdę na żadne upolitycznienie tego, bo to jest niegodne ofiary tych ludzi. Jeżeli ktoś będzie chciał to upolitycznić, to zatracił ducha chrześcijańskiego. (...) W Polsce szacunek dla zmarłych był ogromny. Na śmierci brata, siostry czy ojca nie możemy zbijać pseudokapitału politycznego, bo to jest pogarda dla zmarłych, dla wartości ich życia i dla ich pracy, którą wnieśli dla naszego wspólnego dobra"
Słowa powyższe to już fragment wczorajszej wypowiedzi w Gnieźnie prymasa Polski, abp Józefa Kowalczyka zapytanego o obchody pierwszej rocznicy tragedii smoleńskiej z 10. kwietnia 2010 r.
"U podstaw III Rzeczpospolitej miejsce patriotyzmu zajęło stwierdzenie jednego z pierwszych premierów nowej Polski, który powiedział, że aby zostać bogaczem, to pierwszy milion trzeba ukraść. Propagowanie podobnych haseł zaowocowało tym, że wartość została zastąpiona antywartością. Patriotyzm zastąpiono promowanym kosmopolityzmem, miejsce uczciwości zajęła nieuczciwość, prawdę zastąpiono kłamstwem i pomówieniem, ofiarność i poświęcenie chciwością i pazernością, miłość nienawiścią. Natomiast z dziejowego doświadczenia Kościoła i Narodu wiemy, ze prawdziwym bogactwem jest stan ducha i umysłu ludzkiego, a nie grubość portfela. Każda społeczność, która swe prawa opiera na antywartościach, napełnia się bólem."
To już z kolei fragment Homilii ks. prał. płk. Sławomira Żarskiego wygłoszonej w Bazylice Św. Krzyża w Warszawie podczas Mszy św. za Ojczyznę w uroczystość 92. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Słuchaczem tej homilii był prezydent Rzeczpospolitej, Bronisław Komorowski. Skarcił on wówczas publicznie Wikariusza Generalnego Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego (taką funkcję pełnił wówczas ks. Żarski) za treść kazania, a wkrótce szef MON Bogdan Klich przeniósł kapelana Wojska Polskiego do rezerwy kadrowej.
Długi wstęp wypełniony cytatami kapłanów Kościoła katolickiego w Polsce był mi potrzebny do napisania kilku zdań od siebie. Myślę. Zastanawiam się, co napisać.
Jak zrozumieć różne wymiary kapłańskiego "Nie możemy"? "Non enim possumus quae vidimus et audivimus non loqui", czyli mniej więcej w języku polskim: "Albowiem nie możemy tego cośmy widzieli i słyszeli nie mówić."
Jeśli więc nie możemy nie mówić, bo widzimy i słyszymy - musimy mówić. Nawet za cenę więzienia, czemu świadectwo dał Prymas Tysiąclecia, Stefan kardynał Wyszyński. Nawet za cenę utraty stanowiska i odsunięcia od posługi kapłańskiej dla Wojska Polskiego przez władzę świecką, czemu świadectwo dał ks. prałat, płk. Sławomir Żarski.
Zastanawia mnie odwaga i świadectwo prymasa Polski, abp. Józefa Kowalczyka, gdy mówi: "(...)nie pójdę na żadne upolitycznienie tego, bo to jest niegodne ofiary tych ludzi. (...) Na śmierci brata, siostry, czy ojca nie możemy zbijać pseudokapitału politycznego (...)". Czy on naprawdę mówi to, co widzi i słyszy? Zastanawia mnie, czy się nie przesłyszałem, czy nie utraciłem zdolności do logicznego myślenia, czy moja interpretacja jest poprawna i słuszna.
