Prawo do nadziei

Obrazek użytkownika Piotr Franciszek Świder
Kultura

A ja milczę, milczę. Tym wpisem nie przerywam milczenia. To ledwie kilka słów.

Gdy klepsydra czasu odwróci się symbolicznie do góry dnem z początkiem nowego roku, nic się nie odmieni. W nowym roku piasek w klepsydrze naszego życia nadal posypie się tak samo - do dołu. To znak, że działa prawo grawitacji. Inne prawa, zwłaszcza te duchowe z natury, również nie przestaną działać. Tu mam pewność.

Mija najgorszy rok w historii III RP. Nie ma o czym gadać, nie ma dziś co podsumowywać, analizować, rozrywać szat. Katastrofa samolotu na Smoleńskiem, katastrofa sumień ekip rządzących, niewyobrażalne skundlenie moralne polskich elit, powodzie, indywidualne tragedie ludzkie, kłamstwo, medialne orgie hipokryzji. Oj nie, Panie zmiłuj się nad nami. Przerywam litanię naszych narodowych grzechów. Nie czas na to. Tu mam pewność.

Czas na nadzieję, lecz gdzie jej szukać? Doprawdy, nie wiem. Pomyślę nad tym i wówczas coś napiszę. Nie dziś, za kilka dni lub miesięcy. Dziś kołacze się w mojej głowie jedna prosta myśl: czas na nadzieję, czas obudzić nadzieję.

Problem w tym, że nadzieja budzi się wolno - zwłaszcza po okresie głębokiego letargu, zwłaszcza z omamów kłamstwa, które złapało w sieć cywilizacji antywartości mózgi tak wielu Polaków. Sieć mroczną i mocną. Tu mam pewność.

Mimo to odnajduję moją nadzieję. Siedzi ze mną, rozmawia. Ma twarz mojej żony, moich dzieci i rodziców. Ma twarz moich przyjaciół i tych, którzy dołączą w najbliższych latach do grona moich przyjaciół. Przyjaciół znów pojawi się wielu, lecz ilu pozostanie na wieczność?

Sieć kłamstwa samemu trudno rozerwać. Prawda pojawia się w przestrzeni dobrze zagospodarowanej, w przestrzeni wspólnej, mającej zatroskanych i odpowiedzialnych gospodarzy. Cóż, nie mamy dziś w państwie dobrych gospodarzy. To fakt, z którym trudno polemizować nawet zwolennikom aktualnego rządu i Prezydenta. Ta ekipa trwoni nasze wspólne dobro, rozmienia na drobne naszą przyszłość. Przyjdzie nam zapłacić słone rachunki za ich i naszą głupotę.

I cóż, znowu będziemy musieli powalczyć w 2011 roku o przestrzeń dla prawdy. Powalczyć we własnym sercu i duszy, ale również w życiu publicznym. Powalczyć mądrzej niż w roku, który własnie bezpowrotnie mija. Powalczymy. Tu mam pewność. Lecz czy skuteczniej? Nie wiem.

Im jestem starszy, im dłużej o tym myślę, tym wyraźniej widzę, że prawda czuje się najlepiej w małych i prostych formach. I takie małe i proste formy ze słów oraz czynów prawdziwych przyjdzie nam odkrywać w swoim życiu, jeśli chcemy nadal żyć. Przyjdzie nam napełniać świadomością doświadczenia prawdy nasze umysły, jeśli nie chcemy trafić do mentalnego piekła już za życia. To jedyna droga. Prostująca ścieżki i trudna jak wysokogórska wspinaczka na szczyty pokonywania własnych słabości. Każdy ma prawo do prawdy, tej duchowej i tej zaplątanej w losach ludzi i historii narodu. Tu mam pewność.

Prawa duchowe działają tak samo twardo jak grawitacja, która przesypuje piasek życia w klepsydrze mijających lat. Prawo nadziei zawiera w sobie i taki skromny zapis, że każdy ma prawo do nadziei. Niech każdy, bez wyjątku dotknie przynajmniej raz w roku 2011 serca nadziei. Niech ta nadzieja go obudzi do życia bardziej przytomnego, niech go ożywi i uodporni życie pośród kłamstw i manipulacji. No niech tak się stanie. Tak się stanie w wielu miejscach naszej Ojczyzny. Tu mam pewność.