Prymas Polski przenosi "non possumus" do sumienia Jarosława Kaczyńskiego. Mówi - być może podświadomie - nie możesz zbijać na śmierci brata i siostry (bratowej) pseudokapitału politycznego. Mówi też do nas wszystkich, którzy chcemy w pierwszą rocznicę tragedii smoleńskiej uczcić godnie pamięć poległych ofiar w przestrzeniach publicznych polskiej kultury narodowej - nie możecie. Módlcie się w sercu lub w kościelnych kruchtach za ofiary tego wielkiego nieszczęścia, jak i ja się modlę. Jeśli wyjdziecie na ulice polskich miast, to tylko dlatego, że PiS chce zbijać na tym odruchu waszych serc kapitał polityczny. Czy to już nadinterpretacja słów Kowalczyka? Być może, nie siedzę w jego umyśle i o intencjach sądzę po słowach i czynach.
Coś tu stanęło na głowie. Dla mnie wartości przemieniły się w słowach Józefa prymasa Kowalczyka w antywartości. Czyżby subtelnie i złośliwie memy kapłanów z Czerskiej (i innych świątyń postmodernizmu) pozbawiły Kowalczyka zdolności widzenia rzeczy w perspektywie obu oczu? Już wyjaśniam o co mi chodzi. Słyszał ktoś z ust tego kapłana cień krytyki wobec aktualnie nam rządzącej władzy? Jakieś wątpliwości wobec linii postępowania rządu przy ustalaniu reguł smoleńskiego śledztwa? Nie, bo to już polityka, ale polityką nie jest krytyka ze strony hierarchy opozycji. A jeśli się mylę, to proszę o cytaty, a wówczas ja, z pokorą i uznaniem dla archiwistycznych zdolności mojego oponenta, oddalę zarzuty wobec arcybiskupa Kowalczyka. I udam się na pielgrzymkę do Gniezna.
A całkiem już serio. Czy mi się to tylko wydaje? Czy gdzieś tam w tle studni nie dudni pogłos takiej oto prawdy prymasa Polski, Józefa Kowalczyka: Oddajcie część tego co boskie nowemu cesarzowi. Oddajcie własne serca, oddajcie własne myśli, oddajcie własny patriotyzm i tylko się módlcie w kościołach. Na kolanach, bez lęku i trwogi o przyszłość Narodu i dzieci waszych. Jest dobrze! Niech dalej nam rządzą.
A niby dlaczego mamy oddawać? A niby dlaczego mamy nie czuć lęku i trwogi? No tak już pytam sam siebie, bez nadziei, że ktoś mi odpowie.
A poniżej wybrane linki do , by problemowi przyjrzeć się bliżej i wyrobić sobie własne zdanie:
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=23532
http://www.rp.pl/artykul/603532_W-rocznice-bez-polityki.html
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20100109&id=my11.txt
http://zperspektywypodkarpacia.blogspot.com/2010/11/etyka-polityka-sow-kilka-o-bronisawie.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Non_possumus
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2055 odsłon
Komentarze
Ten tekst jest trudny,
2 Lutego, 2011 - 15:47
ale piękny. Dziękuję.
Podzielam pogląd. Serce
2 Lutego, 2011 - 15:56
Podzielam pogląd.
Serce krwawi.
Myślę, to wystarczy na wyrażenie dezaprobaty dla hierarchy.
Nie można iść na woję będąc przekonanym o swoich racjach.
Trzba uwzględnić wielowiekowe tradycje i zachować roztropność w działaniu.
(bywało - biskupów wieszano) nie jest to jednak dobre rozwiązanie dla Narodu.
Przesłanie Prymasa jest jasne
2 Lutego, 2011 - 16:32
On nam obywatelom każe milczeć , niekorzystac ze swych praw obywatelskich takich jak żądanie od władzy rozliczenia się ze swych działań, ustalenia prawdy w katastrofie smoleńskiej, domaga się wręcz rezygnacji z oceny faktów i zdarzeń zgodnie z własnym sumieniem.Nie oceniać władzy, niczego od niej nie żądać. Modlic się.
On wprost nabija tym oswiadczeniem kapitał polityczny, aktualnej władzy i chce jednoczesnie zezawuawać działanie PiSu, kierownictwa partii w tym J.Kaczyńskiego , jego wyborców, sympatyków ale takze każdego nie popierających PiSu, jednak żądającego rozliczenia władzy z jej działań w sprawie katastrofy.
Jest to wystapienie na wskroś polityczne, w intersie obecnego obozu rządzacego.
Jest szczytem hipokryzji, i jak słusznie autor wywiódł odwroceniem znaczenia wielu podstawowych pojęć.
Dlatego dziękuje autorowi za ten tekst. Nie wolno w tej sprawie milczeć, zwieść się pozorom.
Najprosciej...
2 Lutego, 2011 - 16:34
kitciwucho:Najprosciej powiem arcybiskup mataczy ,pobrzmiewa w jego wystapieniu piar PO.Czasami ten najmniejszy z maluczkich ma wiecej rozumu i godnosci. Bedziemy kazdego 10 pamietac maszerowac i modlic sie i nikt nam tego nie zabroni.
kitciwucho
A ja dodam:
2 Lutego, 2011 - 17:14
komar
"Homo doctus secum semper divititas habet" znaczy, że "mędrzec ma zawsze swój skarb przy sobie" a, że jest mędrcem to wie też, jak z niego korzystać.Podzielam Twoje spostrzeżenia, że abp,Józef Kowalczyk prymasując kościołowi w Polsce, którego i ja jestem członkiem z iście piłatowską sumiennością dokonuje swojej posługi. Boję się, że to kościołowi nie posłuży a mając na uwadze drugą mądrość zawartą w słowach " verba docet, exempla trahunt"/słowa uczą, przykłady pociągają/ ,nie mogę ich nijak dopasować do osoby abp.Józefa Kowalczyka /obym się mylił/.
Pozwolę i ja sobie zacytować słowa Kardynała Stefana Wyszyńskiego , które niech będą przesłaniem dla nas wszystkich /oczywiście abp.Józefa Kowalczyka też./
"Wszystko to, co jest przed Tobą pozostaje do zdobycia.
Życiu, które nadchodzi, możesz nadać głębszą treść,wartość i znaczenie. Zależy to od Twojej oceny życia i czasu, od Twojego stosunku do pracy, od szacunku dla Twego umysłu, woli serca dla Twych wartości ludzkich,narodowych i chrześcijańskich"
Pozdrawiam
komar
Prymas
2 Lutego, 2011 - 22:05
Najpierw był Prymas Tysiąclecia.
Później Polski Papież.
Dzisiaj mamy prymasa XXI wieku.
Cóż powiedzieć.
Jeżeli dla tego pana (i prymasa i pana przez małe p) msza i pielgrzymka, ludzi z kościoła pod pałac prezydencki , (ze zniczami jeszcze nie daj Bóg) to upolitycznianie Tragedii Smoleńskiej, to już bycie wikarym przekracza jego kompetencje.
TO JAKIEŚ POPŁUCZYNY PO PAPIEŻU POLAKU A NIE PRYMAS POLSKI!
Witam,
2 Lutego, 2011 - 22:43
Za "komuny" każdy ksiądz ,który miał zostac biskupem musiał mieć na to zgodę Urzedu do Spraw Wyznań.
Np. ks. Karol Wojtyła dostał został zaaprobowany jako 4 czy 5 z kolei kandydat przedstawiony władzom przez Episkopat.
Jest kilku biskupów ,którzy mają zaszłości jak Cappino, Filozof.
Lech Kaczyński z kolei osobiście interweniował aby Metropolitą Warszawy nie został bp Wielgus no i teraz mamy to co mamy.
Kazek
Kazek
na czele Kościoła stoją święci
3 Lutego, 2011 - 01:33
Pozwoliłem sobie jakiś czas temu przypomnieć słowa ks.Jerzego Popiełuszki ,które wypowiedział w dniu swojej smierci:
„..chrześcijanin musi pamiętać ,że bać się trzeba tylko zdrady Chrystusa za parę srebrników jałowego spokoju. Wyznawca Chrystusa musi być świadkiem rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości. Rezygnując z cnoty męstwa chrześcijanin wyrządza krzywdę samemu sobie i wszystkim grupom, do których należy – rodzinie grupie zawodowej, narodowi, Kościołowi..
Cóż, chwila modlitwy i cichej refleksji na Żoliborzu napewno jest prymasowi niezbędna.