Każdy ma prawo do nadziei, lecz jakże często nadzieja rozbudza się dopiero pod wpływem miłości, gdy pojawi się w naszym życiu ktoś życzliwy z pomocną dłonią. Na kogo możemy liczyć? Odpowiedź jest prosta: na siebie. Problem w tym, żeby nas było więcej, coraz więcej w każdym kolejnym miesiącu. Oto cel dla każdej małej wspólnoty, dla Polski.

Komu możemy podarować okruch nadziei? Czy ktoś przyniesie taki okruch nadziei do naszego domu? Tak, tak się stanie. Dom nasz stoi otworem dla obudzonych do nadziei . Tu mam pewność.

A poza tym, każdy ma prawo do nadziei.

Brak głosów

Komentarze

Krzysztof J. Wojtas

Tak się zastanawiam o co walczymy?
W zasadzie daje się w kręgu domowym żyć zgodnie z ideami polskości.
Cały problem, że takich poglądów nie da się stosować w życiu publicznym. Tam obowiązują inne prawa. W zasadzie - jest to inna cywilizacja.

Pytanie: do jakiego stopnia warto walczyć o ujednolicenie zasad postępowania?
czy mamy obowiązek swiadczenia o swych zasadach publicznie, jeśli może naruszyć to nasze życie rodzinne?

I na koniec: jak długo można tak w rozkroku?

Vote up!
1
Vote down!
-1

Krzysztof J. Wojtas

#120441

Wydaje mi się, że o siebie.
Poruszyłeś kilka ważnych spraw, na które trudno o proste odpowiedzi. Muszę pomyśleć, żeby nie wyplatać ze słów sloganów lub bzdur na skróty.
Ale osobiście jestem zwolennikiem poglądu, że idea fraktalnej kultury domaga się różnorodności a nie ujednolicania zasad. Wartości mogą łączyć się w żywe formy na nieskończenie wiele sposobów nawet w ramach jednej Ojczyzny i jednej Polskości.
Zdaje sobie sprawę, że wkrótce zacznę wkraczać na heretyckie dla wielu zwolenników wąskich poglądów na temat patriotyzmu i religijności ścieżki. Cóż, pewnie zaryzykuję.

Co do stania w rozkroku, nie mam na razie pomysłu. Staram się sam nie stać i poruszać się do przodu. A gdybyśmy mieli odpowiedzieć sobie na pytanie, co ma uczynić nasz wielki naród, żeby z rozkroku przejść do kroku i wyruszyć w drogę normalności i dokonań na polu cywilizacji i kultury? Gdybyśmy mieli szukać odpowiedzi na takie pytanie, to byłoby zaiste spore wyzwanie. Cóż, jestem otwarty na taką dysputę. Czegoś się poprzez nią nauczę.

A do pojęcia fraktalnej kultury będę musiał wracać aż idee wykrystalizują się dostatecznie wyraźnie i przełożą na sens zrozumiały i odkodowany w języku.

Pozdrawiam
Piotr Franciszek

Vote up!
1
Vote down!
-1

Piotr Franciszek

#120471

Ja prosta kobietą jestem, ale okruchy nadziei widzę w drobnych-wielkich uczynkach, zdarzeniach. Ktoś wywiesi 10 flagę z kirem, nosi krzyżyk smoleński, bierze udział w ob Ciachu, modli się pod fizycznie nieobecnym krzyżem, śpiewa "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie, a tu tylu blogerów analizuje dane z narodowej katastrofy w Smoleńsku ,itd .To i dużo i mało zarazem, ale daje nadzieję, a może tylko jej ulotne wrażenie. Mnie przebywanie tu, na niepoprawnych podnosi na duchu, umacnia i daje nadzieję bardzo wyrażną. Pozdrawiam. :)))

Vote up!
2
Vote down!
-1

Niueste

#121137

Klepsydra, czas, nieuchronność i... na końcu też klepsydra, ale inna.
Skłania do refleksji Twój tekst przez ową metaforę daleki jest od prostej blogerskiej publicystyki. Poprzednia metafora, która mnie ujęła, to mufki Polska jak Dworzec Warszawa Centralna. Więc dycha i już.

Vote up!
1
Vote down!
-1
#121151